3✓

Dowiedziałam się, że czarny kocurek, również jest uczniem, a jego imię to Krucza łapa. W legowisku Nakrapianego Liścia powoli zaczynało mi się nudzić więc ze zniecierpliwieniem czekałam na moment, w którym Krucza łapa się obudzi. Starałam się pomagać Nakrapianemu Liściu, ale nie znałam nazw ziół leczniczych i cały czas wszystko robiłam nie tak, jak prosiła. Skończyło się na tym, że medyczka wyrzuciła mnie ze swojego legowiska i kazała mi rozejrzeć się po obozie.

Większość kotów była zajęta żałobą po śmierci Rudego Ogona, dlatego moje pojawienie się na polanie przyciągnęło mniej ciekawskich spojrzeń, niż poprzednio. Nigdzie nie widziałam Piaskowej łapy, co niezmiernie mnie ucieszyło.

Nie zdążyłam nawet porządnie rozejrzeć się po obozie, gdy usłyszałam za sobą głos Szarej łapy.

-Jak się ma Krucza łapa?- zapytał nieśmiało, jakby obawiał się, że w każdej chwili od niego ucieknę. Prawdę mówiąc była to kusząca opcja.

-C-całkiem dobrze. Nakrapiany Liść mówiła, że za niedługo się obudzi.- wymamrotałam.

-To dobrze. To mój przyjaciel i martwiłem się, że stało się mu coś poważnego.- uśmiechnął się lekko, a razem z tym uśmiechem, zniknęły moje wcześniejsze obawy.

-Dziękuję, że mnie obroniłeś, przed Piaskową łapą.- nieśmiało odwzajemniłam uśmiech.

-Nie ma za co. Nie powinna się do ciebie odzywać w ten sposób.-stwierdził cicho.- Chciałem cię przeprosić. Zrozumiem, jeśli nigdy mi nie wybaczysz, ale naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić.-w jego głosie usłyszałam skruchę i poczucie winy.

-To nie była do końca twoja wina.- próbowałam go przekonać, jednak on pokręciło głową.

-To była całkowicie moja wina. Ale wiesz co?- w jego bursztynowych oczach dostrzegłam radosne iskierki.- Mam pomysł, jak mógłbym ci to wynagrodzić.

-Naprawdę? Nie musisz nic dla mnie robić.- powiedziałam, ale mimo to chciałam spędzić z nim więcej czasu.

-Zabiorę cię na spacer po lesie! Możemy pójść na słoneczne skały.- zaproponował z uśmiechem.

-Brzmi świetnie! Tylko zapytam Nakrapianego Liścia o zgodę.- zamruczałam i od razu udałam się do legowiska medyczki.

Z początku kotka nie była zbyt pozytywnie nastawiona, ale w końcu udało mi się ją przekonać i już po chwili z podekscytowaniem wyruszyłam na swój pierwszy spacer po terenie klanu Pioruna.

Nigdy dotąd nie zapuszczałam się tak daleko w las i musiałam przyznać, że podobała mi się ta cisza oraz spokój, które tutaj panowały.

Podczas rozmowy z Szarą łapą dowiedziałam się, że klanów jest więcej, a dokładnie aż cztery. Klan Pioruna, który zdążyłam już poznać, Klan Rzeki, Klan Wiatru oraz Klan Cienia. Wszystkie klany od wieków ze sobą rywalizowały, co uznałam za dość nierozsądne. Moim zdaniem wszystkie klany powinny żyć razem w zgodzie.

-Już niedaleko!- wykrzyknął z ekscytacją Szara łapa.

-Nie mogę się doczekać!- odpowiedziałam z równym przejęciem.

Rzeczywiście po kilku chwilach las skończył się i naszym oczom ukazały się skały, a kawałek dalej rwąca rzeka.

-Tutaj jest naprawdę pięknie!- zawołałam zachwycona. Szara łapa uśmiechnął się z zadowoleniem, gdy to usłyszał.

-Wiedziałem, że ci się spodoba.- powiedział i położył się na rozgrzanej płomieniami słońca skale.

Położyłam się koło niego i przez długie godziny śmialiśmy się razem. Podobało mi się to. Naprawdę szczerze polubiłam Szarą łapę, do tego stopnia, że nawet po tak krótkim czasie byłabym w stanie nazwać go swoim najlepszym przyjacielem.

Zupełnie straciliśmy poczucie czasu i dopiero pojawienie się na niebie setek, a może nawet tysięcy gwiazd uświadomiło nam, jak długo już tutaj jesteśmy.

-Gwiazdy są piękne. Zastanawiam się czym tak naprawdę są...- miałknęłam zamyślona.

-Na klan Gwiazdy! Zabiją nas! Już dawno powinniśmy być w obozie.- wyjęczał Szara łapa na skraju załamania.

-Czym jest klan Gwiazdy?- zapytałam niezbyt przejęta jego obawą przed resztą klanu.

-To te gwiazdy na niebie! A właściwie to nasi zmarli przodkowie. Każdy kot z klanu po śmierci przemierza srebrną skórę na niebie. Medycy czasami się z nimi kontaktują.- wyjaśnił.

-Naprawdę? Chyba chciałabym być gwiazdą. To musi być bardzo fajne.- stwierdziłam rozmarzona.

-Skoro tak uważasz... Ale pamiętaj, że tylko kot z klanu może trafić do Klanu Gwiazdy. Nie mam pojęcia, gdzie ty trafisz.- westchnął.

-Ja też nie.- przyznałam zasmucona.

-Nie przejmuj się.- szary kocur próbował mnie pocieszyć.

Po tej rozmowie wróciliśmy do obozu. Szara łapa miał za karę jutro posprzątać w legowisku starszych kotów. Ja jako, że nie należałam do klanu, byłam bezkarna i cała wina spadła na Szarą łapę. Pomyślałam, że pomogę mu sprzątać, bo po części to też moja wina i poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top