Rozdział III
Koty Klanu Podniebnych Strumieni gromadziły się pod Wielkim Dębem, wymachując niespokojnie ogonami. Niektórzy miedzy sobą szeptali i wymieniali ukradkiem spojrzenia, a biała przywódczyni siedziała na jednej z większych gałęzi Wielkiego Dębu, kątem oka spoglądając na swoich pobratymców. Po chwili skierowała wzrok na swoją córkę: Malinową Pieśń. Dzień był srogi, a przymrozek dawał o sobie znać. Gdy wszystko ucichło, Obłoczna Gwiazda popatrzyła na swój klan, patrząc na każdego kota, z każdego zakątku obozu. Nawet najbardziej zrzędliwi starsi wyszli ze swojego legowiska u korzeniach nie dość wielkiego dębu na drugim końcu obozu, wyszli na to zebranie klanu.
— Więc... koty Klanu Podniebnych Strumieni, jak wiecie, ponieśliśmy wiele strat po napadzie na nas przez Klan Wysokich Traw. Zapasy medyka zostały zniszczone, a śmierć poniosła Pszczela Łapa. — słowa przywódczyni coraz bardziej więzły jej w gardle, a w gromadzie kotów pod Wielkim Dębem dało się usłyszeć cichy szloch Mysiego Nosa. Jej partner - Piaskowy Ogon - cicho ją uspokajał wraz z dwoma innymi kotkami.
— Lecz zabrali nam również Sosenkę. Co prawda, rany muszą się zagoić a zapasy medyka odbudować, ale my się nie poddajemy. Ja będę walczyć do końca swoich chwil za Klan. Tak, jak przysięgłam podczas odbierania dziewięciu żywotów przy Gwiezdnym Wodospadzie. Rozumiecie? Mam nadzieję że nie tylko ja mam odwagę oddać życie za Klan! — miauknęła donośnie Obłoczna Gwiazda, a w odpowiedzi dostała chór pomruków aprobaty, przez co na jej pysku zagościł uśmiech.
Na pyskach kotów Klanu Podniebnych Strumieni pojawiła się determinacja. Jeśli mają wygrać, to za pierwszym podejściem. Nie mogą próbować w nieskończoność. Zgromadzeni w niecierpliwości czekali na decyzję przywódczyni. Obłoczona Gwiazda musi podjąć decyzję.
— Więc... Wiśniowa Ścieżko, Tygrysi Skoku, Zachmurzona Łapo wyruszycie za chwile wraz z Jaskółczą Wolą, by pomóc jej zbierać zioła w lesie. Rzeczny Susie, prosiła bym byś wyznaczył dziś dwa patrole graniczne oraz dwa łowieckie. Wiem że jest to dość drobna ochrona klanu, lecz musimy odzyskać siły, by odzyskać to, co nasze. — miauknęła stanowczo Obłoczna Gwiazda z błyskiem w oczu przyglądając się kotom. — Zebranie zakończone, rozejść się!
Koty posłusznie zaczęły się rozchodzić. Zastępca klanu zaczął wyznaczać patrole, a wyznaczone koty wychodziły z obozu zaraz za Jaskółczą Wolą. Klan znów zaczął budzić się do życia. Co prawda, niewiele zostało ziół u medyka po napadzie, lecz starczyło by opatrzeć te największe rany. Rzadko zdarzały się tak poważne ataki na Klan Podniebnych Strumieni. Często to były tylko potyczki między graniczne, czasem może lekko większe "walki". Ale nie tak śmiertelne jak ta.
Klanowicze obawiali się, do czego może jeszcze posunąć się Klan Wysokich Traw.
* * * *
Dni mijały, a klan powoli odzyskiwał siły. Wraz z ciągnącą się powoli porą Nagich Drzew, szron pokrywał gałęzie i gałązki drzew oraz krzewów; wszystko wyglądało pięknie, mieniące się wśród porannej poświaty. A plany ataku nie ustawały. Za to, dziś przypadała Pełnia Księżyca.
Gwiezdne Zgromadzenie.
Gwiezdne Zgromadzenie, to zgromadzenie gdy tej jednej nocy - podczas pełni księżyca - w klanach panuje rozejm, dzięki czemu trzy klany spotykają się pod Trzema Źródłami i to tam dzielą się nowinami z klanu.
Koty powoli wyłaniali się ze swoich legowisk. Rzeczy Sus podchodził to do Piaskowego ogona i Wiśniowej Ścieżki, to do Tygrysiego Skoku oraz Górskiego Szczytu, którzy się zaczęli kłócić, wnioskując po ich wyglądzie; mieli zjeżone futra i obnażone pazury, a w ich oczach narastała furia. Gdyby zastępca klanu ich nie rozdzielił, doszło by zapewne do dość dużej bójki, tak jakby byli uczniami. Starsi ze sobą wesele rozmawiali, a Irysowa Dusza wychodziła półprzytomna ze żłobka, zapewne dlatego, że jej kociaki brykały od rana. Wędrówka krążyła w kółko, dopóki nie zakręciło jej się w głowie i nie wpadła na Mysi Nos, za co Irysowa Dusza zbeształa córkę i przeprosiła szybko siostrę.
Po chwili do Irysowej Duszy podszedł Tygrysi Skok.
— Witaj Irysowa Duszo. Wyglądasz na niewyspaną... — miaukną kocur zmartwionym głosem, ocierając się futrami o partnerkę.
— Ah, tak... kociaki od świtu brykają po żłobku jak szalone. Nie mogę się wyspać już od paru dni! Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że Sreberko i Wędrówka są szczęśliwi. — miauknęła szaro-biała karmicielka, patrząc na niedaleko od niej bawiącą się dwójkę kociaków, którzy turlali się razem, wzniecając w górę lekki puch śniegu. — Idziesz dziś na Gwiezdne Zgromadzenie?
— Tak, idzie wraz ze mną Piaskowy Ogon, Górski Szczyt, Bursztynowe Jezioro, Wiśniowa Ścieżka, Mysi Nos, Płomienna Łapa i Rozżarzona Łapa. — powiedział spokojnie Tygrysi Skok, po czym spojrzał na swoje kociaki. — Są bardzo... żywiołowe.
— Racja. Nie wiem po kim to mają. Może po tobie? — miauknęła Irysowa Dusza patrząc na partnera z uśmiechem.
* * * *
Gwiezdna Skóra połyskiwała na niebie, gdy przez las, bezszelestnie przemieszczały się ciemne sylwetki, przypominające cienie. Trawa była pokryta śniegiem, a gałęzie drzew oraz krzewy były pokryte szronem, mieniąc się na srebrno w świetle księżyca. Gdy dotarli do zagłębienia, biała kotka spojrzała na trzy jeziorka, które odbijały widok na gwiazdy.
— Jesteśmy. Klan Zamglonych Łąk już jest. — miauknęła Obłoczna Gwiazda, po czym powoli ześlizgnęła się po stromo opadającym gruncie, choć nie było to takie łatwe; łapy ślizgały się na wilgotnym śniegu, a pazury lekko traciły oparcie.
Kolejne koty Klanu Podniebnych Strumieni powoli ześlizgiwały się po zagłębieniu, dołączając do kotów Klanu Zamglonych Łąk, którzy siedzieli w rozsypce na polanie. Po chwili zjawili się koty Klanu Wysokich Traw, a na czele grupy kotów stał ciemnobrązowy kocur.
Ciernista Gwiazda.
Gdy wszystkie koty już były na polanie, przywódcy trzech klanów wskoczyli na Gwiezdny Głaz.
Po chwili z Gwiezdnego Głazu odezwał się donośny głos.
— Niech rozpocznie się zgromadzenie! — na wezwanie koty zaprzestały rozmowom i zaczeły zbierać się przed Gwiezdnym Głazem.
Gdy klanowicze się zebrali, głos zabrał Blada Gwiazda – przywódca klanu Zamglonych Łąk – podchodząc do krawędzi skały.
— Na naszym terytorium panuje spokój, chociaż raz dwunożni zapuścili się na nasz teren. Klan jest odpowiednio wyżywiony, pomimo pory Srogich Śniegów oraz mamy nowego wojownika. — miaukną Blada Gwiazda po czym zatrzymał spojrzenie na szarym kocurze. — Witamy cię jako pełnoprawnego wojownika, Śliski Kamieniu!
Wiwaty pojawiły się ze strony wszystkich klanów, lecz od strony klany Podniebnych Strumieni pojawiły się te najcichsze i najmniej chętne.
— Śliski Kamień! Śliski Kamień! — koty cicho i z lekką niechęcią skandowały imię nowego wojownika.
Zastępca Klanu Zamglonych Polan - Słoneczny Zachód - cicho rozmawiał z medykiem, nie zwracając uwagi na zgromadzenie.
Gdy głosy ucichły, do krawędzi skały podeszła Obłoczna Gwiazda.
— Nasz Klan również jest odpowiednio wyżywiony, a nasi nowi uczniowie uczą się bardzo szybko. — miauknęła przywódczyni Klanu Podniebnych Strumieni patrząc na swoich pobratymców. Jej futro połyskiwało czystością, lecz widać było wyraźnie jej lekko wychudzoną sylwetkę.
Gwiezdna Skóra zdobiła futra kotów srebrnym światłem, a wiatr powiewał lekko. Klanowicze skupiali wzrok na Gwiezdnym Głazie, a niektóre koty patrzyły bezpodstawnie w niebo, pilnując czy Gwiezdną Skórę nie zasłaniają chmury.
Gdy Obłoczna Gwiazda skończyła, do krawędzi skały podszedł Ciernista Gwiazda, mierząc zimnym wzrokiem koty na polanie.
— Mój klan też ma się dobrze — miaukną Ciernista Gwiazda patrząc kątem oka na Obłoczną Gwiazdę — Zaostrzyliśmy patrole graniczne by... uniknąć intruzów.
Futra kotów Klanu Podniebnych Strumieni zaczęły się jeżyć.
— Jakich intruzów masz na myśli? — miauknęła spokojnie Obłoczna Gwiazda, lecz było widać, że w jej oczach powoli zaczynał gorzeć ogień.
Nastała cisza. Słychać było tylko ciche powiewanie wiatru oraz oddalone odgłosy wiewiórki, która skakała z gałązki na gałązkę w głębi lasu.
— Chodzi o was, mysi móżdżku! — miaukną jakiś kot z Klanu Wysokich Traw ironicznym głosem.
— Jak śmiesz odzywać się tak to przywódczyni klanu?! — warknęła Wiśniowa Ścieżka, wysuwając pazury.
Napięcie zaczęło narastać między klanami, a futra zaczynały się coraz bardziej jeżyć.
— Cisza! — miauknęła donośnie Obłoczna Gwiazda, a jej głos rozniósł się echem po lesie. Gdy zapanowała cisza, kontynuowała. — Napadacie na nas, niszczycie zapasy medyka i zabieracie kociaki, a teraz oskarżacie nas o to, że to my jesteśmy intruzami?
— Ależ przecież to wy się narzucacie! — odezwał się rudy kocur z Klanu Wysokich Traw.
Zaczęła się kłótnia. Każdy z kotów miał furię w oczach, obnażone pazury.
— Jak śmiesz ty karmo dla wron! — warknęła Rozżarzona Łapa.
— Ja? Nazywam się Lisia Stopa, kociaku! Lepiej spójrz na siebie! — spluną Lisia Stopa, po czym wściekle trzepną ogonem.
— Przestańcie, na Klan Gwiazd! — miauknął wojownik Klanu Zamglonych Łąk imieniem Podniebny Szlak, lecz nikt go nie słuchał.
Inni przekrzykiwali się między sobą, aż w końcu srebrna poświata ustała, a zapanowała połowiczna ciemność, gdy chmury zasłoniły pełnię księżyca.
— Na Klan Gwiazd, przestańcie! — krzykną Blada Gwiazda kładąc uszy po sobie. — Klan Gwiazdy się pogniewał! Nie widzicie?
— Czas zakończyć zgromadzenie — warkną Ciernista Gwiazda, niewidoczny podczas ciemności. Obłoczna Gwiazda od razu zeskoczyła z kamienia, zostawiając w tyle innych przywódców i zbierając swój Klan. — Obłoczna Gwiazdo, oddam wam kociaka w zamian za Skały Potoku. Podczas połowy księżyca, będziemy czekać przy naszej granicy. — powiedział zimno za nią.
Koty na ślepo zaczęły się rozchodzić, a na ich czele podążali przywódcy. Powoli zaczęli kierować się w stronę obozu.
Choć Obłoczna Gwiazda nie zwracając uwagi na Ciernistą Gwiazdę, nie dosłyszała propozycji oddania Skał Potoku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top