Rozdział czternasty

Dawno nie pisałam, wybaczcie. Mam nadzieję, że mi wybaczacie.




Weszli do obozu. Ognista Gwiazda widziała zainteresowane spojrzenia. Deszcz przestawał kropić.

- Kim jest ta kotka? - zapytał Biała Burza.

- Zaraz powiem. Na razie wyślij ucznia po Paprociowego Liścia. Trzeba te kocięta ogrzać - przywódczyni nakazała.

- Mhm, jasne - biały wojownik zerknął na przechodzącą obok Pierzastą Łapę.

- Pierzasta Łapo! Biegnij po Paprociowego Liścia! - krzyknął. Kotka skinęła szybko głową i pobiegła w kierunku legowiska medyka. Ognista Gwiazda zerknęła na jasną towarzyszkę. Nie widać było na jej pysku przerażenia, ani zdziwienia. Czuła się wyraźnie spokojna w obozie. Podbiegł Paprociowy Liść.

- Pomożecie zanieść mi te kociaki do legowiska? - zerknął na wojowników.

- Jasne - Ognista Gwiazda wzięła brązową kotkę i ruszyła za medykiem a patrol za nią. Weszli i przywódczynię uderzył silny zapach ziół.

- Połóżcie maluchy tutaj - kocur wskazał ulepione przez Płonącą Łapę posłanie. Ognista Gwiazda ułożyła kociaka na posłaniu i wyszła. Wskoczyła na Wysoki Głaz.

- Koty Klanu Pioruna! Posłuchajcie mnie! - zawołała. Koty zebrały się. - Znaleźliśmy dziś topiące się kocięta oraz ich matkę Saszę. Saszo, czy zostaniesz u nas dopóki twoje kociaki nie wydobrzeją?

- Nie chcę nadużywać waszej gościnności, ale dobrze. Zostanę - kotka westchnęła.

- Koty Klanu Pioruna, oczekuję od was, że przyjmiecie naszego gościa z szacunkiem - oznajmiła przywódczyni.

- Nie chcę się sprzeciwiać, ale dużo już mamy pieszczochów w naszym klanie - odezwał się Zakurzone Serce.

- Masz rację Zakurzone Serce, ale pomagamy kotom w potrzebie. Rdzawy i Księżniczka potrzebowali pomocy z powodu samotników. Za to kociaki Saszy bez nas mogą zginąć - Ognista Gwiazda odparła. Kocur skinął głową i odsunął się. Przywódczyni widziała zmrużone oczy Długiego Ogona wycelowane w pręgowanego kocura. - Saszo, czuj się tutaj jak w domu.

- Dziękuję Ognista Gwiazdo - kotka pochyliła głowę. Ona już była w którymś z klanów. Stwierdziła przywódczyni.

- Piaskowa Burzo, zajmiesz się naszym gościem? - zapytała płomienna kotka.

- Oczywiście, choć Saszo - wojowniczka zaprowadziła kotkę do żłobka. Ognista Gwiazda podeszła do Białej Burzy.

- Powinnyśmy niedługo wychodzić, jeśli mamy być przy Słonecznych Skałach - powiedziała.

- Jasne, wziąć kogoś jeszcze? - zapytał zastępca.

- Podczas naszej nieobecności obozem ma się zajmować Długi Ogon, w razie czego niech weźmie sobie kogoś do pomocy.

- Jasne, przekażę mu to - Biała Burza odbiegł i zaraz wrócił.

- Ruszajmy - Ognista Gwiazda poprowadziła przez tunel i ruszyła biegiem do Słonecznych Skał. Zatrzymali się na miejscu. Wrogi przywódca siedział na jednym z gzymsów i miał niewesołą minę. Towarzyszyła mu Lamparcie Futro, wierna zastępczyni.

- A więc jesteś Ognista Gwiazdo - powiedziała kocica dumnie unosząc głowę.

- Nie zapominaj Lamparcie Futro, że jesteście na naszym terytorium. Słoneczne Skały należą do Klanu Pioruna. No chyba, że chowacie gdzieś w zaroślach wszystkich swoich wojowników i macie zamiar zaraz zaatakować naszą dwójkę - syknęła Ognista Gwiazda i spojrzała na Zakrzywioną Gwiazdę.

- Nie, nie chowamy i schowaj pazury Ognista Gwiazdo. Nie przychodzę tutaj walczyć - przywódca Klanu Rzeki oznajmił.

- A więc mów, czego chcesz ode mnie - powiedziała ognista kotka.

- Chciałbym porozmawiać o Srebrnym Strumieniu, oraz jej kociakach. Klan Pioruna ni stąd ni zowąd zabrał nam wojowniczkę. Nie przychodzę, a przynajmniej na razie, jej odbić czy zmusić do powrotu. Chciałbym zrozumieć sytuację.

- Dobrze, rozumiem twoją ciekawość. Srebrny Strumień jeszcze w Klanie Rzeki spodziewała się kociąt. Bała się wam to powiedzieć, a zwłaszcza Lamparciego Futru. Wiedziała, że jesteś porywcza i nie chciała zostać wygnańcem - Ognista Gwiazda spojrzała na cętkowaną zastępczynię. - Dlatego też poszła z prośbą do swojego partnera, Szarej Pręgi, by mu się wyżalić i poprosić o pomoc. Nasz wojownik, oczywiście poszedł z zapytaniem do Błękitnej Gwiazdy. Przyjęła ona ją bez zastanowienia.

- Rozumiem - Zakrzywiona Gwiazda pokiwał głową i zmrużył oczy.

- Oddajcie nam naszą wojowniczkę?! - Lamparcie Futro krzyknęła wkurzona.

- Uspokój się Lamparcie Futro! - Zakrzywiona Gwiazda trzepnął ją ogonem. - Rozumiem. Mam nadzieję, że czuje się u was bezpieczna - przywódca machnął gniewnie ogonem i odszedł.

- Możemy spodziewać się kłopotów - westchnął Biała Burza.

- Na razie chodźmy zobaczyć jak się czuje Sasza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top