21 | Powiew
- Mamo! Mamo, czy ona jest moją nową siostrzyczką? - wykrzyczał jakiś piskliwy głos, tuż koło ucha Mroku.
- Nie tak głośno, Szept. Mrok jeszcze śpi. - syknął inny głos. Mrok mruknęła niewyraźnie. Leżała na ciepłym posłaniu, w żłobku Klanu Wiatru, skulona u boku Jesionowej Stopy; karmicielki która zgodziła się nią opiekować. Było jej ciepło, była najedzona, była szczęśliwa. Po raz pierwszy od wielu dni.
Teraz jednak jakiś ktoś wydzierał się tuż nad nią. Otworzyła zielone oczy.
Nad nią, pochylał się szaro-czarny pręgowany kociak o żółtych oczach, a tuż nad nim, siedziała szara kotka - przybrana mama Mroku, która polizała ją czule po głowie. Mrok już w pełni się rozbudziła i dość niezgrabnie wstała z posłania, rozprostowując każdą łapę.
- Cześć, Mrok! - miauknął pręgowany kociak. - Wiesz, że jesteś teraz moją siostrą? - pochwalił się. Wyglądał jak typowy nadpobudliwy dzieciak i łatwo było stwierdzić kiedy szykuje dłuższą przemowę. Czas ten właśnie nadszedł. - Nazywam się Szept i mam sześć księżyców. Jutro, Wysoka Gwiazda zamierza pasować mnie na ucznia! Ty raczej jeszcze chwilę poczekasz. Kaszlący Pysk mówi że masz trzy księżyce.
- Hej, Szept. - miauknęła Mrok. Czuła się jeszcze dość niepewnie z innymi kotami i zdawała sobie sprawę, że niektóre koty mogą być jej wrogie. Jak na trzymiesięcznego kociaka przeszła bardzo wiele, nabierając przy tym nieco dorosłości i doświadczenia. Za każdym razem kiedy zdawała sobie z tego sprawę, przypominał jej się Łza. Jej brat, który został zamordowany przez Śnieżną Bryzę. Na jej wspomnienie, Mrok poczuła lód w sercu. Nie chciała mieć z nią nic wspólnego.
- Chcesz wyjść na zewnątrz i pozwiedzać trochę obozu? - zaproponował jej nowy brat - Może Miodowa Łapa też pójdzie z nami?
- Miodowa Łapa? - skrzywiła się Mrok. - Dziwne tu macie imiona. Jedni są Łapami inni jeszcze kolejnymi rzeczami. O co chodzi?
- Każdy członek klanu dostaje imię według swojego statusu - pospieszyła z wyjaśnieniem Jesionowa Stopa. - "Łapa" to druga część imion uczniów. Wojownicy mogą mieć różne imiona, a Przywódca musi przybrać imię Gwiazdy.
- Ale dlaczego?
- Po to, by oznaczyć pozycję każdego z nas. Gdybyśmy wszyscy mieli podstawowe imiona, ja byłabym teraz Jesionką a nasz przywódca, nazywałby się Wysoki. Powiedz, rozróżniłabyś nasze statusy?
Mrok zdecydowanie pokręciła głową. Rozumiała już o co chodzi w tych wszystkich imionach. Teraz nadszedł czas na wycieczkę po obozie. Razem z Szeptem wyszła ze żłobka i skierowali się ku skałce medyka.
- Tylko nie chodźcie za daleko! - zawołała za nimi Jesionowa Stopa.
Dzieci nie zwracały już na nią uwagi. Szept pognał do legowiska medyka i wyszedł stamtąd po chwili, w towarzystwie złocistej kotki z lśniącym futrem. Wyglądała na spokojną i dystyngowaną, a przy tym towarzyską. To pewnie Miodowa Łapa.
- Cześć, mała. - przywitała się starsza kotka. - Jesteś Mrok, prawda?
- A ty pewnie Miodowa Łapa?
Uczennica zaśmiała się i skinęła ogonem na Szept.
- Pewnie już ci o mnie powiedział, prawda? - Mrok przytaknęła jej, lecz szybko także przypomniała, że mieli jej pokazać okolice. Tak też zrobili. ( Przepraszam, nie chce mi się opisywać terenów łowieckich Klanu Wiatru :/ )
****
- A tu... - kontynuował Szept, gdy Miodowa Łapa poszła już do legowiska. Miała mnóstwo zajęć. - Tutaj będę od jutra spał! To jest legowisko dla uczniów.
- Czyli ty od jutra będziesz hmm... Szeptaną Łapą? - pogubiła się Mrok.
- No... Chyba tak. Jak tylko Wysoka Gwiazda zwoła zebranie to dostanę swoje imię i mentora.
Z legowiska, wyłoniła się brunatno-ruda kotka z wyrazem, wyższości na pyszczku. Miała puszysty ogon, zza którego niepewnie wychylał się czarno-biały uczeń, widocznie niżej postawiony.
- No, nowe śmieci, jak widzę? - warknęła brunatna. Zaskoczona Mrok, lekko się zjeżyła. Większość napotkanych kotów była w stosunku do niej dość przyjazna. Szept trochę się skulił. Teraz było na pewno widać, jak wysoką pozycję zajmuje ta uczennica. - Nie możecie robić z siebie pośmiewisko nieco dalej?
- Ja tylko pokazywałem siostrze obóz, Brunatna Łapo - wymamrotał Szept. Teraz zielone spojrzenie padło na Mrok. Brunatna Łapa skrzywiła się paskudnie, jakby właśnie polizała mysią żółć.
- Klanie Gwiazdy! Gdzieś ty się tak tarzała, że masz takie obrzydliwe futro? - docięła kremowej, mając oczywiście na myśli jej kolor. Który nawiasem mówiąc był wcale nie brzydki. Mrok nie zamierzała dostarczyć satysfakcji okropnej uczennicy. Zrobiła niewinną minę.
- Opowiedz mi o tym ukąszeniu.
- Co? Jakim ukąszeniu, głupku!
- No, o tym co cię wąż ukąsił. Bo to przecież niemożliwe, żebyś od urodzenia była taką jadowitą żmiją. - odparła Mrok. Brunatna Łapa zamarła, razem z Szeptem i tym drugim uczniem.
- Co ty do mnie powiedziałaś? - syknęła i stanęła w bojowej postawie. Mrok nastroszyła futerko i lekko przykucnęła. Wyzwanie zostało przyjęte. Choć zdawała sobie sprawę jak śmiesznie to musiało wyglądać. - Najwyższy czas nauczyć cię szacunku!
- Przestańcie natychmiast! - zagrzmiał jakiś głęboki głos. Od Wrzosowej Polanki nadchodziło dwoje wojowników, jeden czarny z naderwanym uchem a drugi szary z czarnym ogonem i prążkami. Czarny kocur podszedł do Brunatnej Łapy i syknął gniewnie. - Co to miało być? Nie masz już co robić tylko wyżywać się na kociakach?!
- Przepraszam, Rozdarte Ucho. - powiedziała kotka wyzywającym tonem. - Po prostu nie przyszło mi do głowy, że Wysoka Gwiazda mógłby przyjąć do klanu jakieś dziecko katastrofy.
- Ona tylko pomagała Mrokowi i Szeptowi zaznajomić się z metodami walki... - zaczął tłumaczyć drugi uczeń, lecz na gniewne strzepnięcie ogona szarego wojownika zamilkł.
- Och, mam nadzieję! - odrzekł Rozdarte Ucho niebezpiecznie łagodnym tonem. - Świetnie. Skoro tak się wyrywasz do pomocy innym, to wprost fantastycznie. Ostatnio obiło mi się o uszy, że Ćmia Pręga i Krucze Skrzydło cierpią na ból stawów. To pewnie przez te wilgotne legowiska.
- Och nie, tylko nie to! - jęknęła Brunatna Łapa.
- Zamilcz! - ryknął - W tej chwileczce pójdziesz do starszyzny i będziesz się nimi opiekować, aż powiem że masz dosyć. - Brunatna Łapa otworzyła pyszczek, lecz nic nie powiedziała, tylko go zamknęła. Odeszła z wyprężonym ogonem i zarozumiałą miną. Starszy wojownik odprowadził ją wzrokiem po czym zwrócił się do towarzysza.
- Mulisty Ogonie, odprowadzisz kociaki do żłobka?
- Pewnie, Rozdarte Ucho. - zapewnił i machnął swoim czarnym ogonem, na znak, że tamten może w spokoju iść. Potem zwrócił się do Mroku. - Masz ikrę, kociaku. Brunatnej Łapie się to w końcu należało.
- No! - wtrącił Szept. - Pierwszy raz widziałem ją z taką miną! Dzielna jesteś. - Mrok uśmiechnęła się z dumą.
Tak. Zdecydowanie coraz bardziej jej się tu podobało. Wrzosowiska. Góry. Piękne surowe potoki. Troska jakiej tu doznawała.
Szkoda tylko, że Łzy tu nie ma...
( następny rozdział będzie krótki, ale niespodziankowy. )
~UglyFace
Kolejne już w produkcji xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top