rozdział 4
Piorunowa Łapa otworzył oczy. Dookoła było ciemno. Westchnął i przewrócił się na drugi bok. Już od jakiegoś czasu miał problemy ze snem. Budził się co noc, a w powietrzu czuł niepokój. Odkąd Poranna Gwiazda wprowadził nowe zasady minęło trochę ponad pół księżyca. Na razie Klan Nocy nie dał żadnego znaku życia, przez co duża część Klanu była przekonana, że zmyślił całą tą historię. Piorunowa Łapa usłyszał kroki w obozie. Tej nocy wejścia do obozu pilnowała Kruczy Lot więc może postanowiła rozprostować nogi? Odgłosy na chwilę ucichły a chwilę potem rozległ się prawie niesłyszalny szelest. Piorunowa Łapa wyjrzał z legowiska. Przy wejściu do śmietniska stała ciemna, szczupła postać. Uczeń nie był pewny kim ona była, ale najbardziej przypominała mu Wężową Skórę. Kocur spróbował się bardziej wychylić by zobaczyć więcej, w efekcie czego kopnął śpiącego Dyniową Łapę. Brązowy uczeń zamruczał coś pod nosem i spojrzał zaspanymi, zielonymi oczami na Piorunową Łapę.
- Co się dzieje? - spytał niewyraźnie - Co ty robisz?
- Ciiiiiii - syknął kocur i nakazał ogonem Dyniowej Łapie by ten do niego podszedł.
Gdy uczeń podpełznął do niego, Piorunowa Łapa spytał najciszej jak umiał:
- Co robi Wężowa Skóra?
- Nie wiem - odszepnął drugi - Wygląda jakby chciał uciec.
" Wróg jest bliżej niż myślisz" ostrzeżenie Podpalanego Liścia na nowo rozbrzmiało w jego umyśle. Teraz Piorunowa Łapa był tego prawie pewien - to Wężowa Skóra musi być wrogiem! W tym czasie czarny kocur rozglądał się nerwowo dokoła aż w końcu podszedł do Wysokiej Skały wskoczył na nią przebiegł po niej i zgrabnie wdrapał się na szczyt wzniesienia, które otaczały obóz. Jeszcze raz rozejrzał się i pobiegł w las. Piorunowa Łapa potrząsnął z niedowierzaniem głową. Co robi Wężowa Skóra?! Po co się wymknął!? Z otępienia wyrwał go głos Dyniowej Łapy:
- Idziemy za nim?
Piorunowa Łapa w odpowiedzi pokiwał tylko głową. Właśnie mieli wyjść, ale zatrzymał ich głos Jęczmieniowej Łapy:
- Gdzie idziecie?
- Twój mentor wybrał się na nocną przechadzkę, a my chcemy zobaczyć gdzie poszedł - syknął Dyniowa Łapa
- Świetnie! - odpaliła kotka - Idę z wami!
- Ja nie mam nic przeciwko - powiedział Piorunowa Łapa - Dyniowa Łapo?
- Dobra - mruknął kocur
Całą trójką jak najciszej umieli ruszyli przez obóz. Wyszli do lasu tą samą trasą, którą podążał przed chwila Wężowa Skóra. Śnieg już trochę zelżał przez co poszycie leśne zamieniło się w błoto. Piorunowa Łapa wciągnął powietrze. Wężowa Skóra wyraźnie się spieszył. Srebrna Skóra lśniła na nocnym sklepieniu zimnym blaskiem. Futra trójki uczniów były mokre i oblepione błotem. Biegli ile sił w łapach. Po jakimś czasie drzewa się trochę przerzedziły i pojawiło się więcej krzewów. Chwilę potem wyrosła przed nimi niewielka polana. To tu była granica z Klanem Liści. Po jej drugiej stronie rosło kilka niewysokich brzóz i mnóstwo krzewów.
- To tu mnie zazwyczaj zostawia Wężowa Skóra gdy tam idzie - miałknęła Jęczmieniowa Łapa
- Gdy będziemy przechodzić przez ich terytorium musimy bardzo uważać - mruknął Piorunowa Łapa i ruszył za zapachem starszego kocura. Praktycznie pełznąc po ziemi przedzierali się dalej przez zarośla. Ostre kolce wystające z licznych gałęzi szarpały ich futra.
- Wężowa Skóra musi mieć wprawę w przechodzeniu tędy skoro tak szybko pokonał ten odcinek - szepnął Dyniowa Łapa
Po chwili wyrosło przed nimi wysokie wzniesienie po bokach obrośnięte obficie krzewami dzikiej róży. W kilku miejscach z ziemi wyrastały ostre skałki i powykręcane korzenie. Uczniowie zaczęli się powoli wspinać pod górę. W pewnym momencie Dyniowa Łapa przystanął.
- Poczekajcie! - syknął - Łapa zaplątała mi się w korzeń
Brązowy kocur przednie łapy miał na jednym z wystających kamieni, tylną prawą trzymał lekko uniesioną a lewa była uwięziona.
- Mogę podnieść korzeń a ty po prostu wyciągniesz nogę - zaproponowała Jęczmieniowa Łapa
- Wtedy spadnę - warknął kocur
- Nie spadniesz, bo złapię cię za kark i pomogę wstać - powiedział Piorunowa Łapa
- No dobra - wymruczał niechętnie
Po tych słowach beżowa kotka podeszła do wystającego korzenia. Piorunowa Łapa w tym czasie podczołgał się do przyjaciela i chwycił zębami jego grzbiet. Jęczmieniowa Łapa pociągnęła za niewielki konar a Dyniowa Łapa szybko wyciągnął nogę. Czarny uczeń pomógł mu wstać i podciągnął go trochę do góry.
- Dziękuję - wysapał pręgowany kocur
- Nie ma problemu - miałknął Piorunowa Łapa a Jęczmieniowa Łapa w odpowiedzi skinęła głową
Trawa była śliska, ale wspinali się dalej pod górę. Na szczycie rósł wielki krzew. Obecnie nie miał liści, ale był wystarczająco rozłożysty by trójka uczniów zmieściła się pod nim i nie zostali zauważeni. Koty ukryły się pośród poskręcanych gałęzi i spojrzały w dół kotliny. Była tam niewielka polana obrośnięta po bokach starymi, wysokimi dębami a po jej środku stały cztery postacie. Dwie większe i dwie mniejsze.
- Cieszę się, że przyszedłeś - powiedziała jedna z większych postaci łagodnym głosem kotki
- Ja też się cieszę - odparła druga duża sylwetka - to musi być Wężowa Skóra - pomyślał Piorunowa Łapa - Ale gdy wychodziłem z obozu miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
- Mam nadzieję, że nikt cię nie wykryje - miałknęła zaniepokojona kotka
- Raczej im się nie uda - powiedział czarny kocur - Ale dosyć o mnie. Jak wam idzie szkolenie? - zwrócił się do dwójki mniejszych kotów
- Bursztynowe Oko, pokazała mi ostatnio jak się bronić przed borsukiem i powiedziała, że świetnie to robię! - odparła dumnie mała kotka
- A ja złapałem dzisiaj dwa drozdy! - krzyknął kocur stojący obok niej
- Będziesz świetnie walczyła - zamruczał Wężowa Skóra patrząc na kotkę, a po chwili zwrócił swój wzrok na kocura - A ty, będziesz świetnym łowcą.
Piorunowa Łapa spróbował podpełznąć bliżej by zobaczyć kim są trzy pozostałe koty, których nie znał. Gdy był już wystarczająco blisko nadepnął przypadkowo na gałązkę, która trzasnęła cicho, jednak na tyle głośno by zwrócić uwagę Wężowej Skóry. Kocur obejrzał się na krzak gdzie chowali się uczniowie, ale niczego nie dostrzegł.
- Muszę już iść - wymruczał do kotki stojącej koło niego po czym polizał ją czule po pysku i przejechał ogonem po uszach mniejszych kotów - Trzymajcie się
Po tych słowach odwrócił się i ku zdziwieniu uczniów zamiast wrócić tą samą drogą co wcześniej ruszył boczną ścieżką.
- My też już chodźmy - powiedziała nieznajoma kotka do dwójki mniejszych kotów i pobiegła z nimi w gąszcz.
- Też wracajmy - rzucił Piorunowa Łapa i powoli zaczął się wycofywać z ich kryjówki.
Gdy z powrotem znaleźli się na swoim terenie Piorunowa Łapa odetchnął z ulgą.
- Jak się pośpieszymy to wrócimy jeszcze zanim wyruszy poranny patrol! - oznajmił wesoło Dyniowa Łapa
- Mysie móżdżki - warknęła Jęczmieniowa Łapa - Nie możemy teraz wrócić
- Czemu? - spytał kocur
Kotka prychnęła zirytowana i rzuciła im takie spojrzenie, które jednoznacznie mówiło, że ma ich za idiotów.
- Z dwóch powodów - syknęła - Po pierwsze jesteśmy przesiąknięci zapachem Klanu Liści. Po drugie jakby nas przyłapali to nie mamy wymówki dlaczego opuściliśmy obóz.
- W takim razie jakie masz na to rozwiązanie, geniuszu?
- Najpierw musimy iść nad Błotniste Bajoro i wytarzać się w błocie aby zmyć z siebie ich zapach, a potem zapolujemy i jeżeli nas złapią to powiemy, że łapaliśmy zwierzynę dla Klanu - powiedziała wyraźnie dumna z siebie kotka
- Niegłupi pomysł - przyznał Piorunowa Łapa
- Ale będziemy cali w błocie! - zaprotestował drugi kocur
- Jak na to wpadłeś Dyniowa Łapo? - warknęła Jęczmieniowa Łapa - Ale teraz nie marnujmy czasu i chodźmy!
Uczniowie ruszyli przez las. Niebo powoli zaczynało szarzeć w pierwszej oznace świtu. Błotniste Bajoro nie było daleko, ale Piorunowa Łapa padał z łap po nieprzespanej nocy. Koty biegły przez dłuższy czas w ciszy. W końcu Dyniowa Łapa spytał:
- Jak myślicie, Wężowa Skóra jest szpiegiem z Klanu Liści?
- Nie sądzę - odparł Piorunowa Łapa, który jeszcze kilka godzin temu był o tym święcie przekonany - Nie przekazał żadnych cennych dla Klanu informacji
- A, poza tym - wtrąciła Jęczmieniowa Łapa - jako szpieg nie romansowałby z pierwszą lepszą kotką
Piorunowa Łapa parsknął z rozbawienia, choć takie zachowanie kocura rzeczywiście było dziwne. W Klanie zachowywał się cały czas tak jakby ktoś nadepnął mu na ogon, był niemiły, skryty i nigdy nie okazywał swoich emocji. Przyśpieszył kroku gdy poczuł na skórze powiew zimnego, porannego wiatru. Po chwili Błotniste Bajoro ukazało się ich oczom. Było pokryte cienką warstwą lodu, którą na szczęście można było łatwo zniszczyć. Uczniowie podeszli do dużej, błotnistej kałuży. Dyniowa Łapa wszedł na lód powodując tym samym jego pękanie. Po chwili kocur był już cały ubłocony. Piorunowa Łapa poszedł w jego ślady i również wskoczył do kałuży. Błoto i szlam od razu zaczęły oblepiać jego futro. Jęczmieniowa Łapa także była cała brudna jednak dzięki temu zapach Klanu Liści uleciał z nich od razu. Kocur powoli wyszedł na brzeg i otrząsnął się z większości błota, którym był pokryty. Jego towarzysze poszli w jego ślady i po chwili byli gotowi by ruszyć dalej.
- Będzie trudno upolować nam cokolwiek - westchnął zmartwiony Dyniowa Łapa
- Ale musimy spróbować! - miałknęła stanowczo Jęczmieniowa Łapa i przyśpieszyła kroku.
Ostatecznie trójce uczniów udało się złapać małą, chudą mysz i niewielką nornicę. Piorunowa Łapa był ledwo żywy po tym nocnym wyjściu. Oczy same mu się zamykały, oddech był powolny a łapy zaczynały odmawiać mu posłuszeństwa. Podobnie musieli się również czuć Jęczmieniowa Łapa i Dyniowa Łapa. Futro brązowego kocura było brudne, poszarpane, oblepione błotem i liśćmi. Kotka nie wyglądała lepiej. Miała w sierści pełno kolcy, gałązek, ziemi i piachu. Piorunowa Łapa wiedział, że niedługo dotrą do obozu i modlił się do Klanu Gwiazdy by nikt ich nie wykrył. Kocur rozpoznał rysujące się mocno na tle szarawego nieba wysokie drzewa otaczające kotlinę zamieszkaną przez koty z Klanu Puszczy. Westchnął ciężko i ruszył w dół zbocza. Z przerażeniem zauważył, że przy tunelu z malin siedzi kilka postaci.
- No to będziemy mieć problemy - mruknęła zmartwiona Jęczmieniowa Łapa
Piorunowa Łapa przyznał jej bezgłośnie rację. Przy wejściu do obozu siedzieli: Srebrny Księżyc, Poranna Gwiazda, Kruczy Lot i Wietrzna Łapa przyglądający się przybyszom z uśmiechem satysfakcji malującym się na jego pysku.
- Nocny spacerek?! - syknęła wyraźnie wściekła Kruczy Lot gdy trójka uczniów się do nich zbliżyła
- Byliśmy na polowaniu... - miałknął niepewnie Dyniowa Łapa
Wietrzna Łapa prychnął szyderczo.
- Polowaliście pod ziemią? - spytał z kpiną w głosie
- Tak! - syknęła Jęczmieniowa Łapa - W tym się specjalizujemy!
Biały kocur w odpowiedzi przewrócił tylko oczami i zaplótł swój długi ogon wokół łap.
- Dosyć tych wygłupów! - warknął Poranna Gwiazda - Nie pamiętacie już jak powiedziałem, że uczniom nie wolno samemu opuszczać obozu?!
- Pamiętamy ale... - zaczął Piorunowa Łapa jednak nie dane mu było skończyć gdyż przywódca przerwał mu uniesieniem łapy
- Opowiecie mi wszystko w moim legowisku - miałknął kocur po czym odwrócił się ostentacyjnie i ruszył w stronę skały w, której miał posłanie.
Młode koty dreptały za nim niepewnie starając się unikać oburzonych spojrzeń rzucanych przez ich pobratymców.
- Wietrzna Łapa, po tym jak się obudził powiadomił mnie o tym, że was niema - zaczął przywódca gdy byli już w legowisku - Kiedy wyszliście?
Piorunowa Łapa strzepnął zirytowany ogonem. Oczywiście, jak mogli zapomnieć o wścibskim Wietrznej Łapie? Mogli się spodziewać, że jak tylko wykryje ich nieobecność to od razu pójdzie na skargę.
- Gdy opuszczaliśmy obóz już świtało - skłamała Jęczmieniowa Łapa
Poranna Gwiazda westchnął ciężko.
- I postanowiliście iść na polowanie? - spytał - Po co?
- Chcieliśmy wam zaimponować - tym razem odezwał się Piorunowa Łapa
- Mysie móżdżki - mruknął już łagodniej starszy kocur - A co by było gdyby ktoś na was napadł?
- Przepraszamy - miałknęła Jęczmieniowa Łapa - Nie pomyśleliśmy
Poranna Gwiazda pokręcił tylko głową.
- Zawiodłem się na was - powiedział smutno - A zwłaszcza na tobie moja droga - tu spojrzał na Jęczmieniową Łapę - Jako moja córka powinnaś dawać innym uczniom przykład, a nie wręcz przeciwnie.
Beżowa Kotka spuściła głowę w geście skruchy.
- Naprawdę nam przykro - mruknął Dyniowa Łapa
- Co nie zmienia faktu, że muszę was ukarać - odparł przywódca - Będziecie opiekować się starszyzną do mojego odwołania. Nie będziecie chodzić przez ten czas na treningi i macie bezwzględny zakaz opuszczania obozu.
- Dobrze, Poranna Gwiazdo... - miałnęli chórem
- A i możecie zapomnieć o jutrzejszym zgromadzeniu - dodał Poranna Gwiazda - Jesteście wolni.
Piorunowa Łapa westchnął smutno i wyszedł z legowiska przywódcy. Jego przyjaciele wyglądali na równie przygnębionych i zmęczonych co on sam. Kilka najbliższych dni nie zapowiadało się wesoło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top