« Rozdział 19 « Płomienie

Walczących Wilczą Łapę i Deszczową Łapę rozdzielił Żmijowy Kieł, wróciwszy z obchodu brzegów Rzecznej Matki. Był na nich wściekłych i nie chciał słuchać tłumaczenia Wilka, zabraniając mu wychodzić z Obozu przez resztę dnia. Wilcza Łapa oczywiście protestował, w końcu bójka nie wynikła z jego winy, ale Żmijowy Kieł postawił na swoim, nie słuchając ucznia. Wilk nie zrezygnował jednak z poskarżenia się liderce i gdy tylko dotarli do Obozu, a Żmijowy Kieł zdał raport, uczeń wszedł do jej podziemnego legowiska.

- Lśniąca Gwiazdo? - zapytał, stając na krawędzi korytarza. Przed nim otwierała się dosyć duża nora. Zbyt duża, jeśli miał być szczery.

- Wejdź.

Tak też zrobił. Natychmiast pożałował, spotykając się ze zdenerwowanym spojrzeniem zmęczonych, starych oczu. Lśniąca Gwiazda nigdy nie przyznałaby się do starości... Każdy mimo to widział jej pogarszający się stan.

- Żmijowy Kieł opowiedział mi o twojej kłótni z Deszczową Łapą. Leśny powinien być rozsądniejszy - rzekła, nie podnosząc się ze swojego legowiska. Leżała otulona pokaźną ilością mchu, aż Wilk zaczął jej zazdrościć.

- Dlaczego Deszczowej Łapie nikt tego nie mówi? To, że jest Biegaczem, nie znaczy, że może robić najgłupsze rzeczy tego świata i wychodzić bez szwanku! - oburzył się Wilk, z trudem utrzymując sierść w ryzach. Czuł, jak zaczyna się jeżyć.

- Z Deszczową Łapą też porozmawiam. Kto zaczął walkę?

- On powiedział Burzowej Łapie, żeby zepsuł mój atak na gęś i straciłem ją, później zaczęli oboje śmiać się ze mnie i Dreszczowej Łapy... Jastrzębi Krzyk nic nie zrobił, nie zareagował! Musiałem zaatakować! - tłumaczył, rozumiejąc powoli, jak beznadziejnie wyglądała sytuacja. Nieważne, czy został obrażony, czy popsuto mu polowanie - wina leżała po jego stronie. To on pierwszy zatopił pazury w ciele członka swojego Klanu!

- Wilcza Łapo, to nie zwalnia cię z obowiązku szanowania innych. Powinieneś być autorytetem - upomniała go, podnosząc się do siadu. Z trudem, jeśli Wilk dobrze spostrzegł i zinterpretował chwiejące się pod ciężarem przednie nogi liderki.

- Nie będę patrzył, jak ktoś śmieje się z mojej przyjaciółki - syknął, uwalniając w końcu swoją sierść. Natychmiast przybrał wygląd wściekłego jeża. Lśniąca Gwiazda zmrużyła jedynie oczy na ten widok.

- To wszystko. Jesteś zawieszony w obowiązkach do Zebrania, czyli tylko cztery wschody słońca. Lepiej wyczyść dobrze wszystkie legowiska, to może Żmijowy Kieł nie będzie na ciebie równie zły, co w tej chwili - posłała mu spojrzenie pełne dezaprobaty, po czym wskazała ogonem wyjście. Zacisnął zęby i wyszedł bez słowa.

/    /    /

Nadszedł dzień Zebrania. Do tej pory Wilk liczył, że grzeczna współpraca z Deszczową Łapą przy sprzątaniu Obozu wystarczy, by dołączyć do kotów idących na Zebranie. Niestety Lśniąca Gwiazda nie zmieniła zdania i oboje utknęli w domu. Deszczowa Łapa ciskał błyskawicami z oczu w stronę Wilka, nie mogąc znieść myśli, że razem spędzają prawie każdą chwilę. Wilcza Łapa rozumiał jego frustrację, sam miał dosyć.

Lśniąca Gwiazda na Zebranie wybrała Chmurowe Futro, Mrówkową Nogę, Ostrego Pazura z jego uczennicą - Cichą Łapą - Rozerwanego Kła oraz Płomienne Futerko. Była to raczej niewielka grupka, liderka z jakiegoś powodu nie chciała zabierać więcej kotów. Nikt nie kwestionował jej decyzji.

- Gdy wróci ostatni patrol graniczny, powiedz Dzielnemu Sercu, że dzisiaj ona trzyma straż - powiedziała Lśniąca Gwiazda Jastrzębiemu Krzykowi, który chwilowo przejął kontrolę nad pozostającymi w Obozie członkami Klanu. Zanim kocur zdążył odpowiedzieć, do Obozu wbiegli wojownicy ze wspomnianego patrolu. Nie byli jednak sami.

Wilcza Łapa szeroko otworzył oczy, widząc dwóch brudnych i przerażonych wojowników Klanu Trawy. Nie znał ich, ale po posturze i zachowaniu zrozumiał, że coś jest bardzo nie w porządku.

- Co to wszystko znaczy? - zapytała Lśniąca Gwiazda, zwracając się do Tygrysiego Ogona, który przewodził patrolowi granicznemu. - Co oni tu robią? - Wskazała nosem dwóch roztrzęsionych wojowników.

- Na naszym... terenie... pożar... - stęknął jeden z nich: brązowy, pręgowany kocur z białymi łatkami na oczach. Padł na ziemię, zanosząc się ostrym kaszlem. Świetlista Skóra słysząc ten okropny dźwięk natychmiast przysiadła do wojownika i zaczęła zadawać mu podstawowe pytania, próbując wybadać jego zdrowotną sytuację.

Drugi wojownik, czarna kotka z długą blizną biegnącą wzdłuż jej brzucha, odetchnęła głośno kilka razy i dopiero wtedy zaczęła tłumaczyć, podając nieco więcej informacji.

- Proszę, pomóżcie - miauknęła żałośnie. - Pożar wybuchł w naszym Obozie i jeszcze dużo kotów jest uwięzionych.

Cały Klan Ostrokrzewu zdążył się zebrać dookoła, podniosły się szepty i przejęte westchnienia. Wilcza Łapa szybko przestał kontaktować, a słowa otaczających go kotów zanikły. Czuł, jak grunt osuwa się spod jego wysuniętych pazurów.

Sowia Łapa!

Tylko nie ona! Nie mógł stracić kolejnej osoby, nie teraz, nie tak wcześnie po śmierci Przejrzystego Oka. Zanim Lśniąca Gwiazda podjęła decyzję ratować Klan Trawy, Wilk już wiedział, że choćby groziła mu kara wygnania, on pobiegnie ratować przyjaciółkę. Czy tylko przyjaciółkę? Zaczął w tamtej chwili wątpić, że tli się w nim jedynie przyjaźń.

- Co za to będziemy mieć? - wtrącił się Spadające Pióro, budząc Wilka z transu. - Zaryzykujemy życia, możemy je stracić, a co zyskamy?

- Nie - warknęła Lśniąca Gwiazda, odsuwając zastępcę od przestraszonych wojowników Klanu Trawy. - To nie jest kwestia pozyskiwania jakichś dóbr. Pomaga się dobrowolnie! I oczywiście, że to zrobimy.

- Pluskająca Nogo, słyszałeś? - uśmiechnęła się czarna kocica, nie mogąc powstrzymać się od płaczu. - Pomogą nam.

Świetlista Skóra szybko doskoczyła do czarnej kotki, tłumacząc, że jest w szoku i że powinna z nią pójść do legowiska medyka, by odpocząć. Biała Łapa zajmowała się już Pluskającą Nogą, brązowym kocurem, prowadząc go do tunelu.

Lśniąca Gwiazda w tym czasie organizowała akcję ratunkową.

- Będziemy musieli wziąć jednego z nich! - zawołała do medyków. Świetlista Skóra zerknęła na smaganą drgawkami czarną kotkę i stanowczo pokręciła głową. Posłała więc Pluskającą Nogę do liderki.

- Pomożesz nam dotrzeć do waszego Obozu. Nie zapoznasz nas tam z niczym, będzie panował zbyt duży chaos, ale możesz teraz ogólnie opisać legowiska, ich położenie i jakieś zalety terenu, które możemy wykorzystać - miauknęła Lśniąca Gwiazda, zachęcając wojownika do przyłączenia się do jej kotów i wspólnego omówienia planu.

Opis był zwięzły, ale konkretny - kilka niepozornych krzewów, pod każdym wykopana nora. Brak starszych,  więc krzew naprzeciwko wejścia do Obozu mieli ominąć.

Wilk chłonął wszystkie informacje, czekając na słowa o legowisku uczniów. Zapamiętał je co do joty, czując nieprzyjemne mrowienie w kończynach. Musiał już biec. Bał się, że znów zmarnuje cenny czas i przybiegnie na pomoc o wiele za późno.

- Będziemy musieli znaleźć jakąś dużą gałąź, albo najlepiej kilka, by torować drogę przez płomienie. Żmijowy Kieł i Spadające Pióro wezmą jedną, Jastrzębi Krzyk oraz Rozerwany Kieł drugą. Ja poniosę jedną wspólnie z Tygrysim Ogonem. Chmurowe Futro, Dzielne Serce, Ostry Pazur i Cętkowane Futro pójdą przed nami prowadzeni przez Pluskającą Nogę, by zapoznać się z sytuacją i znajdą najlepsze drogi do działania. Musimy uratować jak najwięcej żyć! - warknęła Lśniąca Gwiazda, zdeterminowana pomóc.

Wilcza Łapa zerknął w stronę Klanu Trawy. Ciernista bariera wokół Obozu zasłaniała mu widok, ale dostrzegł unoszący się wysoko do gwiazd czarny dym i jego serce zaczęło bić szybciej, przestraszone możliwością straty kogoś, kogo kocha.

Wilcza Łapa rzucił się ku krzewowi, przy którym siedzieli uczniowie. Dreszczowa Łapa wyglądała na szczególnie zmartwioną. W końcu była jednym z najwrażliwszych kotów reagujących bardzo nerwowo na czyjeś krzywdy.

- Musimy pomóc! - szepnął Wilk w obawie, że ktoś go usłyszy. Raptownie zaczął ugniatać ziemię, zestresowany i zniecierpliwiony. Deszczowa Łapa natychmiast się odwrócił plecami i Wilcza Łapa wiedział już, że od niego i od Burzowej Łapy pomocy nie otrzyma.

- To niewinne koty, które mogą przez ciebie zginąć! - syknął w stronę aroganckiego szarego ucznia, z trudem powstrzymując się przed atakiem na jego parszywą, zapchloną sierść.

- Nie będę - ziewnął sztucznie - nadstawiał skóry dla kogoś, kogo nie znam.

- Jak ci złoję tę skórę, to nie będziesz miał czego nadstawiać! - Wilk gwałtownie pochylił się w kierunku szarego ucznia, powstrzymał go jednak Burzowa Łapa, nie chcąc rozpętywać kolejnych bójek i problemów dla Lśniącej Gwiazdy.

- Nie chce iść, to go nie zmuszaj - powiedział, machając nerwowo końcówką ogona. - Ja pójdę.

Wilczą Łapę na chwilę zatkało. Przechylił pytająco głowę, na co Burzowa Łapa po prostu wzruszył barkami, nieco zawstydzony. Wilk w tamtej chwili odnalazł dawno zgubioną sympatię wobec Burzowej Łapy, myśląc, że po ostatnim wspólnym polowaniu została stracona na zawsze. Widział w uczniu klona Deszczowej Łapy, co automatycznie robiło z niego potwora.

Jak bardzo Wilk się pomylił!

Patrząc na Burzową Łapę, zmartwionego i zawiedzionego samym sobą, Wilk wyczuł wracającą wiarę w tego młodego Leśnego. Przecież na początku byli dobrymi przyjaciółmi. Nikt nie rodzi się wstrętnym, samolubnym wojownikiem typu Deszczowej Łapy. I nikt nie może zostać zepsuty na całe życie - Burzowa Łapa był tego idealnym przykładem.

Wilcza Łapa uśmiechnął się, kładąc swój smukły ogon na grzbiecie Burzowej Łapy, widocznie go zaskakując. Zwrócił się także do Cichej Łapy i Dreszczowej Łapy.

- Oczywiście, że idę! - odparła Dreszczowa Łapa, powstając dumnie ze swojego miejsca. - Uważam, że Cicha Łapa powinna zostać w Obozie razem z Deszczową Łapą. W razie potrzeby powie wszystkim, gdzie jesteśmy, a dodatkowo niedługo oboje będą mieć ceremonię na wojowników, jestem tego pewna. Lepiej nie ryzykować odsunięcia promocji na wojowników za niesubordynację wobec liderki.

Wilcza Łapa przyznał rację Dreszczowej Łapie, pomimo sprzeciwów Cichej Łapy. Kotka, z początku niezadowolona, w końcu zgodziła się zostać.

- Musimy wyślizgnąć się z Obozu.

- Już tyle razy to robiliśmy - Burzowa Łapa chytrze wyszczerzył zęby. - Łatwe jak złapanie padliny.

Pożegnali szybko Cichą Łapę. Wilcza Łapa zaczął obmyślać najlepszą drogę ucieczki. Nieważne, czy byłaby długa, czy krótka - musiał dostać się do Obozu Klanu Trawy i ratować kogo tylko mógł. W jednej chwili nie tylko Sowia Łapa stała się jego priorytetem, ale także reszta jej Klanu.

Straż Obozu nie mogła się mierzyć z determinacją trójki młodych uczniów.

- Przeciśniemy się bez trudu pod barierą przy glinianej ścianie. - Burzowa Łapa główkował, analizując wzrokiem każdą najdrobniejszą część Obozu.

- Ostatnio ją lepiej zabudowali w tamtym rejonie. - Wilk pokręcił głową. - Pomagałem przy tym.

- Szkoda, że nie miałeś daru przepowiadania przyszłości.

- Ile bym za niego dał!

- Przecież wiem, że nawet złamanego mysiego wąsa; na pewno wolisz ten przypływ adrenaliny podczas szukania wyjścia z Obozu, które nie istnieje. - Burzowa Łapa uniósł znacząco brew, a Wilk mu przytaknął po chwili zastanowienia.

Niedługo po wyjściu patrolu Lśniącej Gwiazdy uczniowie znaleźli sposób - banalny w swojej prostocie. Cicha Łapa miała za zadanie odwrócić uwagę Dzielnego Serca, sprawującej wartę. Nie do końca jednak wszystko powiodło się zgodnie z planem. Zanim trójka mogła ruszyć do działania, Wilczą Łapę zaczepiła Świetlista Skóra, prosząc go na stronę.

Wilk przestępował z nogi na nogę, spoglądając przez ramię na Cichą Łapę, która z trudem próbowała utrzymać uwagę Dzielnego Serca na sobie. Dreszczowa i Burzowa Łapa zdołali uciec, został tylko on.

- Nie możesz nigdzie iść.

Wilcza Łapa wzdrygnął się, słysząc słowa Świetlistej Skóry. Zmrużył oczy, rzucając medyczce wyzywające spojrzenie.

- Słucham?

- Nie idziesz - tym razem zareagowała ostrzej, robiąc krok w jego stronę. Znalazła się stanowczo za blisko jak na mniemanie Wilczej Łapy. - Wilczy Liść powiedział, że ryzyko w twoim przypadku jest szczególnie niewskazane.

Wilk zmarszczył nos, chcąc rozpłatać na strzępy tego wścibskiego, wtrącającego się do wszystkiego martwego pchlarza.

- Niewskazane?  To chyba ktoś nie wskazał mu jego demencji i głupoty, bo czepia się każdego, tylko nie siebie. W tym właśnie momencie koty mogą umierać, a Wilczy Liść mąci ci w głowie i zabrania ich ratować! Co tu jest niewskazane? Moja pomoc, czy jego egoizm? - Wilcza Łapa zerknął na Świetlistą Skórę bykiem, wytrzymując jej ciężkie spojrzenie. Nie czekał na zgodę, po prostu poderwał się do biegu i zniknął w ciernistym tunelu, ignorując również krzyk Dzielnego Serca. I tak był od niej szybszy. Gdy chciał, mógł być szybszy, sprytniejszy i silniejszy od kogokolwiek. W grę wchodziło przetrwanie całego Klanu! Żadna motywacja nie działała na niego równie mocno.


Od autorki:
Ja nie wiem. Brak mi słów. Miałam tak mało czasu, ochoty, siły, że nie mogłam nawet tego rozdziału sprawdzić. Zedytuję go, gdy tylko najdzie mnie moc. Póki co daję cokolwiek, bo tak długo milczałam. Szkoda gadać.

Do następnego. Przepraszam za przerwę, niestety nie mogę obiecać poprawy. Wszystko zależy od nauki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top