rozdział 11
Piorunowa Łapa wrócił już do pełni sił po nieprzyjemnej przygodzie że żmiją. Dzisiaj on, Dyniowa Łapa, Jęczmieniowa Łapą, Wężowa Skóra i Poranna Gwiazda mieli udać się do Starej Olchy aby uczniowie spotkali się z Klanem Gwiazdy zanim staną się pełnoprawnymi wojownikami. Za chwilę cała grupa miała wyruszyć w podróż, ale musieli jeszcze trochę poczekać aż Lawendowa Skóra da im zioła wzmacniające, aby nie opadli z sił podczas drogi. Piorunowa Łapa był tak podekscytowany że nie mógł usiedzieć na miejscu. Podobnie zachowywał się Dyniowa Łapa który cały czas kręcił się niespokojnie. Jęczmieniowa Łapa, która dotychczas siedziała z kamiennym wyrazem pyska, rzuciła im tylko krótkie poirytowane spojrzenie jednoznacznie mówiące żeby się uspokoili i nie przynosili jej wstydu. Piorunowa Łapa już otwierał pysk żeby jej powiedzieć żeby trochę wyluzowała, ale nie zdążył gdyż z legowiska medyka wynużyła się Lawendowa Skóra z wiązkami ziół w pysku. Położyła po jednej wiązance przed z każdym z kotów.
- Porządnie pogryźcie wszystkie liście zanim je połkniecie - poinstruował uczniów kotka
Piorunowa Łapa skinął jej głową i wziął do pyska zioła. Gdy tylko rozgryzł liście poczuł na języku ich gorzki sok, i mimowolnie się skrzywił.
- Ale one są obrzydliwe! - jęknął Dyniowa Łapa
- To prawda, nie są smaczne, ale dzięki nim nie będziesz czuł głodu - wytłumaczyła medyczka
- Taa, już to widzę - mruknął pod nosem pręgowany uczeń
- Nie kwestionuj tego co mówi Lawendowa Skóra - skarcił kocura Wężowa Skóra - Ona wie o działaniu tych ziół więcej niż twój mózg jest w stanie kiedykolwiek pojąć - uczeń rzucił wojownikowi gniewne spojrzenie, ale tamten je zignorował i kontynował swój monolog - A teraz jeśli pozwolisz Poranna Gwiazdo, proponował bym ruszać i nie marnować już więcej czasu.
Przywódca przełknął ostatnie liście i skinął głową na swoich towarzyszy.
- Racja, Wężowa Skóro, ruszajmy - miauknął kierując się do wyjścia z obozu - A i dziękujemy za zioła Lawendowa Skóro! - Dodał jeszcze na odchodne i przywołał do siebie pozostałe cztery koty
Piorunowa Łapa podniósł się z ziemi i pobiegł w podskokach za przywódcą. Przeszli przez tunel z malin i ruszyli przez las do granicy z Klanem Wrzosów. Uczeń wiedział że czeka ich druga droga ale nie przeszkadzało mu to specjalnie. Nawet fakt że szedł z nimi Wężowa Skóra czyli najbardziej mendliwy kot w klanie ( no może drugi najbardziej mendliwy, zaraz po Nocnym Niebie ) nie był w stanie zepsuć mu jego dobrego humoru. Pogoda tego dnia była piękna. Ciepłe promienie słońca wczesnej pory zielonych liści przyjemnie ogrzewał futro Piorunowej Łapy. Uczeń poruszył uszami, i podniósł głowę aby spojrzeć na zielone, rozłożyste korony drzew, które ich otaczały. Kocur, jak zahipnotyzowany, patrzył jak liście nad nim delikatnie, się poruszają. Z zamyślenia wyrwał go głos Wężowej Skóry.
- Nie ociągaj się Piorunowa Łapo! - warknął wojownik - Nie mamy tyle czasu abyś marnował go na podziwianie drzew!
- Przepraszam, Wężowa Skóro - miauknął uczeń, że zdziwieniem stwierdzając, że rzeczywiście został w tyle
Przyspieszył więc kroku, i po chwili zrównał się z pozostałą dwójką uczniów.
- Cieszycie się, że idziemy do Starej Olchy? - zagadnął przyjaciół
- Jak dla mnie to nie ma żadnego sensu - stwierdził Dyniowa Łapa - Nie wiem co mogą mi powiedzieć jakieś martwe koty!
- Te jakieś martwe koty to twoi przodkowie - zauważyła Jęczmieniowa Łapa
- To za wiele nie zmienia - mruknął kocur - nie jestem medykiem, aby rozmawiać z Klanem Gwiazdy!
- Może wojownicy Klanu Gwiazdy doradzą ci jak stać się lepszym wojownikiem - zasugerował Piorunowa Łapa
- Skoro na razie nie pokfapil się aby to zrobić, to nie wiem czemu nagle teraz mieli mi coś doradzać - oparł Dyniowa Łapa
Piorunowa Łapa w odpowiedzi przewrócił tylko oczami, po czym rozejrzał się dookoła. Musieli się zbliżać do granicy, ponieważ drzewa nie rosły tu tak często jak w innych częściach lasu, a w powietrzu dało się już wyczuć delikatny zapach Klanu Wrzosów. Uczeń się nie pomylił. Chwilę później Poranna Gwiazda zatrzymał się i dał znak ogonem reszcie patrolu że znajdują się na granicy.
- Przechodząc przez terytorium Klanu Wrzosów będziemy iść wzdłuż strumienia - zadecydował przywódca, po czym odwrócił się w stronę uczniów - Pamiętajcie, że nie wolno nam polować na ich zwierzynę.
- Tak, tak... Wiemy o tym tato! - miauknęła Jęczmieniowa Łapa - Nie jesteśmy już kociakami!
- Mam taką nadzieję - mruknął starszy kocur po czym ruszył przez wrzosowisko kierując się w stronę strumienia
Piorunowa Łapa pobiegł za nim w podskokach. Gdy tylko znalazł się na wrzosowisku, wiatr zaczął wiać mu prosto w pysk przynosząc że sobą mnóstwo nieznanych dotąd kocurowi zapachów. Teren Klanu Wrzosów pachniał ziemią, wodą i trochę zającami. Uczeń oblizał się na myśl o świeżej zwierzynie, jednak szybko przywołał się do porządku przypominając sobie gdzie się znajduje. Piorunowa Łapa postanowił że podczas podróży poprzez tereny wrogiego klanu skupi się na podziwianiu otaczających go krajobrazów i postara się nie myśleć o jedzeniu.
Koty idące do Starej Olchy przemierzały terytorium Klanu Wrzosów już od dłuższego czasu, jednak Piorunowa Łapa miał wrażenie że świat stanął w miejscu a oni nie ruszyli się nawet o długości myszy. Rozciągające się wokół nich wrzosowisko wydawało się nie mieć końca podobnie jak strumień wzdłuż, którego szedł patrol. Poduszki Piorunowej Łapy już go bolały od długiego chodzenia, jednak odpocząć mogli dopiero gdy będą już poza terenami czterech klanów. Kocur spojrzał przed siebie i rozpoznał majaczące na horyzoncie kocie sylwetki. Ucznia zaciekawił i lekko zaniepokoił ten widok bo na razie nie spotkali żadnego patrolu ani nawet kota z Klanu Wrzosów. Piorunowa Łapa poruszył niespokojnie wąsami chociaż wiedział że on jak i reszta kotów z jego klanu ma prawo tu przebywać. Gdy mały patrol z Klanu Puszczy był już tylko kilka długości lisa od członków Klanu Wrzosów łowiących ryby w strumieniu w powietrzu rozległ się krzyk. Wdał go młody, szaro - błękitny kocur z grupy polujących kotów, który teraz szarżował na nich z wrogo zmrużonymi oczami i wysuniętymi pazurami. Zatrzymał się przed nimi mierząc ich groźnym spojrzeniem.
- Kim jesteście i co robicie na naszym terenie!? - warknął - Jesteście z Klanu Puszczy! Czy to atak!? Nie, za mało was. Kradniecie nam zwierzynę!? Wiedziałem, że trzeba zwiększyć liczbę patroli!
- Spokojnie, mały - miauknął Poranna Gwiazda - Idziemy tylko do Starej Olchy, mamy prawo tu przebywać.
Młody kot przestał jeżyć futro, schował pazury, opuścił ogon a jego wzrok złagodniał.
- P-przepraszam - wyjąkał - n-nie wiedziałem
- Chabrowa Łapo! - rozległo się wołanie jednego z kotów łowiących ryby - Nie musisz bronić przed nimi naszego klanu, oni tylko tędy przechodzą.
Szaro - błękitny uczeń przestąpił z łapy na łapę i ruszył z powrotem do swoich towarzyszy. Patrol Klanu Puszczy ruszył za nim. Gdy stanęli obok nich Jasny Pysk, zastępcą przywódczyni Klanu Wrzosów, którego Piorunowa Łapa pamiętał ze zgromadzenia schylił przed nimi głowę.
- Witaj Poranna Gwiazdo - miauknął spokojnym głębokim głosem - Zagaduję, że idziecie do Starej Olchy
Przywódca Klanu Puszczy odwzajemnił gest drugiego kocura i również pochylił swoją głowę.
- Tak, Jasny Pysku, nie mylisz się - odparł kocur
Wojownik Klanu Wrzosów, mimo tego co przed chwilą usłyszał i tak rzucił im podejrzliwe spojrzenie.
- Jeśli tylko wyrazisz zgodę, ja i mój patrol możemy was zaprowadzić do granicy - zaproponował Jasny Pysk wskazując ogonem cztery pozostałe koty stojące za nim
Wężowa Skóra już otwierał pysk aby coś powiedzieć, ale Poranna Gwiazda w porę zasłonił mu go ogonem, po czym sam odpowiedział.
- To bardzo miło z twojej strony! Oczywiście że możecie nas odprowadzić do waszych granic.
Jasny Pysk skinął mu krótko głową i dał znak kotom ze swojego klanu aby ruszyły za nim. Rudy, pręgowany kocur i niewielka beżowa kotka w ciemne pręgi podnieśli z ziemi wcześniej złowione ryby i ruszyli za wojownikiem, a duży szary kocur popchnął lekko Chabrową Łapę dając mu tym samym do zrozumienia że ma się nie ociągać. Młody uczeń szybko wstał, otrzepał futro i ruszył wraz z resztą kotów. Piorunowa Łapa czuł się osaczony przez wojowników wrogiego klanu. Mimo że nie zachowywali się agresywnie ani nie prowokowali bójki, kocur czuł bijącą od nich podejrzliwość. Przez resztę drogi do granicy nikt się nie odzywał, przez co atmosfera była jeszcze bardziej napięta. Piorunowa Łapa miał wrażenie reszta członków jego klanu również ma podobne odczucia do jego własnych. Całe szczęście niedługo ich oczom ukazała się Stara Olcha, do której żeby się dostać należało jedynie przejść po kamieniach wystających że strumienia.
- To tutaj. Jesteśmy na granicy - oznajmił Jasny Pysk - Dalej poradzicie sobie sami.
- Z pewnością - odparł Poranna Gwiazda - Dziękujemy że nas opdrowadziliście - po tych słowach przywódca z szacunkiem schylił głowę przed wojownikami drugiego klanu
- Nie ma za co - mruknął Jasny Pysk, również skinął im głową po czym dał swoim wojownikom znak i razem pobiegli z powrotem na wrzosowiska
- Nareszcie - mruknął Dyniowa Łapa do Piorunowej Łapy gdy patrol Klanu Wrzosów zniknął z ich pola widzenia- Miałem wrażenie że zaraz się na nas rzucą!
Uczeń pokiwał głową przyznając przyjacielowi rację i spojrzał na starszych wojowników.
- Czy możemy teraz zrobić sobie przerwę? - spytał z nadzieją patrząc na przywódcę
Poranna Gwiazda skinął mu głową, i sam również zaczął węszyć w poszukiwaniu zwierzyny. Uradowany Piorunowa Łapa od razu zaczął się rozglądać aby zlokalizować swoją potencjalną zdobycz. Po chwili dojrzał kosa, który kilka długości ogona dalej skubał sobie ziarenka z ziemi. Uczeń powoli zaczął się do niego zbliżać. Gdy był już kawałek od niego i właśnie miał na niego skoczyć obok niego z zadziwiającą prędkością przeszarżowała Jęczmieniowa Łapa, która najwidoczniej niewiele robiła sobie z tego że ptak ją zobaczył i już wzbił się trochę w powietrze bo wykonała ogromny skok i złapała w locie kosa. Zaskoczony Piorunowa Łapa stał i z podziwem patrzył na kotkę.
- G-gdzie się tego nauczyłaś? - wyjąkał przestępując z łapy na łapę
- Spróbowałam tej techniki po raz pierwszy - miauknęła upuszczając upolowanego ptaka na ziemię, po czym zaproponowała - Podzielimy się?
Kocur skinął głową i podszedł do przyjaciółki.
Gdy wszystkie koty się już posiliły słońce chyliło się ku zachodowi. Z Klanem Gwiazdy mieli się spotkać dopiero gdy księżyc wzejdzie, ale Poranna Gwiazda zaproponował aby już teraz pokonali strumień i na odpowiedni moment zaczekali przy Starej Olsze. Aby dostać się na drugą stronę należało przejść po niewielkich głazach wystających ze strumienia. Jako pierwszy przeszedł przywódca, który zgrabnie pokonał całą trasę bez cienia strachu przeskakiwał z kamienia na kamień. Za nim szła Jęczmieniowa Łapa, która nawet jeżeli się bała to nie dała po sobie tego poznać. Piorunowa Łapa miał wrażenie że jego serce na chwilę się zatrzymało gdy kotka poślizgnęła się na jednym z kamieni, jednak całe szczęście w porę udało jej się zaprzeć pazurami. Trzeci szedł Dyniowa Łapa, który strasznie się ślizgał i dwa razy o mało nie wpadł do wody, lecz i jemu udało się dostać na drugą stronę strumienia. Nadeszła chwila, której Piorunowa Łapa bał się najbardziej. Teraz była jego kolej na pokonanie strumienia. Na chwiejnych łapach wszedł na pierwszy kamień, na którym ku swojemu zdziwieniu udało mu się utrzymać. Powoli przeniósł się na kolejny z którego również nie wpadł do wody. Już pewniej skoczył na trzeci i czwarty. Został mu już tylko jeden. Przsszedł na piąty kamień, który okazał się być strasznie śliski. Za śliski dla Piorunowej Łapy. Kocur pobalansował na nim chwilę po czym z pluskiem wpadł do strumienia. Woda momentalnie napłynęła do jego nosa i uszu. Któryś z kotów coś krzyknął ale kocur nie był w stanie rozróżnić pojedynczych słów. Uczeń chisterycznie zaczął młucić łapami wodę aby wydostać się na powierzchnię, to jednak niewiele dało, więc postanowił zachowywać się spokojniej. Jego ruchy stały się bardziej przemyślane i spokojniejsze i z radością dostrzegł że jest co raz bliżej wynużenia się ze strumienia. Po chwili wynużył głowę nad wodę i od razu zaczął łapać powietrze. Poczuł że czyjeś zęby zaciskają się na jego karku i wyciągają go ze strumienia. Gdy tylko został odłożony na ziemię zaczął kaszleć i wypluwać wodę.
- Wszystko w porządku, Piorunowa Łapo? - usłyszał nad sobą zmartwiony głos Dyniowej Łapy - Miałeś szczęście że Poranna Gwiazda w porę cię wyciągnął!
- T- tak... Dziękuję Poranna Gwiazdo - wykrztusił uczeń powoli podnosząc się z ziemi
- Musisz bardziej uważać - pouczył go przywódca
- Obiecuję że będę bardziej ostrożny - miauknął kocur stając na wciąż chwiejących się łapach, jak na ironię mówiąc to prawie się wywrócił więc, teraz stała obok niego Jęczmieniowa Łapa podtrzymując po jednej stronie
Po chwili dołączył do nich Wężowa Skóra, który rzucił jedynie Piorunowej Łapie poirytowane spojrzenie po czym ruszył porozmawiać z Poranną Gwiazdą. Uczeń westchnął tylko i spojrzał w niebo zastanawiając się co się wdaży podczas jego spotkania z Klanem Gwiazdy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top