Rozdział Dziewiętnasty
Jesionowa Stopa szła na przedzie, za nią Nocna Chmura pilnowała, by Jeżynowa Gwiazda się nie oddalił. Na końcu Rozdarte Ucho niósł na grzbiecie ciało nieżywego Pojedynczej Gwiazdy. Obok dreptał Jagodowa Łapa, chyba najbardziej przerażony z nich wszystkich. Szli szybkim krokiem, po niedługim czasie dotarli do obozu Klanu Pioruna.
Wchodząc do kotliny wywołali niemałe poruszenie.
- Co wy tu robicie? - syknął Obłoczny Ogon.
- To... Pojedyncza Gwiazda?
- Jeżynowa Gwiazdo, co się tu dzieje?
Wojownicy szeptali między sobą. Do Jesionowej Stopy podszedł Paprociowe Futro.
- Co... Co się stało? - zapytał zszokowonany.
- To długa historia - zaczęła zastępczyni, ledwo uspokajając głos. - Prowadziłam patrol wzdłuż granicy, przy strumieniu. Nagle zobaczyliśmy biegnącego w naszą stronę Jagodową Łapę. Był przerażony, nie umiał powiedzieć sensownego zdania. W końcu jednak wykrztusił z siebie, że Jeżynowa Gwiazda... Zabija Pojedynczą Gwiazdę nad Księżycową Sadzawką.
Koty zaczęły warczeć, nie wierząc własnym uszom.
- Cisza - miauknął Paprociowe Futro, jeden z niewielu, który zachował zimną krew. - Mów dalej.
- Od razu pobiegliśmy do Księżycowej Sadzawki, ale... Było już za późno. Pojedyncza Gwiazda leżał nie żywy w wodzie, a nad nim stał Jeżynowa Gwiazda.
Po Klanie rozeszła się kolejna fala oburzenia.
- To... To wszystko prawda ,Jagodowa Łapo? - upewnił się zastępca. Uczeń tylko kiwnął niemrawo głową.
- Ten morderca zabił Pojedynczą Gwiazdę wtedy, gdy ten dzielił się językami z Klanem Gwiazdy - powiedział wściekły Rozdarte Ucho. - Trudno sobie wyobrazić bardziej niehonorowy i tchórzliwy sposób na zabójstwo! To nawet nie była walka.
- Nie mogę w to uwierzyć - powiedział Paprociowe Futro. - Jeżynowa Gwiazdo...
- To wszystko prawda - odparł przywódca. Nie widział sensu w dawnym ukrywaniu prawdy czy próbach obronienia się.
- Ale jak mogłeś? - spytał z niedowierzaniem któryś z wojowników.
- Zrobiłem to dla dobra Klanu, dobra nas wszystkich - I dla Jesionowej Stopy - dodał w myślach. Nie chciał, by w tej sytuacji pobratymcy dowiedzieli się jeszcze o ich związku.
- Śmierć nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem - rzekła Lisciasta Sadzawka.
Jeżynowa Gwiazda nie odpowiedział, chociaż nadal twierdził, iż ma całkowitą rację.
- Co zamierzacie z tym zrobić? - spytała Nocna Chmura Paprociowe Futro.
- Ja... - zaczął Zastępca. - Myślę, że trzeba wygnać Jeżynową Gwiazdę. Nie będziemy tolerować takich zachowań, nie w Klanie Pioruna. Jeszcze dziś opuści on nasze terytorium i nigdy więcej nie wróci.
Parę kotów poparło tę decyzję, reszta trwała w pełnej niedowierzania ciszy. Jeżynowa Gwiazda stwierdził, że skoro i tak, zostanie wygnany, może zdradzić wszystkie swoje tajemnice.
- To jeszcze nie wszystko - powiedział, a wszystkie spojrzenia skierowały się na niego. Mówiąc to patrzył prosto w ich oczy. - To nie jest jedyny kot, którego zabiłem. Ognista Gwiazda nie zginął przez wypadek. To ja go zamordowałem.
Jeżeli wydawało się, że tamte okrzyki wszystkich zgromadzonych kotów były wystarczająco wściekłe, przerażone i zaskoczone, to te, które w tym momencie się rozległy, przebijały wszystko.
- Zamordowałem go z pełną premedytacją- mówił dalej Jeżynowa Gwiazda, już na nic nie zważając. - Bo był nic nie wartym, beznadziejnym przywódcą. Tak jak z resztą Pojedyncza Gwiazda.
- Mój ojciec! Jak mogłeś! - wykrzyknęła Wiewiórczy Lot, która do tej pory się nie odzywała. Wyglądała, jakby za chwilę miała rzucić się na przywódcę.
- Spokojnie, Wiewiórczy Locie - powiedział z troską Jesionowe Futro stojący obok niej. - Tylko spokojnie.
- Dosyć - warknął Paprociowe Futro. - Nie będę tego więcej słuchać. Jeżynowa Gwiazdo, zachowałeś się haniebnie, w tej chwili patrol odprowadzi cię do granicy. Jeżeli ktokolwiek zobaczy cię potem na naszym terytorium, ma prawo cię zabić. Obłoczny Ogonie, Zakurzona Skóro, idziecie ze mną.
- Rozerwane Ucho i Nocna Chmura odniosą ciało Pojedynczej Gwiazdy do naszego obozu - rzekła Jesionowa Stopa. - Ale ja chciałabym wam towarzyszyć, by upewnić się, że on odejdzie raz na zawsze.
Po krótkim zastanowieniu Paprociowe Futro odparł:
- Dobrze, masz do tego pełne prawo. Chodźmy.
Koty wyszły z obozu, wśród nas nich szedł Jeżynowa Gwiazda. Stracił wszystko co kochał, jego życie legło w gruzach, już nic pozytywnego nie zostało w jego sercu. Jednak szedł z uniesioną głową, nie okazując strachu. Ten jeden raz chciał pokazać swoją siłę.
W końcu patrol doszedł do końca terenu Klanu Pioruna, dalej rozciągały się jedynie Drogi Grzmotu i Lęgowiska Dwunożnych.
- Idź - mruknął do Jeżynowej Gwiazdy zastępca. - I nie wracaj nigdy więcej. Chociaż ta kara i tak jest zbyt łagodna.
Jeżynowa Gwiazda już nic nie powiedział, wymienił jedynie ostatnie spojrzenie z Jesionową Stopą. Kotka próbowała ukryć ból zasłoną gniewu.
- Niech Klan Gwiazdy cię postępi - rzekła zastępczyni.
Jeżynowa Gwiazda odwrócił się od nich, od domu, od wszystkiego co stracił. Chociaż, że niczego nie okazywał, również czuł ból. Jedyne czego żałował, to strata Jesionowej Stopy. Nie będzie mógł patrzeć jak ich kociaki dorastają. Nigdy ich nie zobaczy.
Odsunął od siebie te myśli. Musiał odrzucić przeszłość i pójść na przód. Oddalił się w kierunku Legowisk Dwunożnych.
***
Chłodne słońcy Pory Nagich Drzew wdzierało się do żłobka w obozie Klanu Wiatru. Szara kotka leżała po środku legowiska, a wtulone w nią były dwie puchate kulki. Jedna czarno-biała, a druga bura i pręgowana.
Do żłobka weszła wojowniczka. Uśmiechnęła się ciepło na widok małych kociąt i powiedziała:
- Jak je nazwiesz, Jesionowa Gwiazdo?
- Myślę, że ta w łatki to będzie Pliszka. A drugą, burą, nazwę Omszałka.
- To piękne imiona. Szykuje się dobry czas dla Klanu Wiatru. Wyrosną z nich silne wojowniczki. A ty będziesz wspaniałą przywódczynią.
- Dziękuję, że tak myślisz - odparła Jesionowa Gwiazda. - Mam dużą nadzieję, że teraz wszystko się ułoży.
______________________________________________
Dotarliśmy do końca tej opowieści. Kosztowała mnie ona wiele wysiłku, pisałam ją z wielkimi przerwami od dwóch lat (jak ten czas leci!), ale powiem wam, że jestem z siebie zadowolona.
Dziękuję też bardzo wszystkim osobom, które czytały, pomimo moich zniknąć, dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze. Chociaż że ilość czytelników, którym podobała się opowieść nigdy nie przekroczyła 11, to powiem szczerze że mało mnie to obchodzi. Dziękuję jeszcze raz każdej osobie z osobna, to dzięki wam nie porzuciłam pisania.
Do napisania, może w innym ff, kto wie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top