Gronostajowa Gwiazda x Rudzikowa Fala
one-shot został napisany na podstawie [cudownego] opowiadania —pochłonięci przez cierpienie— autorstwa __lavande
użyte oc należą do niej
🌌——————————🌌
Gronostajowa Gwiazda mógłby przysiąc, że ostatnio, kiedy zdarzyło mu się zakochać w Malinowej Pieśni, stuprocentowo wolał kotki. Zakochał się w kotce, prawda? I miał z nią kociaki. Więc co w jego głowie robi to piekielnie głupie zauroczenie własnym przyjacielem?
Gdyby jeszcze wiedział, co ma zrobić ze swoim uczuciem, byłoby pół biedy. Mógłby porozmawiać z Rudzikową Falą i albo zakończyć ich przyjaźń, albo zostać jego partnerem (to drugie było więc niż niemożliwe). W każdym razie pozbyłby się uczucia zakłopotania i dławiącej guli w gardle, gdy przebywał w towarzystwie zastępcy. Gdyby w ogóle nie przebywał w jego towarzystwie, wszystko byłoby lepsze (może oprócz jego samopoczucia, ale to było akurat najmniej ważne).
Chodził więc przybity i zły na siebie, warcząc na wszystkich, tak, że zaczęli omijać go szerokim łukiem. Kiedy ktoś patrzył na niego, warczał, żeby przestał się gapić, kiedy ktoś chciał z nim porozmawiać, jego ton był niemiły. Wciąż podglądał Rudzikową Falę, ale nie przebywał z nim zbyt dużo, ponieważ bał się, że coś mu się wyrwie, a Rudzikowa Fala przestanie być jego przyjacielem.
Jeśli nie wiedział, jak zostać partnerem Rudzikowej Fali, to może chociaż, jak przestać pragnąć tego? Nie bardziej mylnego. Nie był w stanie pozbyć się miłości. Nie był w stanie jednoznacznie odrzucić Rudzikowej Fali. Kiedy zakochał się w Malinowej Pieśni, był pewien, że na zawsze. Nie mógł przestać jej kochać nawet po śmierci kotki. Czy teraz będzie tak samo? Będzie kochał Rudzikową Falę przez wiele księżyców, aż straci nadzieję na normalność, aż nagle jego miłość pryśnie? Tak jak teraz prysnęła miłość do Malinowej Pieśni?
Gronostajowa Gwiazda tego nie wiedział. Leżał w swoim ciemnym, zimnym legowisku, przytłoczony samotnością. Nie mógł wyjść, ponieważ od razu wszyscy by go irytowali, ale z drugiej strony nie mógł też tu zostać. Tu było zbyt pusto. Ta pustka za bardzo go przytłaczała, za dużo myśli mogło się w niej zmieścić.
Przywódca postanowił pójść na samotne polowanie, to było idealnym rozwiązaniem, żeby oderwać się od ponurej rzeczywistości. Kiedy wyszedł na polanę, nagle bezpośrednio wokół miejsca w którym stał, zrobiło się pusto. Koty z odległości kiwały mu z szacunkiem głowami i zerkały na niego niepewnie. Przeszedł środkiem polanki i wyszedł na tereny klanu.
Wędrował lasem łapa za łapą. Nie patrzył przed siebie, tylko na swoje łapy i ziemię pod nimi. Kolorowe liście pory spadających liści uginały mu się pod łapami. Pogrążył się w rozmyślaniach, tylko jednym uchem nasłuchując odgłosów wydawanych przez zwierzynę. Planował, że złapie coś później. Albo w ogóle. Cóż, nikt mu nie kazał polować.
Słyszał ciche piski myszy, szuranie małych łapek, stukanie, jakie wydawał rozbijający ziarenko drozd, ale nie zatrzymał się, żeby zapolować. W końcu doszedł nad rzekę. Zanim jeszcze zobaczył brzeg, zanim zdążył świadomie poczuć jakiś zapach, jego serce na chwilę zamarło, a potem zaczęło bić szybciej. Gronostajowa Gwiazda ostrożnie wyjrzał zza krzaka. Nad brzegiem siedział w smutnej pozie ze zwieszoną głowa i opadłym ogonem Rudzikowa Fala. Grzebał w piasku pazurem przedniej łapy.
Nagle postawił uszy na sztorc. Gronostajowa Gwiazda wiedział, że kocur właśnie go wyczuł. Nie miał pojęcia jak wytrzyma rozmowę z nim, bo ucieczka już nie wchodziła w grę. Wyszedł ze swojego ukrycia, udając, że jest spokojny i opanowany. Zatrzymał się na piaszczystym brzegu, tuż przy przyjacielu i wpatrzył w niespokojny, ciemny nurt przed sobą. Przez dłuższą chwilę po prostu milczał, rozmyślając i walcząc z narastającym zakłopotaniem.
-Lubię cię.- usłyszał nagle głos Rudzikowej Fali. Spojrzał na niego zaskoczony. Dlaczego kocur mówi mu akurat to? Przecież wiadomo, że się lubią, w końcu są przyjaciółmi.
-Yhym…-chrząknął niezręcznie.- Ja też cię lubię.- to było naprawdę dziwne. Gronostajowa Gwiazda nie widział żadnego sensu podobnych wyznań,
-Ochh…- teraz to Rudzikowa Fala wydawał się być zakłopotany. - Ale mi nie o to chodziło, że cię lubię.- przerwał.- Ja lubię cię tak bardzo bardzo.- schylił głowę i zaczął myć sobie pierś. Gronostajowa Gwiazda nie odpowiedział, ponieważ kompletnie nie miał pojęcia o co może chodzić zastępcy. Co niby znaczy, ze lubi go bardzo bardzo? Milczenie z jakiegoś powodu stawało się coraz bardziej uciążliwe i smutne, a zakończyło się tym, że Rudzikowa Fala nagle wstał z rozmachem i obrócił się tyłem do Gronostajowej Gwiazdy.
-To ja już pójdę.- powiedział dziwnym, zniekształconym głosem. Nie spojrzał więcej na Gronostajową Gwiazdę i pędem, jakby gonił go lis, pognał między drzewa.
Przywódca rozejrzał się zaskoczony. Trochę się pogubił w tym, co tu się właśnie stało. Wbił zdezorientowany wzrok w piasek, gdzie przed chwilą siedział Rudzikowa Fala. Jego oczy prawie wyszły z orbit, taki przeżył szok, kiedy zdał sobie sprawę z tego co tam zobaczył i co to oznacza.
Na piasku widniał wyrysowany kocim pazurem jego wizerunek. Wyskrobany przez Rudzikową Falę. Myślał o nim wcześniej. Powiedział, że lubi go… bardzo bardzo.
Drogi Klanie Gwiazdy.
Gronostajowa Gwiazda pognał śladem Rudzikowej Fali w stronę obozu. Zobaczył akurat, jak zastępca wchodzi do niego, jego ogon już znikał w wejściu.
-Hej, Rudzikowa Falo!- zawołał głośno. Kocur obejrzał się za siebie, wbił smutny, zaskoczony wzrok w przywódcę.- A ja cię lubię bardzo bardzo bardzo, wiesz?!
🌌——————————🌌
813 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top