Rozdział Szesnasty
Przez całą resztę dnia Jeżynowa Gwiazda był bez przerwy zamyślony i zmartwiony. Nadal trudno mu było uwierzyć, że Jastrzębi Mróz tak po prostu go okłamał. Chociaż, że próbował ukrywać swoje obawy, cały Klan zauważył, że jest jakiś nieswój.
- Czym Jeżynowa Gwiazda tak się martwi? - zastanawiała się Piaskowa Burza. - Przecież Jagodowa Łapa wrócił cały i zdrowy i udało nam się uniknąć bitwy.
- Też jestem ciekawa - odpowiedziała Wiewiórczy Lot. - Szczególnie, że jak na porę Spadających Liści mamy sporo zwierzyny. Pójdę z nim porozmawiać.
- To nie za dobry pomysł... - wtrącił Jesionowe Futro, jednak wojowniczka już odchodziła. Zastała przywódcę w jego legowisku.
- Jeżynowa Gwiazdo? - zaczęła. - Wszystko w porządku? Wyglądasz jakby coś cię martwiło.
- To nie jest twoja sprawa - warknął w odpowiedzi. Chociaż, że od dawna już nic do niej nie czuł, to nadal nie zadowalał go fakt, że wybrała Jesionowe Futro.
- Chciałam tylko pomóc.
- Nie możesz pomóc. A teraz idź się przydać, zapoluj czy coś w tym rodzaju.
Wiewiórczy Lot już chciała się odgryźć, ale stwierdziła, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Wycofała się z legowiska i uprzedziła innych, że Jeżynowa Gwiazda ma kiepski humor. Nikt go już potem nie niepokoił.
Po dniu nastała noc, a kocur przez długi czas nie mógł zasnąć, zastanawiając się co robić dalej w jego planach zdobycia władzy w lesie. W końcu jednak zmorzył go sen i znalazł się w Mrocznej Puszczy. Przed nim siedział Tygrysia Gwiazda.
- Ojcze - powiedział Jeżynowa Gwiazda. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham - odparł kocur wlepiając bursztynowe spojrzenie w syna.
- Jastrzębi Mróz mnie okłamał. Myślałem, że możemy sobie ufać... Nie wiem co o tym myśleć.
- Przestań się mazać - warknął Tygrysia Gwiazda. - Jastrzębi Mróz dobrze zrobił nie okazując swoich słabości.
- Ale... jesteśmy braćmi. Myślałem, że to się dla niego liczy.
- Nie stawia więzów krwi ponad swoje ambicje i przyszłość i bardzo dobrze. Powinieneś brać z niego przykład.
- Wierzyłem, że będziemy się wspierać... - ciągnął dalej Jeżynowa Gwiazda, coraz bardziej skonfundowany.
- Nie należy zanadto polegać na innych. To twój podstawowy problem. Myślisz, że ktoś ci pomoże, a prawda jest taka, że jesteś skazany na działanie na własną łapę. Ile udało ci się osiągnąć w tym całym czasie, hmm?
- Zostałem przywódcą Klanu Pioruna...
- Tylko dzięki pomocy Jastrzębiego Mroza. A od razu kiedy brat przestał ci pomagać, wszystko ci się posypało.
- Nieprawda - syknął Jeżynowa Gwiazda, coraz bardziej zdenerwowany. - Czyli co, ty też nie zamierzasz mnie wspierać?
- Chciałbym, żebyś osiągał sukcesy. Ale musisz się zmienić. Jesteś zbyt słaby.
Jeżynowa Gwiazda czuł, że zaczyna się budzić. Tym lepiej, nie chciał już kontynuować rozmowy z ojcem. Był zły i osamotniony, właśnie stracił poparcie jedynych członków rodziny, którym dotychczas ufał. Skoro nie mógł liczyć na nich, to rzeczywiście musiał działać sam.
Nie wrócę już do Mrocznej Puszczy - zdecydował w myślach, gdy znów znalazł się w swoim legowisku. - Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Zostanę najpierw przywódcą Klanu Wiatru, a potem całego lasu. Pokażę im, że jestem silniejszy, niż myślą. I będę lepszy od Jastrzębiego Mrozu.
***
Następne dni były szczególnie trudne dla Jeżynowej Gwiazdy. Czuł, że cały Klan jest przeciwko niemu. Nie miał ochoty z kimkolwiek rozmawiać, więc większość czasu przebywał w legowisku lub na samotnych polowaniach. Polecił innym wojownikom kontynuowanie treningu Jagodowej Łapy. Obowiązki przywódcze w praktyce przejął Paprociowe Futro. Klanowicze szeptali pomiędzy sobą o tym jak przywódca zaniedbuje swój Klan.
Paprociowe Futro widział, tak jak wszyscy, że coś jest bardzo nie tak. Próbował zagadać do Jeżynowej Gwiazdy, ale na próżno. Zaakceptował więc, że ma więcej obowiązków i pozostał z nadzieją, że ten okres nie będzie trwał długo.
Jedyne, co jeszcze w jakiś sposób poprawiało samopoczucie Jeżynowej Gwieździe były niemal codzienne spotkania z Jesionową Stopą. Przez ten krótki czas bardzo się do siebie zbliżyli. Rozmawiali o wszystkim, nie zważając na podziały klanowe. Dla nich obu było to bardzo ważne. Jesionowa Stopa cieszyła się, że ktoś rozumie jej obawy wobec zachowania Pojedynczej Gwiazdy, a Jeżynowa Gwiazda czuł, że kotka jest jedyną osobą, której ufa.
Tym bardziej zabolało go, gdy patrole zaczęły znajdywać szczątki zwierzyny na terytorium niedaleko granicy z Klanem Wiatru. Przywódca, ku niezadowoleniu Klanu, początkowo to ignorował, tłumacząc, że to zapewne mało szkodliwy lis. Jednak pewnego dnia odnaleziono kolejne kości, tym razem z wyraźnym zapachem Klanu Wiatru. Tak dobitnego dowodu nie dało się zanegować. Podkradali Klanowi Pioruna zwierzynę.
Część wojowników od razu stwierdziła, że trzeba ich zaatakować, by zrozumieli, że nie ujdzie im to płazem. Jeżynowa Gwiazda kategorycznie się sprzeciwił. Rozkazał jedynie, by podwoić patrole na granicy.
Na następne spotkanie z Jesionową Stopą przyszedł zdenerwowany. Już na wstępie, bez przywitania, zapytał zastępczynię o co w tym chodzi:
- Podkradacie nam zwierzynę, prawda? Dlaczego nie powiedziałaś?
- Ja... przepraszam, ale naprawdę chciałam o tym powiedzieć. - Kotka od razu posmutniała. - To nie był mój pomysł! Wojownicy na to wpadli, ze względu na małą ilość zdobyczy na naszym terytorium, a Pojedyncza Gwiazda poparł pomysł. Nie mogłam nic zrobić.
Jeżynowa Gwiazda się uspokoił.
- Nie, to ja przepraszam. Zareagowałem zbyt oschle.
To Pojedyncza Gwiazda był prawdziwym winowajcą. Przywódca Klanu Pioruna czuł, że z każdą chwilą rośnie jego złość w stosunku do kocura. To przez niego miał teraz te wszystkie problemy.
- Postaram się przekonać ich żeby przestali - miauknęła Jesionowa Stopa.
- A ja nie dopuszczę, by moi wojownicy was zaatakowali.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top