Rozdział 10

-Hej, Szyszkowe Futro! - Krótki Ogon obudził wojowniczkę. - Idziemy na patrol do Wężowych Skał.

-Jasne, już wstaje. - Wojowniczka podniosła się z posłania i podążyła do wyjścia z obozu.

Podbiegła do niej Figlarna Łapa.

-Szyszkowe Futro! - Otarła się o nią lekko. - Gdzie idziesz? Co z treningiem?

-Idę na patrol, biegnij po Jerzykowom Łapę, idziecie ze mną. - Oznajmiła, a uczennica posłusznie wykonała polecenie, by po chwili wrócić z przyjacielem.

-No, to ruszamy. - Mruknął Krótki Ogon, podczas gdy to grupy patrolujących dołączył i Cisowy Cień.

Szli przez las w stronę Wężowych Skał, droga mijała im szybko, a w międzyczasie Szyszkowe Futro przepytywała swoich uczniów z terenów, śladów zwierząt lub czegokolwiek innego.

-Słyszeliście to? - Zapytał nagle Cisowy Cień, jego biało szylkretowe futro zjeżyło się, przecisnął się przez krzaki, po chwili jednak wrócił do reszty patrolu. - Mamy gości. - Mruknął. - Klan ostrza polują na naszym terenie. Co robimy?

-Wygońmy ich! - Syknął do razu Krótki Ogon.

-Czekaj! - Powstrzymała go Szyszkowe Futro. - Przecież jest z nami dwójka uczniów, który nie potrafią walczyć. Mogą ich zabić.

-Wojownicy nie zabijają. - Cisowy Cień przewrócił oczami. - Tak się nauczą.

-To nie są wojownicy. - Brązowy, pręgowany wojownik o dziwo stanął po stronie Szyszkowego Futra. - Byłeś ledwie kociakiem, kiedy Ostry Ząb...Ostra Gwiazda okazał się zdrajcą. Nie masz pojęcia, do czego on jest zdolny, a ci jego pseudo wojownicy to te same koty, które jakiś czas temu nas zaatakowały. Lepiej mów ile ich jest, wtedy ocenimy co zrobić.

-Kilku. - Odparł szylkretowy kocur. - Z siedmiu.

-Czyli rozwiązanie jest tylko jedno. - Powiedziała szylkretowa wojowniczka, od razu zwróciła się do swojej uczennicy. - Biegnijcie do obozu tak szybko, jak tylko możecie i przyprowadźcie wsparcie. - Uczniowie nic nie powiedzieli, od razu odbiegli w las. - A my musimy walczyć, zanim uciekną.

-Więc ruszamy. 

Trójka wojowników wyskoczyła zza zarośli, aby zaatakować o wiele większą od nich grupę kotów. Szyszkowe Futro rzuciła się na pierwszego lepszego napastnika. Ugryzła ciemnoszarą kotkę w szyję, ona jednak nie walczyła, od razu wyrwała się i stanęła naprzeciwko niej, w jej oczach płonął strach. Wojowniczka dopiero teraz przyjrzała się kotce, którą zaatakowała. Nie była to żadna wojowniczka, nie wyglądała nawet na ucznia, co najwyżej na kociaka. Kodeks wojownika zabraniał atakować kocięta, nie ważne skąd pochodziły, dlatego też Szyszkowe Futro po prostu stała, nie odważyła się już drugi raz zaatakować tej koteczki.

Tym razem jednak to ona została zaatakowana, od tyłu ktoś na nią skoczył, powalając ją. Czuła, jak przygniata ją ktoś dużo większy od niej. Kocica podrapała nowego napastnika wściekle, a w międzyczasie kociak uciekł. Mimo oporu czuła, jak pazury wojownika obcego klanu wbijają się w jej barki, zahaczając o dawną bliznę. W końcu jednak udało jej się kopnąć kocura, który ją zaatakował, a zanim zdążył odeprzeć atak przejechać mu pazurami po boku pyska. Skoczyła na niego gotowa ją powalić, gdy przyszła kolejna dwójka kocurów. 

Od razu przyskrzynili ją do ziemi, Szyszkowe Futro nie miała żadnej możliwości, aby się poruszyć, mimo to próbowała jakoś się wydostać. Nie mogła nic zrobić. Przez przewagę wrogów bitwa była przegrana, jeszcze zanim na dobre się zaczęła. Kocica poczuła, jak wojownik trzymający ją przy ziemi schyla się do jej ucha.

-Powinniśmy cię teraz zabić. - Szepnął, sycząc przy tym wściekle. - A ja zawsze robię to, co powinienem.

Czyli teraz zginę. - Uświadomiła sobie wojowniczka. - Gdyby tylko Miodowe Serce tu był. Teraz go spotkam.

-Macie pozostałych dwóch? - Zapytał resztę agresorów kocur.

-Jeden uciekł, nieźle go zraniliśmy, więc nie miał wyboru, a drugiego trzyma Szczek. - Oznajmiła krwisto ruda kocica. 

-Zabić. - Mruknął bez wzruszenia ciemnoszary kocur, który jako jedyny nie brał udziału w walce.

-Nawet nie próbuj! - Dało się usłyszeć syk. Pomoc przyszła!

Szyszkowe Futro poczuła, jak kocur, który ją trzymał ją puszcza. Szybko wstała i rozejrzała się po napastnikach. Zacienione Oko przyskrzyniała do ziemi kocura. Teraz to jej pobratymców było więcej! 

Dzięki przewadze walka szybko się zakończyła, a napastnicy uciekli.

-Dzięki za ratunek. - Po walce Szyszkowe Futro otarła się lekko o pysk przyjaciółki. - Jakbyśmy znowu były uczennicami. - Zaśmiała się lekko pod wpływem wspomnień.

-Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby cię zabili. - Ciemnoruda kocica wstała z nad ciała kocura, którego zabiła w walce. Jej pazury były całe we krwi.

-Znając ciebie, to gdybyś się wkurzyła sama zabiłabyś cały ten ich klan. - Wojowniczka ponownie zaśmiała się, napotykając wzrok błyszczących oczu przyjaciółki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top