Rozdział 9
Mysz pisnęła, gdy Gorąca Łapa dobijał ją łapą, po czym wziął ją do pyska i zaniósł do wejścia do obozu, do czekającą na niego Wolną Duszę. Już czekali tam Brązowa Łapa, także z myszą, oraz Czarna Łapa z drozdem. Po chwili doszedł także Jasna Łapa z dość małą sikorką, a po kilku minutach dowlókł się Biała Łapa, ciągnąc białego królika, o wielkości dwa razy jego samego.
-Dobrze, zaliczyliście test.- Powiedziała Wolna Dusza.- Oznajmię to Obłoczonej Gwieździe, a wy zanieście swoje zdobycze na stos.- Skończyła, i weszła do obozu, a kociaki powoli poszły za nią. Gorąca Łapa stojący na końcu usłyszał szelest, i odwrócił się. Za krzakami mignął mu cień.
-Te, Czarnuch.- Powiedział i skinął głową na Czarną Łapę.- Czy teraz ktoś jest na patrolu?
-Tak, Czarny Strumień, Niebieska Łapa oraz Mrówcze Serce, ale są po drugiej stronie lasu.- Odpowiedział posłusznie brat- Czemu pytasz?
-Idę to sprawdzić.- Powiedział podając swoją mysz bratu.- Odłóż to na stos, zaraz wrócę.- Dodał, biegnąc w kierunku, w który pobiegł cień.
-Tylko wróć szybko! Zaraz ceremonia!- Zawołał za nim Czarna Łapa.
***
Kiedy kociaki poszły odłożyć swoją zdobycz, Biała Łapa postanowił oddań królika Pomarańczowej Łapie. Minął cały księżyc, a on wciąż o niej myślał, i postanowił w końcu się pokazać. Wszedł do nory w pniu drzewa, służącej jako legowisko medyczki. Pomarańczowa Łapa była zajęta sortowaniem ziół. Odkąd Jaśminowe Pióro zginął, kotka próbuje nauczyć się fachu medyka, lecz bez nauczyciela jest to trudne, więc zbiera częściową wiedzę od przywódczyni, starszych, oraz podczas doświadczeń. Biała Łapa chciał odkaszlnąć, choć zabrzmiało to raczej jak charknięcie połączone z piskiem. Kotka podniosła wzrok, nie podnosząc głowy.
-Och, to ty.- Powiedziała, po czym podeszła do kociaka.- To dla mnie? Niebieska Łapa już mi coś przyniósł.- Dodała, głową wskazując na leżącego obok, jeszcze nietkniętego drozda.
-Cóż... więc ja...- zaczął zawstydzony Biała Łapa.- Zaniosę to starszym.
-Dobry pomysł, pewnie są zbyt leniwi aby podejść pod stos.- Poparła jego pomysł kotka, wracając do sortowania ziół.
***
Gorąca Łapa biegł za zapachem przez dobrą godzinę, gdy w końcu stracił trop przy stadzie gołębi, które widząc go odleciały w popłochu (przy czym jeden wyrżnął głową w gałąź, i upadł nieprzytomny). Nagle poczuł zupełnie nowy zapach. Skądś go kojarzył, lecz nie wiedział skąd. Poszedł w jego kierunku, gdy zobaczył kupkę liści poplamionych krwią. Odgarnął liście, i ujrzał martwego, małego czarnego kocurka. W szoku cofnął się kawałek, natrafiając na opór.
-To jeden z nich Kolczasty Ogonie.- Powiedział ktoś za nim.
- To prawda Niespełnione Marzenie.- Odpowiedział drugi głos.- Zabieramy go ze sobą.- Rozkazał. Kociak odwrócił się i znowu zaczął się cofać. Przed nim stał złoto brązowy kocur, oraz brązowa kotka z czarnymi uszami i blizną na oku. Nagle natrafił stopą na grudkę krwi, poślizgnął się i upadł.
-Ale słodki.- Zamruczała kotka.- Myślisz że mogę go trochę połechtać pazurkami?- Spytała ukazując długie pazury.
-Myślę.- Odparł krótko i z uśmiechem Kolczasty Ogon, patrząc jak Niespełnione Marzenie z zamachem zatapia kły w boku kociaka.
***
Jasna Łapa z dumą podszedł do swojego nowego mentora Tygrysiego Pomruku. Obok stali Brązowa Łapa z Wolną Duszą, Czarna Łapa z Poranną Pręgą, oraz Biała Łapa z Dużym Uchem. Obok stała Puszyste Futro, z nadzieją, że jej uczeń się zjawi.
-Trochę to niesprawiedliwie, w stosunku do Gorącej Łapy- Miauknął Brązowa Łapa.
-Należy mu się, było się nie spóźniać.- Odparł Jasna Łapa, puszczając oko do przechodzącej kotki, która w odpowiedzi prychnęła i oddaliła się szybkim krokiem. Nagle do obozu wpadł Niebieska Łapa.
-Mrówcze Serce nie żyje! Gorąca Łapa porwany!- Wrzasnął, po czym krew wypłynęła mu z ust i upadł.
Mam nadzieję, że się podobało :P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top