Rozdział 12
Muszek przystanął, aby zawęszyć w powietrzu.
- Tędy.
Tegoroczna pora zielonych liści była wyjątkowo obfita w zwierzynę. Liście szumiały na młodych drzewach. Zapach patrolu był dobrze wyczuwalny, więc kociaki szybko się przemieszczały.
Nagle las zaczął rzednąć. Podmuch wiatru zmierzwił im futra.
- Patrz, pole! - pisnęła koteczka. - Jakie ono jest wielkie!
Rzeczywiście, pola dwunożnych były bardzo rozległe. Wiał wiatr, dało się łatwo wyczuć zwierzynę.
Muszek zauważył małe, odległe brązowo- szare punkciki.
- Widzę patrol! O, tam! - wskazał ogonkiem. - Chodź za mną!
Kocurek rzucił się biegiem przed siebie. Biegł ile było sił w łapach. Czuł wiatr muskający jego futro. Tuż obok doganiała go siostra.
Z każdą chwilą punkciki zaczęły się zbliżać, i zbliżać, aż byli tak blisko, że Muszek zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem jego nie zauważą.
- Psst! - syknęła jego siostra - Szybko, chodź za mną! Bo nas zauważą!
Muszek pobiegł za siostrą, która tarzała się w ziemi.
- Po co ty się tarzasz? Będziesz cała brudna! - szepnął.
- Właśnie o to chodzi! Ziemia ukryje nasz zapach!
Kocurek zmarszczył brwi.
- A to nie tak, że trzeba się wytarzać w błocie, a nie w ziemi?
Komarka wstała, po czym wzruszyła ramionami.
- Ważne że zamaskuje zapach.
Jej brat fuknął, lecz mimo to zrobił to samo co kotka. Czuł, że grudki ziemi przylegają mu do skóry na grzbiecie.
Nic jednak nie powiedział.
- Popatrz, Wrzosowy Kieł złapał mysz! A widziałeś jaki był przy tym szybki? - miałknęła, kiedy wojownik podniósł zwierzynę za ogon, i przeniósł do miejsca, w którym leżały już dwie myszy.
Muszek prychnął.
- Musisz go tak wychwalać? My też za księżyc będziemy tak polować.
- A ty musisz tak na niego najeżdżać? To, że nazwał cię muchą, i że nie lubi Wilczej Łapy, nie oznacza, że masz go nienawidzić!
A co, mam go kochać? Tego włóczęgę? - kociak już miał to powiedzieć, ale w porę ugryzł się w język. Chociaż Jabłkowa Mgła go nie ostrzegała, aby był cicho...
- A skąd wiesz, że on jest z klanu?
Komarka popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Ale on jest przecież synem Kwiecistego Strumienia! Musi być z klanu!
- A pytałaś się chociażby starszyzny, czy wiedzą coś o jego urodzeniu?
- A dlaczego miałabym się pytać! On jest z klanu, każdy to wie, i nie może temu zaprzeczyć! - odparła z uporem siostra.
Nie każdy - pomyślał Muszek.
- Dobra, nieważne...
Komarka nagle wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- Wrzosowy Kieł! Szybko! W nogi! - pisnęła.
Kocurek zauważył, że wojownik po zakopaniu zwierzyny, zaczął węszyć w powietrzu, i podchodzić niebezpiecznie blisko, do kępy traw, w której się schowali.
- Nie! nie ruszaj się. Jeśli zaczniemy uciekać, Wrzosowy Kieł nas szybciej znajdzie, niż spostrzegł. - szepnął do ucha siostry.
Zamarli w bezruchu. Muszek bał się nawet oddychać.
- Hmm, czy nie zauważyłeś tu czegoś dziwnego Błotniste Futro? - miałknął do ciemnobrązowego kocura, który właśnie podbiegł z myszą w pysku. - Mam wrażenie, jakbyśmy byli obserwowani.
Serce kociaka waliło tak mocno, że ten obawiał się, że wojownik je usłyszy.
- Nie wiem. Wiesz Wrzosowy Kle, tutaj zawsze możemy być obserwowani przez dwunożnych albo ich psy. Ale masz rację. Jak Pszczeli Głaz skończy polować, lepiej się zbierajmy.
Komarka skrzyżowała z nim wzrok pełen strachu.
- Musimy już wracać - powiedziała bezgłośnie.
Muszek kiwnął głową, czołgając się do zielonych roślin, rosnących w równym rządku.
- Szybciej! - ponagliła go siostra, przebiegając tuż obok niego. Błyskawicznie znalazła się w krzakach, rosnących równolegle z rządkami.
Nagle powietrze przeszył krzyk, który wydał kot.
Kociak zastygł w bezruchu.
Zaraz po tym, poczuł, że ktoś chwyta go za skórę na karku.
- Mam cię, ty mucho!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top