Rozdział piętnasty
Wiem, wiem, nie było mnie strasznie długo, wybaczcie mi. Tutaj:
------>
możecie na mnie nakrzyczeć i mi nawymyślać. Przyjmę to. A nie przedłużając, dochodzimy do ostatniego rozdziału.
Sasza została w obozie Klanu Pioruna przez jeden księżyc. W tym czasie zdążyła zaskarbić sobie zaufanie wśród klanowych kotów. Kotka przeniosła się do żłobka, razem ze swoimi kociakami, przez co zrobiło się tam nieco tłoczno. Mimo tego Ognista Gwiazda stwierdziła, że kotka nie powinna się pojawiać na zgromadzeniach. Przywódczyni tę samą decyzję Rdzawemu oraz Księżniczce, którzy byli bardzo zdolnymi kotami, a ich mentorzy z dumą spoglądają na swoich uczniów. Ich szkolenie, cały czas kontrolował Biała Burza, pilnując by rodzeństwu nie nudziło się nigdy.
Teraz przywódczyni równym truchtem wracała ze zgromadzenia za nią biegł susami jej klan. U jej boku truchtał Długi Ogon, za którego towarzystwo kotka dziękowała Klanowi Gwiazdy. Po drugiej stronie biegł jej zastępca, który również musiał być darem od szlachetnych przodków. Na zgromadzeniu Ognista Gwiazda wyczuła wrogość Klanu Rzeki, ale nic po sobie nie pokazała. Opowiedziała o lesie obfitującym w zwierzynę i postępach w szkoleniu uczniów. Przywódczyni wiedziała, że niedługo będzie musiała mianować dwójkę kociaków na wojowników, choć ich szkolenie miało jeszcze potrwać ze dwa księżyce. Klan wślizgnął się do obozu i zasnął na miękkich posłaniach.
-Dobranoc - usłyszała jeszcze ciche mruczenie Długiego Ogona i zaszyła się w legowisku. Następny dzień obudził ją radosnym świergotem ptaków.
- Mogłabym dołączyć do któregoś z patrolów? - zapytała Białą Burzę.
- Mm... Nie mam obecnie żadnych, wszystkie już wyruszyły. Możesz pójść z kimś na polowanie, świeża zdobycz zawsze się przyda.
- Ja mogę pójść! Wezmę jeszcze Burzową Łapę - z tyłu krzyknął Długi Ogon. Ognista Gwiazda skinęła głową i ruszyła w kierunku wyjścia, kocur z uczniem nią. Gdy tylko opuścili obóz, Burzowa Łapa wskoczył w krzaki za tropem jakiejś zwierzyny. Ognista Gwiazda poczuła krępującą ciszę. Zamyśliła się nieco, ale zaraz rozproszył ją głos kocura.
- Coś cię trapi?
- Nie, myślę nad imionami dla Księżniczki i Rdzawego - odparła przywódczyni.
- Może dla Rdzawego Płonące Futro? Naprawdę wygląda ma płonące futro - Długi Ogon zamruczał cicho i splątał swój ogon z ogonem kotki.
- Może... Musi do nich pasować i żeby nie było obraźliwe, lub podobne do jakiegoś innego imienia w klanie - Ognista Gwiazda stwierdziła.
- Patrzcie co złapałem! - usłyszeli wesoły głos Burzowej Łapy. Wyszedł z krzaków z wysoko uniesionym ogonem dumnie niosąc sporej wielkości sójkę. Jak Ognista Gwiazda zauważyła, była ona młoda, a uczeń musiał użyć wszystkich swoich umiejętności łowienia do złapania jej. Długi Ogon rozplątał ich ogony i podszedł do ucznia.
- Brawo. Starszyzna z pewnością będzie zadowolona - zamruczał.
- Jesteś zdolnym łowcą Burzowa Łapo. Zakopiemy tę sójkę tutaj i później po nią wrócimy - Ognista Gwiazda zaproponowała.
- Dobrze - uczeń zadowolony zakopał ptaka i pobiegł dalej łowić. Długi Ogon otarł się futrem o kotkę i zniknął w kniei w tych samych zamiarach. Ognista Gwiazda odeszła w innym kierunku i zaczęła tropić kruka. Spory, czarny ptak grzebał od niechcenia w ziemi nie widząc świata wokół siebie. Przywódczyni przypadła do ziemi i powoli zaczęła podchodzić ptaka. Powoli, krok za krokiem. Skoczyła i idealnie wymierzonym skokiem wylądowała na kruku. Zabiła go uderzeniem w głowę i zagryzła szybko. Zawęszyła by znaleźć coś jeszcze i zamarła. Poczuła dobrze znany jej zapach, z czasów kiedy została porwana przez Dwunożnych. Sprawdziła jeszcze raz. Tak. Na pewno. Czuła zapach dymu, aż zbyt wyraźny, by mógł pochodzić z domów.
- Długi Ogonie! Burzowa Łapo! - krzyknęła. Złapała kruka i biegła do miejsca, gdzie się rozstali. Wykopała sójkę upolowaną przez ucznia i krzyknęła jeszcze raz.
- Długi Ogonie! Burzowa Łapo!
W tym momencie z krzaków wyskoczył uczeń. Był zziajany, a w jego ciemne futro wplątane były gałązki, liście i pyłki drzew.
-Pali się! - pisnął przerażony.
- Leć do obozu i zbierz wszystkich. Widzimy się na Słonecznych Skałach. Przekaż Białej Burzy, żeby zaprowadził tsm klan - przywódczyni powiedziała nieco za ostro. Andrenalina huczała jej w uszach, ale starała się zachować spokój.
- Ale...- uczeń zaprotestował.
- Leć. Poczekam na niego - Ognista Gwiazda przymknęła oczy. Ogień musiał być blisko, bo dym piekł ją w oczy niemiłosiernie. Ciemny uczeń skoczył w krzaki biegnąc w kierunku obozu. Dym piekł przywódczynię w gardło, ale się nie poddała. Usłyszała cichy szelest za sobą. Wszelkiego gatunku zwierzyna uciekała gdzie pieprz rośnie. W niewielkiej grupie myszy wypadł Długi Ogon.
- Jesteś! - kotka zamruczała przytulając się do jego policzka.
- Gdzie jest Burzowa Łapa?
- Posłałam go do obozu, Biała Burza ma zaprowadzić klan na Słoneczne Skały - Ognista Gwiazda wzięła wdech, ale zaraz tego pożałowała.
- Chodźmy stąd - Długi Ogon powiedział na głos kaszlu kotki.
- Sprawdźmy czy z obozu wszyscy wyszli - przywódczyni powiedziała kichając z nadmiaru dymu. Puściła kocura przodem i razem biegli w dobrze znanym kierunku. Wpadli do wypełnionego dymem obozu. Ewakuacja jeszcze trwała. Karmicielek i uczniów już nie było, medyka też. Księżniczka z pomocą Zakurzonego Serca pomagała starszyźnie. Wśród nich nie było Żółtego Kła, która zapewne pomagała Paprociowemu Liściowi. Wierzbowa Skóra i Mysie Futro czy nikt jeszcze nie dotarł.
- Jesteście! - westchnęła ostatnia z wymienionych.
- Czy coś się stało? - przywódczyni zapytała zaniepokojona.
- Kociaki Saszy zniknęły! Nie ma ich nigdzie! - Wierzbowa Skóra westchnęła.
- Idźcie na Słoneczne Skały. Poszukamy maluchów - Ognista Gwiazda odparła. Obie wojowniczki zniknęły w lesie, choć Mysie Futro opierała się. Długi Ogon w tym czasie wspomógł wyprowadzanie starszyzny i dołączył do kotki kończącej przeszukiwanie obozu. Kociąt ani śladu.
- Gdzie mogły pójść? - zapytał kocur rozglądając się wokoło.
- Nie wiem. Pójdźmy tędy - Ognista Gwiazda skrzywiła nos. Zawęszyła nieco, próbując przezwyciężyć zapach dymu. Wyczuła drobny zapach Kijanki. - Tędy szły - powiedziała zdecydowanie. Ruszyli szybkim truchtem za niknącym zapachem. Dym gryzł w oczy i w gardło, ale oba koty nie zatrzymywały się.
- Ćma?! - zawołał nagle Długi Ogon. Pod korzeniem płonącego drzewa siedziała drobna złota kotka. Kocur złapał ją w zęby i postawił kawałek dalej.
- Gdzie twoje rodzeństwo? - zapytała spokojnie przywódczyni.
- Kijanka khy poszedł tam. Szukamy Jednego Oka, która gdzieś poszła - szepnęła kotka.
- Mam go! - z krzaków wyskoczył Rdzawy. W pysku miał czarnego kociaka.
- Co ty tu robisz? - zapytał Długi Ogon.
- Sasza była przerażona, kiedy usłyszała, że jej kociaki zaginęły. Chciałem pomóc. Księżniczka jak skończyła pomagać starszyźnie też mi pomaga. Ostatnim razem jak ją widziałem goniła Ząbka - kocur uśmiechnął się.
- Jestem! - Księżniczka wysunęła się z krzaków. Jej futro było pociemniałe od dymu, ale oczy błyszczały jej dumą. Z pyszczka zwisał jej obrażony maluch.
- Brakuje tylko Prążka, Brązki i Jastrząbka - Ognista Gwiazda powiedziała.
- Brązka poszła tam - powiedziała zmartwiona Ćma zerkając na Ognistą Gwiazdę.
- Księżniczko, zaprowadź tę trójkę na Słoneczne Skały. Nie mogą wdychać tyle dymu - przywódczyni nakazała. Wojowniczka skinęła głową i zapędziła maluchy w kierunku granicy z Klanem Rzeki. Poszukiwania Brązki zajęły trochę czasu, zwłaszcza, że dym był coraz bardziej nieprzenikniony jak mgła. Mała kotka została znaleziona wraz z Jastrząbkiem, gdy próbowali ugasić dymiące się futerka. Rdzawy i Długi Ogon szybko zasypali ogień piaskiem, co uśmierzyło ból. Jastrząbek opierał się, mówiąc, że Jedno Oko może potrzebować pomocy, ale Ognista Gwiazda kazała mu wracać wraz z siostrą i Rdzawym do pobratymców. Następnie razem z Długim Ogonem szukali starszej i Prążka. Jedno Oko znalazła się, ale w makabrycznym stanie. Jej futro było gdzieniegdzie wypalone, wąsy przypalone, a dym utrudniał oddychanie. Wojownik bez zastanowienia skierował się wraz z nią w kierunku bezpiecznych Słonecznych Skał. Ognista Gwiazda teraz sama ruszyła na poszukiwania kociaka. Miała słabe nadzieje, że jest jeszcze żywy, ale nie zaprzestała poszukiwań. Powoli zbliżała się do Wężowych Skał, gdy usłyszała kwilenie. Szybko zauważyła źródło dźwięku. Mały, pręgowany kocurek siedział na drzewie i płakał ze strachu.
- Już idę - przywódczyni wskoczyła na drzewo i złapała za kark malucha. Ten skulił się i czekał.
Ognistej Gwieździe było już trudno oddychać. Ledwo dowlokła siebie i kociaka do jakiejś szczeliny w skale i tam przytuliła go do siebie.
-Gdzie mama? - zapiszczał Prążek.
- Sasza jest bezpieczna - Ognista Gwiazda sapnęła. Wzięła jeszcze jeden głęboki wdech.
- Patrz woda! - Prążek pisnął i wyskoczył z jej łap. Przy jednej ze ścian jaskini spływała drobna struga wody. Przywódczyni napoiła kociaka, a potem sama napiła się nieco.
- Choć maluchu. Musimy iść - szepnęła i złapała kociaka za kark. Wyszła z jaskini ostrożnie. Przeszła po ciepłych skałach i po chwili była już w rowie przy Drodze Grzmotu. Jeździły nią teraz dziwne i wielkie czerwone potwory hałasując niemiłosiernie. Ognista Gwiazda pilnowała, żeby nie znaleźć się za blisko nich. Szła najszybciej jak tylko mogła, ale duży kociak przeszkadzał jej w truchcie. Przywódczyni zdecydowała się na drogę rzeki z wodą. Prążek kasłał, ale starał się nie wiercić i nie przeszkadzać jej. Droga była mozolna, w duchocie i gorącu, ale ogień nie sięgał wody. Wreszcie doczłapali się do Słonecznych Skał, gdzie Ognista Gwiazda instynktem dotarła. Oczy jej się mgliły, ale nie pozwoliła sobie na najmniejszą przerwę. Gdy w takim stanie zobaczył ją Paprociowy Liść gdy weszła do tymczasowego obozu, załamał łapy i posłał Płonącą Łapę po wodę do rzeki. Prążka Sasza wraz z innymi karmicielkami wylizały i natychmiast uśpiły, przy boku jego rodzeństwa, a matka z miłości nawet nie chciała karać ich za tę głupotę.
Po dwóch dniach Ognista Gwiazda poczuła się lepiej. Pewnie stała na łapach i sprawdziła stan klanu. Ogień już nie szalał po lesie, ale przywódczyni wolała jeszcze zostać przez pewien czas na Słonecznych Skałach. Martwiła się, że żar mógł pozostać jeszcze w niektórych miejscach. Nikt oprócz Jednego Oka, która odeszła chwilę po dotarciu tutaj oraz kociaków Saszy, które według Paprociowego Liścia cudem przeżyły, a obecnie pokasływały, cały Klan Pioruna czuł się całkiem nieźle. Trzeciego dnia, przywódczyni zdecydowała się przemówić do klanu. Wskoczyła na jakiś wyżej położony kamień i zawołała.
- Niech cały Klan Pioruna zbierze się na moje wezwanie! - krzyknęła jeszcze nieco ochrypłym głosem. Było to nieco inne wezwanie niż zazwyczaj, ale czasy również. - Podczas pożaru dwa koty wykazały się niezwykłą odwagą, oddaniem i lojalnością do naszego klanu. Rdzawy, Księżniczko, bez zastanowienia ruszyliście na pomoc kociakom Saszy i tym samym pokazując swoją odwagę. Myślę, że wasi mentorzy zgodzą się ze mną, że jesteście gotowi zostać pełnoprawnymi wojownikami Klanu Pioruna! - przywódczyni zerknęła na Szybkiego Wiatra i Wierzbową Skórę. Ci pokiwali głowami i z dumą spojrzeli na dwójkę młodych kotów. - Tak więc proszę Klan Gwiazdy by spojrzał na waszą dwójkę i poparł moją decyzję. Ich również mocą pragnę dać wam wojownicze imiona. Rdzawy, od dziś będziesz nazywany Płomienne Futro. Klan Pioruna wita ciebie jako pełnoprawnego wojownika - przywódczyni zeszła ze skały i oparła swoją głowę na głowie kocura. Ten z szacunkiem liznął jej bark i cofnął się w grono wojowników. Ognista Gwiazda wskoczyła na kamień i zwróciła się do Księżniczki. - Księżniczko, od dziś będziesz znana jako Jasny Kwiat. Witamy ciebie jako pełnoprawną wojowniczkę Klanu Pioruna. - Ognista Gwiazda wykonała ten sam znak i odprowadziła wojowniczkę gdy podeszła do brata.
- Jasny Kwiat! Płomienne Futro! Jasny Kwiat! Płomienne Futro! - Klan Pioruna zawołał nowe imiona wojowników.
I tym samym kończymy czwarty tom o Ognistej/Ognistej Łapie/Ognistej Furii/Ognistej Gwieździe. Piąty tom pojawi się już wkrótce, ale...jeszcze trochę to potrwa. Dziękuję serdecznie za miłe komentarze zwłaszcza: Fernmist, MorskiOgon10, plomiennykwiat, MaddieRain34, Lisalyco, -Lightbulb-, Wojownicyedits, _Bluszczyk_, InternetowyOsiolek, PiaskowaBurza2020, Roger_Star, wariatka_08, Wojowniczka987, warriors109875, _Nathia_, SzczerbatySmok. Chyba wszystkich wypisałam. Naprawdę wam dziękuję, wspieracie mnie pisząc nawet takie "to jest super!", czy coś w tym stylu. Życzę wam wszystkim miłego dnia, weekendu i nieco irytującego końca roku. W sumie, co ja tu piszę. Nic nie wyrazi tego, jak bardzo wam dziękuję. Do napisania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top