[🍁] Prolog [🍁]
Ciemnoszarą kotkę obudziło energiczne szturchanie w bok.
- Jesionowa Łapo! Jesionowa Łapo! Wstawaj ty leniu!- usłyszała nad sobą miauknięcie dobrze znanego jej głosu.
Rozbawiony, miły i ciepły głos. Tak, to ewidentne była Kwiecista Łapa.
- Czego chcesz?- Jesionowa Łapa nawet nie otworzyła oczu, tylko obróciła się na drugi bok. Jednak nie było to dobrym pomysłem, gdyż delikatne, słoneczne światło wpadające do legowiska uczniów zaczęło razić ją po oczach.
Gdy w końcu zmusiła się, aby je otworzyć, zobaczyła nad sobą dwa uśmiechnięte pyszczki. Jeden biały, a drugi jasnorudy.
- Na co czekasz, nie wiesz co jest dzisiaj?!- zapytał bielutki kocurek z entuzjazmem, który bardzo szybko opadł- Niee. Lwi Sus naprawdę ci nie powiedział?- ciemnoszara kotka na słowa ucznia pokręciła głową. O czym niby jej mentor miał jej powiedzieć, o czym wiedziała ta dwójka?- dzisiaj idziemy do Księżycowych Źródeł!
Jesionowa Łapa słysząc te słowa zastrzygła uszami i z prędkością światła stanęła na wyprostowanych nogach. Księżycowe Źródła! To było jej marzenie od.... praktycznie od zawsze. Każdy dobrze wiedział, że wizyta w Księżycowych Źródłach czeka każdego ucznia, niedługo przed mianowaniem na wojownika. Czyli niedługo zostanie wojowniczką! Ciemnoszara uczennica nadal nie mogła w to uwierzyć. A jedyną metodą, aby to potwierdzić było zapytanie mentora.
Gdy wybiegła z legowiska uczniów, szybko tego pożałowała. Jasne światło dnia oślepiło ją tak mocno, że jej bursztynowe oczy zaczęły łzawić.
Gdy jej oczy przyzwyczaiły się już do światła dziennego, zaczęła przeczesywać wzrokiem polanę w poszukiwaniu mentora. W końcu, kiedy pomiędzy kilkoma innymi kotami, dostrzegła skrawek złocistej sierści, podbiegła do grupki.
- Lwi Susie! Lwi Susie!- uczennica skakała z entuzjazmu- czy to prawda, że idziemy dzisiaj do Księżycowych Źródeł?
- To miała być niespodzianka- Lwi Sus spojrzał z pogardą na wejście do legowiska uczniów, w którym mignęły dwa pyski- ale skoro ta dwójka ci powiedziała, to tak idziemy. Niedługo wyruszamy, za chwilę pójdziemy do Kwitnącego Płatka po zioła.
[[[🍁]]]
Grupka kotów przecisnęła się przez barierę z bluszczu, która tworzyła „zasłonę" osłaniającą wejście do legowiska medyczek. Całe legowisko było tak dwoma wielkimi skałami, które ułożyły się w tak dogodny sposób, aby można tam zrobić wszystko, czego potrzebują medycy. Zioła, i te sprawy.
Jako pierwszy w środku pojawił się zaciekawiony, ciemnoszary łebek, a zaraz za nim biały. Oboje ujrzeli jasnobrązową uczennicę, która na ich widok przyjaźnie się uśmiechnęła.
- Wchodźcie, śmiało!- miauknęła uczennica medyka i ruchem ogona zaprosiła wszystkich do środka- to wasze zioła, po jednej porcji dla każdego.
Szóstka kotów, trójka uczniów i trzech wojowników podeszło do kupek. Starsze i bardziej doświadczone koty zjadły je bez zająknięcia się, jednak gdy biały uczeń polizał zioło natychmiast się skrzywił.
- Ohyda!- stwierdził Śnieżna Łapa, jednak czując na sobie karcące spojrzenie mentorki tylko westchnął i zlizał listki.
- To są między innymi rumianek i krwiściąg- wytłumaczyła jego siostra, Brzozowa Łapa- może nie są dobre w smaku, ale wspomogą cię podczas podróży- rozejrzała się po kotach-W każdym razie, jeśli chcemy zdążyć musimy już ruszać.
- A ty?- zapytał z udawanym niezadowoleniem Śnieżna Łapa- dlaczego ty nie zjadłaś tej wroniej kar.... ziół?
- Bo nie mogę jeść przed spotkaniem z Klanem Gwiazdy ty ptasi móżdżku.
Na tę uwagę kocurek już nic nie dopowiedział, tylko ruszył za innymi kotami.
[[[🍁]]]
Siódemka kotów szła przez gęsty, porośnięty wielkimi dębami las. Wokół można było dosłyszeć śpiew ptaków i szum liści poruszanych przez wiatr, a co chwilę jakiś przelatywał im pod nosem.
Na czele pochodu szła niska, jasnobrązowa kotka o zielonych oczach, a zaraz za nią masywny, rudy kocur o błękitnych ślepiach, oraz trochę chowający się biały uczeń w szare cętki.
W środku pochodu maszerowały dwie uczennice: jedna ciemnoszara, druga jasnoruda, a pochód zamykali wojownik przypominający lwa oraz kocur czarny jak noc.
- Too....- śnieżny uczeń próbował przerwać niezręczną ciszę zagadują mentora- Jakie one są?
- Ale kto?- odpowiedział rudy zastępca nawet na niego nie patrząc.
- No Księżycowe Źródła
- Są.... no..... no księżycowe
- A błyszczące są?
- Eeeee....
- A fajne dźwięki wydają?
- Śnie...
- O! A będzie można w nich pływać?
- Śnieżna....
- A czy mogę już tam pobiec? Prooooooszeeee!
- Śnieżna Łapo!- kocur już wyraźnie się zdenerwował- przestań zadawać te głupie pytania. Sam zobaczysz.
Nagle w krzakach coś się poruszyło. Wszyscy odskoczyli jak oparzeni i zaczęli uważnie nasłuchiwać w poszukiwaniu dźwięku.
- To pewnie mysz- Rudzikowy Ogień powiedział to tak, jakby wcale się nie przeraził (a w rzeczywistości to odskoczył najdalej)- idziemy dalej.
[[[🍁]]]
Rozległe niebo robiło się już powoli różowawe, a ogniste słońce zaczęło powoli chować się za horyzontem sprawiając, że futra kotów złociście błyszczały.
- Jesionowa Łapo?- Kwiecista Łapa zapytała nieśmiało.
- Tak? Coś się stało?- odpowiedziała z troską ciemnoszara kotka.
- Dobrze wiesz, że gdy mianują nas wojowniczkami, wiele się zmieni.- zaczęła ruda uczennica.- jednak czy myślisz że zaakceptują..... zaakceptują nas?
- Nie możemy być tego pewne.- liznęła kotkę po uszach- ale nawet jeśli większość klanu będzie przeciwko, to przecież znajdą się koty, które staną po naszej stronie. Na przykład Śnieżna Łapa i Brzozowa Łapa- skinęła głową na brata i siostrę Kwiecistej Łapy- może ten pierwszy jest lekko przygłupi, ale oboje będą cię wspierać we wszystkich twoich decyzjach. Tak samo moja mama i twoi rodzice- kochają nas bez względu na wszystko.
Chwilę szły w niezręcznej ciszy, którą w końcu przerwała jasnoruda:
- Dziękuję, że jesteś ze mną.
[[[🍁]]]
Gdy koty Klanu Rzeki doszły do Jaskini Księżycowych Źródeł, księżyc był już na niebie.
- Od tej pory nie wolno się wam odzywać- wytłumaczyła spokojnie Brzozowa Łapa- w tunelach jest ciemno, więc idźcie za moim zapachem- po tych słowach weszła w ciemność
Jesionowa Łapa kompletnie nic nie widziała. Potrafiła jedynie za pomocą wibrysów i słuchu wyczuć, że Kwiecista Łapa idzie przytulona do niej, a uczennica medyka kilka kroków przed nimi.
Podróż przez ciemne tunele ciągnęła się przez długi czas, który dla ciemnoszarej uczennicy trwał wieczność. Pomimo ziół, które działały przez pewien czas, zaczynała odczuwać lekki głód.
Po chwili, dostrzegła w oddali żółtawe światło. Okazało się, że były to świetliki, które pięknie oświetliło ściany tunelu. Teraz dopiero zauważyła, że są w nich wyryte ślady pazurów, jakby rysunki. Przedstawiały sześć kotów w różnych pozycjach: jednego nad rzeką, drugiego uderzonego przez piorun, trzeciego skrytego w cieniu, czwartego biegnącego z wiatrem, piątego sięgającego nieba, aż wreszcie na samym środku, głowę kota z wielką gwiazdą na czole.
Jednak od obrazków jej uwagę odwróciło kolejne światło, tym razem niebieskawe. Odwróciła się w jego stronę i zobaczyła, że reszta kotów znacznie ją wyprzedziła, więc przyśpieszyła, żeby ich dogonić.
Gdy weszła do jaskini, aż otworzyła pysk ze zdumienia. Była to rozległa, jasna jaskinia, w której latało pełno świetlików.
Na samym środku, z góry jaskini leciał strumień krystalicznie czystej wody, która delikatnie spływała z lekkiego wzniesienia i tworzyła mniejsze strumyczki i kałuże.
Brzozowa Łapa dała jej znak ogonem, aby robiła to co ona. Wzięła łyk z jednej z kałuż, a następnie położyła się przy niej i dotykając jej nosem zasnęła. Jesionowa Łapa dokładnie powtórzyła jej kroki i zasnęła po drugiej stronie kałuży.
[[[🍁]]]
Obudziła się w znanym jej miejscu. Środek obozu Klanu Rzeki, miejsce, w którym mieszkała. Jednak coś było nie tak. Pomimo tego, że dochodziło południe, nie było słychać narzekania starszych, śmiechu kociaków czy ożywionych rozmów wojowników. Obóz świecił pustkami.
- Uciekli?- zastanowiła się Jesionowa Łapa, jednak szybko spostrzegła coś, co ją przeraziło. Wszędzie, dosłownie wszędzie, widziała kałuże pełne krwi.
Przerażona wybiegła z obozu, nawet nie oglądając się za siebie. Nie. Patrząc po zniszczeniach, nikt nie mógł przetrwać takiej bitwy. A jeśli to coś, co zaatakowało jej dom nadal tu jest, musi uciekać.
Usłyszała szelest w krzakach i gwałtownie się obróciła. Przestraszona nastroszyły ciemnoszare futro i wytężyła wszystkie zmysły. Nagle, w krzakach zamigotały żółte ślepia, a następnie skoczyło na nią ogromne, szare zwierze. Był to wilk. Chciał przegryźć jej gardło, ale ta uniknęła ataku zwierzęcia i zaczęła biec.
Nawet nie wiedziała gdzie jest, ani gdzie biegnie. Po prostu pędziła przed siebie.
Wciąż słyszała za sobą tupot łap wilka i jego wściekłe warczenie. Nie myślała nawet oglądać się za siebie, bo to mogłoby spowolnić jej bieg. Wtedy, zaczął padać deszcz. Ale nie była to zwyczajna mżawka. To było prawdziwe oberwanie chmur.
W końcu przestała biec i obróciła się. Wilk był coraz bliżej. Niestety, teraz była uwięziona. Jedyną drogą ucieczki była woda, jednak w tej sytuacji to było bardzo niebezpieczne. Nawet najbardziej doświadczony w pływaniu wojownik Klanu Rzeki nie wchodziłby do wody w taką pogodę. Podczas burzy woda wezbrała się a fale były zbyt wysokie, aby pomiędzy nimi przepłynąć. Wilk był już kilka kroków od niej.
- Zdechniesz marnie, Jesionowa Łapo- warknął wilczur i wbił jej kły w gardło, a następnie wrzucił ją do lodowatej wody.
Nie mogąca pływać ani oddychać Jesionowa Łapa zamknęła oczy, a następnie obudziła się z krzykiem.
/1393 słowa
No.... to jak wam się podoba nowa odsłona serii? Dla tych, co nie czytali poprzedniej wersji nie ma nic straconego. Jak już wspominałam, Dług Jesionowego Świtu jest prequelem do Tajemnic Nieba. Jest to seria zupełnie na poważnie, ale musiałam do niej wprowadzić trochę komizmu (tutaj w postaci Śnieżnej Łapy)
I jakby ktoś nie zakumał to tak, Jesionowa Łapa i Kwiecista Łapa są parą. W tej serii będą występowały związki LGBT, dlatego jeśli masz coś przeciwko, to nie komentuj tego tylko po prostu wyjdź/ omijaj te fragmenty.
No cóż.... do następnego!
~Fern
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top