Rozdział 12

Burzowa Łapa stąpała cicho, nie wydając z siebie nawet najcichszego dźwięku. Nic nie spodziewająca się mysz przycupnęła pod niskim krzakiem, skubiąc orzechy. Srebrna kotka uśmiechnęła się do siebie, nie wierząc w własne szczęście. Dzisiejsze łowy przebiegały nad zwyczaj pomyślnie – uczennica upolowała już dwie żaby, wiewiórkę i pulchnego gawrona. Od kąt obiecała Brunatnemu Liściowi uzupełnienie braków w treningu oraz posłuszeństwo bez granic, mentorka bez przerwy wysyłała ją na różnorakie patrole, polowania i treningi. Bywały chwilę, gdy młoda kotka myślała, że zaraz odpadną jej łapy, a wojowniczka nadal nie odpuszczała. Uczennica skoczyła na mysz, zabijając ją zanim zdążyła wydać z siebie ostrzegawczy pisk. Zadowolona, machnęła ogonem wesoło i rozejrzała się wokół. Czy taka ilość zdobyczy udobrucha Brunatny Liść? Członkini Klanu Cienia wzięła mysz i powąchała powietrze. Ruszyła w stronę obozu. Już na powitanie została obrzucona niechętnym warknięciem wojowniczki.
- Tylko tyle? – zapytała szorstko, a siedzący zaraz obok niej Jesionowa Pręga poruszył się niespokojnie.  Burzowa Łapa pokręciła głową i odłożyła zdobycz na bok.
- Resztę zakopałam. – stwierdziła potulnie, nie chcąc narażać się na gniew mentorki. Odwróciła się i już miała wybiec z obozu, gdy kątem oka zauważyła młodego wojownika, przyciskającego swój nos do futra Brunatnego Liścia. „Czyżby szykowały się kolejne kociaki?" – uczennica zaśmiała się mimowolnie widząc wtulającą się w siebie nową parę. Odkopała parę żab, po czym zaniosła je przed mruczącą coś pod nosem kotkę. Podobnie postąpiła z wiewiórkami. Dopiero przy ptaku pojawił się problem. W końcu uczennicy udało się zanieść go do obozu. Miała powody do dumy: gdy tylko tam weszła, rozległy się głośne okrzyki zachwytu. Brunatny Liść skinęła głową na uczennicę.
- Dobrze, Burzowa Łapo. – powiedziała, uśmiechając się delikatnie. – Możesz odpocząć.
Niebieskooka wydała z siebie okrzyk radości i porwała ze stosu zwierzyny jedną z wiewiórek, pędząc w stronę kupki mchu, gdzie przesiadywali zmęczeni uczniowie.
- Cześć Drozdowa Łapo! Cześć Liściasta Łapo! – zawołała wesoło, siadając obok kocurów. Drozdowa Łapa podniósł leniwie głowę, a Liściasta Łapa nawet nie raczył ją spojrzeniem.
- Coś się stało? – zapytała, patrząc to po jednym, to po drugim.
- Nic. – pokręcił łbem  piaskowy. – Jesteśmy po prostu zmęczeni. – westchnął przeciągle. – Zapomniana Gwiazda wysłał nas na przeszpiegi do Klanu Pioruna dziś w nocy.
Uczennica drgnęła zaniepokojona. Czyżby Klan Niewidocznej Łapy coś knuł?
***********************************************************
Cierniowa Łapa zamachnął się pazurami na przeciwnika, lecz na niewiele to się zdało. Jedyna Nadzieja trzymał go bardzo mocno, jakby walka z uczniem medyka była dla niego ledwie zabawą. W końcu złapał wijącego się kocura za kark i rzucił nim o najbliższą skałę. Cierniowa Łapa upadł ogłuszony, a szary wojownik przygotował się do zadania ostatecznego ciosu.
- Stać! – krzyknął ktoś nagle, wbiegając między walczące koty. Jedyna Nadzieja syknął głośno na medyka, przebierając nogami. Szylkretowy usiadł niepewnie, patrząc na mentora. – Chodź, Cierniowa Łapo. – warknął Rozerwany Płomień, omijając syna przywódcy szerokim łukiem i stając przy terminatorze. Kocur spuścił łeb i podreptał za rozjuszonym rudzielcem.
- Co ty sobie myślisz?! – wrzasnął, gdy wreszcie znaleźli się w środku legowiska medyka. Uczeń skulił się i położył po sobie uszy.
- Przepraszam, Rozerwany Płomieniu. – mruknął kocur, kuląc się przy ścianie. Starszy kocur warknął tylko i odwrócił się tyłem do ucznia.
*****************************************************************************
Burzowa Łapa nie miała żadnego problemu z tym, że przekraczała granice terytorium Klanu Pioruna. W sumie, to nic wielkiego, w porównaniu z niektórymi z jej wcześniejszych uczynków. Rozejrzała się, wąchając powietrze w poszukiwaniu zapachu nadchodzącego patrolu. Zdecydowała się iść wzdłuż rzeki – być może tam spotka Cierniową Łapę, który (jak zdążyła już zauważyć) utrzymywał najlepsze stosunki z Niewidoczną Łapą.
- Jest tu ktoś? – zawołała, rozglądając się wokoło.
- Pomocy! – usłyszała znajomy głos, dochodzący gdzieś z głębi terytorium Klanu Pioruna. Bez zastanowienia ruszyła pędem ku obcemu wojownikowi. Jednak to co zobaczyła, przeszło jej wszelkie oczekiwania.
- Oj, Niewidoczna Łapo! – parsknęła śmiechem. – Pomóc ci jakoś?
- Bardzo zabawne – odwarknęła druga kotka, prychając głośno.

By: TostWaldek
Życzę wszystkim wesołych świąt 🙂
Przypominam, że nadal można zadawać pytania do Q&A

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top