-> 8 <-
>->-<-<
Rozżarzona Gwiazda wstała i raz jeszcze prześledziła wzrokiem zebrane koty. Księżyc także był już w pełni, można było zaczynać.
- Skoro Klan Wody dołączył, rozpoczynam zgromadzenie klanów! - oznajmiła, a jej głos rozległ się po wszystkich kotach. Spojrzała na przywódców pytając wzrokiem, czekając czy któryś przemówi pierwszy. Blada Gwiazda wystąpił przed szereg, bo ktoś w końcu przecież musiał.
- Klan Mgły radzi sobie świetnie, zwierzyny jak na razie nie brakuje. Dwa dni wcześniej mój uczeń Zwęglona Łapa wstąpił na ścieżkę wojownika i od dziś nosi imię Zwęglony Cień. - oznajmił, po czym cofnął się na swojej miejsce. Owijając ogonem łapy przerzucił wzrok na Rozżarzoną Gwiazdę, jakby wyczuwał u niej niepokoju. Następny był Deszczowa Gwiazda.
- W Klanie Wody także nie brakuje zwierzyny, mamy także dwójkę nowych uczniów, Brzozową i Jałowcową Łapę. - tak jak jej poprzednik, po wypowiedzi usunął się w cień. Teraz został tylko Klan Drzew i Liści, ale kto będzie pierwszy?
- Klan Liści, tak jak Klan Mgły ma nowych wojowników. Biała Łapa i Pazurza Łapa dzisiejszego dnia wstąpili na ścieżkę wojowników, noszą teraz imiona Biała Chmura i Czarny Pazur. Póki co nie narzekamy na brak zwierzyny, chociaż pojawiły się pewne ślady czegoś nowego, niestety póki co to tylko same zapachy. - Biała Chmura podniosła się na równe łapy z niedowierzenia. Rozżarzona Gwiazda kłamała! Dlaczego nie powiedziała w prost o zającach i dołączeniu Miszy do klanu? Myślałam, że przywódczyni jeszcze coś doda, ale nie zrobiła tego. Usiadła z powrotem obok Bladej Gwiazdy, czekając na wypowiedź Czarnej Gwiazdy. Biała Chmura spojrzała na czarnego przywódcę, który niechętnie podniósł się z miejsca. Klan Drzew nie przepadał ze zwierzeniami, według nich sprawy klanu dotycząc tylko klanu i nikogo po za nim. Czarna Gwiazda wyprostował plecy i wypiął dumnie pierś, po czym ostrym wzrokiem zjechał wszystkie koty.
- Niestety sytuacja w Klanie Drzew nie wygląda najlepiej, dopadła nas fala białego kaszlu. Jak na razie zachorowały tylko trzy koty, w tym uczeń i straszy. - oznajmił, machając nerwowo ogonem. - Nadal nie udało nam się znaleźć medyczki naszego klanu, ale nie zaprzestajemy poszukiwań. Do jej powrotu Klan Gwiazd uczynił Czaplą Łapę medykiem o imieniu Czaple Skrzydło. Swoją wypowiedzią kończę zgromadzenie! - odparł, po czym zeskoczył z póki i ruszył w kierunku swojego terytorium, jego pobratyńcy ruszyli w ślad za nim. Dziwne, Klan Drzew bardzo szybko zakończył zgromadzenie, to do nich nie podobne - mrukła myślach Biała Chmura. Może po prostu zależy im na odnalezieniu Jaśminowego Oka? Biedny Czaple Skrzydło, jest jeszcze młody, a już musi być tak ciężko pracować. Chociaż nigdy nie była medyczką, wiedziała, że nie mają lekko. Klan Wody, Mgły i Lasu także zaczynały się zbierać, robiąc przy tym tłum. Nie było łatwo odnaleźć się, gdyby nie zapachy, które na wojowniczka doskonale potrafiła rozróżnić. Przebijała się przez zgraję kotów starając się dotrzeć do pobratyńców. Nagle wpadła na wysokiego, jasnoszarego kocura, cofnęła się i dostrzegła bursztynowe oczy. Blada Gwiazda! Przywódca Klanu Mgły spoglądał na wojowniczkę spokojnym i łagodnym wzrokiem.
- Przepraszam. - mrukła, nie wiedząc co jeszcze miałaby powiedzieć.
- Ja..ee.nic nie szkodzi. - oznajmił krótko i szybkim krokiem zmył się z jej pola widzenia. A temu co? Czemu wszyscy są ostatnio tacy dziwni? - miałkneła w głowie, po czym ruszyła do swoich pobratyńców. Po chwili dołączyła do reszty kotów Klanu Liści, teraz nadszedł czas na drogę powrotną do domu. Z bólu łapy ledwo utrzymały resztę jej ciała, a oczy powoli zaczynały lepić od zmęczenia. Jedyne czego teraz chciała to położyć się na własnym posłaniu i pójść spać.
*
Biała Chmura spała zwinięta w kłębek na posłaniu, a długim i puchatym ogonem zasłaniała pyszczek. Wreszcie mogła odpocząć po zgromadzeniu, które według niej było dziwne. Grube futro dawało przyjemne ciepło, przez które chciało się dłużej spać. Biała Chmura nie mogła cieszysz się odpoczynkiem na długo. Poczuła dotyk wilgotnego nosa na czole i od razu otworzyła oczy. Nim dobrze ujrzała kto przed nią stoi, podniosła głowę. Kiedy oczy przyzwyczaił się do ciemności, rozpoznała kremową kocicę w cętki.
- Jasny Śpiewie czy coś się dzieje? - spytała, ziewając jeszcze nie pełni obudzona.
- Biała Chmuro nie powinnaś być teraz na czuwaniu z Czarnym Pazurem? - słysząc słowa wojowniczki, biała kotka poderwała się na równe łapy.
- Lisi Ogon! Zapomniałam! - miałkneła i po chwili ściszyła głos. - Dziękuję Jasny Śpiewie. - wyszeptała i szybkim krokiem wyszła z legowiska. Rozejrzała się i zauważyła siedzącego niedaleko czarnego wojownika. Zbliżyła się powoli i usiadła obok niego. Kocur, jakby wyczuł jej obecność i od razu odwrócił głowę. Zmierzył Białą Chmurę wzrokiem zdziwiony, że jednak postanowiła przyjść. Za strzygł uszami i obrócił głowę. Przewróciła tylko oczami, nie chcąc nawet pisnąć ani słówka. Dzisiejsza noc była chłodniejsza niż zwykle. Kocicę przeszedł dreszcz i od razu owinęła puchatym ogonem łapy.
- Nie będę nawet pytać czemu się spóźniłaś... - burknął pod nosem, ale słowa dotarły do jej kocich uszu.
- Ktoś cię o zdanie pytał!? - prychła cicho.
- Można się zgodzić, że ostry języczek to ty masz. - mruknął, zerkając na kotkę kątem oka. Biała Chnura prychła cicho pod nosem i przewróciła oczami. Może on coś zauważ na dzisiejszym zgromadzeniu?
- Czarny Pazurze mogę o coś spytać? - słysząc wojowniczke za strzygł uchem.
- Jeśli musisz...
- Zauważyłeś napiętą atmosferę na zgromadzeniu? - spytała, nie będąc pewną czy wogóle dobrze robi, że porusza ten temat.
- Napiętą? Zgromadzenie jak zgromadzenie co w tym dziwnego? Fakt faktem było trochę nieprzyjemnie. - słysząc to, nastawiła bacznie uszu. Czyli nie tylko ona to zauważyła?
- Masz jakieś sugestie dlaczego tak było?
- Nie zajmuje się cudzymi sprawami. Koty stały się sobie nieufne, coś przeczuwają. Nie warto brnąć w to głębiej, lepiej skupić się na naszym klanie. - burknął poirytowany, na co Biała Chmura podniosła się na równe łapy.
- Jak zwykle nie masz serca, po co ja wogóle z tobą gadam. - prychła, idąc przed siebie.
- Przynajmniej mnie nie zgubi serce tak jak ciebie. - syknął, na co kocica stanęła. Nic mówiąc, machnęła ostro ogonem i ruszyła dalej. A jednak trzeba było nie gadać z tą kupą futra! Biała Chmura żałowała, że poruszał temat zgromadzenia. Było wiadomo, ze Czarny Pazur nie ma serca i wykaże się brakiem zainteresowania. Kocia zatrzymała się przy żłobku i machnęła białym ogonem, robiąc lekki kurz. Przypominała sobie o Miszy. Kotce, przez którą mentor całkowicie ją olał. Ruszyła dalej, ale stanęła kiedy usłyszał hałas. A to co? Odwrócił głowę i zauważyła wyłaniającą z legowiska srebrzystoszarą kocicę. Misza... Bez słowa obróciła się i zaczęła iść.
- Biała Chmuro? - dźwięk jej imienia przeszedł przez całe ciało kotki. Zatrzymała się, zastrzygając uchem.
- Tak?
- Jesteś dla mnie miła? - spytała niedowierzając, że została obdarzona sympatią od kotki, która wcześniej była chętna skoczyć jej do gardła.
- Aż tak cię to dziwi? - mrukła, nie odwracając się ani na chwilę.
- Myślałam, że jesteś na mnie...
- Zła? - dokończyła, machając nerwowo ogonem. - To chciałaś powiedzieć prawda? - zapadł chwila ciszy, po czym Biała Chmura odezwał się ponownie. - Nie, to Lwi Grzbiet popełnił błąd. Ty jesteś tylko przyczyną tego błędu. Miłego życia w klanie... - odparła, po czym ruszyła dalej, zostawiając kotkę samą. Dzisiejszy porannek zaczął się nie najlepiej, ale czy dalsza część dnia może być gorsza?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top