Rozdział 5

Czarny kocur, z dwoma białymi pasami na futrze (jak u borsuka), wstał, przeciągnął się i wyszedł z legowiska. Rozejrzał się i podszedł do swojego mentora, lecz nim zdążył się odezwać, rozległ się wrzask. Przy wejściu do obozu stała Puszyste Futro, ze strachem w oczach patrząca na coś, co zasłaniane było przez krzak. Kocur, wraz z wszystkimi, podbiegł do wojowniczki.

-Na Klan Gwiazdy... Nie...- Szepnął. Na trawie leżał cały czerwony, zakrwawiony, Wilcza Łapa.


Brązowa Łapa spacerem szedł przez las, starając się zapamiętać każdy szczegół, by się nie zgubić. Za nim truchtał skulony Biała Łapa. Nagle zaczęli zauważać dookoła czerwone plamy.

-Czy to... Krew?- Spytał Biała Łapa.

-Idziemy dalej.- Rozkazał Brązowa Łapa ukrywając strach. Nagle zauważyli ruch po prawej stronie, i usłyszeli szczekanie.

-Na drzewo!- Wrzasnął Brązowa Łapa, i wskoczył na pień najbliższego drzewa. Wspiął się na gałąź, i zaczekał chwilę, aż Biała Łapa wejdzie. Czarny kociak podreptał na sam czubek gałęzi. Po chwili z krzaków wybiegło około sześć psów. Skakały po drzewie i szczekały. Biała Łapa podkulił ogon i zaczął się cofać, stopniowo spychając brata z gałęzi.

-Czekaj, nie!- Krzyknął Brązowa Łapa, zepchnięty przez towarzysza. Kociak w ostatniej chwili złapał się pnia, i podniósł ogon, ratując go przed ugryzieniem. Niewiele myśląc wdrapał się na drugą gałąź. Rozejrzał się za drogą ucieczki, po czym zobaczył, że gałęzie wzdłuż drzew stanowiły łatwą drogę do przebycia.

-Biała Łapo!- Wrzasnął, by obudzić brata z transu w jakim się znalazł. Kociak wrzasnął ze strachu, prawie spadł, ale po tym podążył za bratem. Po paru godzinach biegu po gałęziach, zgubili sforę psów. W końcu, gdy uznali, że jest bezpiecznie, wyczerpani zeszli na ziemię. Nagle usłyszeli ruch w krzakach obok.

-Do był podstęp! Zaraz zginiemy!- Wrzasnął Biała Łapa i zamknął oczy. Po chwili, gdy jednak nie zginął, otworzył oczy. Obok nich stał biały zając, przyglądający się kociakom.

-Ale wielkie zęby.- Powiedział Brązowa Łapa powoli podchodząc do zwierzęcia. Nagle coś mignęło im przed oczami, i zając znikł. Zdezorientowani spojrzeli się w lewo. Biała kotka właśnie dobijała zwierzę. Po chwili spojrzała na przestraszone kociaki.

-A wy co za jedni?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top