Rozdział Czwarty
Jeżynowa Gwiazda ziewnął i otworzył oczy. Do jego legowiska wpadały pierwsze promienie porannego słońca. Czuł się wypoczęty i o dziwo miał dobry humor. Starał się na razie nie myśleć o Tygrysiej Gwieździe i wszystkich tych złowrogich planach. W końcu przede wszystkim musiał zająć się swoim klanem.
Po wyjściu z legowiska jego oczom ukazał się pogrążony w półcieniu obóz. Słońce było jeszcze nisko, jego promienie oświetlały jedynie niektóre obiekty. Jednak pomimo wczesnej pory większość kotów już wstała. Obłoczny Ogon i Jasne serce dzielili się językami, Paprotkowa Chmura wychodziła z legowiska wojowników, a Deszczowy Wąs brał mysz ze sterty zwierzyny. Jednak nigdzie nie było Paprociowego Futra. Jeżynowa Gwiazda podszedł do siedzącego nieopodal Ciernistego Pazura.
- Widziałeś gdzieś Paprociowe Futro? - zapytał. Ciernisty Pazur przerwał mycie łapy i podniósł głowę.
- Poszedł na patrol poranny... z Białą Łapą i Piaskową Burzą, o ile się nie mylę - odpowiedział zaspanym głosem.
- Dobrze. Czy ktoś wyszedł już na polowanie?
- Tak - wojownik pokiwał głową i dodał neutralnie - Jesionowe Futro poszedł z Wiewiórczym Lotem.
Jeżynowa Gwiazda stłumił warknięcie. Czy przypadkiem poszła na polowanie akurat z Jesionowym Futrem po wczorajszej sprzeczce? Dla przywódcy było oczywiste, że Wiewiórczy Lot robiła to, by zrobić mu na złość. Jedna rzecz nie poszła po jej myśli i już się obraża. "A zresztą" - pomyślał - "Co mi tak na niej zależy? Skoro nie chce żyć w zgodzie, to trudno. Nie będę się do niej dostosowywał."
- Poprowadź patrol myśliwski - polecił Ciernistemu Pazurowi. Jego głos brzmiał zaskakująco spokojnie - Zabierz też Obłocznego Ogona i Paprotkową Chmurę.
Gdy wojownik odszedł, Jeżynowa Gwiazda strzepnął ogonem. Będzie musiał porozmawiać z Wiewiórczym Lotem, ale jeszcze nie teraz. Miał poważniejsze problemy na głowie. Spojrzał w stronę żłobka. Stokrotka siedziała i rozmawiała ze Szczawiowym Ogonem. Przywódca wątpił w to, że Strokrotka będzie wstawiała jakikolwiek opór. Z pewnością nie miała w sobie tyle odwagi. O ile reszta klanu nie stanie w jej obronie, wszystko powinno pójść gładko.
***
Jeżynowa Gwiazda prowadził Klan Pioruna przez terytorium Klanu Wiatru. Była to jedyna droga na wyspę, na której odbywały się zgromadzenia. Jasny, okrągły księżyc spowijał wszystko srebrnym światłem.
Jeżynowa Gwiazda czuł niemałą ekscytację. Miało być to pierwsze zgromadzenie od jego ceremonii przywódcy. Wiązało się to też jednak z jednym przykrym faktem. Będzie musiał powiedzieć o Ognistej Gwieździe. Wielokrotnie układał w głowie słowa, by wypaść przekonująco. W końcu nie była to taka sobie informacja, o której wszyscy w mig zapomną. Inne klany nie mogą sądzić, że przez te wydarzenie Klan Pioruna stał się słaby.
Sprawa ze Stokrotką nie była w pełni rozwiązana. Jeżynowa Gwiazda z nią rozmawiał, ale pomimo tego, że Myszek, Jagódek i Leszczynka nie potrzebowały już ciągłej opieki, i tak uparła się, że poczeka do momentu, aż zostaną uczniami. Rozmowa ta odbyła się zaledwie dwa dni wcześniej, ponieważ Stokrotka odwlekała ją jak tylko mogła. Jeżynowa Gwiazda zadecydował więc, że ceremonia będzie musiała odbyć się po zgromadzeniu, najlepiej następnego ranka. Wtedy też Stokrotka opuści klan. Decyzja szybko się rozeszła, ale nikt tego nie kwestionował. Zakurzona Skóra i Pajęcza Noga byli wręcz zadowoleni.
Jeżynowa Gwiazda wskoczył na zwalony pień, który pełnił funkcję mostu na wyspę. Wielokrotnie już tędy przechodził, więc szybko znalazł się po drugiej stronie. Gdy reszta wojowników również przeszła, poprowadził ich w kierunku polany. Siedziały już tam koty z pozostałych trzech klanów. Jeżynowa Gwiazda podszedł do przywódców, którzy siedzieli już na najniższej gałęzi wielkiego dębu, skąd co pełnię przemawiali do klanów.
- Gdzie Ognista Gwiazda? - zapytała Lamparcia Gwiazda, gdy kocur skoczył i usiadł obok niej.
- Nie żyje... Klan Gwiazdy ma go w swojej opiece - mruknął, starając się wyglądać na przytoczonego.
Lamparcia Gwiazda nie odpowiedziała. Schyliła jedynie głowę na znak szacunku. Pojedyncza Gwiazda mruknął pod nosem słowa współczucia. Ognista Gwiazda był w końcu kiedyś jego przyjacielem.
- Rozumiem, że poszedłeś już do Księżycowej Sadzawki - rzucił Czarna Gwiazda bezbarwnym głosem. Nie wykazywał współczucia, ani niczego innego.
- Tak - mruknął krótko Jeżynowa Gwiazda. Zapadło milczenie, które po chwili przerwała Lamparcia Gwiazda:
- Lepiej zacznijmy zgromadzenie. Koty wszystkich klanów! - Jej głos był donośny i na tyle głośny, by każdy kot go usłyszał. Rozmowy ucichły, teraz wszyscy wpatrywali się w przywódców - W Klanie Rzeki wszystko jest w najlepszym porządku. Pola Zielonych Liści obfituje w zwierzynę. Zyskaliśmy także nową uczennicę, Płotkową Łapę. Jej mentorem został Jastrzębi Mróz.
Koty Klanu Rzeki zaczęły radośnie wiwatować, do czego dołączyły się także inne koty. Jeżynowa Gwiazda uśmiechnął się w duchu. Jastrzębi Mróz wreszcie otrzymał upragnionego ucznia.
Lamparcia Gwiazda nie powiedziała nic więcej, więc Jeżynowa Gwiazda uznał, że teraz jego kolej na przemowę.
- Niestety mam złą wiadomość - zaczął, a wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku - Ognista Gwiazda nie żyje. Dołączył w szeregi Klanu Gwiazdy, a ja musiałem zająć jego miejsce.
Na polanie rozległy się ciche pomruki. Koty szeptały między sobą i chociaż, że Jeżynowa Gwiazda nie słyszał ich słów, wiedział co mówią. O tym, że nie wyszkolił jeszcze żadnego ucznia i o tym, jak dziwne jest, że Ognista Gwiazda stracił wszystkie pozostałe życia w jednym momencie.
- Nowym zastępcą został Paprociowe Futro... - kontynuował i przerwał, gdy głośniejszy głos wybił się nad pozostałe.
- Przecież Ognista Gwiazda miał jeszcze dużo żyć! - wykrzyczał Kamienny Strumień, wojownik Klanu Rzeki. Parę kotów mu przytaknęło.
- To nie sprawa Klanu Rzeki - powiedział Jeżynowa Gwiazda w stronę wojownika. Starał się brzmieć spokojnie, ale jego głos i tak przypominał warczenie - Ognista Gwiazda zginął przez wypadek. A inne klany niech przyjmą do wiadomości, że mimo to jesteśmy silni
Kamienny Strumień nie odpowiedział. Inne koty też przestały między sobą szeptać, więc nastała chwila milczenia
- Klan Cienia - zaczął Czarna Gwiazda jak gdyby nigdy nic - również ma się dobrze. Zwierzyny nie brakuje.
- Podobnie w Klanie Wiatru - wtrącił krótko Pojedyncza Gwiazda. Najwyraźniej nikt nie miał już nic do dodania, ponieważ Czarna Gwiazda ogłosił, że wracają do obozu. Jeżynowa Gwiazda zeskoczył z gałęzi i rozejrzał się po odchodzących kotach. Wreszcie namierzył Jastrzębiego Mroza. Już chciał do niego podbiec, by pogratulować mu zostania mentorem, ale Klan Rzeki zaczął opuszczać wyspę, a Jastrzębi Mróz nawet nie zauważył brata. Przywódca westchnął tylko pod nosem i poszedł w kierunku klanowiczów, by zaprowadzić ich do obozu.
___________________________________________
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale nie miałam za bardzo weny i jakoś tak się rozlazło. Ale nadal żyję! Kolejny rozdział powinien pojawić się szybciej :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top