-> 4 <-
>->-<-<
Nad Klanem Liści zawitało już popołudnie, a promienie słońca znikały wśród drzew. Powoli zbliżał się wieczór, więc koty chowały się swoich legowisk. Po za obozem został jeszcze patrol łowiecki, a Ostowy Pazur wraz z Pazurzą Łapą zabierał koty na ostatni patrol sprawdzając terytorium. Biała Łapa nie mogła spać, więc obserwowała innych jedząc mysz na małej polance w obozie. Miała szczęście, że nikt nie zawracał jej głowy i mogła zjeść w spokoju. Kątem oka dostrzegła kawałek złotego, pręgowane ogona swojego mentor. Od razu się obróciła i kiedy tylko wychwyciła wzrokiem kocura, zaczęła go obserwować. Lwi Grzbiet wyglądał na niebywale skupionego, do tego skradał się. Czyżby chciał wymknąć się z obozu, nie wracając niczyjej uwagi? Biała Łapa podniosła się na równe łapy, coś w tym wszystkim nie dawało jej spokoju. Postanowiła śledzić Lwią Grzywę i sprawdzić co ukrywa. Ruszyła w ślad za nim, zostawiając niedojedzoną mysz. Skrywała się w wysokich krzewach lub trawach nie spuszczając mentora z oczu. Lwia Grzywa szedł na zachód w kierunku Klanu Mgły. Ale czego może tam szukać? Ukrywanie się przed mentorem stawało cięższe z każdą chwilą kiedy zbliżali się do granic. Niestety w tych okolicach jest mniejsza ilość długich traw, krzewów czy krzaków. Musiała wykorzystać pnie drzew jako kryjówki i na szczęście działały bardzo dobrze. W pewnym momencie Lwi Grzbiet skręcił w kierunku Wysokich Skał. Dlaczego akurat tam? Rozżarzona Gwiazda mówiła, że za nim są tereny należące do dwunożnych. Czego w takim razie Lwi Grzbiet tam szuka? Schowała się w zaroślach rosnących przy skałach i bacznie obserwowała kolejne kroki mentora. Kocur skoczył z wysuniętymi pazurami, po chwili chwytając wystające kamienie. Zwinnymi ruchami wspiął się na górę i przeskoczył na drugą stronę. Biała Łapa wyszła z ukrycia i przyjrzała się skałą. Nie mam mowy aby dała radę zrobić to co Lwi Grzbiet, ale mimo wszystko nie może stracić go z oczu. Rozejrzała się dookoła i dostrzegła łagodniejsze wejście od strony zarośli, w których się ukrywała. Szybko wspięła się po kamieniach i przeszła na drugą stronę. Wzięła głęboki wdech i łapiąc zapach Lwiego Grzbietu, ruszyła dalej. W końcu kocur zatrzymał się, jakby na kogoś czekając. Biała Łapa czyhająca w krzak cofnęła się nie co do tyłu wchodząc na gałązkę, która złamała się pod ciężarem jej łapy. Sykła cicho, mając nadzieję, że mentor tego nie zauważy. Pech chciał, że usłyszał i obrócił głowę w kierunku krzaków, w których się ukrywała. Miał się już ruszyć, kiedy podszedł do niego srebrzystoszary kot o białych łapach. Lwi Grzbiet od razu stracił zainteresowanie i skupił się na przybyszu. Kot otarł się o jego pysk i ciało, a na końcu liznął w nos. Biała Łapa zaczęła wszystko sklejać w całość. Lwi Grzbiet unikał treningów z nią ze względu na tą kotkę. Był zajęty spotkaniem się z nią! Zdenerwowana wysunęła pazury, ale jeszcze pozostawała w ukryciu. Im bardziej się przypatrywał, tym bardziej nie mogła tego wytrzymać. W końcu wyszła za krzaków i ruszyła w ich kierunku. Dopiero w tedy do jej nosa doszedł zapach kotki. To pieszczoch! Zatrzymała się w połowie drogi ze zdziwienia. Niestety tak kotka zdążyła ją zauważyć. Widząc, że kotka skupiła wzrok na czymś innym niż on, obróciła się aby sprawdzić o co chodzi. Właśnie tedy zauważył swoją uczennice. Chcieli podejść bliżej, ale Biała Łapa furkła ostro na dwójkę, kiedy byli w połowie drogi.
- Nie zbliżaj się! - warknęła wysuwając pazury.
- Biała Łapo uspokój się natychmiast! Straszysz Misze i co ty wogóle tutaj robisz!? - syknął niezadowolony, że uczennica go śledziła. Z drugiej strony był dumny, że zrobiła to na tyle dobrze, nawet jej nie zauważył.
- Ja!? A ty!? - sykła wściekła. Misza postanowiła przełamać złą atmosferę i przywitać młodą kotkę.
- Miło mi cię poznać Biało Łapo, Lwia Grzywa dużo mi o tobie opowiadał i..
- Milcz! Nie z tobą rozmawiam! - prychła do Miszy, bo dla niej była niczym więcej niż zwykłą pieszczoszką.
- Biało Łapo! - skarcił ostro uczennice. - Posłuchaj..
- Nie to ty posłuchaj! Od dobrych paru księżycy unikasz naszych treningów! Twój klan jest ważniejszy od tego pieszczocha! Jeśli na odwrót to zamieszkaj z nią i nigdy nie wracaj! - warknęła głośno, a łzy spływały jej po policzkach. Nie chciała więcej widzieć Lwiej Grzywy. Wyrwała się biegiem i odeszła. Postanowiła powiedzieć o wszystkim Rozżarzonej Gwieździe. Nie mogła znieść prawdy. To właśnie o tym mówiła Nakrapiana Bryza. Niestety przyjęła to z wielkim bólem. W połowie drogi zdążyła się uspokoić, ale smutek wciąż malował się na jej pysku. Miała szczęście, że zapachy jeszcze nie osłabły i mogła wrócić po nich do domu. Do obozu dotarła kiedy słońca już prawie schowało. Było tak cicho i spokojnie, ale nawet to nie poprawiło jej humoru. Kiedy weszła, uczennice przywitała Rozżarzona Gwiazda. Kiedy usłyszała, że kotka zniknęła bardzo się zaniepokoiła. Wystarczy, że Lwi Grzbiet jej często znika, nie potrzebuje więcej takich kotów. Oczywiście zauważyła, że Biała Łapa była przybita, więc jej niezadowolony wyraz pysk zrobił się łagodniejszy.
- Biała Łapo gdzie ty byłaś? Co się stało? - spytała, a w głos wyczuwać można było niepokój.
- Śledziłam Lwi Grzbiet i teraz wiem, czemu unika treningów. Jakaś pieszczoszka Misza jest ważniejsza od klanu. - prychła, robiąc przy tym ogonem kurz. Rozżarzona Gwiazda słysząc to, aż rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Udał się na terytorium Dwunożnych!? Później porozmawiam z Lwim Grzbietem, a teraz już odpocznij. Wędrówka musiała cię wyczerpać. - podniosła łeb i mokrymi oczami spojrzała na przywódczynię.
- Czy Wroni Ogon może mnie uczyć do ukończenia szkolenia? Nie chce widzieć Lwiego Grzbietu na oczy, nie chce by mnie uczył. - spytała z nadzieją w głosie.
- Oczywiście. - mrukła, tym samym liżąc kotkę po głowie. Biała Łapa czuła się jak w objęciach matki. Otarła się o futro Rozżarzonej Gwiazdy i poszła do legowiska uczniów. Ciemnoruda kocica wodziła wzrokiem oddalającą się uczennice, dopóki ta nie zniknęła z jej oczu. W brzuchu czuła nieustanne burczenie, niedające spokoju. Cóż nic nie jadła przez wczorajszy cały dzień, chcąc zaoszczędzić zwierzynę dla bardziej potrzebujących. O słabych łapach podeszła do stery i kłami chwyciła wróbla. Nie chciała jeść wśród pobratyńców, a tym bardziej zwracać uwagi na swój stan zdrowia. Koty powinny zajmować poważniejszym sprawiam niż nią. Szła wolniej niż wcześniej, a z pyska skapywały krople śliny. Woń wróbla dochodząca do nosa, sprawiała, że coraz bardziej stawała się głodna. W końcu schowała się we własnym legowisku bez znaczącego zwraca na siebie uwagi. Ułożyła się wygodnie na posłaniu i zaczęła jeść. Każdy kęs był łapczywy, jakby przez dłuższy czas nie widziała jedzenia na oczy. Bardzo szybko zjadła wróbla, a pełniejszy brzuch przyniósł ulgę i siły. Nie mogła jednak nacieszyć się tą chwilą zbyt długo. Piaskowa kocia w biegła do legowiska zdyszana i przerażona spojrzała na Rozżarzoną Gwiazdę. Przywódczyni od razu podniosła się na równe łapy, wyczuwając coś niepokojąco niedobrego.
- Jasny Śpiewie czy coś się stało? - spytała zaniepokojona, a kocica prze ten czas brała kilka wdechów.
- Ostowy Pazur bije się z Lwim Grzbietem!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top