Rozdział 27

 Borsucza Łapa dumnie szedł razem z innymi Wojownikami Klanu Chmur, zbliżając się do polany między ich lasem a domostwami dwunożnych. Klan Mroku i Chmur już wiele księżyców temu ustanowili to miejsce jako to, w którym najczęściej dochodzi do bitew. Po przeciwnej stronie już czekały połączone Klany Ognia i Mroku, prowadzone przez Cynamonową Gwiazdę i Płomienną Gwiazdę. Obłoczona Gwiazda i Lśniące Skrzydło wysunęli się do przodu. Piorunowa Gwiazda dołączył do Klanu Chmur, z kilkoma swoimi wojownikami.

-Chciałam spróbować zapobiec tej walce, ale bez prób wiem, że żadne z was nie wyrazi na to zgody. Dlatego nie mamy wyboru.- Miauknęła Obłoczona Gwiazda.

-Nie macie wyboru?!- Wrzasnął Płomienna Gwiazda. Wojownicy Klanu Ognia spojrzeli na niego zdziwieni. Jak każdy przywódca zazwyczaj sprawiał wrażenie spokojnego, ale tym razem chyba dał się ponieść emocjom. -Zabiliście mojego zastępcę, najlepszego wojownika w tym Klanie! Gdyby każdy widział co z nim zrobiliście, na pewno stanąłby po mojej stronie!

Koty Klanów Burzy i Chmur popatrzyły po sobie i na swoich przywódców. Nim Obłoczona Gwiazda zdążyła odpowiedzieć, do przodu wysunął się Lśniące Skrzydło.

-Nie pozwólmy rzucać fałszywych oszczerstw na naszą przywódczynię! Do boju Klanie Chmur!- Rozkazał, ignorując próbującą go wstrzymać przywódczynię. Koty zapominając o wcześniejszym zawahaniu ruszyły do boju. Klan Burzy niepewny został w tyle, dołączyli po chwili, gdy Piorunowa Gwiazda potwierdził rozkaz. Koty Klanów Ognia i Mroku stały w miejscu z najeżonymi futrami i wysuniętymi pazurami.

-Powyrywać im wnętrzności. Każdemu z osobna.- Warknął Płomienna Gwiazda i ruszył do ataku. 

***
 

Czarna Łapa powoli podniósł się po upadku. Rany regenerowały się szybciej niż u innego kota, ale wciąż złamane kości bolały. Stanął na środku Drogi Grzmotu, aby uniknąć Potworów, i spokojnie patrzył, czekając na swoich braci. Tak jak oczekiwał, dwójka wybiegła z legowiska Dwunożnych. Gorąca Łapa jak zwykle wybiegł na prowadzenie, jednak zatrzymał się przed jednym z potworów. Nim znowu się rozbiegł, Brązowa Łapa już atakował Czarną Łapę. Ten przewrócił się na bok, tylnymi nogami odrzucając go przed jeden z potworów. Nim kociak zdążył się ogarnąć, potwór uderzył, odrzucając go w bok. Czarna Łapa uśmiechnął się pod nosem i wrócił wzrokiem do Gorącej Łapy, gotowy na atak. Ten jednak ku jego zdziwieniu pobiegł wzdłuż Drogi Grzmotu. Czarna Łapa myślał o co mu chodzi, nim zobaczył, że tamten używa swojej zdolności aby topić Drogę Grzmotu. Nim Czarna Łapa zdążył odbiec, potwór potknął się na gęstej, gorącej cieczy i zaczął się ślizgać, przewrócił na bok. Prosto na czarnego kociaka.

***

Borsucza Łapa przebiegł przez gąszcz walczących kotów. Wielu z jego pobratymców widocznie potrzebowało pomocy, ale on kogoś szukał. Jednego konkretnego kota.

-Chyba naprawdę mnie polubiłeś.- Mruknął Kolczasty Ogon, powoli go okrążając. Borsucza Łapa prychnął.

-Już dawno chciałem cię zabić. To ty zabiłeś Wilczą Łapę, prawda?- Spytał, wysuwając pazury. Kocur tylko się uśmiechnął i zaatakował. Uczeń wyskoczył do góry, odsłaniając brzuch. Kolczasty pazur z uśmiechem ciął go wzdłuż ciała. Borsucza Łapa syknął jak wylądował, a gdy się odwracał, Kolczasty ogon zadał kolejne cięcie, wzdłuż szyi. To było dość by uczeń zabrudził trawę krwią. Kocur odwrócił się od powoli umierającego kota i rzucił się w wir walki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top