Rozdział szesnasty


Hello! Cześć wszystkim! Publikuję dziś pierwszy rozdział! Mam nadzieję, że nie jest zły, choć krótki. I nie zapomnijcie, że został tydzień do zakończenia konkursu!!!!



Ognista Furia zerwała się z posłania.

- Uważaj! Wciąż rany ci się nie zagoiły! - Nakrapiany Liść od razu wyczuła ruch na posłaniu pacjenta.

- Nie może być chyba aż tak źle. - stwierdziła Ognista Furia.

- Nie jest źle, ale Żółty Kieł mówi że musisz odpoczywać. - Paprociowa Łapa powiedział z dumą.

- Ale... Co z Rozżarzoną Łapą i Prędką Łapą? - wojowniczka zmartwiła się.

- Nic im nie jest. Są w dobrych rękach. - Żółty Kieł wtrąciła się. Ognista Furia przypomniała sobie co widziała.

- Mogę tylko wyjść z legowiska? Trochę tu duszno. - Ognista Furia teatralnie zakaszlała.

- Jasne. - Nakrapiany Liść skinęła głową. Ognista Furia wyszła spokojnym krokiem. Rana piekła ją delikatnie, ale ból był łatwy do zignorowania.

- Ognista Furio! - przez polanę biegła Rozżarzona Łapa.

- Tak? - wojowniczka obróciła się.

- Uczymy się walki! Idzie nam świetnie! - rozentuzjowana kotka skakała w kółko.

- To dobrze. - Ognista Furia powiedziała z dumą.

- Ale masz bliznę! - Rozżarzona Łapa wykrzyknęła, gdy Ognista Furia odwróciła się do niej z rannej strony.

- Pocieszasz. Ile spałam? - zapytała.

- Jakieś kilka wschodów słońca. - odparła kotka.

- Jasne. Idę do Piaskowej Burzy. - Ognista Furia odeszła w kierunku żłobka. Gdy tam weszła dopadł ją zapach mleka i kociąt.

- Witaj Ognista Furio. - Brązowy Pysk przywitała się.

- Dzień dobry Brązowy Pysku. Gdzie położyła się Piaskowa Burza? - zapytała Ognista Furia.

- Tam, trochę dalej. - Złoty Kwiat wskazała ogonem. Ognista Furia schyliła się i ruszyła w wskazanym kierunku. Szła przez chwilę. Piaskowa Burza leżała na miękkim mchu i myła łapy.

- Cześć Ognista Furio! - zawołała Piaskowa Burza do przyjaciółki.

- Cześć, wszystko w porządku?

- Tak! Krucze Skrzydło mnie odwiedza prawie codziennie.

- Jest bardzo opiekuńczy. - stwierdziła Ognista Furia.

- Oj tak. Rozżarzona Łapa też się mną opiekuje. Przyniosła mi dzisiaj samodzielnie upolowaną mysz.

- Jest świetną łowczynią. - Ognista Furia uśmiechnęła się z dumą.

- Tak... - Piaskowa Burza skończyła mycie i położyła głowę na łapach. - Trochę tu nudno.

- Nie dziwię się. - zaśmiała się Ognista Furia.

- Ja też, skoro ma tak dobrą mentorkę.

- Będę już iść. Miałam pooddychać świeżym powietrzem.

- Jasne. Do zobaczenia. - Piaskowa Burza uśmiechnęła się. Ognista Furia wyszła ze żłobka. Podszedł do niej Zakurzone Serce.

- Rozżarzona Łapa świetnie walczy. Byłem dzisiaj z Długim Ogonem, Białą Burzą i uczniami na treningu. Biała Burza poprosił mnie, żebym zawalczył z Rozżarzoną Łapą, bo na razie on ją szkoli. I tak mi wklepała! - wojownik był wyraźnie pod wrażeniem.

- Cieszę się. - Ognista Furia uśmiechnęła się. - A coś jeszcze się dzieje?

- Hmm. Tak, Mysie Futro kaszlała dzisiaj na patrolu. Miejmy nadzieję, że to nie zielony kaszel. - Zakurzone Serce zrobił zmartwioną minę.

- Nie martw się. - Ognista Furia pocieszyła. - Ja będę już wracać do legowiska, bo inaczej Żółty Kieł i Nakrapiany Liść same mnie tam zawloką, ale mam jeszcze pytanie. Kto teraz sprawuje obowiązki zastępcy?

- Albo Błękitna Gwiazda, albo Lwie Serce. Choć temu drugiemu się to nie podoba. Szanuje cię. - Zakurzone Serce zaśmiał się szczerze. Ognista Furia nie rozumiała powodu do śmiechu, więc ruszyła w kierunku legowiska medyków.




I koniec. Dziś jeszcze może coś opublikuję. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top