Rozdział 19
Szafirowa Róża obudziła się wczesnym rankiem. Nikt się jeszcze nie obudził, więc postanowiła zapolować. Miała już wyjść, gdy podszedł do niej Piorunowa Gwiazda.
-Rozumiem, że nie chcesz zobaczyć Nagietka?- Spytał przywódca.
-No jasne, że chcę, ale...- Zaczęła kotka.
-Ale co? Ja dorastałem bez matki, wolę myśleć, że to nie rodzinne!- Warknął Piorunowa Gwiazda i wrócił do swojego legowiska. Szafirowa Róża przez chwilę stała w milczeniu, gapiąc się w ziemię, po czym poszła do miejsca, gdzie znajdowało się jej kocię. Jako, że kotka wolała koczownicze życie, i tylko czasami wracała do obozu, opiekę nad swoim potomkiem oddała Płomiennej Burzy. Kocica akurat odpoczywała przy żłobku, obserwując bawiące się kociaki. Szafirowa Róża niepewnie do niej podeszła.
-Witaj Płomienna Burzo. Jak mój kociak?- Spytała.
-Twój?-Kocica parsknęłą.- A kiedy ostatnio się nim zajmowałaś, hm? Założę się, że nawet nie wiesz który z nich to Nagietek!- Syknęła, pyskiem wskazując grupkę kociaków bawiących się w polowanie.
-Chyba nie myślisz, że nie rozpoznam swojego kociaka? Przecież wiem, że to...- kotka przyjrzała się grupie młodych. Gdy już miała powiedzieć, że rozpoznała Nagietka, zobaczyła drugiego kociaka, prawie takiego samego. Przez chwilę się wahała, ale udało się jej zobaczyć bliznę na łapie jednego z nich. Niestety Płomienna Burza nie dopuściła jej do głosu.
-To ten, co się tam skrada. Nie podszedł, bo nawet cię nie zna. Uznał cię za obcego.- Te słowa ją zabolały, ale jeszcze bardziej zabolało wspomnienie jej partnera, do którego kociak był podobny. Szafirowa Róża odwróciła się i wyszła z obozu. Odpręży się polowaniem, może nawet zapomni o całej sytuacji.
***
Gdy wróciła, było już prawie południe. Zostawiła złapaną zwierzynę na stercie, a jedną, dość tłustą mysz, przekazała Płomiennej Burzy, aby ta dała ją Nagietkowi. Kotka chciała wrócić do legowiska, gdy zorientowała się, że nigdzie nie ma ani Gorącej Łapy, ani Piorunowej Gwiazdy. Spytała o to inne koty, które przekazały jej, iż obaj wyszli z obozu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie poszli tam, gdzie jest najwięcej zwierzyny. Udali się w przeciwnym kierunku. Na terytorium Klanu Chmur. Kotka od razu pobiegła, mając nadzieję, że ich dogoni.
***
-Co wy robicie mysie móżdżki!?- Szafirowej Róży udało się ich znaleźć. Byli już niebezpiecznie blisko granicy.
-Widzisz, w końcu nie mówisz do mnie oficjalnie...-Zaczął spokojnie Piorunowa Gwiazda, lecz kotka nie dała mu dokończyć.
-Nie zmieniaj tematu! Jak głupi jesteś, aby tu przychodzić, i to sam z kociakiem?!- Syknęła. Gorącej Łapie opadły uszy i schował się za Przywódcą.
-Bo nie zaatakują go, choćby nie wiem co. A gdybym wziął więcej kotów, mieliby pretekst do ataku.- Kocur wzruszył ramionami i odwrócił się unosząc ogon.- Wracaj już, nie zmienisz mojej decyzji.
Kotka prychnęła i odeszła kawałek. Poczekała aż tamci oddalą się, po czym zaczęła podążać równolegle do nich.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top