« Rozdział 33 « Niebo pełne gwiazd

Od autorki: Hej! Ten rozdział pisało się tak przyjemnie. Zadowolona jestem z tempa, z której idzie mi pisanie. Kwarantanna nie jest wcale taka zła, jakby się mogło wydawać. Mam nadzieję, że trzymacie się dobrze i zdrowo. Rozdzialik dla umilenia czasu! Miłego czytania.


Parę dni po walce nastroje w Klanie wciąż były nieco podburzone, wojownicy chodzili napięci, na patrolach bacznie wyszukując jakiegokolwiek przejawu agresji. Klan Ognia był kilkakrotnie widziany przy granicy, lecz nigdy nie posunął się dalej niż brzeg rzeki. Zawzięcie Klanu Ostrokrzewu musiało wywrzeć wrażenie na wrogich wojownikach, mówiono pośród klanowiczów. Wilcza Łapa w to nie wierzył, lecz wolał nie wypowiadać swojej odmiennej opinii, gdy musiał srogo uważać na swoje postępowanie. Spadająca Gwiazda bacznie go obserwował.

Po walce, Żmijowy Kieł przekonał lidera, aby powrócić ucznia do treningów, ponieważ spisał się podczas bitwy i wykazał oddaniem wobec Klanu. Pomógł obronić Dreszczową Łapę i pozostał przy Mrówkowej Nodze, jako strażnik. Spadająca Gwiazda zgodził się ze słowem nowego zastępcy, jako że zawsze cenił jego osąd. Wilcza Łapa wrócił pod opiekę Śpiewającego Drzewa, kontynuował nocne treningi i odzyskał zaufanie większości klanowiczów, oprócz Kwitnącego Serca, która zawzięcie broniła swoich kociąt. Wilk nieszczególnie się tym przejmował, ponieważ miał dużo ważniejszego kota do przekonania - samego Spadającego Gwiazdę. Musiał go przekonać, że jest cennym i lojalnym członkiem Klanu.

- Hej, długonogi! - zawołał Śpiewające Drzewo siedzący przy stosie świeżej zdobyczy. Wilk podbiegł do mentora, witając go wesoło. - Wybierzemy się na trening razem z Burzową Łapą, ale najpierw zabierz coś do jedzenia dla Mrówkowej Nogi. 

Wilk przytaknął, wybrał ładnego kreta i pomaszerował do legowiska medyczek. Medyczki sortowały zioła, gdy Mrówkowa Noga leżała pod chłodną ścianą, rysując pazurem w ziemi.

- To dla ciebie - upuścił zdobycz przed jej nosem. Kocica nic nie powiedziała, skinęła tylko wdzięcznie głową i wbiła kły w posiłek.

Decyzja Białej Łapy o krwawniku okazała się słuszna i po dniu odpoczynku Mrówkowa Noga odzyskała przytomność, będąc w stanie wrócić do Obozu, opierając się ciężko na dwóch wojownikach. Świetlista Skóra opisała jej obrażenia jako krytyczne. Rozcięte mięśnie niedaleko łopatki i na żebrach sprawiły, że wojowniczka straciła dużo siły w lewej przedniej nodze. Medyczka nie mogła jej obiecał pełnego powrotu do zdrowia. Biała Łapa zapewniła, że spróbują, co w ich mocy, aby Mrówkowa Noga odzyskała czucie w łapie i formę w mięśniach. Zaproponowała terapię w rzece, która miała odbyć się po wyleczeniu rany, aby uniknąć potencjalnej infekcji. Mrówkowa Noga miała przed sobą długie księżyce ciężkiej rehabilitacji.

Wilcza Łapa podsłuchał rozmowę Świetlistej Skóry i Spadającej Gwiazdy dzień po walce. Medyczka powiadomiła lidera, że jej uczennica jest gotowa na swoją ceremonię. Dodała jednak, że ona ustali dzień ceremonii i ona zaproponuje imię, jako że jest jej mentorką. Lider niechętnie zgodził się na te warunki. Wilcza Łapa często zastanawiał się skąd takie zasady i dlaczego Świetlista Skóra zwleka z ceremonią. Zbliżał się czas Zebrania podczas pełni księżyca. Nowina o nowym medyku pokazałaby innym Klanom, że nie mogą zadzierać z Klanem Ostrokrzewu. 

Wilk zapytał, czy medyczki potrzebują czegoś do jedzenia, ale kocice zajęte sortowaniem roślin nie zwróciły na niego uwagi. Uczeń westchnął, odwrócił się i wypełznął z podziemnej nory, gotowy wyruszyć na trening. Powitał go niespodziewany widok, a dokładnie Spadająca Gwiazda stojący przy Śpiewającym Drzewie. Wilk zastanawiał się czy powinien podejść do wojowników, ale lider rozwiał jego wątpliwości, przywołując ucznia machnięciem ogona.

- Wiem, że kilka dni temu uznawałem cię za niebezpieczeństwo i zdrajcę, ale udowodniłeś, że jesteś lojalny oraz oddany. Żmijowy Kieł wetknął swoje dwa słowa, a Śpiewające Drzewo zgodził się z jego osądem. Postanowiliśmy przeprowadzić dziś wasz test na wojowników - powiadomił, spoglądając również na leżących przy uczniowskim legowisku Burzową i Dreszczową Łapę. Wilcza Łapa mrugnął kilkakrotnie, sprawdzając, czy aby na pewno nie śni. 

- Na prawdę? - wybełkotał zdumiały.

- Wykazaliście się zdolnościami podczas walki. Wasi mentorzy wierzą, że jesteście gotowi, a ja ufam ich opinii. Jeśli zdacie ich test, zostaniecie wojownikami jeszcze przed Zebraniem.

Wilk podskoczył z radości i pobiegł w kierunku dwojga uczniów niespodziewających się dobrych nowin. Skoczył na grzbiet Burzowej Łapy, zaskakując go.

- Będziemy dziś mieć nasz test na wojowników! - wykrzyczał, prostując się niczym rosnące drzewo. Czuł dumę przepływającą przez jego ciało, jak gdyby już zdał egzamin.

- Żartujesz? - miauknęła Dreszczowa Łapa, szczerze zaskoczona. 

- Nie! - zaśmiał się rozradowany. Dostrzegł, że Dreszczowa Łapa nie podziela jego entuzjazmu. - Hej, nie przejmuj się. Zdasz bez problemu. Obudziło się tak dużo zdobyczy, że przyniesiesz do Obozu co najmniej pięć mysz.

Podniosło to kotkę na duchu, ponieważ posłała Wilkowi niewymuszony uśmiech. Mentorzy przywołali do siebie swoich uczniów. Brązowa Pręga zaplanowała zabrać Dreszczową Łapę w stronę rzeki dzielącej ich z Klanem Trawy, natomiast Burzowa i Wilcza Łapa zostaną przetestowani wspólnie, jako duet. Życzyli Dreszczowej Łapie powodzenia, po czym wyruszyli w stronę Samotnego Buku, który rósł niedaleko Rzecznej Matki. Test przy jeziorze oznaczał więcej okazji na powalenie zdobyczy i większą różnorodność zwierzyny.

Burzowa i Wilcza Łapa maszerowali na przodzie, a mentorzy tuż za nimi. Wkrótce zorientowali się, że wojownicy zniknęli. Uczniowie spojrzeli po sobie, zdając sobie sprawę, że ich test się rozpoczął. Postanowili udać się w kierunku Samotnego Buku, tak jak zaplanowali i rozpocząć polowanie w jego okolicy, nieopodal jeziora. Szli przez las zwinnie, ale wciąż próbując zachować ciszę i wypatrywać zdobyczy.

- Myślisz, że znajdziemy jakąś krzyżówkę? - szepnął Burzowa Łapa pragnący zaimponować mentorom.

- Kaczki są dość duże, nie jestem pewny czy zdołamy jedną powalić bez pomocy wojownika - powątpiewał Wilk, węsząc powietrze. - Powinniśmy się skupić na upolowaniu czegokolwiek.

- Ale jesteśmy Leśnymi - upomniał Burzowa Łapa. - Mamy się wyróżniać i zapewniać Klanowi zdobycz, której nie zapewnią normalni wojownicy. 

- Powinniśmy najpierw dotrzeć na miejsce i później możemy coś planować.

Tak też zrobili. Szczęście im sprzyjało, ponieważ dotarłszy na plażę spostrzegli grupę kaczek przesiadujących na brzegu. Burzowa Łapa rzucił im znaczące spojrzenie i Wilk wiedział, że uczeń jest zdeterminowany złowić coś imponującego. Postanowił mu w tym pomóc. Burzowa Łapa powoli obszedł kaczki, aby zaczaić się na nie od strony wody, zapobiegając im ucieczki na jezioro. Wilcza Łapa znalazł dobre miejsce na zasadzkę w krzewach naprzeciwko Burzowej Łapy. Wilk miał większą szansę na doskoczenie do kaczki wzbitej w lot, natomiast Burzowa Łapa bez problemu zdołałby przygnieść ją i zakończyć jej żywot. Taki też mieli plan.

Ogon Burzowej Łapy drgnął, dając sygnał Wilkowi, aby przygotował się na skok. Burzowa Łapa wyskoczył z trzciny, w której zdołał się schować, popędzając kaczki w stronę gotowego Wilka. Ten upatrzył sobie średniej wielkości kaczora, lecz gdy ptaki poderwały się do lotu, upatrzony samiec odleciał poza zasięg pazurów Wilka. Uczeń musiał szybko zdecydować się na inny cel i przydała mu się pomoc Wilczego Liścia, który pokierował jego pazury w stronę nieco zmizerniałej, lecz wciąż dużej kaczki. Wilcza Łapa oplótł swoje długie łapy dookoła jej ciała i oboje runęli na ziemię z hukiem. Burzowa Łapa doskoczył do nich, próbując przycisnąć do ziemi skrzydła rzucającej się kaczki, aby ją obezwładnić. 

Wilcza Łapa usłyszał nagle znajomy, mrożący krew w żyłach syk. Zza trzcin, z których wyskoczył Burzowa Łapa, wyczłapał ogromny biały ptak. Łabędź! Wilk podejrzewał, że wtargnęli na jego terytorium i ptak zamierzał go zawzięcie bronić. Uczeń musiał szybko podjąć decyzję. Burzowa Łapa zdołałby udusić złapaną kaczkę w pojedynkę, ale Wilk był zmuszony odstraszyć łabędzia, swój największy strach. W przeciwnym razie to ptak odstraszy obojga uczniów, sprawiając, że nie zdadzą egzaminu.

Nie ma takiej możliwości. Pomyślał Wilcza Łapa, pozostawiając szamoczącą się kaczkę Burzowej Łapie i sam stanął czoła łabędziowi, który spostrzegł zagrożenie i zamierzał zaatakować.

Wilk skoczył do przodu, jeżąc się, warcząc i zamachując pazurami przed otwartym dziobem. Łabędź trzepotał wściekle skrzydłami, ale Wilcza Łapa nie miał zamiaru poddać się bez godnej wojownikowi walki. Wykonał kilka ciosów, które przecięły powietrze ze świstem, ale nie odstraszyły potężnego ptaka. Wprost przeciwnie, bardziej go rozzłościły. Uczeń skoczył na łabędzia, spychając go do wody. Uczepił się jego smukłej szyi, tylnymi nogami kopiąc grzbiet i skrzydła. Łabędź wciąż nie odpuszczał, boleśnie dziobiąc Wilka w żebra i nogi. Ptak zanurkował, chcąc w ten sposób pozbyć się wroga, lecz uczeń nie dawał za wygraną. Nie mógł pozwolić sobie i Burzowej Łapie na niezdany egzamin. Udowodnienie, że jest silny, cenny oraz lojalny dla Klanu znaczyło więcej, niż cokolwiek innego w całym wilczym życiu. Stracił prawie wszystko i nie zamierzał tracić przynależności do Klanu Ostrokrzewu, jedynej rodziny, jaka mu została. 

Nagle łabędź przestał zarzucać szyją w kierunku Wilka, zamiast tego zatrzepotał skrzydłami i, wyłoniwszy się spod wody, chciał wzbić się w powietrze. Wilcza Łapa osłabiony i ciężko oddychający rozluźnił uścisk wokół łabędziej szyi, ześlizgując się z jego grzbietu do wody. Ostatkiem sił wyczołgał się na brzeg. 

- Wilcza Łapo! - krzyknął znajomy głos. Śpiewające Drzewo? - Żyje. 

Wilk odkaszlnął ze zmęczeniem, wypluwając trochę wody, która wdarła mu się do płuc. Z brodą na mokrej ziemi zerknął na stojących nad nim wojowników. Nagle przypomniał sobie o Burzowej Łapie i jego kaczce. Z uglą dostrzegł powaloną zwierzynę przy pobliskim krzewie. 

- Zdaliśmy? - zapytał Wilk.

Śpiewające Drzewo skinął głową, na co Burzowa Łapa zawył z radości, podskakując i okręcając się w miejscu. Wilcza Łapa wyssany z sił nie mógł wyrazić siebie równie entuzjastycznie, ale przepełniająca go duma dodała mu energii. 

- Wilcza Łapo - miauknął Żmijowy Kieł - spróbuj następnym razem nie szargać się na własne życie, szarżując na łabędzia. Muszę przyznać, że było to odważne... ale głupie!

Zastępca trzepnął ucho Wilka szybkim ruchem łapy. Uczeń zerknął na niego zaskoczony i zamierzał posłać mu ostrą uwagę, ale zorientował się, że Żmijowy Kieł żartuje.

- Wracajmy do Obozu - zarządził czarny wojownik. Zaproponował Burzowej Łapie pomoc w transporcie kaczki. Wspólnie zaczęli przedzierać się przez leśną gęstwinę. Dotarłszy do Obozu, klanowicze obskoczyli ich, gratulując udanego polowania. Taka kaczka z łatwością nakarmi cały Klan i wszyscy wiedzieli, że czeka ich uczta.

Mentorzy ruszyli w stronę Wysokiej Góry, gdzie siedział czekający na nich Spadająca Gwiazda, aby złożyć mu raport z egzaminu. Burzowa i Wilcza Łapa z niecierpliwością wypatrywali Dreszczowej Łapy, szczerze pragnąc mieć jedną wspólną ceremonię na wojowników. Bariera Obozu zaszeleściła, a zaraz po tym z wejścia wyskoczyła Dreszczowa Łapa, jej futro ociekające wodą, a pysk wypełniony rybami. Zobaczywszy obserwujących ją przyjaciół, doskoczyła do stosu świeżej zdobyczy, upuściła swój łup i zawołała głośno:

- Zdałam!

Uczniowie zebrali się w małą grupkę, wymieniając informacjami o swoich egzaminach. Dreszczowa Łapa miała upolować co najmniej dwie ryby, ale szczęście jej sprzyjało i zdołała złowić sześć! Wilk opowiedział jej o ich polowaniu, na co kocica zareagowała z równym podekscytowaniem, co na własne.

- Zbierzcie się pod Wysoką Górą! - krzyknął Spadająca Gwiazda, znalazłszy się na jej czubku. - Mam dobrą nowinę. Powitamy dziś do Klanu trzech młodych, zdolnych wojowników.

Uczniowie podeszli do Wysokiej Góry, siadając z przodu zgromadzenia. Wojownicy posyłali im gratulujące, dumne spojrzenia. Wilcza Łapa nerwowo dreptał w miejscu, czekając na rozpoczęcie ceremonii. Wilczy Liść dodawał mu otuchy, mówiąc jak dobrze się spisał i obiecując mu imponującego osiągnięcia w przyszłości. 

Nikt nie zasługuje na tytuł wojownika bardziej niż ty. Masz w sobie coś, co nie pozwala ci się poddać i być niesprawiedliwym. Musisz to coś pielęgnować, bo jest niezwykle cenne. Szeptał Wilczy Liść, ukazując się obok Wilka jako iskrząca się chmura. Uczeń był wdzięczny za jego obecność.

Spadająca Gwiazda rozpoczął ceremonię nadając Burzowej Łapie jego wojownicze imię. Pogratulował mu siły i naturalnych umiejętności w walce, nadając mu imię Burzowy Lot. Dreszczowa Łapa wyróżniła się swoją dobrocią i oddaniem, zostając Dreszczowym Spadkiem. Przyszła pora Wilka. Podszedł do Spadającej Gwiazdy, podświadomie kuląc się z nerwów.

- Wilcza Łapo, masz za sobą wiele nieprzyjemnych wspomnień, których częścią jestem ja. Myślę jednak, że rozumiesz moje postępowanie i dlaczego podjąłem pewne decyzje. Uważam, że dzisiejszy dzień będzie należał do tych dobrych wspomnień. Przez ostatnie dni wykazałeś się niezwykłą lojalnością i rozważnością. Udowodniłeś, że jesteś godny zostania wojownikiem. Od dziś będziesz znany jako Wilcza Pieśń - Spadająca Gwiazda spoczął głowę na czole Wilczej Pieśni, a nowy wojownik liznął jego ramię, zgodnie z tradycją. 

Klan poderwał się na nogi, wykrzykując imiona nowych wojowników. Po zakończonych gratulacjach Wilcza Pieśń chciał zamienić z przyjaciółmi kilka słów. Wziął ich na stronę z dala od rozchodzących się klanowiczów.

- Mam dla was propozycję - zaczął wyjaśniać. - Za dawnych czasów, gdy koty przestrzegały Kodu Wojownika, po ceremonii nowi wojownicy czuwali nad Klanem przez całą noc w zupełnej ciszy. Chciałem was prosić, abyśmy tak zrobili. Honorowali dawne tradycje.

Dreszczowy Spadek bez zamyślenia zgodziła się, Burzowy Lot natomiast milczał, marszcząc brwi.

- Nie jestem pewien - mruknął. - Po co mam to robić, jeśli nie wierzę w Klan Gwiazd i nie wiem czym jest Kod Wojownika.

- Zrób to dla siebie w takim razie - miauknął Wilk. - Zdolność do pozostania w zupełnej ciszy przez całą noc jest testem czy faktycznie zasługujesz być wojownikiem. Nauczy cię dyscypliny. 

- Mam jej wystarczająco - odpowiedział, ale widząc zawiedziony wzrok na pysku Wilczej Pieśni, dodał: - Spróbuję. Nie obiecuję, że zdołam przesiedzieć całą noc bez snu i w ciszy, ale spróbuję. 

Wilcza Pieśń podziękował mu i zaplanował rozpoczęcie czuwania zaraz po zaśnięciu wszystkich wojowników. Wszyscy skierowali się w kierunku legowiska wojowników, aby wybudować sobie gniazda. Wilka zatrzymało ciche zawołanie zza krzewów, przy których rozmawiali. Obrócił się z rozszerzonymi oczami i szybciej bijącym sercem. Czy ktoś usłyszał ich rozmowę? 

Zza krzewu wyszła Cicha Dusza. 

- Mogłabym się do was dołączyć podczas czuwania? - zadała pytanie, którego Wilk nie oczekiwał. Pozwolił jednak kotce kontynuować, zanim zada jej jakiekolwiek pytania. - Wiem, że moja ceremonia była dość dawno temu, ale nigdy nie jest za późno aby nauczyć się czegoś nowego o Kodzie Wojownika, prawda? Nie słyszałam wcześniej o tradycji czuwania, ale jeśli jest ona częścią zasad Klanu Gwiazd, zamierzam ich przestrzegać. 

Wilcza Pieśń, nieco zbity z tropu, skinął głową. 

- Skąd wiesz o Kodzie Wojownika? - zapytał, czując narastającą ciekawość.

- Każdemu wydaje się, że niewiele kotów wierzy w Klan Gwiazd, bo nikt o nich otwarcie nie mówi. Gdy zaczniesz szukać i bacznie przysłuchiwać się rozmowom, rzeczywistość jest inna. Poza tym Świetlista Skóra lubi o nich rozmawiać - zaśmiała się ciepło, sprawiając, że nerwy Wilczej Pieśni rozproszyły się. - Pamiętaj jednak, że nie wszyscy są tak wyrozumiali jak Burzowy Lot. Nie wszyscy chcą słuchać o swoich przodkach. 

- Wiem, dlatego rzadko o nich wspominam i staram się wybadać terytorium zanim na nie wkroczę. Cieszę się, że mamy nowego członka wierzących - uśmiechnął się. Wspólnie ruszyli w stronę reszty Klanu, przyłączając się do zrelaksowanych klanowiczów.


Wilcza Pieśń z trudem utrzymywał głowę w górze. Podczas czuwania okazało się, że zmęczenie ma niezwykły talent zmieniania ciężaru różnych części ciała. Nie wspominając o powiekach!

Burzowy Lot radził sobie zadziwiająco dobrze, pomimo wątpliwości, jakie miał przed zachodem słońca. Teraz radził sobie ze zmęczeniem jak mistrz. Dreszczowy Spadek i Cicha Dusza oparły się o siebie, aby nie w razie zaśnięcia nie upaść na ziemię z hukiem. Wilk ziewnął cicho, niecierpliwie wyczekując wschodu słońca.

Nagle ukazała się przed nim przezroczysta, iskrząca mgła, szybko przybierająca postać kota. Wilczy Liść stanął przed Wilkiem, wyglądając na bardzo zadowolonego.

- Nie musisz nic mówić. Chciałem ci tylko podziękować za determinację i próbę pomocy Klanowi Gwiazd. Zajęło to kilka księżyców, ale kilku z nas jest w stanie wrócić dziś na nocne niebo. Muszę być jednym z nich, ponieważ jako dawny medyk będę wkrótce przeprowadzał pewną ważną ceremonię w twoim Klanie - miauknął, robiąc dramatyczną pauzę. - Świetlista Skóra czeka na nasz powrót, aby przeprowadzić ceremonię Białej Łapy. Chciała, aby była poprawna. Nie odnaleźliście tutaj żadnego miejsca, które zapewnia kontakt z Klanem Gwiazd jak za dawnych czasów, ale zdołamy się skontaktować z Białą Łapą we śnie. Rośniemy w siłę i oby tak dalej. 

Wilczy Liść wstał i położył swój pysk na czubku głowy Wilka.

- Pamiętaj, że zawsze będę nad tobą czuwał. Tak jak Przejrzyste Oko. Nie będę z tobą rozmawiał tak często, jak dotychczas, ale zawsze będę cię wspierał i życzył jak najlepiej. Do zobaczenia wkrótce. 

Dotknął nosem czoło Wilczej Pieśni, po czym rozpłynął się w nocnej bryzie. Wilk uśmiechnął się. Choć Wilczy Liść musiał odłączyć się od jego duszy, wiedział, że zdoła udowodnić swoje zdolności bez obecności gwiezdnego wojownika. Choć będzie za nim tęsknić, zawsze będzie pamiętał jego naukę i rady. Pomoc Wilczego Liścia zmieniła jego życie i jako spłacenie długu musiał kontynuować swoją rolę walki o Klan Gwiazd.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top