46

Moje kociaki otworzyły oczy.
Piaskowa Burza urodziła dwójkę kociaków, Nagietka i Dąb.
Szara Gwiazda codziennie do mnie przychodzi i mówi mi o wszystkim.
Treningi kotów szkolących się na Wojowników idą coraz lepiej.
-Mamo, opowiedz nam coś.-
Miałknął Las.
-Prosimy...-Dodała Mięta.
Uśmiechnęłam się.
-Dobrze. Kiedy byłam mała nie mieszkałam w klanie...-Zaczęłam.
-To tak się da?-Zapytał Las.
-Cicho! Nie przerywaj.-
Upomniała go Orzeł.
-Mieszkałam w domu dwunożnych.-Kontynuowałam.
-A dwunożni nie są źli?-Zapytał Jastrząb.
-Nie wszyscy. Moi dwunożni byli dobrzy. Pewnego dnia poszłam do lasu i spotkałam waszego ojca.-Miałknęłam.
-I zaczeliście się spotkać?-Zapytała Mięta.
-Nie, wasz tata przez przypadek mnie trochę poturbował.-Roześmiałam się.
-Zły tata. -Miałknął Las.
-Nie zły, tata dobry... To przez niego tutaj trafiłam. Gdyby nie wasz tata nadal mieszkałabym z dwunożnymi.-Miałknęłam.
-Ale dlaczego go nadal lubisz?-Zapytała Orzeł.
-Bo przeprosił i zabrał mnie na polowanie.-Tłumaczyłam.
-A dlaczego tu zostałaś?-Zapytał Chmurka.
-Ponieważ mi się spodobało i chciałam być uczniem.-Wyjaśniłam.
-Ja też chcę być uczniem.-
Miałknęła Orzeł.
-A co robi uczeń?-Zapytała Mięta.
-Uczniowie polują, walczą i się szkolą
na wojownika.-Miałknęłam.
-Ja nie chce walczyć.-Miałknęła stanowczo Mięta.
Przeraziłam się.
Co jeśli to o niej była ta przepowiednia?
-D-Dlaczego?-Zapytałam.
-Czuję, że mam robić coś innego...
Nie lubię walczyć.-Miałknęła.
-Co innego?-Pytałam dalej.
-Nie wiem... chyba pomagać.- Zamyśliła się.
Trochę się uspokoiłam.
Pomaganie jest dobre.
Jak chce pomagać to może.
-Ale nie chcesz być wojowniczką?-Zapytałam.
-Nie chce.-Miałknęła cicho.
-A kim chcesz być?-Zapytałam.
-Jeszcze nie wiem.-Odpowiedziała.
Może kiedyś zmieni zdanie i będzie chciała zostać wojowniczką?
Nie warto się martwić...
Podszedł do mnie Szara Gwiazda.
-Witaj, jak tam kociaki?-Zapytał.
-Tata!-Orzeł krzyknęła na powitanie.
-Jak widzię dobrze.-Spojrzał na kociaki.
-Tak, świetnie.-Miałknęłam.
-Przyszedłem powiedzieć ci, że niektóre koty są już gotowe, aby zostać wojownikami.-Miałknął.
-Już? Myślałam, że to zajmie o wiele dłużej...-Powiedziałam.
-To był tylko szybki kurs
"Jak walczyć"-Wytłumaczył.
-A co z kodeksem, polowaniem?-Zapytałam.
-Tego nie potrzeba do pokonania Tygrysiej Gwiazdy.-Mruknął.
-Ale potrzeba, żeby zostać wojownikiem.-Miałknęłam.
-Na razie liczy się tylko pokonanie Tygrysiej Gwiazdy.-Warknął.
-Budować armię, aby zyskać władzę? Wiesz kogo przypominasz?-Zapytałam.
-Ja nie chcę władzy tylko
uwolnić od niego las!-Odszedł do swojego legowiska.
Zaczęłam aż kocięta zasną i sama zamknęłam oczy.
Klanie Gwiazdy, nie pozwól by mój partner stał się taki jak Tygrysia Gwiazda!
Chciałbym zmienić okładkę...
Mam kilka wersji. Co myślicie?







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top