-> 1 <-

>->-<-<

Słońce wstawało nad Klanem Liści i tym samym nowy dzień. Biała Łapa leżała zwinięta w kłębek na posłaniu, tuż obok Mulistej Łapy. Ostatnie polowanie bardzo zmęczyło obie kotki, więc teraz mogły odsypiać i nabierać sił. Nie zakłady, że ktokolwiek mógłby zakłócić ich sen. Światło wchodzące do legowiska nagle zasłoniło czyjeś ciało, dokładniej burej kocicy. Wojowniczka weszła do środka zbliżając się do swojej uczennicy. Delikatnie trąciła Mulistą Łapę w nos, przez co ta cicho kichnęła. Ciemnobrązowa kocica otworzyła oczy i ziewnęła. Kiedy tylko zauważyła mentorkę podniosła się na równe łapy, oczywiście musiała jeszcze przeciągnąć.
- Morwi Locie, dzień dobry. - odparła z szacunkiem pochylając głowę. Na gest uczennicy mentorka tylko się uśmiechnęła.
- Dzień dobry Mulista Łapo, chyba nie zapomniałaś o treningu? - spytała siadając, a ogon owinęła wokół łap.
- Oczywiście, że nie. Po wczorajszym dniu po prostu odsypiałyśmy.
- Rozumiem Mulista Łapo, jednakże myślałam, że zależy ci na nauce i przyjdziesz do mnie? - odparła zmrużywszy oczy. Pręgowana kocica położyła uszy ze wstydu.
- Przepraszam Morwi Locie, naprawdę zależy mi na nauce. I naprawdę przyszłaby do ciebie, ale nie miałam zbyt dużo sił. - miałkneła z żalem w głosie kuląc się przy mentorce. Bura kocia tylko pokiwała głową i pomogła uczennicy z powrotem wstać.
- Już dobrze, nie gniewam się. Dziś Biała Łapa idzie z nami na trening. - oznajmiła, na co ciemnobrązowa kotka tryskała z radości. Uwielbiała spędzać czas z Białą Łapą, a wspólny trening z przyjaciółką brzmi świetnie. Podekscytowana trąciła białą kocice w ramię.
- Biała Łapo słyszałaś!? Idziesz z nami na trening! - miałkneła głośno potrząsając śpiącą kotką. Uczennica w końcu otworzyła oczy niezadowolona. Podniosła i rozciągnęła się, po czym usiadła patrząc na Mulistą Łapę.
- Czemu krzyczysz? - spytała ziewając.
- Dzisiaj idziesz z mną na trening! - odpowiedziała radośnie, na co biała kotka zdziwiła się przenoszą wzrok na wojowniczkę.
- Nie powinnam ćwiczyć z Lwim Grzbietem? - spytała, podnosząc się na łapy.
- Chwilo jest zajęty i po prosił mnie, aby zabrała cię ze sobą.
- A rozumiem... - powiedziała spokojnie z nutką smutku w głosie. Mimo twardego charakteru Lwiego Grzbietu, lubiła spędzać z nim czas. No cóż każdy wojownik ma swoje obowiązki i musi je wykonywać, nawet jeśli jest mentorem.
- No, dość gadania, idziemy. - odparła podnosząc się na łapy. Ostatni raz spojrzała na uczennice i wyszła z legowiska. Mulista Łapa od razu ruszyła za mentorką, a Biała Łapa wraz za nią. Dość szybko opuścił obozu zmierzając w głąb dębowego lasu. Chłodny wiatr muskał jej futro, a różne zapachy dochodziły do nosa. Biała Łapa ciągle zastanawiała się co takie ważnego robi Lwi Grzbiet, że nie mógł iść na dzisiejszy trening. Mulista Łapa truchtała tuż obok mentorki dotrzymując kroku, kiedy przyjaciółka szła nie co dalej za nimi. W końcu doszły do głębszej części dębowego lasu nazwanej Dębowym Gajem. Właśnie, w tym miejscu Morwi Lot postanowiła się zatrzymać. Dzisiejszy wspólny trening miał się odbyć właśnie tutaj. Ciemnobrązowa uczennica była bardziej zaciekawiona lekcjom, niż Biała Łapa. Wciąż myślałam o Lwiej Grzbiecie. Może jak nadarzy się okazja, porozmawia z Morwim Lotem i dowie się czegoś więcej. O ile kotka w ogóle coś wie na ten temat. Bura kocia dostrzegając zamyślenie uczennicy trąciła ją w bok. To oczywiście pomogło ściągnąć Białą Łapę z powrotem na ziemię.
- Dobrze, kiedy teraz wszyscy słuchają, można rozpocząć trening. - odparła stanowczo do obu kotek. Mulista Łapa słuchała z uwagą i zainteresowaniem, a Biała dopiero po chwili przeniosła wzrok na Morwi Lot. - Dzisiaj poćwiczymy polowanie. Mulista Łapa pójdzie z mną w prawo, a Biała Łapa pójdzie w lewo. Później się zamienimy, abym mogła sprawdzi wasze umiejętności.- Biała Łapa posłusznie skinęła głową i ruszyła w swoją stronę. Kątem oka dostrzegła jak mentorka odchodzi z Mulistą Łapą. Eh teraz na pewno nie uda się jej porozmawiać z Morwim Lotem. Jest jeszcze szansa, jak będą iść razem. Musiała przestać tyle myśleć o swoim mentorze i skupić się na polowaniu. Nie chce zawieść Lwiego Grzbietu, nie po to ciężko pracuje. Po za tym Morwi Lot na pewno powie kocurowi jak poszło jej na treningu. Kiedy tylko poczuła zapach mysz, wszystkie zmysł i myśli skupiły się na zwierzynie. Jednakże to tylko ledwie przekąska, wolałaby złapać coś większego. Nie czekają ruszyła za zapachem zwierzyny. Robi to oczywiście bez większego pośpiechu i ostrożnością. Przecież nie chciałaby spłoszyć zdobycz, nie ważne jak wielka by była. Mysz żerowała za krzakami tuż obok pustego pnia. Uczennica zakradła się po cichu chowając białe futro w zaroślach. Przypadkowo zrobiła niewielki hałas, na szczęście mysz się nie spłoszyła. Biała Łapa dyskretnie zaszła zwierzynę od tyłu, tak aby być tuż za nią. Kiedy tylko była gotowa skoczyła, wysuwając w powietrzu pazury. Mysz wylądowała w prost w łapy kotki, po czym próbowała uciec. Uczennica jednakże był szybsza i jednym ruchem zabiła zwierzynę. Tak jak uczył ją mentor, zakopał zdobyć pod ziemią. Przeczyściła białe futro na łapach i wstała gotowa iść dalej. Zaczęła węszyć za kolejną zwierzyną, kiedy coś wpadło w nią jak taran. Upadła na ziemię, a białe futro zabrudziło się od kurzu. Wstała, nerwowo otrzepując sierść. Co za mysi móżdżek nie umie patrzeć gdzie biegnie. Spojrzała w kierunku, gdzie upadł drugi kot i nie mogła uwierzyć. To była Mulista Łapa. Siedziała całkowicie roztrzęsiona próbując złapać oddech. Biała Łapa nawet nie czekała i od razu podeszła do przyjaciółki. Mogła kotce wstać, a kiedy ta trochę się uspokoiła, spojrzał na uczennice przerażona.
- Co się stało!? Gdzie Morwi Lot!? - spytała całkowicie zmieszana obecną sytuacją.
- Napadli na nas!
- Kto?
- Obce koty, Morwi Lot kazała mi uciekać i cię znaleźć. Co teraz!? Ona jest tam zupełnie sama! - krzyczała przerażona, jedynie Biała Łapa zachowała zimną krew. Zaczęła szybko myśleć, w końcu wpadła na pomysł.
- Biegnij do obozu i powiedz wszystko Rozżarzonej Gwieździe już!
- Czekaj! Jeden mnie gonił i chyba jest nie daleko... - pręgowana kocia odparła zaniepokojona w kierunku przyjaciółki.
- Idź, zajmę się tym. Ruszaj! - krzyknęła, a kotka nie czekają ruszyła biegiem do obozu. Jak dobrze, że Lwi Grzbiet pokazał jej, jak gubić przeciwnika w lesie. Czarny kocur wyskoczył za krzewów wprost na kotkę z wysuniętymi pazurami. Biała Łapa w porę zrobiła unik i wróg upadł na pysk. Oczywiście zaczął się się podnosić, więc nie czekają ruszyła biegiem. Przemierzała las w szybkim tempie korzystając z każdego skrótu, jakiego pokazał Lwia Grzywa. W tym momencie czuła smutek, że mentora nie ma tu teraz obok niej. Miała wroniego pecha, że czarny kocur bez problemu ją doganiał. Przypomniała sobie pewną taktykę Lwiego Grzbietu, którą raz widziała. Zrobił skręt w prawo i odbiła się od drzewa. Napastnik nie miała tyle szczęścia i wpadł wprost na dąb. Wbijając pazury w ziemię udało się zatrzymać i uniknąć wywrotki. Kocur wbił kły mocno w jej ogon, po, czym przyciągnął do siebie. Odwróciła się i robiąc zamach, zostawiła obcemu ślad pazurów na policzku. W tym momencie puścił kotkę, a ta odbiegł sypiąc mu kurzem w pysk. Mimo to wstał i znów ruszył za nią biegiem. Biała Łapa dotarła do Kanionu Echa, niebezpiecznej części terytorium Klanu Liści. Bardzo łatwo o śmierć w tym miejscu, więc trzeba bardzo uważać. Przez chwilę miała nadzieję, że wróg odpuścił. Powoli szła nasłuchując dźwięków i w tedy wyskoczył na nią za krzaków. Biała Łapa wylądowała na ziemii przytrzymywana przez kocura większego od siebie. Jego złote ślepia wpatrywały się w nią. Bez wahania ugryzła napastnika w łapę, a kiedy zawył, skoczyła na niego. Ty razem do ona była górą. Wbiła kły w szyję, próbując przy tym drapać skórę. Niestety kocur był zbyt duży jak na kotkę jej rozmiarów. Bez problemów zrzucił kocice z ciała przejeżdżają pazurami po jej łapie. Upadła na ziemię, bojąc się, że przegra. Ledwo się podniosła, rana na łapie sprawiała ostry ból. Wysunęła pazury, najeżyła sierść gotował dalej walczyć mimo obrażeń. Kocur zaatakował, tym razem uderzając łapą wprost w je pysk. Kocia przeturlała się w kierunku kanionu. Wbiła pazury w ziemię, trzymając się z całych sił krawędzi urwiska. Z rany na łapie sączyła się krew, na dodatek pulsowała okropnym bólem. Z oczy Białej Łapy pociekły łzy. To koniec, nie dała rady. Czarny kocur stał, obserwując jak bardzo odczuwa strach. Wiedziała, że jeszcze chwila i zginie. Albo on ją zrzuci, albo sama puści się pierwsza. Zbyt długo nie mogła się utrzymać. Jednak to on zakończy walkę. Odsłonił kły, przy tym zmieniając wzrok gotowy na ostatni cios. Wyciągnął ku górze łapę i wyciągając pazury już miał uderzyć, kiedy wprost na niego rzucił kocur o złocisto-żółtym futrze. Biała Łapa ledwo utrzymująca się na krawędzi, od razu rozpoznała Lwi Grzbiet. Mentor odrzucił czarnego kocur do tyłu, który wywalił się na bok. Dopiero kiedy wstał Lwi Grzbiet rozpoznał w nim Jastrzębi Szron. Ale jak to możliwe? Myślał, że kocur nie żyje. Jastrzębi Szron patrzył na niego z rozszerzonymi oczami, tak jakby wiedziała kto zadał cios. Po chwili zmrużył oczy i uciekł. Lwi Grzbiet obserwował kocura cały czas, a kiedy zniknął z pola widzenia, odwrócił się do Białej Łapy. Chwycił uczennice za kark i podniósł do góry. Duża postura ciała sprawiała, że wyglądał, jakby trzymał w pysku zaledwie podrośniętego kociaka. Położył kocice na ostrożnie na ziemię, a kiedy się obróciła, rzucił gniewne spojrzenie.  Biała Łapa siedząc, położyła po siebie uszy. Czuła się, że z jakieś strony zrobiła źle. Lwi Grzbiet położył łapę na barku uczennicy, a potem przysunął do siebie. Czy on właśnie ją przytulił? Widząc mimikę twarzy kocur, Biała Łapa wiedziała, że czuł ulgę.
- Dobrze, że nic ci nie jest.. - mruknął do ucha Białej Łapy. Po tym wszystkim kocica chciała jedynie spać. Lwi Grzbiet wziął uczennice na swój grzbiet. Całą drogę do obozu minęli w ciszy. Cieszyła się, że dzisiejszy dzień, nie był dniem jej śmierci. Nim doszli, zdążyła uciąć sobie krótką drzemkę. Nie myślała, czy Lwi Grzbiet miał coś przeciwko temu lub nie. Obudziła się, leżąc na miękki posłaniu z mchu. Rozejrzała się dookoła, rozpoznając legowisko medyka uspokoiła się. O dziwo nie czuła tak mocnego bólu, jak przedtem. W tedy zwróciła uwagę na łapę, owiniętą pajęczyną. Czyli już się nią zajęto? Czekała, licząc na pojawienie się Lwiego Grzbietu. Rozglądając po legowisku zauważyła stojącą przy składziku Mierzwie Pióro. Biała Łapa chciał się podnieść i pójść porozmawiać, ale kotka wyglądała na zajętą rozmową. Czyli trzeba było czekać. Nigdzie nie dostrzegała Zakopconej Łapy. Może poszedł po zioła? Siedzenie u medyka nie było czymś super ciekawym, wręcz nudnym. Dopiero po chwili zauważyła leżącą w cieniu kotkę. Przez ciemność ciężko było stwierdzić kto to. Lwi Grzbiet po rozmowie z medyczką, zaczął wychodzi z legowiska. Nawet nie zwrócił uwagi, że uczennica się obudziła. Biała Łapa próbował wstać, aby go dogonić i w tedy przeszkodziła jej Mierzwie Pióro. Medyczka stanowczo nie pozwala na działania, które kotka chciała uczynić. Biała Łapa pogodziła się z przegraną i wolała więcej nie stawiać się Mierzwiemu Pióru. Ułożyła się wygodnie, po czym przeniosła na kocice wzrok.
- Dlaczego Lwi Grzbiet mnie ignoruje!? - furkła niezadowolona.
- Jest zajęty, musiał udać się Rozżarzonej Gwiazdy. A ty, nie powinnaś tak szaleć.
- Przepraszam Mierzwie Pióro, po prostu to tylko impuls. Gdzie Zakopcona Łapa?
- Wysłałam go do Mulistej Łapy, aby zaniósł zioła na uspokojenie. Biedaczka strasznie jest zestresowana, zwłaszcza po tym, jak dowiedziała się o stanie Morwiego Lotu. - słysząc o kocicy podniosła uszy i rozszerzyła oczy.
- Morwi Lot! Co z nią!?
- Nie wyglądała najlepiej, ale nie martw się Biała Łapo, wyliże się. Pewnie już zauważyła, że leży w cieniu? - odpowiedziała i w tedy Biała Łapa przypomniała sobie o leżącej w cieniu kotce. Biedna Morwi Lot... Dlaczego musiało to spotkać akurat ich?
- Mierzwie Pióro czy będę mogła kontynuować szkolenie? - spytała zwracając uwagę z ranną łapę.
- Najpierw musisz wyzdrowieć, a potem na pewno będzie mogła się szkolić. Do tego czasu Lwi Grzbiet mówił mi, że będzie uczył Mulistą Łapę.
- Ehh no dobrze.. - odparła spokojnie, ale niekoniecznie popierała decyzje mentora. Lwia Grzywa i Mulista Łapa? Nie żeby miała coś przeciwko temu, czy przeciwko nim. Po prostu Mulista Łapa należy do kotów, które powinny mieć łagodne traktowanie. W tym momencie odwróciła się w kierunku, leżącej kotki. Położyła głowę na łapach, a Mierzwie Pióro odeszła do składziku, aby uczennica mogła odpocząć. Białą Łapa znów pogrążyła się myślach o przyjaciółce i swoim mentorze. Teraz zrozumiała, że Morwi Lot najlepiej obchodziła się z Mulistą Łapą. Powoli przymykała oczy, aż zamknęła je całkowicie. Wystarczyła zaledwie chwila, aby pogrążyła się w śnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top