2.
Wieść o planowanym przez Ostrokrzewiastą Gwiazdę ataku na Klan Dzikiej Puszczy rozniosła się po klanie szybciej niż zielony kaszel. Minęły już trzy wschody słońca od zgromadzenia, a Lisia Gwiazda dalej nie podjęła żadnej decyzji, oprócz zwiększenia ilości patroli przy granicy z Klanem Aromatycznej Lawendy, w związku z czym koty niepokoiły się coraz bardziej.
Wśród tych zaniepokojonych kotów znajdowała się Czarny Liść, która właśnie wracała z patrolu wraz z Tonącą Sadzawką i Zakrwawionym Pazurem. Lisia Gwiazda podeszła do nich, aby wysłuchać raportu
— Nie spotkaliśmy żadnych kotów z Klanu Lawendy, lecz wyczuliśmy ich zapach na naszym terytorium. I to całkiem świeży — zameldował Zakrwawiony Pazur.
Przywódczyni posmutniała.
— Ostrokrzewiasta Gwiazda nie odpuszcza, ale przecież nie oddamy jej terytorium! Bardzo możliwe, że dojdzie jutro do bitwy, dlatego myślę, że powinniśmy się przygotować... — kontynuował zastępca.
— A nie możecie tego jakoś z nią... nie wiem, przegadać? Może znajdziecie jakieś inne rozwiązanie? — Wtrąciła Czarny Liść. Bardzo nie chciała, aby doszło do bitwy. Przerażała ją wizja, że jej pobratymcy mogliby zostać zranieni, bądź nawet zginąć.
— To się nie uda. Rozmowa nie sprawi, że zdobędą więcej zwierzyny, a znając charakter Ostrokrzewiastej Gwiazdy tym bardziej nic z tego nie wyjdzie — odpowiedziała Lisia Gwiazda — Musimy nastawić się na atak.
Po tych słowach przywódczyni odeszła, wskoczyła na Wielkie Drzewo i zwołała zebranie klanu. Poddenerwowane koty szybko się zebrały, ciekawe jaką decyzję podjęła ich przywódczyni. Czarny Liść wyszukała w tłumie srebrne futro swojej najlepszej przyjaciółki - Wiecznej Nadziei - i szybko zajęła obok niej miejsce. Zdecydowanie wolała usłyszeć ewentualne złe wiadomości od Lisiej Gwiazdy w towarzystwie Wiecznej Nadziei. Jej obecność dodawała Czarnemu Liściu poczucie komfortu i dziwnego bezpieczeństwa.
— Jak zapewne większość z was wie, jutro mija czwarty wschód słońca, a co za tym idzie, koniec terminu wyznaczonego przez Ostrokrzewiastą Gwiazdę. Po długim namyśle, uznałam, że lepiej będzie jeśli nie oddamy terytorium. Nawet jeśli Klan Aromatycznej Lawendy zaatakuje, powinni być zbyt słabi, aby długo i mocno walczyć, skoro mają problemy z pożywieniem — przemówiła Lisia Gwiazda. Było widać po wyrazie jej pyska, iż jest zmartwiona jutrzejszym dniem.
Decyzja Lisiej Gwiazdy nie spotkała się z aprobatą każdego członka klanu. Niektórzy zaczęli głośno okazywać niezadowolenie.
— Czy ty masz pszczoły zamiast mózgu?! — krzyknął ktoś z tłumu. Czarny Liść skrzywiła się na te słowa. Sama uważała, że decyzja przywódczyni jest mocno ryzykowna, lecz nigdy nie odważyłaby się użyć tak mocnych słów w jej stronę.
— Powinniśmy zaatakować pierwsi! — odezwał się inny głos.
— Co jeśli przegramy?!
Wśród zebranych panował donośny szmer, oceniający decyzję przywódczyni.
— Ja uważam, że Lisia Gwiazda dobrze zrobiła — szepnęła Wieczna Nadzieja do Czarnego Liścia — I tak nie ma zbyt wielu rozwiązań tej sytuacji, Ostrokrzewiasta Gwiazda postawiła nas w niewygodnej pozycji.
— Niby masz rację, ale nie zgadzam się z tym, że nie będą mieli sił do walki. Rozmawiałam na zgromadzeniu z Błyszczącą Łapą i nie wyglądała na zbyt wychudzoną...
— Dosyć tego! — warknęła Lisia Gwiazda, a chwilę po niej Zakrwawiony Pazur, którego głos był donośniejszy — Decyzja została podjęta, i tak nie możemy zrobić nic lepszego - miauknęła przywódczyni - Niech mentorzy dzisiaj i jutro przećwiczą walkę z uczniami, tak w razie czego. Koniec zebrania.
Mieszkańcy rozeszli się, jednak wciąż dyskutowali na temat decyzji podjętej przez przywódczynię ich klanu.
Natomiast Czarny Liść udała się do żłobka w odwiedziny do swojej mamy, która niedawno się ponownie okociła. Chciała pójść z Wieczną Nadzieją, lecz ta musiała iść na polowanie. Po drodze zahaczyła o stertę zwierzyny i wzięła największą mysz jaką udało jej się znaleźć.
Na miejscu zastała Plamisty Ogon leżąca i rozmawiająca ze swoim partnerem, a zarazem ojcem Czarnego Liścia i jej rodzeństwa - Zakrwawionym Pazurem. Między nimi leżała ich najmłodsza córka, Jarzębinka, pogrążona w głębokim śnie.
— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? — miauknęła Czarny Liść wchodząc do żłobka. Upuściła mysz przy łapach Plamistego Ogona.
— Śmiało, zostań na chwilę — odmiauknęła ciepło Plamisty Ogon.
— Dużo miejsca tu macie — zauważyła czarna kotka. Żłobek na ogół był całkiem wielki, ale przez to, że aktualnie była w nim tylko jedna karmicielka z jednym kociakiem, miejsca było sporo.
— Już niedługo. Słyszałaś, że Tonąca Sadzawka spodziewa się kociąt?
— Naprawdę? To świetnie.
— Może zostaniesz mentorką któregoś z jej kociaków? — wtrącił Zakrwawiony Pazur — Co prawda sama jeszcze niedawno byłaś uczennicą, ale zanim się urodzą i dorosną minie trochę czasu.
— Jakoś się nie widzę w roli mentorki — przyznała Czarny Liść.
— Też tak na początku myślałem, ale minęło mi, gdy tylko dostałem pierwszego ucznia. Tobie pewnie też minie — pocieszał ją.
Jednak Czarny Liść ani trochę nie czuła, aby miało to jej kiedyś minąć. Posiadanie ucznia było dla niej zbyt wielką odpowiedzialnością i miała nadzieję, że nigdy owego nie dostanie.
Czarna kotka spędziła jeszcze trochę czasu na plotkowaniu w żłobku, dopóki Wieczna Nadzieja nie wróciła z patrolu.
***
Powietrze było chłodne, trawę w całości pokryła rosa, a delikatnie światło księżyca oświetlało obóz Klanu Dzikiej Puszczy i przebijało się przez liście legowiska wojowników. W nim leżała zwinięta w kłębek Czarny Liść, wtulona w Wieczną Nadzieję i odurzającą się jej lawendowym zapachem. Smacznie spała, wykończona ciągłym zamartwianiem się o niedaleką przyszłość. Nagle po obozie rozniósł się koci krzyk, poprzedzony tupotem dużej ilości łap. Zbudzona tym hałasem, Czarny Liść wygramoliła się z posłania i ospałym wzrokiem spojrzała przez wejście do legowiska wojowników.
Ujrzała dużą grupę kotów, a Kukurydziane Futro, który stał na warcie przy wejściu do obozu, właśnie został powalony przez obcego jej kota.
Czarny Liść zamarła gdy zdała sobie sprawę, co właśnie się działo. W tym samym momencie powalony kocur krzyknął :
— Klan Aromatycznej Lawendy zaatakował!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top