Rozdział 11
Wychodziłam z polanki medyczki zamyślona patrząc na swoje łapy. Przez to wpadłam na...
-Powiedziałem "Cześć". - zaśmiał się Kryształowa Łapa i usiadł przede mną.
-Wybacz... zamyśliłam się. - powiedziałam szybko rozglądając się po bokach by unikać jego wzroku. Nie wiedzieć czemu czułam się niezręcznie.
-Jak po wczoraj? - spytał, a ja automatycznie na niego popatrzyłam. Nasze spojrzenia spotkały się, przez co szybko wstałam i ruszyłam w stronę wyjaścia z obozu.
-Ok... chyba... - powiedziałam nie pewnie, a srebrno-szary ruszył za mną.
-Chyba? - uśmiechnął się.
-No... - miałam jeszcze coś powiedzieć, ale... no, zapomniałam co. Zatrzymałam się i wtedy podbiegła do nas Złota Łapa przy okazji mnie strasząc.
-Siemka, co robicie? O czym gadacie? Gdzie idziecie? - zasypywała nas pytaniami.
-Po pierwsze gadamy, po drugie o niczym, po trzecie do nikąd. - odpowiedziałam siadając przed nią.
-Aha... - przewróciła oczami. - Znowu chcecie iść na "polowanie"? Bo jak tak, to ja też, bo chcę zobaczyć moje gołąbeczki razem!
-Co? - spytałam wykrzywiając się w grymas, a za sobą usłyszałam cichce mruczenie Kryształowej Łapy.
-No cóż... powiedzmy, że na poprzednim "polowanie" było dość ciekawe... - tu spojrzał na mnie, a jego siostra zamruczała.
-Ok, chodźmy na to polowanie... - zgodziłam się.
-Obawiam się, że pójdziecie same, bo Kryształowa Łapa idzie na trening. - za nami pojawił się Obłoczny Ogon.
-Serio...? - wymiauczał cicho jego uczeń.
-Taaak, seriooo... - powiedział mentor srebrno-szarego udają swojego ucznia. Przez to zaśmiałam się pod nosem, a Kryształowa Łapa próbował zamordować mnie wzrokiem. Swoją drogą... jego oczy są takie... błyszczące i... Chwila, stop, że jakie? Klanie Gwiazdy, co się ze mną dzieje!?
-Eh, niech będzie... - zgodził się niechętnie srebrno-szary. Obłoczny Ogon ruszył w stronę wyjścia z obozu, a Kryształowa Łapa za nim.
-No, no, no. - Złota Łapa spojrzała na mnie zadziornie. - Ale się na niego zapatrzyyyłaaaś...!
-Ciii! - pacnęłam ją łapą. - Nie na niego, tylko na jego oczy. - zanim się skapnęłam co chciałam powiedzieć było już za późno.
-Ulala, na jego oczy? - tu znów zamruczała. - To powiedz, jakie są, hmmm?
-Zwykłe! Niebieskie, i błyszczące i... takie... słodkie... znaczy się, normalne! - szybko się wycofałam ale Złota Łapa zaczęła się śmiać. - No co!?
-Nico, po prostu bawi mnie to, że nie chcesz się przyznać do miłości! - odpowiedziała śmiejąc się.
-Nie można ciszej!? Poza tym... jakiej miłości?
-Jego oczy są takie... niebieskie i.. błyszczące i... takie słodkie... - udawała mnie po czym znów wybuchnęła śmiechem, na co ja wydałam z siebie pomruk niezadowolenia. - Kochasz go?
-Co? - oburzyłam się.
-Eh... nadal zaprzeczasz!? - wymruczała uśmiechając się.
-Tak, zaprzeczam! - odpowiedziałam.
-W takim razie co o nim sądzisz? - spytała.
-Jest miły, przyjacielski, zabawny... słodki, kochany... Chwila, to kolejna pułapka! - popatrzyłam na nią rozgniewana.
-Ko-o-o-ochany-y-y!! - zanuciła śmiejąc się. - I do tego słodki!
-No... no co? - spuściłam wzrok na swoje łapy.
-A nic, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że go kochasz? - nagle spoważniała. Popatrzyłam na nią. Wydawało się, że teraz nie żartuje.
-Eh... - westchnęłam ciężko. - Może... Ale weź ciszej!
-Wiedziałam! - wykrzyknęła.
-Ta... zaraz wszyscy będą wiedzieć... - znowu ją pacnęłam.
-Ał! - oburzyła się.
-No co? Po co sie drzesz? - zapytałam śmiejąc się.
-Sory, że się cieszę... - wymamrotała. - Spytam Jeżynowego Pazura czy będziemy dzisiaj coś robić... - uśmiechnęła się jeszcze pod nosem i pobiegła w kierunku swojego mentora. Postanowiłam, że spytam Szarej Pręgi czy gdzieś dziś pójdziemy albo czy będziemy trenować lub polować, albo po prostu cokolwiek by się czymś zająć, bo umrę z nudów.
_______
Tia... znowu rozdział z Forestpaw x Crystalpaw xD
A co powiecie na rozdział z perspektywy Crystal? (Kryształowej Łapy, jeśli ktoś nie zczaił xD)
Bo mam na niego pomysł ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top