Rozdział 3
Zmęczony, niechętnie wstałem z łóżka. Nie czułem się najlepiej. Wziąłem leki i popiłem je leżącą przy łóżku wodą. Wyciągnąłem z szafy czarne dresy oraz bluzę. Odłożyłem ubrania na krzesło i poszedłem na swoją "siłownie". Trenowałem ciężej i dłużej niż zwykle, jednak w granicach swoich możliwości. Zabrałem łachmany i wziąłem prysznic. Zrobiłem śniadanie dla siebie oraz Natalii. Jej porcje odłożyłem pod talerzyk, a swoją zjadłem. Zebrałem wszystkie śmieci i wraz z workiem z kosza odłożyłem je pod drzwi. Założyłem buty i zabierając wory, zbiegłem po schodach, pamiętając, by zakluczyć drzwi. Po chwili znalazłem się przy wielkich śmietnikach, gdzie wrzuciłem odpowiednio posegregowane odpady. Zamiast wrócić do domu, postanowiłem przejść się po doskonale znanej mi okolicy.
Gdyby nie to, że chciała uratować tą dziewczynkę, spacerowałbym teraz wraz z Megan. Być może mielibyśmy dzieci, zwierzaki, dom. Nie uzależniłbym się od papierosów, alkoholu, ani nigdy nie zapaliłbym gibona. Nie potrzebowałbym stałej opieki psychologa, leków. Wszystko potoczyłoby się inaczej, lepiej. Tyle czasu czekam na coś, co w końcu odmieniłoby mi życie, chyba bezsensownie.
Powróciłem do domu z lekko zaszklonymi oczami. Jakoś tak wyszło. Ściągnąłem buty i poszedłem do sypialni. Usiadłem przy biurku, gdzie postanowiłem o wykonaniu ćwiczeń językowych. Nie mogę zaprzepaścić tego, co osiągnąłem.
Minęły może dwie godziny, a ja odstawiłem wszystkie książki. Pora na pracę magisterską.
Natalia- Hej, mogę wejść?- powiedziała zza drzwi.
Jakub- Pewnie, wchodź.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia, po czym usiadła na łóżku. Odwróciłem się w jej kierunku na obrotowym krześle.
Natalia- Jak się czujesz?- zapytała speszona.
Jakub- Względnie. Mogło być lepiej, ale narzekać nie będę.
Natalia- Wziąłeś leki?
Jakub- Wziąłem, bez nich nie dałbym rady. Nie musisz się o nie martwić, nie dopuszczę do tego, aby ich nie przyjąć.- uśmiechnąłem się.
Natalia- Dobrze.
Jakub- A jak się spało?
Rozwinęła się rozmowa. Całkiem przyjemna. Wypełniała ciszę i poniekąd uzupełniała naszą realną relacje. Przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Odebrałem połączenie, które było od mojej rodzicielki.
Jakub- Halo?
Mama- W końcu! Nie uwierzysz!
Jakub- Co się stało?
Mama- Mamy dawce dla Krzysia!
Jakub- Naprawdę?- spytałem ucieszony.
Mama- Tak! Jeśli możesz, przyjedź szybko, bo później będą go operować, im szybciej tym lepiej.
Jakub- Zaraz będę.- powiedziałem, a uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy.
Mama- Czekam! Pa!- powiedziała, po czym nie czekając, aż odpowiem, rozłączyła się.
Natalia- Co się stało?
Jakub- Mój młodszy brat choruje na mukowiscydozę. Potrzebuje przeszczepu płuc, który zapewne będzie musiał mieć miejsce ponownie za trzy- cztery lata. Gdybym miał swoje w dobrym stanie, bez wahania oddałbym mu swoje. Wracając, mają dawce!
Natalia- To świetnie!
Jakub- Chcesz jechać ze mną?
Natalia- A chcesz?
Jakub- A dlaczego nie?
Natalia- No nie wiem, to w sumie taka trochę twoja prywatna sprawa, czy coś.
Jakub- Nie jest prywatna, ucieszy się, że przyjechałem z tobą.
Natalia- Prawie gotowa jestem, tylko się pomaluję.- udała się w kierunku swojego pokoju
Jakub- Dobrze, leć.
Zabrałem portfel, klucze oraz telefon i włożyłem wszystko do kieszeń. Wróciłem na swoje miejsce, aby nie zastać się na śmierć w oczekiwaniu na dziewczynę. O dziwo zebrała się całkiem sprawnie. Ubraliśmy obuwie i udaliśmy się do samochodu. Ruszyłem w kierunku szpitala.
Natalia- Ile ma lat?
Jakub- Czternaście, niedawno skończył.
Natalia- Kurwa żal mi go w chuj, Bogu ducha winny.
Jakub- Mi też, nawet nie wiesz jak ciężko było mi się z tym pogodzić, że mogę w każdej chwili jeszcze jego stracić, wystarczy choć delikatna interakcja z jakimś tam wirusem i go nie ma.
Natalia- To twoje jedyne rodzeństwo?- westchnęła.
Jakub- Miałem starszą siostrę.
Natalia- Miałeś?
Jakub- Miałem. Była cudowną osobą, ale nie wytrzymała presji społeczeństwa.
Natalia- Ile miała lat?
Jakub- Ona dziewiętnaście, ja szesnaście, a Krzyś trzy latka. Wszystko mi mówiła, ufała. Wiedziałem od dawna, co planuje, ale nie byłem w stanie jej zatrzymać. Nic nie mogłem zrobić. Pewnego dnia została sama w domu, a ja z rodzicami i z młodym pojechaliśmy do dziadków. Wiedziałem co się stanie, ale starałem się tego nie pokazywać, dla niej. W końcu wróciliśmy do domu, strasznie się bałem. Usiadłem na kanapie, a rodzice rozpakowywali obiad oraz słodycze od babci. Niespodziewanie młody pobiegł do łazienki. Nie wiedziałem, co mam zrobić, aby tam nie wszedł, chciałem go złapać, ale rodzice nakazali mi zabrać swojego "pieniążka".
- Mamo! Kasia znowu śpi w wannie!- krzyknął z łazienki.
Było już za późno i na ratunek jej i na uniknięcie zobaczenia trupa przez Krzysia. Wraz z mamą poszedłem do łazienki. Mama było już naszykowana do opierdolenka jej, jednak widząc jej podcięte żyły w zimne ciało w wodzie wymieszanej z krwią. Szybko zabrała Krzysia i podała go tacie, którego uwagę przykuło jej zachowanie. Zabrał młodego do salonu i zaczął się z nim jakkolwiek bawić. Mama prawie zemdlała, płakała, a ja wraz z nią. Z Kasią dogadywałem się lepiej niż ze swoimi znajomymi, rozumieliśmy się. I dlatego dałem jej odejść.- rozpłakałem się.
Tak samo zareagowała navcia. Próbowałem się uspokoić, aby nie martwić brata. Dopiero na gdy byliśmy już przy szpitalu, oboje jak na zawołanie się opanowaliśmy. Natalia poprawiła makijaż, aby dobrze wyglądać. Wysiedliśmy pod budynkiem, a następnie weszliśmy do środka. Przywitałem się z doskonale znanymi mi pielęgniarkami, po czym udaliśmy się do sali, w której leży Krzyś.
Jakub- No dzień dobry!- rozłożyłem ręce w geście powitania.
Krzyś- Kuba!- ucieszył się.
Podszedłem do łóżka, aby zbić z nim grabę, a navia podała mu rękę.
Natalia- Hej, Natalia jestem.
Krzyś- Krzysiek, Krzysztof, dla znajomych imbecyl.- powiedział, na co od razu się uśmiechnęła.
Jakub- Zachowuj się, imbecylu.- zaśmiałem się.
Krzyś- Zachowuje się przecież, to ty nie powiedziałeś, że masz dziewczynę w końcu.
Jakub- To moja znajoma.
Krzyś- Znajoma?- poruszył brwiami.
Natalia- Znajoma.- uśmiechnęła się rozbawiona jego zachowaniem.
Krzyś- Niech wam będzie.
Jakub- Słyszałem, że ktoś tu będzie miał nowe płuca!- zmieniłem temat.
Krzyś- No będą.
Krzyś- Ale powiedz szczerze.
Jakub- No?
Krzyś- Myślisz, że dożyje osiemnastki?- spojrzał na mnie smutnymi oczami.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu, a głos nagle się unieruchamia. W brzuchu zaczęło coś się dziać, byłem bliski ataku.
Jakub- Oczywiście, co to za pytanie? Dożyjesz osiemdziesiątki to przynajmniej, zobaczysz.- pogłaskałem go po dłoni i delikatnie pocałowałem w czoło.
Krzyś- Czyli zdążę legalnie napić się alkoholu, piękna sprawa.
Jakub- Tylko uważaj później, żeby się nie uzależnić.
Krzyś- Przecież wiem, tyle razy mi to tłukłeś do tego pustego łba, że jesteś wraz z ojcem przykładem, czego nie robić. Tak samo mam nie ruszać papierosków, bo szkodzą i nie ruszać narkotyków.
Jakub- Ślicznie mnie recytujesz młody.
Natalia- Tylko żebyś tego później nie zapomniał, bo skończysz streamując picie wódki.
Jakub- Jak ty.
Natalia- Dokładnie.
Krzyś- Zapamiętam.
Jakub- Dobra młody, jeszcze do ciebie przyjdę po operacji. Muszę iść do lekarza coś tam podbić i porozmawiać.
Krzyś- Tylko nie wyrywaj pielęgniarek!!
Jakub- To nie ich liga.- wzruszyłem ramionami i zrobiłem "naszą" minę.
Pożegnaliśmy się i opuściliśmy salę. Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Natalia przykucnęła przy mnie, głaszcząc po ręce w ramach dodania otuchy. Nie jestem na tyle silny aby to wytrzymać. Dopiero po chwili wziąłem się w garść. Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku mieszkania, w którym poszło już łatwo. Zjedliśmy obiad, po którym udałem się do pokoju. Spaliłem jointa oraz dwa szlugi. Po chwili zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top