« Rozdział 30 « Razem

Od autorki: Witajcie. Nie wiem co powiedzieć. To nie tak, że zapomniałam o tej opowieści. Myślałam o niej każdego dnia. Co mnie trzymało od pisania? Nie wiem i nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Straciłam motywację, choć wciąż chciałam pisać. Ciężko to wytłumaczyć. Mam nadzieję, że Wasze opinie o tej opowieści nie uległy zmianie i pomimo długiej przerwy dacie jej jeszcze jedną szansę. Nie obiecuję nic, oprócz tego, że dopóki skończę przynajmniej tę książkę i następną, nie przestanę pisać, nawet jeśli zajmie mi to miesiące, aby napisać rozdział. Mam wszystko zaplanowane, czasami po prostu ciężko ułożyć wszystko w słowa i pisanie zamienia się w krwawienie na papier, jak to opisał Ernest Hemingway. Rozdział krótki, ale jest. Życzę miłego czytania. Poza tym - zobaczcie jakie piękne zdjęcie znalazłam [dodane w nagłówku], prawie idealnie odwzorowuje dorosłego Wilka. 


- Wilcza Łapa, Rosa, Ostry Pazur i Płomienne Futerko - zawołał Jastrzębi Krzyk spod Wysokiej Góry, gdzie siedział obok lidera obmyślając patrole. - Wy pójdziecie na patrol graniczny wzdłuż granicy z Klanem Trawy. Poprawcie granicę szczególnie przy Czystych Skałach. 

Rosa, usłyszawszy swoje imię i imię Wilka zawołała z radości, przyskakując do ucznia.

- W końcu wspólny patrol - miauknęła. 

Samotnicy, choć coraz bardziej zbliżający się do pozycji wojowników, byli już z Klanem kilka dni, ciężko pracując na szacunek i zaufanie Klanowiczów. Zarówno Negro jak i Bursztyn okazali się utalentowanymi łowcami zarówno silnymi, jak i zwinnymi, dzięki czemu zyskali szanse na zostanie nowymi Leśnymi. Rosa natomiast od początku odnalazła się w towarzystwie Biegaczy, potrafiąc prześcignąć prawie każdego z nich poza Cętkowanym Futerkiem. Kocice zaczęły rywalizować, trenując ciężej niż kiedykolwiek. 

Rosa, tak jak obiecała, często polowała na węże, rozsmakowując klanowiczów w gadzim mięsie. Wilcza Łapa wciąż nie był w pełni przekonany co do takiej diety, wolał pozostać przy myszach i wiewiórkach. 

Wkrótce wyruszyli na patrol prowadzony przez Ostrego Pazura. Wilk razem z Rosą szli kawałek za wojownikiem, a Płomienne Futerko zamykała patrol na tyłach. 

- Zobaczcie - miauknęła Rosa, gdy byli w połowie drogi do Czystych Skał. Szli wzdłuż krawędzi między łąkami a lasem. Poruszając się w wysokiej trawie byli niedostrzegalni nawet z niedużej odległości, dzięki czemu mogli podejść bliżej do zwierzyny, która zwykle przed nimi uciekała. Tym razem natknęli się na łanię. - Jaka piękna. 

Łania pasła się na łące, jednak wciąż trzymając się drzew i krzewów, które były dla niej bezpieczną przystanią. Patrol przystanął, chcąc napatrzeć się na nietypowy widok. Sarny i jelenie były znane z występowanie na terenie Klanu Ognia, rzadko zapuszczały się na mały leśny obszar Klanu Ostrokrzewu. Wilcza Łapa był szczerze zadowolony z tej szansy.

- Obejdźmy ją - zawołał Ostry Pazur, zbaczając z utartej ścieżki. Zaczęli się wspinać na porośnięte łąką wzgórze oświetlone południowym słońcem. Znalazłszy się na samej górze, mogli bez problemu dostrzec zarówno Czyste Skały, jak i Młyn a nawet kawałek Klanu Trawy. 

- Będziemy mieć towarzystwo przy granicy - mruknął Ostry Pazur, pokazując łapą poruszające się w oddali sylwetki. Patrol Klanu Trawy również zmierzał, aby sprawdzić, czy bariera międzyklanowa nie została zatarta.

- Możemy zaczekać, aż sprawdzą i wtedy będzie nasza kolej - miauknął Wilcza Łapa. Ostry Pazur rzucił mu karcące spojrzenie. 

- Jestem pewny, że już zdążyli nas zauważyć. Nie będziemy przed nikim uciekać. Idziemy. - Zarządził twardo, ruszając w dół zbocza. Płomienne Futerko podążyła za nim, jeżąc się z ekscytacji na samą myśl o spotkaniu z Klanem Trawy. Wilcza Łapa spostrzegł, że Rosa zareagowała podobnie, uczeń jednak wiedział, że z innego powodu. Zamiast podekscytowania, przez żyły Rosy płynęło zdenerwowanie.

Oddaliwszy się od Ostrego Pazura, Rosa przywołała do siebie Wilka i szepnęła mu do ucha:

- Mam nadzieję, że mnie nie rozpoznają.

- Myślę, że jeśli będziesz trzymać się z tyłu, to nie zwrócą na ciebie uwagi. Nie masz się czego martwić - zapewnił, gładząc ogonem nastroszony grzbiet kocicy. - Ostry Pazur zabierze całą uwagę Klanu Trawy, jestem tego pewny.

Rosa nie skomentowała. Szła wyprostowana, spięta i tępo wpatrzona w przestrzeń przed nią. Zbliżywszy się do granicy, zaczęła się kulić za patrolem, starając się nie rzucać w oczy. Wilcza Łapa dostrzegł członków patrolu i chciał zrobić to samo, co Rosa. Patrolowi przewodziła sama Wichrowa Gwiazda, tuż obok niej truchtała Sowie Skrzydło i młody nieduży kot, którego Wilk nigdy wcześniej nie widział. Za liderką szli również dwaj wojownicy: Jeziorny Wiatr i Żytnie Futro. 

Stojąc przy krawędzi Siostry Rzeki Mroźnej, Ostry Pazur skinął głową ku wrogom.

- Cóż za spotkanie - miauknął, zwracając na siebie uwagę tak jak przewidział Wilk. Nie miał tego za złe wojownikowi, przeciwnie - ucieszył się, że skupione oczy Sowiego Skrzydła nie były skierowane w jego stronę. Chciał pozostać w ukryciu. 

Szum rzeki ucichł, jak gdyby bojąc się napięcia między kotami. 

- Fortunne spotkanie - powiedziała Wichrowa Gwiazda, ignorując najeżonego Ostrego Pazura. - Pokazujemy naszej nowej terminatorce terytorium. Dzięki temu spotkaniu ma szansę poznać Klan Ostrokrzewu. 

Niewielki kot stojący u boku Sowiego Skrzydła skulił się. Jeszcze chwila, a nowicjuszka wtopiłaby się w ziemię ze stresu. Szylkretowa kotka, widocznie trzymająca się boku Sowiego Skrzydła, spoglądała nerwowo na poszczególnych członków wrogiego dla niej Klanu. Przejęła się wrogim spojrzeniem Ostrego Pazura, przeleciała wzrokiem po Wilku, widząc, że nie jest szczególnie agresywny, przeciwnie - wręcz nerwowy. Uczennica spoczęła wzrok na Rosie, która w tym czasie starała przechytrzyć swój umysł i uwierzyć, że nie uczestniczy w tym spotkaniu z Klanem Trawy. Jeśli ona ich ignoruje, oni muszą również ją zignorować. Taka była teoria.

Nowicjuszka Klanu Trawy szepnęła coś do ucha Sowiego Skrzydła, która natychmiast najeżyła się i warknęła na patrol. 

- Kogo ja widzę - rzuciła wrogo w kierunku Rosy. - Nielojalność wobec nas, ucieczka i na dodatek dołączenie do tych nędznych pokrak z lasu!

Ostry Pazur, stojący tuż obok Wilka, spiął się na te słowa i prawdodpobnie rzuciłby się na Sowie Skrzydło, gdyby Płomienne Futerko go nie powstrzymała. Nastroszył się jak wściekły paw, syknął i, wiedząc że Spadająca Gwiazda byłby na niego wściekły za rozpętanie walki, pozwolił Płomiennemu Futerko rozwiązać tę sytuację. Kotka, mając w zwyczaju być delikatna i dyplomatyczna, podeszła nieco bliżej brzegu, aby nie musieć krzyczeć.

- Doszły nas pogłoski, że nie byliście dla obecnej tu Rosy i dwóch innych kotów szczególnie gościnni, dlatego właśnie próbowali oni opuścić wasze terytorium. Zapewniliśmy im schronienie na czas rekonwalescencji i zdecydowali, że jesteśmy dla nich bardziej odpowiedni niż wy. 

- Zdrajcy! - wrzasnął jeden z wojowników Wichrowej Gwiazdy, która stała niewzruszona. Ciężko było po niej poznać czy jest zła, czy po prostu skoncentrowana i spokojna.

- Mają prawo dołączyć do któregokolwiek Klanu zechcą - miauknęła Wichrowa Gwiazda po momencie ciszy. Spotkało ją kilka zaskoczonych i niezadowolonych spojrzeń ze strony jej klanowiczów. - Miłe spotkanie. - Po czym odwróciła się w kierunku, z którego przyszli. Wojownicy podążyli za swoją liderką. Zanim odeszła, Sowie Skrzydło posłała zimne spojrzenie w stronę Wilka i pomaszerowała za Wichrową Gwiazdą, najeżona.

Ostry Pazur nie skomentował tego niechcianego spotkania. Gdy patrol Klany Trawy oddalił się wystarczająco, wojownik po prostu zarządził sprawdzenie i poprawienie granicy, a następnie powrót do Obozu. W drodze powrotnej Rosa zmarkotniała, Płomienne Futerko próbowała uspokoić wciąż wzburzonego Ostrego Pazura, a Wilcza Łapa nie mógł otrząsnąć się z paraliżującego strachu, jaki wzbudził w nim wzrok Sowiego Skrzydła. Co on takiego zrobił, że wojowniczka zaczęła go darzyć czystą nienawiścią? Możliwie, że lepiej dla niego aby nie wiedział. Miał podejrzenia związane z jego wiarą w Klan Gwiazd i jej niechęcią do przodków.

Dotarłszy do Obozu, Ostry Pazur skierował się do lidera. Wilcza Łapa stanął, nie wiedząc co ze sobą począć. Spotkanie Sowiego Skrzydła z powrotem wzburzyło w nim cichnący ocean emocji. Widocznie nie był jedyną ofiarą sztormu, bowiem gdy zerknął na Rosę, która odeszła na bok i położyła się wzdłuż bariery Obozu, jej trzęsące się wąsy i zmarszczone brwi zdawały się podzielać zakłopotanie Wilka.

- W porządku? - miauknął, podszedłszy do kotki.

- Cóż - westchnęła, unosząc wzrok. - Sowie Skrzydło miała i widocznie wciąż ma bardzo dużo ambicji dotyczących Klanu Trawy. Poznawszy wasze tradycje i sposób w jaki prowadzicie swój Klan, spotkanie z czymś pokroju szaleństwa czyhające w oczach Sowiego Skrzydła nieco mnie zmartwiło. 

- Szaleństwo? 

- Sowie Skrzydło chce zmian. Nie chce potulnego Klanu Trawy. Byliśmy z nimi niedługo, ale zdążyłam dobrze przyjrzeć się, co ona robi i jak manipuluje tymi, którzy jej ufają. Jej ambicje są ambicjami całego Klanu, ale nie jestem pewna, czy są one właściwe i prawe.

Wilk czuł grunt powoli usuwający mu się spod łap. Musiał jednak zadać więcej pytań.

- Sowie Skrzydło chce jakich zmian dokładnie? 

- Nie wiem - Rosa potrząsnęła głową. - Wiem tylko tyle, że nie podoba jej się sposób, w jaki Wichrowa Gwiazda prowadzi Klan. Liderka jest stara i schorowana, więc Sowie Skrzydło wykorzystuje sytuację, aby coś zmienić. Wydawała się mieć większy wpływ na funkcjonowanie Klanu niż zastępca czy nawet sama Wichrowa Gwiazda.

- Powiedziałaś, że Sowie Skrzydło nie chce 'potulnego' Klanu Trawy. Czy to znaczy, że zamierza walczyć z innymi Klanami? - Zdenerwowany Wilk zaczął dreptać w miejscu, jakby obeszły go mrówki.

- Możliwe, ale nie mogę tego wiedzieć na pewno. To tylko moje własne podejrzenia, nie potwierdzone informacje. 

Wilcza Łapa odetchnął głęboko, podziękował za tę wymianę zmartwień, życzył Rosie dobrego popołudnia i odwrócił się, by wybrać sobie kawałek upolowanej zwierzyny. Zamiast świeżej zdobyczy dostrzegł uważne oczy Świetlistej Skóry i Spadającej Gwiazdy, którzy siedzieli nieopodal przyglądając się uczniowi i Rosie. Lider skinął na Wilka, zapraszając go do podejścia bliżej. Nogi Wilczej Łapy same pomaszerowały w jego kierunku, choć umysł ucznia niekoniecznie tego chciał. Oczekiwał bowiem wypytywania na temat jego rozmowy z Rosą, a wcale nie chciał się dzielić informacjami, których sam nie zdążył przemyśleć.

- Byłeś na patrolu z Rosą. Usłyszałem już komentarz od Ostrego Pazura i Płomiennego Futerka, ale chciałbym również poznać twoją opinię na jej temat. Sam miałem niewiele okazji, aby przyjrzeć się naszym nowym towarzyszom, dlatego muszę polec na opinii moich wiernych klanowiczów.

Wilk skinął głową, rozumiejąc całkowicie.

- Jest naprawdę zdolna, jeśli chodzi o polowanie. Bardzo sympatyczna również. Wcale nie widzę żadnych powodów, aby podejrzewać ją o coś w rodzaju zdrady. Spotkaliśmy dzisiaj Klan Trawy i zdecydowanie nie była zadowolona z tego powodu. Nie chciała mieć z nimi żadnego kontaktu. Poza tym jest bardzo dobrym dodatkiem w Klanie. Kociaki ją uwielbiają i jej żywiołowość - uśmiechnął się na myśl o tym jak Sokole Kocię postanowił się ścigać z Rosą i przegrał okropnie. Obiecał, że będzie ćwiczyć i prześcignie kotkę za parę dni. Wilk życzył mu jak najlepiej, ale wiedział, że nie ma w Klanie szybszego kota od Rosy.

- Uważasz więc, że powinni do nas dołączyć na dobre? - zapytał lider.

- Tak - odpowiedział Wilk bez zamyślenia. Wiedział, że Negro byłby doskonałym Leśnym. Wiedział, że Rosa mogłaby zostać nowym dowódcą i trenerem Biegaczy. Bursztyn mogłaby zarówno pomóc Leśnym, jak i Mokrą Łapą. Było dla nich tak wiele możliwości!

Spadająca Gwiazda spojrzał na Świetlistą Skórę, która przytaknęła. Lider wtem wstał i w kilku skokach znalazł się na czubku Wysokiej Góry i przywołał do siebie cały Klan.

- Pora aby dołączyli do nas nowi wojownicy! - Na to ogłoszenie klanowicze unieśli głos jako jeden i popchnęli byłych samotników w stronę Wysokiej Góry. Bursztyn, Rosa i Negro spojrzeli na Spadającą Gwiazdę i bez słów okazali swoje wyrazy uznania oraz podziękowanie szczerymi uśmiechami. 

Po ceremonii przed klanowiczami stanęli trzej nowi: Rosa otrzymała imię Żabi Skok, dla uczczenia jej szybkości i żywiołowości. Dołączyła do Biegaczy. Bursztyn została Bursztynowym Futrem, poprosiwszy Spadającą Gwiazdę o zostawienie części jej imienia, ponieważ była do niego przywiązana z powodów prywatnych. Spadająca Gwiazda nie był bez serca i uszanował jej prośbę. Bursztynowe Futro została Leśnym, tak jak Negro, który od ceremonii był znany jako Śpiewające Drzewo, dla uczczenia jego rozsądku i siły. 

Wilcza Łapa pogratulował im i nie mógł się napatrzeć na szczęście, które szalało na ich pyskach. Zapomniał o zmartwieniach, które wzbudziły w nim historie Rosy o Klanie Trawy. Nie były ważne, gdy trzej wspaniali wojownicy otrzymali swoje imiona. Czasem można zapomnieć o potencjalnym zagrożeniu. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top