1
Słońce zniżało się znikając za choryzontem. Ogniste barwy nieba ustępowały niezwykle ciemnemu odcieniu granatu. Serce Cookie zwolniło gdy kotka spoglądała na jarzące się w ciemności gwiazdy. Blask księżyca nadawał sierści kotki srebrzystą barwę. Kotka poruszyła wąsami kierując swój wzrok na pobliski las. Drzewa szumiały, a liście leżące na podłożu tworzyły cienką ściółkę. Cookie przeciągnęła się wbijając pazury w płot, na którym stała. Wpatrywała się w brzozy na skraju domostw zastanawiając się nas życiem wśród dziczy, pełnej niebezpieczeństw i wojen. Po chwili skoczyła, z gracją lądując po drugiej stronie ogrodzenie. Rzuciła spojrzenie na dom właściciela po czym ostrożnie stąpając ruszyła w stronę lasu. Zastrzygła uszami wsłuchując się w odgłosy nocy. Mrok zdawał się pochłaniać wszystko wokół. Pohukiwanie sowy sprawiły że zjeżyła futro, lecz po chwili wygładziła je, besztając się za stchurzenie. Od zawsze w lesie czuła się niezwykle... bezpiecznie i dobrze. To uczucie towarzyszyło jej zawsze gdy przekraczała granicę między domostwami, a tym urodziwym, usłanym roślinami miejscem.
Mimo że starała się zachowywać ciszę, kroki jej łap słyszała chyba każda istota w lesie. Niepokoiło to Cookie, która miała pojęcie o niebezpieczeństwach czających się za każdym rogiem. Mimo strachu, który ją ogarnął, kotka nadal kluczyła między drzewami wyłapując każdy zapach i dźwięk. Nagle zatrzymała się i zaczęła rozglądać się dookoła. Czuła nieustające poczucie że coś ją śledzi. Otuchy nie dodawał jej też szelest w pobliskich krzakach. Jej oczom ukazała się trójka kotów. W ciemności nie udało jej się dostrzec wyglądu przybyszów lecz zimne spojrzenie ich oczu wystarczyło by pieszczoszką zawładnęło przerażenie. W oczach jednego z nich tlił się gniewny ogień, a pozostała dwójka także wyglądała na wzburzoną. — Kim jesteś i co robisz na naszym terenie? — odezwała się kocica o chłodnych, bursztynowych oczach. — Chciałam tylko sobie pospacerować — zaopanowała Cookie starając się aby głos jej nie drżał. Wiedziała iż powinna uciekać, lecz coś w jej głowie mówiło jej że nie należy tego robić. — Pospacerować — prychnął błękitnooki kocur, który patrzył na Cookie z obrzydzeniem i nienawiścią. Drugi kot skarcił go spojrzeniem. — Cóż, Zmierzchowa Gwiazdo, nie sądzę by ten pieszczoch stanowił dla nas problem — zwrócił się do kocicy. Ta nadal przypatrywała się Cookie. Kotce zdawało się Zmierzchowa Gwiazda przeszywa ją na wylot. Nagle kocica drgnęła, jakby wyrwana z transu. Rozejrzała się po towarzyszach po czym zwróciła się do żółtookiego kocura. — Świtający Pazurze, ty i Mroczna Pręga możecie już wrócić do obozu — wydała rozkaz po czym jej towarzysze odeszli. Przywódczyni usiadła ruchem ogona prosząc Cookie o to samo. Pieszczoszka czuła dreszcze na futrze. Drgnęła siląc się na spokój.
— Czy wiesz, czym są klany? — zapytała Zmierzchowa Gwiazda. Cookie pokręciła przecząco głową. — No dobrze, a więc trochę ci o nich opowiem — miauknęła. — Ale dlaczego? — chciała wiedzieć Cookie. Czemu ta kotka chciała aby dowiedziała się o klanach? Zmierzchowa Gwiazda zmarszczyła nos, lecz w ciemności jej towarzyszka tego nie zobaczyła. — Sama nie jestem do końca pewna. Właściwie dziwi mnie że pieszczoch udał się do lasu, i to po zmroku — skrzywiła głowę bursztynowooka. — To miejsce... ma w sobie coś ujmującego — przyznała Cookie wdychając aromaty lasu. Zmierzchowa Gwiazda zmrużyła oczy. — Muszę powiedzieć że mnie zadziwiasz — powiedziała kocica po czym wstała. — Sądzę że dzisiaj nie dam rady opowiedzieć ci o klanach — stwierdziła Zmierzchowa Gwiazda. Cookie przystąpiła z łapy na łapę po czym skłoniła głowę przed szczupłą kotką. — Jeżeli jesteś nadal ciekawa, możemy spotkać się jutro gdy słońce będzie w swoim najwyższym punkcie — zaproponowała kocica po czym zniknęła między drzewami niczym duch. Cookie zamrugała i odwróciła się w stronę domostw Dwunożnych. Jej właściciele zaczynali się pewnie martwić.
|~♤~|
Cookie zamruczała cicho napawając się pierwszym blaskiem świtu. Poranek był rześki i przyjemny, taki jaki kotka uwielbiała. Po tamtej nocy jej zawsze zadbane futro było zmrzawione i między pręgami wczepiły się drobne listki. Kiedy pieszczoszka obudziła się, w pewnej chwili myślała że poprzedni dzień był jedynie tworem jej wyobraźni. Jednakże stan jej sierści i zapach lasu na futrze mówiły same za siebie. Im bliżej było umówionej wizyty, tym bardziej kotka się stresowała. Wyszła do ogrodu przyglądając się wróblom siedzących na ogrodzeniu. Ptaszki ćwierkały dość głośno co niezwykle irytowało Cookie. Kotka prychnęła i zaczęła trząść płotem. Wróble uniosły się obrzucając pieszczoszkę oburzonym spojrzeniem. Cookie przewróciła oczami i ułożyła się na ziemi. Źdźbły trawy muskały jej sierść, umytą już po wczorajszej wyprawie. Cookie uniosła wzrok mrużąc oczy przed blaskiem dnia. Ze zdziwieniem ujrzała iż słońce było już prawie na najwyższym punkcie nieba. Pieszczoszka zerwała się i pobiegła w stronę drzew.
Dzisiaj w lesie było niezwykle cicho. Lekkie szelesty zwierząt szukających jedzenia i szum wiatru były jedynymi odgłosami, które słyszała. Zamruczała cicho. Liście pod jej łapami posiadały rdzawą barwę pomarańczy czy ognisty odcień czerwieni. W tym sezonie pora opadających liści była wyjątkowo łagodna. Tak przynajmniej mówiła Susza, samotniczka mieszkająca przy domostwie. Cookie usiadła nosem wyłapując wszystkie zapachy. Węch podpowiadał jej obecność innego kota. Nie była nim Zmierzchowa Gwiazda, a kocur, który jej towarzyszył. — Nie sądziłem że przyjdziesz — odparł rudawy kot stojący przed nią. — Jestem Świtający Pazur. Zmierzchowa Gwiazda prosiła mnie był udał się tutaj i opowiedział ci o klanach.
Wąsy Cookie zadrgały ze zdziwienia lecz kotka nie odezwała się, jedynie skinęła głową na oznakę szacunku. Kocur był od niej o połowę większy, ślepia jarzyły się bursztynowo. — Więc na samym początku musisz wiedzieć że istnieją cztery klany: klan Pioruna, Klan Rzeki, klan Cienia i klan Wiatru. Ja należę do klanu Pioruna. Razem z pozostałymi grupami dzielimy tereny tego lasu i pobliskiego wrzosowiska. W klanach panuje chirarchia - rządzi przywódca, w naszym przypadku Zmierzchowa Gwiazda, a w decyzjach wspomaga go zastępca, którego rangę noszę. Następnie mamy medyka, kota z umiejętnością leczenia. Posiada on również niezwykłą więź z klanem Gwiazdy, miejscem, do którego wojownicy trafiają po śmierci.
Cookie zamrugała. W głowie zawirowało jej od tylu informacji. Nie zważając na jej reakcję, Świtający Pazur kontynuował: —Wszystkie koty, które walczą i polują dla klanu mają miano wojowników. Aby zasłużyć na takową pozycję należy ukończyć szkolenie. Niektóre dorosłe kotki stają się karmicielkami gdy zachodzą w ciążę.
Kocur umilkł i przypatrywał się Cookie chwilę po czym westchnął ciężko. — Nie mam pojęcia czemu Zmierzchowej Gwieździe tak zależy na tym abyś wiedziała o naszych tradycjach — rudzielec pokręcił głową i przeciągnął się, jakby znudzony. Cookie wzruszyła ramionami. — Nic mi na ten temat nie wiadomo — odparła. Do uszu pieszczoszki dotarł jakiś odgłos, ledwo słyszalny. Kotka zawęszyła rzucając nerwowe spojrzenie towarzyszowi. Świtający Pazur przykucnął już w obronnej pozycji jeżąc futro i odsłaniając zęby w gniewnym grymasie. Spomiędzy drzew wyłoniły się koty, jeden za drugim. Ich wzrok utkwiony był w Cookie i zastępcy klanu Pioruna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top