21

Obudziło mnie szturchnięcie łapą.
-Wstawaj! Musisz mnie treeenować!- Myślałam że to mentorzy budzą uczniów...
Niechętnie wstałam i poszliśmy z Szarą Pręgą i naszymi uczniami zwiedzać granice.
Pokazywałam właśnie uczennicy Sowie Drzewo, gdy ta zatrzymała się.
-Czy mogę na nie wejść?-zapytała.
-Lepiej nie...- Właściwie to nie wiem dlaczego ale lepiej nie ryzykować.
Poszliśmy dalej i dotarliśmy do drogi grzmotu. Rozżarzona łapa z zainteresowaniem weszła na drogę obwąchując ją.
-Okropny zapach- podsumowała.
-Zgadzam się z tobą.-Stwierdził mój partner.
Usłyszałam że zbliża się potwór więc szybko zepchnęłam Rozżarzoną łapę w krzaki. Po kilku sekundach po drodze przejechał potwór.
-Co to było?- zapytała ze strachem w oczach.
-potwór... musisz na nie bardzo uważać... zabiły wiele kotów- Lepiej żeby się bała niż potem zginęła.
Wróciliśmy do obozu.
Okazało się że rzeka zamarzła i możemy zaatakować klan Rzeki! Atak planujemy na ok. północ. Postanowiłam że pójdę zobaczyć jak czuję się kociak klanu Wiatru.
Gdy weszłam do żłobka od razu poczułam zapach mleka...
-Witaj Oszronione Futro, jak się czuje kociak klanu Wiatru?
-Świetnie, ale jeszcze nie ma imienia... Błękitna Gwiazda pozwoliła mi go nazwać.- Spojrzałam na małego biało-rudego kociaka.
-Może Listek? Jest mały i ma zielone, liściaste oczy...- zaproponowałam.
-To dobry pomysł! Listek... Liściasta łapa... jest świetne! Dziękuję Ci! -Zadowolona wyszłam ze żłobka i chwilę się przestałam ze względu na zbliżającą się walkę.

Obudziłam się i wyszłam z legowiska.
-Karmicielki z kociakami i starszyzna zostają. Reszta do mnie!- Lwie Serce ustawiał koty.
Ruszyliśmy w stronę terenów klanu Rzeki.

Jest ponad 100 głosów! Jesteście super! Co chcecie z tej okazji? ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top