Wielki Wąwóz
Kiedy Jasna Łapa wyszła z klanu, to była noc. Czuwacz właśnie chronił klanu - jak co nocy. Jasna Łapa pomyślała: "Jak mnie zauważy, to będzie po mnie..."
Musiała być sprytna.
Kiedy zauważyła kociaka z jej klanu w więzieniu, czekała do rana.
Kiedy był dzień, czuwacz spał. Postanowiła go uwolnić.
- Kim jesteś? Jak się nazywasz??? - zapytał kociak.
- Cześć, jestem Jasna Łapa, a ty? - odpowiedziała.
- Jestem K... Kar... Karmel... Uwolnisz mnie? - spytał kociak.
- Oczywiście! - krzyknęła Jasna Łapa.
- Dziękuję... - Podziękował Karmel.
Wskoczyła do Wielkiego Wąwozu i uwolniła kociaka w ostatniej chwili, bo klan już się budził.
- Uciekajmy! - krzyknął Karmel.
- Dobrze... Tylko gdzie? Nie mamy wyjścia! - panikowała Jasna Łapa.
- Na polanę!
- I później do lasu!
- Właśnie!
- Uciekamy!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top