Rozdział 3

Wszystkie koty zebrane w obozie Klanu Wiatru wyczekiwały w napięciu na to co powie ich przywódca. Kaczy Lot odwróciła w kierunku złocistego kocura i mniejszej brązoworudej zastępczyni Klanu Gromu. Powietrze było tak gęste, że nawet najostrzejszy pazur nie zdołałby go przeciąć. Słońce zdawało się świecić mocniej, a sierść na ciałach kotów była najeżona bardziej niż kiedykolwiek.
Kilka kotów szepnęło między sobą, a kociaki zaczęły z zainteresowaniem przyglądać się co się dzieje. Wojowniczka poczuła, że Twarde Futro także skierował wzrok na przywódcę Klanu Wiatru i zastępczynię Klanu Gromu. Oba koty nie zdradzały nic swoimi ogonami czy chociażby błyskami w oczach. Drzewiana Skóra podniosła tylko lekko swój puszysty ogon. W tym momencie Psi Skok i ciemnoszary wojownik wstali i podeszli powoli do brązowej kotki. Gdy kocur przechodził obok niej, ocierając się niezauważalnie o jej sierść, Kaczy Lot poczuła nieokreślony dreszcz emocji, jakby przeszył ją piorun.

Miodowa Gwiazda wyprostował się i machnięciem ogona uciszył grupkę uczniów i wojowników, którzy wciąż rozmawiali między sobą po cichu. Gradowy Płatek, wielki kremowy wojownik wciąż rzucał wrogie spojrzenie przybyszom. Kaczy Lot nadstawiła ucho słysząc, że Śnieżna Noc i Niedźwiedzia Pieśń miauknęły coś o wypędzeniu kotów Klanu Gromu na dobre z terytorium Klanu Wiatru. Jasna łaciata kotka wpatrywała się z wątpliwościami w Miodową Gwiazdę. Przywódca złożył jej obietnicę, że nie będzie wszczynał wojen między klanami, jednak zrobił to jako przyjaciel. Jako przywódca będzie miał na uwadze tylko dobro swojego klanu. Surowy wyraz jego pyska jak i nic nie mówiące mrużenie oczu Drzewianej Skóry nie zapowiadało się dobrze.
Długowłosy złocisty kocur przejechał wzrokiem cały klan. Kacza Stopa zauważyła kątem oka, że obok niej siada jej brat, Trawiasta Burza. Jasnorudy wojownik pilnował wcześniej dwójkę kotów z Klanu Gromu z dawnym mentorem Kaczego Lotu, Śniadym Skrzydłem. Kotka znów skupiła całą swoją uwagę na przywódcy. Z niecierpliwości i nerwów przestępywała z łapy na łapę, aż w końcu Miodowa Gwiazda wypiął dumnie pierś i jego doniosły głos rozległ się w całym obozie.

-Koty Klanu Wiatru! Nie będę tracił czasu na zbędne formuły. Po rozmowie z zastępczynią Klanu Gromu, Drzewianą Skórą - skinął jej z szacunkiem głową - muszę wam powiedzieć, że sytuacja jest dużo poważniejsza niż myśleliśmy. Nie chodzi tu tylko o śmierć kota z innego klanu, co już jest potworne i bolesne dla jego pobratymców, ale także o to, że morderstwo zostało dokonane z zimną krwią, a ciała dwóch kotów zostały zmasakrowane. Drzewiana Skóra poinformowała mnie, że nigdzie nie było żadnych śladów intruza, nawet zapachu...

Miodowej Gwieździe przerwało nagłe syczące poruszenie się w tłumie. Przed szereg kotów wyszedł Królicza Łapa, uczeń Gradowego Płatka. Biały kocur ze zjeżoną sierścią podszedł pod legowisko przywódcy, a zdziwione koty obu klanów mu się przyglądały.

-To sprawa Klanu Gromu! Dlaczego mamy im pomagać tylko dlatego, że nie potrafią nawet wyczuć zapachu intruza na własnym terytorium? Sam mówiłeś, że nie powinniśmy pomagać innym klanom, bo to zdrajcy i wrogowie. Wrogom się nie pomaga! - rzucił gniewne spojrzenie Miodowej Gwieździe i drugie, nienawistne, kotom Klanu Gromu.

Wszyscy wstrzymali oddech. Kaczy Lot wpatrywała się w aroganckiego ucznia ze zwężonymi źrenicami i nastroszoną sierścią. Szybko przeniosła pełny trwogi wzrok na Miodową Gwiazdę, który z furią w oczach lustrował oczy ucznia. Królicza Łapa jednak wytrzymał spojrzenie i jeszcze bardziej się najeżył, stojąc w całkowitym bezruchu. Gradowy Płatek z ogromnym zakłopotaniem podbiegł do ucznia i już otwierał pysk żeby przeprosić Miodową Gwiazdę, gdy złocisty kocur machnął ogonem, aby mentor odszedł. Speszony wojownik położył uszy i wycofał się. Przywódca zmrużył oczy i trzepnął gniewnie ogonem.

-Nikt nie dał ci prawa głosu Królicza Łapo. Jak śmiesz odzywać się tak do swojego własnego przywódcy? - Miodowa Gwiazda wygładził nagle sierść - Odejdź do legowiska uczniów, a gdy nasi goście odejdą odbędziesz ze mną rozmowę.

Głos Miodowej Gwiazdy był ostry ale jednocześnie bardzo spokojny. Spotęgowało to jednak napięcie, a atmosfera była tak gęsta, że gdyby jakiś królik postanowił wbiec do obozu, natychmiast zawisłby w powietrzu.
Królicza Łapa zamachnął ogonem na wszelkie strony i się wyprostował. Przeleciał wzrokiem po swoich pobratymcach i zmrużył oczy.

-Nikt z was nie ma odwagi się przeciwstawić obecności tych lisich łajn na naszym terenie! -jego spojrzenie przeniosło się na przywódcę- Jesteście takimi samymi tchórzami jak...

W tym momencie biały kocur nagle przerwał. Rozszerzył źrenice i cofnął uszy. Miodowa Gwiazda wpatrywał się w ucznia gniewnie, lecz wyczekująco. Żaden włos na jego sierści nie drgnął.

-Wybacz Miodowa Gwiazdo...ale wciąż uważam, że... - uczeń chciał dodać coś jeszcze jednak machnięcie ogona przywódcy mu w tym przeszkodziło.

- Wystarczy! Zrób co ci kazałem! -Miodowa Gwiazda wyraźnie miał dość tupetu Króliczej Łapy, który skinął głową tylko głową i ze wstydem na wąsach pośpiesznie wycofał się w tłum kotów.

Kaczy Lot odetchnęła z ulgą.

"Cieszę się, że to nie ja jestem jego mentorką. Ale mam wrażenie, że gdyby nie sposób nauki Gradowego Płatka, Królicza Łapa byłby lepiej nastawiony do przybycia tych kotów, tak jak pozostali uczniowie. Albo przynajmniej by się powstrzymał"

Gdy koty Klanu Wiatru się uspokoiły po całym zamieszaniu Miodowa Gwiazda w ramach ostrzeżenia przejechał pazurami po skale, przez co każdy wojownik natychmiast się skrzywił pragnąc schować swoje uszy od nieprzyjemnego i przeszywającego dźwięku.

"Dobrze, że nie jesteśmy otoczeni przez skały. Miodowa Gwiazda chyba chce żeby pękły nam uszy." Kaczy Lot wzdrygnęła się na samą myśl o jakimś ograniczeniu przestrzeni. "Ciekawe jak koty z Klanu Gromu wytrzymują pod drzewami."

Młoda kotka poczuła poruszenie obok niej, nagle coś smagło ją gałęzią. Wojowniczka od razu się ocknęła ze swoich rozmyślań i z podniesioną z zaskoczenia sierścią zerknęła na swój bok. Rudy ogon Trawiastej Burzy machał na wszystkie strony od czasu do czasu mocno uderzając o Kaczy Lot. Zwinny wojownik wbijał wzrok w Gradowego Płatka. Kremowy wielki kocur ze wstydem otulił puszystym ogonem swoje łapy. Trawiasta Burza najpewniej uważał, że tak porywczy kot jak Grądowy Płatek nie powinien szkolić równie narwanego ucznia. Zresztą nie pierwszy raz Królicza Łapa pokazał, że przejął niektóre zachowania od swojego mentora.

- Uspokój się. W końcu ty też dostaniesz ucznia - syknęła mu cicho do ucha. - I przestań mnie bić ogonem

Jej brat spojrzał na nią z lekkim oburzeniem i chciał jej coś odpowiedzieć, jednak po chwili zreflektował się, że jego ogon uderza coraz mocniej o bok siostry. Westchnął cicho i skupił wzrok na Miodowej Gwieździe, przepraszająco dotykając końcówką ogona grzbietu Kaczego Lotu. Kotka poszła w ślady brata i na nowo utkwiła spojrzenie sowich błękitnych oczu w przywódcy, który uciszając ostatnie szmery znów dumnie stanął. Wąsy mu drgnęły.

- Tak jak mówiłem... - wbił spojrzenie w Gradowego Płatka tak jak przed chwilą zrobił to Trawiasta Burza. Wojownik widząc to wycofał się z szeregu kotów i ze wstydem wymieszanym z gniewem położył po sobie uszy. - ...Drzewiana Skóra opowiedziała mi o wszystkim. Jeśli takie zdarzenie miało miejsce na naszej wspólnej granicy, moim obowiązkiem chcąc nie chcąc jest upewnienie się, że w Klanie Wiatru nie przechowuję bezwzględnego mordercy - przejechał spojrzeniem wszystkie zgromadzone koty.

Wojownicy patrzyli po sobie niepewnie z domieszką oburzenia. Karmicielki otuliły ogonami swoje kociaki, a same postawiły sierść.
Orla Pręga stanął u boku Miodowej Gwiazdy i szepnął mi coś do ucha. Koty Klanu Gromu stały wyraźnie speszone.

- Podejrzewasz kogoś z nas? Żaden wojownik nawet w najbardziej zajadłej utarczce nie rozszarpałby ciała innego kota. To bestialstwo! - naprzód wyszła Wrzosowy Cień. Jej bladoszara sierść była wyjątkowo gładka w porównaniu do reszty klanu. Matka Kaczej Stopy i Trawiastej Burzy cieszyła się szacunkiem nawet najstarszych kotów w klanie i najwyraźniej czuła się w obowiązku prezentować klan przed własnym przywódcą. - Sam mówiłeś, że Drzewiana Skóra twierdzi, że nie było tam naszego zapachu. Nie było żadnego zapachu! Jakim cudem jakiś kot mógłby tak dobrze się maskować?

Wśród tłumu kotów na nowo rozbrzmiały szmery, tym razem przytakujące starszej wojowniczce. Kilku wojowników podeszło bliżej, aby okazać wsparcie, a inni zaczęli na nowo syczeć na koty z Klanu Gromu.

- Pewnie chcą nas wszystkich skłócić a potem zaatakować! - wystąpiła naprzód ciemnoszara uczennica.

Miodowa Gwiazda na nowo uciszał swój klan, a siedząca dotąd cicho Drzewiana Skóra zrównała się z przywódcą. Skinęła mu głową i nabrała powietrza zupełnie jakby się stresowała pierwszym treningiem z nowym mentorem.

- Klan Gromu nie oskarża Klan Wiatru o morderstwo! - jej dźwięczny głos poniósł się po całym obozie. - To mogło spotkać także patrol waszego klanu. Jedyne czego chcemy to dowiedzieć się kto zabił naszych pobratymców i wymierzyć sprawiedliwość! - te słowa wypowiedziała z wyraźną furią w głosie i oczach. - Uznaliśmy, że pomoc Klanu Wiatru będzie konieczna. Co zrobicie jeśli to spotka również was?

Kaczy Lot ze współczuciem patrzyła na wojowników sąsiadującego klanu. Nie wyobrażała sobie znaleźć na granicy ciała Jeleniego Futra lub Trawiastej Burzy. W głębi serca liczyła na to, że jej klan w końcu zaakceptuje współpracę z Klanem Gromu. Mogliby się tyle od siebie nauczyć, a kto wie? Może nawet przestaliby cały czas niepotrzebnie walczyć, a Klan Gwiazdy znów by się do nich odezwał? Z błyskiem nadziei w oku obserwowała każdego kota z osobna.
W pewnym momencie uświadomiła sobie, że spotkała się spojrzeniem z Twardym Futrem, jednym z przybyłych kotów. Kocur wpatrywał się w nią swoimi złotymi ślepiami. Kotka poczuła, że pali ją od tego sierść. Miała wrażenie, że cały klan widzi jak się na siebie wpatrują z dziwną nicią porozumienia. Strzepnęła ogonem żeby odgonić myśl o jakiejś więzi czy czymś takim. Liczył się tylko interes klanu i żaden ciemnoszary wojownik obcego klanu nie może pokonywać jej w walce na spojrzenia! Jednak wciąż nie potrafiła wytrzymać jego spojrzenia. Odwróciła wzrok i zmarszczyła nos, mając nadzieję, że młody wojownik to zauważy i da sobie spokój. Nie potrafiła się skupić na słowach Miodowej Gwiazdy i Drzewianej Skóry. Nic do niej nie docierało i wciąż walczyła z pokusą żeby nie spojrzeć znowu na Twarde Futro, którego spojrzenie i tak przepalało jej skórę. Na szczęście do jej świadomości dotarł głęboko głos przywódcy, który najwyraźniej planował zakończyć wizytę Drzewianej Skóry i dwóch pozostałych wojowników.

- Klan Wiatru będzie czujny Drzewiana Skóro. Dziękuję, że nam o tym powiedzieliście. Mam nadzieję, że nasz chwilowy rozejm będzie wart pomszczenia waszych pobratymców. Wiesz co zrobić, gdy znów zauważycie coś dziwnego - powiedział na zakończenie złocisty kocur i przesunął końcówką ogona po boku Drzewianej Skóry. Nie był to gest, którym się dzieliło z obcymi kotami.

Brązowa zastępczyni jakby tego nie zauważyła.

- Dziękuję Miodowa Gwiazdo. Nie będziemy dłużej zajmować ci czasu - skinęła mu głową. - Do widzenia.

Po tych słowach ogonem zebrała obu wojowników i w eskorcie Sowiego Upadku i Śniadego Skrzydła wyruszyli ku wyjściu z obozu.
Kaczy Lot z ulgą stwierdziła, że złotooki kocur darował sobie te dziwne spojrzenia.

Klanowicze zaczęli się rozpraszać i rozchodzić do swoich codziennych obowiązków. W powietrzu wciąż było czuć resztki napięcia i niechęci. Uczniowie przy swoim legowisku żywo rozmawiali o przybyszach, a dwójka z nich demonstrowała ruchy bitewne, które najpewniej chcieli na nich wykorzystać.
Królicza Łapa unikając spojrzeń współlokatorów i innych kotów właśnie przechodził pod krańcami obozu cały naburmuszony w stronę legowiska Miodowej Gwiazdy, który już wyraźnie czekał przed nim. Kilka kotów poszło do sterty zdobyczy coś zjeść, a Orla Pręga wyznaczał właśnie kolejne patrole. Kociaki straciły całe zainteresowanie nowymi kotami i wróciły do swoich zabaw, tarzając się po ziemi udając walkę.
Kaczy Lot chciała zaczekać aż Miodowa Gwiazda skończy rozmawiać z Króliczą Łapą, jednak łapy same ją nosiły. Ze zdziwieniem zauważyła, że Trawiasta Burza dalej siedzi obok niej zamyślony. Trochę zmartwiona wojowniczka pacnęła mu ucho łapą. Kocur jakby się ocknął i równie zaskoczony co zirytowany spojrzał na siostrę omiatając ziemię ogonem i wbijając pazury w grunt.

- Mogłabyś najpierw się odezwać, a potem bić po uszach! Chyba zapominasz, że masz pazury... - zamiauczał liżąc sobie łapę, którą następnie przeciągał po uszach.

Kaczy Lot zmarszczyła czoło.

- Co ty jesteś taki rozdrażniony? Odkąd Miodowa Gwiazda upomniał Króliczą Łapę i Gradowego Płatka jesteś okropnie poirytowany i nadąsany - miauknęła.

Jej brat wciąż wściekle bił ogonem o ziemię. Jego wąsy były wysunięte naprzód, a oczy pałały złością. Wojowniczka nie widziała go jeszcze tak rozzłoszczonego. Trawiasta Burza zawsze był jednym ze spokojniejszych kotów, a teraz jego zjeżona gęsta ruda sierść przestała przypominać idealnie wygładzone futro młodego wojownika. Spojrzał na swoje łapy, po czym westchnął głęboko i w końcu schował pazury. Wzrok skierował na siostrę i z odbiciem pokrzywdzenia w oczach owinął ogon wokół łap.

- Ech...chodzi o to, że Królicza Łapa miał zostać moim uczniem. Jestem jeszcze młodym wojownikiem, ale Miodowa Gwiazda powiedział, że widzi we mnie dobrego mentora - odwrócił głowę i znów uderzył ogonem w ziemię. - W dniu ceremonii zmienił nagle zdanie i wybrał Gradowego Płatka, który zachowywał się jakby był ode mnie lepszy! A teraz widzę jak nie radzi sobie z Króliczą Łapą i czuję, że poradziłbym sobie dużo lepiej od niego!

Rudy kocur cofnął uszy i wydął wargę. Podczas, gdy reszta klanu wykonywała swoje obowiązki on siedział pogrążony we własnym gniewie. Kaczy Lot chciała już iść, ale żal jej było brata. Nie mogła go tak zostawić nawet, gdy miała ważniejszą rozmowę do odbycia. Pamiętała jak Trawiasta Burza cieszył się, że tak wcześnie dostanie pierwszego ucznia, a Miodowa Gwiazda zachował się w stosunku do niego nie w porządku zmieniając nagle zdanie. Kotce udzielił się trochę gniew brata i poczuła się w obowiązku porozmawiać o tym z Miodową Gwiazdą. Żałowała, że nie zrobiła tego wcześniej, jednak Trawiasta Burza nigdy nie dał po sobie nic poznać. A przynajmniej nie w jej obecności.
Położyła mu ogon na grzbiecie i mrucząc przytuliła pysk do jego policzka.

- Wyjaśnię to, Trawiasta Burzo. Nie pozwolę żeby mój brat zadręczał się decyzją przywódcy! - miauknęła zdeterminowana. - Idź do Jeleniego Futra, pewnie na ciebie czeka! - dodała szybko odchodząc w kierunku legowiska Miodowej Gwiazdy, aby nie dać bratu okazji do sprzeciwu.

Kotka nie oglądając się na brata, szybko prześlizgnęła się przez nagrzane słońcem skały. Poduszki łap trochę ją zapiekły od ich gorąca, jednak chłód pobliskiej suchej trawy będącej w cieniu szybko to złagodził. Spojrzała w dół obozu z dość niskiego wzniesienia i podeszła do sterty zwierzyny. Zapachy jakie się z niej wydzielały, drażniły jej nozdrza i wojowniczką momentalnie usłyszała burczenie w brzuchu. Zniżyła lekko głowę i przyspieszając starała się to zignorować. Po drodze minęła Niedźwiedzią Pieśń i Sosnową Skórę rozmawiające obok żłobka, wygrzewające się w wielkiej plamie popołudniowego słońca. Gdy przez nią przechodziła, jasnoruda sierść kotki zapaliła się na moment jasnopomarańczowym światłem. Zdobiące ją białe łaty świeciły mocno niczym słońce w najwyższym punkcie nieba.
Nagle przed pyskiem Kaczego Lotu wyrosła Sokola Łapa. Ciemnoszara cętkowana uczennica z błyszczącymi oczami i nastroszoną sierścią stanęła tuż przed biegnącą wojowniczką.
Kotka z trudem zdołała się zatrzymać nie potrącając podopiecznej Sowiego Upadku.
Wbijając pazury w wysuszoną słońcem trawę, aby się nie przewrócić, Kaczy Lot zmarszczyła nos.

- Co ty wyprawiasz?! Mogło ci się stać krzywda! - syknęła ze złością na młodszą kotkę. - Sowi Upadek nie nauczył się, że nie tak się zatrzymuje wojownika z własnego klanu? To było bardzo niebezpieczne! - Wojowniczka zauważyła, że Sokola Łapa spłoszyła się trochę, a jej sierść pod wpływem reprymendy podniosła się jeszcze bardziej. Ruda kotka z jakiegoś powodu poczuła żal do niezdarnej uczennicy i uspokoiła się. - Coś się stało Sokola Łapo? Wyglądasz jakby napadła cię zgraja wściekłych królików.

Uczennica wyraźnie odetchnęła z ulgą, że złość Kaczego Lotu minęła i, wciąż trochę niepewnie, przysiadła na ziemi.

- Przepraszam, Kaczy Locie - wbiła wzrok w swoje łapy. - Po prostu martwię się o Króliczą Łapę. Wiem, że nie powinnam ale nie mogę nic dosłyszeć z legowiska Miodowej Gwiazdy, a rozmawiają już dość długo - zerknęła przez bark w stronę wejścia do legowiska. - Królicza Łapa jeszcze nigdy tak bardzo nie narozrabiał - oczy jej się zwęziły ze strachu. - Myślisz, że Miodowa Gwiazda chce go wyrzucić?

Kaczy Lot słuchała jednym uchem tego co mówi Sokola Łapa, niecierpliwe zerkając w stronę legowiska przywódcy. Jednak troska o kolegę z legowiska zwróciła uwagę wojowniczki. Uczennica wyglądała na bardzo przybitą i zmarniałą. Miodowa Gwiazda na pewno nie wyrzuciłby młodego ucznia z klanu, jednak strach o los przyjaciela, całkiem przysłoniła Sokolej Łapie spojrzenie na świat.
Wojowniczka przybliżyła się do ciemnej kotki i otuliła ja puszystym rudym ogonem.

- Oczywiście, że go nie wyrzuci! Królicza Łapa przekroczył pewną granicę, ale to nie jest powód do wyrzucenia wojownika, a co dopiero ucznia, który chciał dobrze dla swojego klanu. Nie masz się czym martwić! Musi po prostu się nauczyć, że tak nie powinien robić - zamruczała.

Cętkowana sierść uczennicy wygładziła się odrobinę. Spojrzała na Kaczy Lot i przytuliła głowę do jej sierści.

- Dziękuję, Kaczy Locie! Masz rację. Niepotrzebnie się tak martwiłam. A Królicza Łapa sobie zasłużył na taką pogadankę od Miodowej Gwiazdy - miauknęła trzeźwiej Sokola Łapa.

Młoda wojowniczka zamruczała i wstała, dotykając jeszcze boku kotki końcówką ogona. Wolnym krokiem podeszła do wejścia do legowiska. Zauważyła kątem oka na pobliskiej skałce Makowego Pazura. Spojrzała na niego pytająco, a ojciec zmrużył oczy i skinął głową. Kaczy Lot wciągnęła powietrze i zniknęła w półmroku legowiska. Przez krótką chwilę zatrzymała się w miejscu nasłuchując przywódcy i ucznia. Zdziwiona brakiem jakichkolwiek odgłosów weszła głębiej.
Wyczuła mocny zapach Miodowej Gwiazdy wymieszany z zapachem Króliczej Łapy. Ostrożnie stawiając łapy doszła w końcu do głównego legowiska. Zobaczyła przywódcę stojącego nad białą kępą sierści. Z przyspieszonym biciem serca zrobiła krok do przodu i rozpoznała ciało Króliczej Łapy.

- M-Miodowa Gwiazdo...? - wykrztusiła z siebie czując, że łapy ma miękkie jak zabita zwierzyna.

Złocisty kocur odwrócił się wyraźnie zaskoczony. Zerkając na ciało Króliczej Łapy i Kaczy Lot na przemian cofnął o krok. Wyraźnie był bardzo zmieszany.
Wojowniczka zaczęła wyobrażać sobie najczarniejsze wersje wydarzeń. Nie mogła uwierzyć, że jej przywódca i przyjaciel mógł zabić bezbronnego ucznia. Poczuła jak powoli łapy tracą pod nią grunt. Oparła się o skalną ścianę.

Miodowa Gwiazda wydawał się szybko opanować emocje. Wziął wdech i usiadł przy białym ciele owijając gruby pręgowany ogon wokół masywnych łap.

- Króliczej Łapie nic nie jest, nie musisz się o to martwić - miauknął pewnie, jednak na jego pysku malowała się wątpliwość. - Cała ta sytuacja go bardzo zestresowała i gdy chciałem wymierzyć mu odpowiednią karę, zemdlał...

Kaczy Lot mrugnęła kilka razy oczami w niedowierzaniu. Przez chwilę przeklęła się w duchu, że obwiniła Miodową Gwiazdę o coś tak okropnego jak morderstwo ucznia z własnego klanu. Jednak po chwili zmrużyła oczy i strzepnęła ogonem.

- Czemu tu tak stałeś i nie wezwałeś medyka? A co jeśli Królicza Łapa mógł mieć jakiś atak?

Miodowa Gwiazda otrząsnął się z resztek szoku.

- Powinienem pójść od razu, ale nie mogłem...nie wiedziałem co się stało. Po prostu upadł... -zerknął zaniepokojony na ucznia, którego bok unosił się i opadał. - Natychmiast idę po Skowroni Ogon!

Oba koty zwróciły się w kierunku wyjścia, gdy małe białe ciało zaczęło kasłać. Wojownicy odwrócili się w jego kierunku zaskoczeni. Królicza Łapa właśnie się podnosił wciąż kaszląc. Mamrotał coś pod nosem, jednak Kaczy Lot nie mogła nic zrozumieć. Uczeń zaczął się rozglądać ze zdziwieniem i po chwili zauważył przywódcę. Zastygł w bezruchu i z wielkimi oczami zjeżył sierść.

- Miodowa Gwiazda? Co ja tu robię? - zapytał szczerze zdziwiony.

Miodowa Gwiazda podszedł do ucznia i dotknął nosem jego czoła. Z ulgą wygładził sierść i wyprostował się.

- Zemdlałeś Królicza Łapo. Ta sytuacja z kotami Klanu Gromu musiała cię bardzo przestraszyć i zestresować. Myślę, że to była dla ciebie odpowiednia kara - powiedział surowo, jednak z wyraźną ulgą.

Uczeń pokiwał głową i ze skruchą wbił wzrok w ziemię.

- Już się tak nie zachowam Miodowa Gwiazdo. Nie przyniosę już wstydu Gradowemu Płatkowi - na wspomnienie mentora, Królicza Łapa spiął się dziwnie strosząc delikatnie sierść.

Przywódca skinął głową i machnięciem ogona nakazał wyjść Króliczej Łapie. Uczeń poczłapał w kierunku wyjścia. Zastrzygł uszami do Kaczego Lotu i wyszedł z legowiska. Dwójka kotów siedziała chwilę w milczeniu, wpatrując się w ślad za białym kocurem. Od ścian małej groty echem odbijały się spadające z góry kropelki wody.

Miodowa Gwiazda drgnął.

- Dlaczego właściwie przyszłaś Kaczy Locie? - pytając zbliżył się do niej.

Wojowniczka wciąż trochę oszołomiona odwróciła głowę w jego stronę. Poczuła, że ogon Miodowej Gwiazdy dotknął jej ogona. Wstała powoli i już z pełną świadomością spojrzała w jego zielone oczy.

- Przychodzę w sprawie Króliczej Łapy i... kotów z Klanu Gromu - cofnęła jedno ucho.

Miodowa Gwiazda ze zdziwieniem drgnął wąsami.

- W sprawie Króliczej Łapy? Coś z nim nie tak? Oprócz tego, że zemdlał? -zapytał zaniepokojony.

Kaczy Lot wzięła głęboki wdech.

- Chciałam się zapytać dlaczego zmieniłeś zdanie. W sprawie Trawiastej Burzy.

Kocur zawiesił na niej spojrzenie szmaragdowych oczu.

- Och...wiem do czego zmierzasz. I...to nie jest dla mnie wygodny temat. Jako przywódca też robię błędy - unikając jej wzroku wbił spojrzenie w ścianę.

- Jak to? O co chodzi?

- Myślałem, że oddając Króliczą Łapę do trenowania Gradowemu Płatkowi, będzie panował nad swoim charakterem. Jednak myliłem się. Królicza Łapa stał się jeszcze bardziej arogancki i egoistyczny.

Kaczy Lot zamrugała oczami.

- Żałuję, że nie oddałem go Trawiastej Burzy - kontynuował.- Nie potrafię teraz z nim o tym rozmawiać. Mam wrażenie, że wciąż patrzy na mnie z wyrzutami. Powinien uszanować moją decyzję ale...sam jej teraz nie potrafię pojąć. Martwię się o Króliczą Łapę. Przeproszę Trawiastą Burzę. O to bądź spokojna.

Wojowniczka czuła żal z każdego słowa przyjaciela. W relacji Króliczej Łapy i Gradowego Płatka było coś...dziwnego. Uczeń przy nim był nie do zniesienia i wydawało się, że sam mentor nie potrafi go opanować. Sokola Łapa miała słuszność, że się o niego martwi.

- Może powinieneś porozmawiać z Gradowym Płatkiem? Może on to wyjaśni. Jest rozsądny - ostatnie słowa wypowiedziała bez przekonania i sądząc po wyrazie pyska Miodowej Gwiazdy, kocur to wyczuł.

- Jeżeli zachowanie Króliczej Łapy się nie poprawi, zrobię to. Jest bardzo zdolny i pewnego dnia będzie on chlubą Klanu Wiatru - kocur podszedł do kotki. - Przekaż Trawiastej Burzy, że mi przykro z powodu tej sytuacji. Wkrótce dostanie ucznia.

Kaczy Lot skinęła głową i przysiadła.

- Dziękuję, to dla niego bardzo ważne - spojrzała trochę niepewnie. - Właściwie to... przyszłam się zapytać co sądzisz o wizycie Drzewianej Skóry z Klanu Gromu. Widziałam, że początkowo byłeś wściekły.

Miodowa Gwiazda przez chwilę się nie odzywał. Lustrował wzrokiem Kaczy Lot aż w końcu strzepnął ogonem, a wokół uniósł się obłok piasku i pyłu z kamiennej posadzki.

- To ciężka sprawa. Nie chcę współpracować z żadnym klanem. Nie można im w pełni ufać - zmrużył w zamyśleniu oczy. - Jednak Drzewiana Skóra zdawała się być szczera w swoich intencjach. Nic nie ukrywała. Przynajmniej tak sądzę. Poza tym na Zgromadzeniu zgłosili śmierć zastępcy. To straszne dla każdego klanu. Szczególnie jeśli został zamordowany w bestialski sposób. Nie wiem co i tym sądzić, ale musimy być czujni. I to bardzo.

Kaczy Lot poczuła ucisk w sercu, który sprawił, że po jej grzbiecie przeszedł dreszcz. Na samą myśl o zamordowaniu zastępcy przywódcy Klanu Gromu przez kota z jej własnego klanu, sierść stała jej dęba. Chwilę później jednak miała wrażenie, że z jej duszy zostaje zdjęty wielki głaz. Skoro Miodowa Gwiazda wypowiadał się o obcych w tak spokojny sposób, to znaczy, że naprawdę ma zamiar się całej sprawie przyjrzeć i, jeśli sytuacja będzie tego wymagać, porozumieć się z Jaskółczą Gwiazdą, przywódcą Klanu Gromu.
Wojowniczką powoli skinęła głową ukrywając radość i ulgę. Z trudem powstrzymała się od uniesienia wysoko ogona. W pewnym momencie poczuła chłód na sierści. Odwróciła się i zauważyła, że ciepłe promienie słońca zaczęły zanikać, ci oznaczało, że dzień dobiega końca.

- Dziękuję, że dotrzymałeś słowa Miodowa Gwiazdo. Jestem ci naprawdę wdzięczna - skłoniła głowę przed wielkim kocurem. - Jeśli pozwolisz, pójdę już.

Miodowa Gwiazda wstał i podszedł do kotki. Przez chwilę wyglądał jakby się wahał, a Kaczy Lot kątem oka dostrzegła, że wziął głębszy oddech, jakby chciał westchnąć. Liznęła się pośpiesznie po łaciatej piersi i również wstała, prawie zrównując się z przywódcą.

- Nie ma obietnicy, której bym tobie nie dotrzymał - z ciepłym błyskiem zmrużył oczy. - Jutro chcę osobiście iść sprawdzić granicę. Wybierzesz się ze mną?

Złoty kocur wpatrywał się w nią wyczekująco, w napięciu. Ruda wojowniczka poczuła, że pali ją skóra. Jutro miała się spotkać z Twardym Futrem, wojownikiem Klanu Gromu, który przyszedł do obozu. Jak miała odpowiedzieć Miodowej Gwieździe? Nie chciała go zawieść, szczególnie, że dotrzymał danego jej słowa, a widziała jak bardzo liczył, że się zgodzi. Przed oczami wciąż miała przenikliwe spojrzenie złotych oczu ciemnoszarego wojownika. Nie mogła opuścić tego spotkania, czuła to.
Im dłużej zwlekała z odpowiedzią tym wyraźniej widziała smutek w oczach Miodowej Gwiazdy. Wściekła na siebie, że nie potrafi podjąć od razu tej decyzji przybrała, w jej mniemaniu, pewną siebie postawę.

- Chciałabym Miodowa Gwiazdo i byłabym zaszczycona, tylko, że... - trochę spanikowana próbowała cokolwiek wymyślić. - Jelenie Futro bardzo nalegała abym jej w czymś pomogła.

Wstyd z tak beznadziejnej wymówki spalił jej prawie całe futro. Z trudem się zmusiła żeby patrzeć na Miodową Gwiazdę i wytrzymać jego spojrzenie. Jednak przywódca obniżył tylko ogon i pokiwał głową, a jego wąsy drgnęły z rozczarowania.

- Rozumiem. Faktycznie miała iść jutro do tuneli. Dziwne, że poprosiła wrzosowego biegacza o pomoc, ale rozumiem. Mam nadzieję, że następnym razem nam się uda - zakończył dość pogodnie.

Kaczy Lot skinęła głową i skręciła ogon, po czym wyszła z legowiska potykając się i własne łapy. Przeklinała w duchu siebie za to jak nielojalna się okazała wobec Miodowej Gwiazdy i całego klanu. Miała wrażenie jednak, że robi to dla czegoś dobrego.
Rozglądneła się po ciemniejącym obozie i obserwowała jak jej pobratymcy wchodzą do legowisk lub kończą kolację. Do obozu wróciła również eskorta kotów Klanu Gromu jak i wieczorny patrol. Kątem oka zobaczyła, że Królicza Łapa wychodził powoli z legowiska medyczki, a towarzysząca mu Sokola Łapa protekcjonalnie położyła mu ogon na grzbiet i skierowała w stronę legowiska uczniów.
W oddali dostrzegła ogon Trawiastej Burzy ginący w półmroku legowiska wojowników. Wojowniczka chciała go zawołać, ale ostatecznie uznała, że wiadomość od Miodowej Gwiazdy przekaże mu rano.
Podczas, gdy obóz zapadał powoli w sen, a wartownicy wyszli na zewnątrz, kotka siedziała obok wejścia do legowiska przywódcy i patrzyła w ciemne jak pióra kruka niebo upstrzone jasnymi gwiazdami.
"Przepraszam, ale naprawdę muszę to zrobić. Chcę przecież ocalić własny klan od nienawiści - pomyślała wpatrując się w przodków na Srebrnej Skórze, po czym dodała z niepokojem - Trzeba się pospieszyć".




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top