Rozdział 15
-Możesz nam powiedzieć, jaki to plan!? - spytała Złota Łapa biegnąc za mną przez las.
-Właśnie! - dodał Kryształowa Łapa ledwie nadążając.
-Tylko tyle: zostańcie przed obozem. - powiedziałam i wparowałam do tunelu w kolcoliście, a oni ze zdziwieniem wyhamowali tuż przed nim. Zatrzymałam się na środku polany w poszukiwaniu jednego z wojowników. "Jest" - pomyślałam z ulgą na widok złocisto-brązowego kocura leżącego przed legowiskiem wojowników. Niemal od razy ruszyłam pędem w jego kierunku ledwie zdążąc się zatrzymać.
-Paprociowe Futro, potrzebuje twojej pomocy! - powiedziałam. On zaskoczony spojrzał na mnie szerzej otwierając oczy.
-Mojej? - zdziwił się. - A to czemu?
Położyłam się naprzeciw jego uśmiechając się.
-Bo jesteś jedynym wojownikiem, któremu jestem w stanie zaufać. - powiedziałam. To akurat było prawdą, nie mogłabym prosić o pomoc innego kota.
-Poważnie? - zdziwił się jeszcze bardziej.
-Tak! - odparłam zniecierpliwiona.
-A Szara Pręga? - zapytał. Przewróciłam oczami.
-Ufam ci, bo o ile się nie mylę to szkolił też ciebie. - oznajmiłam starając się go zmusić.
-No tak... dobra, mów jak ci pomóc. - w końcu zdziwienie zniknęło z jego pyszczka.
-Słuchaj. Ostatnio poznaliśmy uczennicę Klanu Rzeki, Kasztanową Łapę. Dowiedziała się, że urodziła się tutaj. Teraz chcemy jej pomóc przedostać się do naszego obozu bez kłopotów, i potrzebujemy do tego wojownika. - wyjaśniłam wszystko, a Paprociowe Futro zaczął wszystko analizować.
-Eee... - zastanawiał się.
-Proszę! - popatrzyłam na niego z oczami małego kociaka. On popatrzył w niebo jakby błagając o coś Klan Gwiazd.
-Ok. - zgodził się niechętnie.
-Jej, super, dzięki! - wstałam ucieszona. - A teraz chodź!
-Co? Teraz? - zdziwił się znowu.
-No nie, jutro. - odparłam sarkastycznie. - Rusz się!
Oboje wybiegliśmy z obozu. Czekała tam na nas wcześniej wspominana dwójka.
-I co to za plan!? - spytała rozzłoszczona i zdezorientowana obecnością Paprociowego Futra Złota Łapa.
-Paprociowe Futro będzie nas... ubezpieczał. - wyjaśniłam z uśmiechem. - A teraz gaz!
Wszyscy znowu zaczęliśmy biec w kierunku rzeki. Na miejscu nikogo nie było. To nas zdziwiło.
-Kasztanowa Łapo!? - zawołał Kryształowa Łapa. Wtedy z krzakó wyskoczyła brązowa uczennica. Wystraszyła się na widok wojownika.
-Spokojnie, on pomoże nam przeprowadzić cię przez nasz teren bez kłopotów ze strony innych kotów z naszego klanu. - wyjaśniła Złota Łapa.
-Ok... - powiedziała niepewnie po czym wszyscy ruszyliśmy spacerem w kierunku obozu.
-Tyle kursów w jedną i drugą stronę to ja jeszcze nigdy nie zrobiłem! - marudził Kryształowa Łapa.
-Ani ja... - pożaliła się jego siostra.
-Jak myślisz? Czemu moja mama mnie porzuciła? - spytała mnie smutna Kasztanowa Łapa.
-Złoty Kwiat ma już swoje lata... zapewne nie mogła się tobą zajmować... ale dziwne jest to, że zostawiła cię na mrozie. - popatrzyłam w niebo prosząc Klan Gwiazd by wszystko wyjaśniło się bez zbędnych kłótni. Za jakiś czas będzie noc, słońce jest już nisko...
Po krótkim czasie dotarliśmy na miejsce. Pręgowana zawahała się przy samym wejściu.
-Co jest? - spytał Paprociowe Futro.
-No bo co, jeśli mnie zaatakują? - wsytraszyła się.
-Nie martw się, nic ci nie zrobią. Wyjaśnimy całą sprawę i już. - powiedziałam po czym nas trójka weszła do środka, Kasztanowa Łapa za nami a na końcu Paprociowe Futro. W środku wszyscy od razu spojrzeli na brązową uczennicę, która skuliła się pod natłokiem tylu kotów z obcego klanu. Nawet sam Ognista Gwiazda wyszedł ze swojego legowiska, na końcu Rozżarzona Skóra, która wymieniła spojrzenia z przywódcą po czym oboje popatrzyli na legowisko starszyzny. Czyżby wiedzieli coś na ten temat?
-Gdzie jest Złoty Kwiat? - spytał srebrno-szary. Wymieniona przez niego wyszła z legowiska. Medyczka i przywódca podeszli do nas. Kasztanowa Łapa stanęła obok mnie. Widocznie mi ufa najbardziej spośród pozostałych. Złoty Kwiat popatrzyła na nas otwierając szerzej oczy po czym podeszła. Słońce już chyliło się ku zachodowi.
-Czy to prawda? - spytała Kasztanowa Łapa patrząc na jasnorudą z dołu. - Jesteś moją mamą? Porzuciłaś mnie!? - zapytała głośniej ze złością co zdziwiło nas wszystkich.
-Złoty Kwiecie, chyba nie masz wyboru. Musisz im powiedzieć. - powiedziała Rozżarzona Skóra.
-Jakim "im"? - zdziwiłam się, a Ognista Gwiazda popatrzył na Złoty Kwiat, później na mnie i pręgowaną. Wszyscy stali jak wryci.
_________
Znowu Polsat, wiem że mnie zabijecie :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top