◾Rozdział III◾
- Gadaj, co ty tu robisz - warknęła kocica. Kociak zamarł, zbyt przestraszony, by cokolwiek z siebie wykrztusić.
Ale duża, biało-ruda kupa futra nie odpuszczała.
- No, gadaj!
Kociak głośno przełknął ślinę i zastanowił się przez chwilę. Jak szybko opisać to wszystko, co się wydarzyło, od czasu, gdy zrozumiał, że jest jedynym kotem, który przeżył w swoim Klanie?
Kocica westchnęła.
- Dobra, chyba za ostro z tobą zaczęłam. Jesteś mały, mogłeś się przestraszyć.
Na te słowa pręgowany kociak zmarszczył czoło. Poczuł się urażony. Po swoich przeżyciach nie jest już zwyczajnym kociakiem!
- Nie prawda! - wypiął dumnie pierś. - Może trochę się przestraszyłem, ale jesteś niczym w porównaniu do tego, co mi się przytrafiło - palnął.
Kocica spojrzała na niego spode łba.
- W takim razie lepiej dla ciebie będzie, jeśli tymi przygodami będzie coś więcej od samotnego szlajania się po terytoriach Klanów - warknęła, ale tym razem już łagodniejszym tonem.
_______________________________________
Gdy delikatne ciało zderzyło się z koronami drzew, kociak stęknął, straciwszy dech. Na swoje szczęście (przynajmniej chwilowe) zatrzymał się na którejś z wielu gałęzi.
Jedyne co słyszał to szum w uszach i głośne bicie swojego serca. Miał zamknięte oczy. Gdy po kilku chwilach uchylił powieki, zauważył, że powoli zsuwa się z gałęzi. Zaczął gorączkowo szukać nowego oparcia dla łap, ale nadaremno. Po niesamowicie długim i przerażającym momencie kociak ponownie runął w dół, jednakże teraz na twardą ziemię a nie na konary w towarzystwie całkiem miękkich, na pewno łagodzących upadek, liści.
Gdy pręgowana kulka futra zdołała jakoś dojść do siebie, rozejrzała się dookoła. Drzewa były podobne do tych będących na terytorium Klanu Pioruna, czyli chyba nadal nie opuścił kawałku lasu należącego do rodzimego klanu.
Spróbował wstać, ale prędko powrócił do poprzedniej pozycji, bo w głowie mu się zakręciło. Jeszcze przez chwilę miał mroczki przed oczami. Cały kark go bolał. Siedział tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu zaczęło się ściemniać. Kociak zrozumiał, że musi schować się gdzieś przed nocą i tymi wszystkimi tajemnicami, jakie ona kryje. Nie miał zamiaru przekonać się o istnieniu tej reszty okropnych stworzeń takich jak lisy, o których karmicielki opowiadały kociakom w mroczne wieczory.
Zamrugał i ziewnął. Był już naprawdę wyczerpany.
W końcu udało mu się wypatrzeć dziurę w drzewie, w której mógłby przespać noc. Była na tyle niska, że mógłby tam wejść. Podczołgał się tam i usadowił. Fakt faktem, nie było to najwygodniejsze miejsce, tym bardziej w porównaniu do ciepłego i przytulnego żłobka, ale jakoś się nadawało.
Potem jakoś udało mu się zasnąć, chociaż nie był to twardy sen. Przy najmniejszym poruszeniu liści kociak się wzdrygał.
Wraz ze świtem słońca otworzył oczy i zamrugał sennie. Był śpiący, więc położył się z powrotem i próbował zasnąć dalej, jednak nic z tego nie wyszło. Odgłosy lasu budzącego się do życia nie pozwalały mu ponownie zajść w sen. Wstał więc i się rozglądnął.
Miał dwie opcje, jeśli chodziło o przyszłość - pierwszą było pójście do innych klanów, by sprawdzić, czy spotkało je to co Klan Pioruna. Drugą opcją było zawędrowanie... No, gdzieś indziej. Z opowieści karmicielek wynikało, że gdzieś niedaleko są pieszczochy, czyli inne koty. Ponoć Dwunożni dawali im tam jedzenie za darmo i oferowali schronienie, jednakże... Gdyby to wybrał, matka chyba nie pochwaliłaby tego wyboru.
Oczywiście to nie były dwie jedyne opcje, ale tylko one wydawały się w jakimś stopniu rozważne. W końcu nie miał zamiaru ani wrócić do starego obozu, ani zostać w tym miejscu w lesie na śmierć.
Już postanowił. W końcu musiał coś zjeść, inaczej głód bardzo szybko go zniszczy - i właściwie już to robił. Kociak był coraz słabszy. Nie przeżyje kolejnego dnia z pustym brzuchem.
Był tylko jeden problem...
-...w którą stronę do jakiegokolwiek Klanu albo domostw Dwunożnych? - zastanowił się na głos.
Po jakimś czasie namysłu skierował się w pierwszą lepszą stronę - intuicja podpowiadała mu, że powinna to być dobra ścieżka.
________________________________
- Myślisz, że ci uwierzę? - warknęła kocica, przerywając kociakowi opowieść. - I co, w ten właśnie sposób tutaj dotarłeś? Pachniesz mi tu jak pieszczoch, jesteś trochę za chudy jak na niego ale to pewnie dlatego, że wyruszyłeś do lasu. Tylko pytanie: czemu to zrobiłeś?
Kocurek przełknął ślinę.
- Chciałaś wiedzieć, jak tutaj trafiłem, więc zacząłem od momentu, gdy jastrząb mnie porwał...
- Skąd mam mieć pewność, że tego też nie zmyśliłeś? - przerwała mu ponownie.
- ...to mogę powiedzieć ci wszystko od początku - dokończył. - Jeśli mi nie wierzysz w jastrzębia, to spójrz na mój kark.
Biało-ruda kocica wychyliła się, patrząc na plecy kocurka. Rzeczywiście; do teraz została mu tam blizna po spotkaniu z brutalnymi szponami ptaka.
- Poza tym skąd pieszczoch miałby wiedzieć o jastrzębiach? - dodał.
- Słuchaj, a kim ty niby jesteś? - powiedziała i spojrzała na niego z półprzymkniętych żółtych oczu.
- Z Klanu Pioruna.
Kociak nie bał się już tej kocicy. Gdyby chciała, już dawno by go zabiła. Poza tym miał dziwne odczucie, że może jej zaufać.
- A ty z jakiego jesteś klanu?
Nastała cisza.
- Klanu Rzeki - powiedziała cicho.
- Czy tam też wszystkie koty... - zaczął, ale nie musiał dokańczać zdania. Ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Chodź, znajdźmy jakieś schronienie - zaproponowała po kolejnej chwili ciszy. Wrogi ton jej głosu zniknął. Chyba zrozumiała, że najwyraźniej są po jednej stronie. - Potem opowiesz mi resztę.
Wstała i, nie oglądając się za siebie, poszła w jedną ze stron w środku lasu. Kociak bez słowa wstał i w pośpiechu podążył za nią.
- Jak masz na imię? - spytał, gdy udało mu się ją dogonić. Co jak co, ale miał krótsze łapy i gorszą kondycję od klanowej wojowniczki.
- Słonecznikowa Łąka - odparła, nie zatrzymując się.
kociak pokiwał głową. Miała ładne imię.
- Ja jestem Niezapominajek - miauknął.
______________________
No więc ee trochę zwlekałam z publikacją, bo nie mogłam wymyślić imienia dla tego kociaka więc zapytałam się Was na mojej tablicy ogłoszeń, jakie mogę mu nadać.
Wygrało Niezapominajek.
Dziękuję wszystkim za pomoc!
Pytanko - jak wam się podoba ten rozdział? Macie już jakieś teorie spiskowe na temat kontynuacji? Hehe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top