16

Obudziłam się zmęczona.
-No nareszcie, już się martwiłem że nigdy się nie obudzisz. Jak się czujesz?
-Ja... gdzie?
-Jesteś w legowisku Nakrapianego Liścia jeśli o to ci chodzi. Ona wyszła po zioła.
-A... ty?
-To ja Szara Pręga...Pamiętasz mnie?
W jednej chwili sobie wszystko przypomniałam.
-Szara Pręga?Co się stało podczas bitwy?
-Zaniosłam Cię tutaj i posiedziałem tutaj z tobą. Potem Błękitna Gwiazda ogłosiła że Biała Burza i Żółty Kieł nie żyją...
-A ile spałam?
-Nakrapiany Liść chyba przesadziła z nasionami maku...
-No to ile?
-trzy godziny...
-że co?! To nie jest tak długo...
-Ale dla mnie to wieczność-miałknął niewinnie.
-Niech Ci będzie...-mruknęłam.
Szara Pręga uśmiechnął się.
Do legowiska weszła Nakrapiany Liść.
-Obudziłaś się. Jak się czujesz?-powiedziała.
-Głowa mnie trochę boli ale tak to dobrze.
-Ok dam ci jakieś zioła.
Dzień minął mi bardzo powoli i nudno bo Nakrapiany Liść mówi że mam odpoczywać. Położyłam się mając nadzieję że zasnę. Leżałam bez ruchu bardzo długo ale mimo to nie udało mi się zasnąć. Dłużej już nie wytrzymam. Obudziłam Nakrapiany Liść, która niechętnie dała mi nasiona maku. Nareszcie zasnęłam...

Obudziłam się nadal nie wyspana. Nakrapiany Liść stwierdziła że mogę już opuścić jej legowisko. Od razu poszłam do Szarej Pręgi. Jeszcze śpał, szturchałam go łapą ale się nie budził. Ale śpioch!
Ponieważ nie dałam rady go obudzić to postanowiłam coś zjeść. Wybrałam sobie małą mysz bo dzisiaj nie mam apetytu.
-Płomienny Kwiat, Wybierzesz się na misję... musimy sprowadzić klan Wiatru do domu! Gdy byłaś nieprzytomna odbyło się zgromadzenie na którym ustaliliśmy że klan Wiatru ma wrócić.
-Dobrze Błękitna Gwiazdo, z kim mam iść?
-Z Szarą Pręgą, Piaskową Burzą i Zakurzoną Skórą.
-Dobrze.-zgodziłam się.
Zdecydowanie nie byłam zachwycona tym że ta dwójka musi iść z nami ale mimo wszystko cieszyłam się z tej misji.
Postanowiłam że pójdę jeszcze raz spróbować obudzić Szarą Pręgę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top