XVI
Z najwyższego piętra wieżowca rozpościerał się widok na prawie całą Yokohamę. Krajobraz ten zarówno kusił, jak i nękał; zachęcał do podbicia, ale przerażał też swoją rozpiętością. Był domem, ale jednocześnie również dziczą pełną niebezpieczeństw. Tak właśnie widział go Mori Ougai, szef Mafii Portowej.
Wpatrywał się on w ten krajobraz również w momencie, w którym drzwi przestronnego gabinetu otworzyły się, wpuszczając do środka jego podwładną.
Higuchi Ichiyou ukłoniła się. Wyglądała zupełnie tak samo sztywno jak zawsze, ale Moriemu nieszczególnie robiło to różnicę. Doceniał jednak fakt, że miała zdolność szybkiego i jasnego odpowiadania na pytania. Akurat jej brak często doskwierał członkom Mafii z niższych stanowisk, co zresztą miało swoje przełożenie w samym fakcie, że nigdy nie zasłużyli sobie na awans.
– Witaj z powrotem. Raport? – Mori odłożył długopis, obdarzając kobietę zainteresowanym spojrzeniem.
– Akutagawa-senpai jest obecnie w szpitalu, jego stan jest stabilny – oznajmiła kobieta nieco nerwowym, ale śmiałym tonem. – [F/n] [L/n] jest pod opieką Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, i zgodnie z informacją od naszego szpiega w Kamome, jest teraz w drodze do Yokohamy.
Mężczyzna pokiwał głową z uznaniem. W praktyce wiedział już wszystko, co chciał wiedzieć.
– Czy powinniśmy wysłać Czarne Jaszczurki?
– Nie będzie takiej potrzeby – odparł. Zanim zdążyła jednak zadać kolejne pytanie, rozległo się pukanie do drzwi, które otworzyły się chwilę później.
Mężczyzna, który wszedł do środka, wyglądał na niego zirytowanego, jak gdyby właśnie przeszkodzono mu w czymś bardzo ważnym. Kapelusz na jego rudej czuprynie był przekrzywiony, starał się on jednak nie okazywać, z jakim pośpiechem przyszło mu dojść aż tutaj, bo w momencie otrzymania wezwania był praktycznie na drugim końcu miasta.
– Chuuya, dobrze cię widzieć!
– Witaj, szefie.
Mężczyzna w kapeluszu ukłonił się nieco pośpiesznie, stając obok Higuchi i, podobnie jak ona, wyczekując poleceń. Przybył tu z lekkim opóźnieniem, jednak w momencie w którym dotarła go wiadomość o wezwaniu wiedział już, że dostanie od szefa nowe zadanie. Przy wszystkim, co się ostatnio działo, nie było mowy, by obowiązki go ominęły.
– Higuchi, od ciebie nie oczekuję już żadnych akcji – oznajmił Mori rzeczowym tonem. – Chciałbym jednak, byś wciąż pozostawała w kontakcie z naszą wtyczką. Przekazuj mi na bieżąco informacje o wszystkich poczynaniach Kamome. Natomiast Chuuya... – Kapelusznik podniósł głowę, zakładając ręce. – Chciałbym żebyś miał na oku tę dziewczynę i działania Agencji. O nich też chcę wszystko wiedzieć.
– Kto odbije [L/n]? – odważyła się spytać Higuchi.
– Nikt. Przynajmniej na razie.
Na twarzach obu podwładnych pojawił się wyraz skonfundowania.
Mori jednak zaśmiał się tylko cicho, spoglądając na widok za oknem.
– Jeżeli yakuzie Kamome nie uda się przejąć [L/n], stary Rejin i tak w końcu umrze. Szkoda byłoby jednak zmarnować takiego asa, a Agencja i tak go nie użyje. Tak więc od tej chwili zadaniem Mafii będzie niedopuszczenie, by dostała się w ręce Kamome. A co do Agencji, traktujcie to jako tymczasowe zawieszenie broni.
✄
– Witaj, szefie.
Choć było już późno, dyrektor Zbrojnej Agencji Detektywistycznej spędzał czas w zaciszu swojego biura, cierpliwie czekając na zapowiedziane wcześniej przyjście swojego pracownika. Obaj wyglądali na nieco zmęczonych, jednak chcieli jak najszybciej rozwiązać ostatnie z ciążących na ich sercach wątpliwości.
– Witaj. Mówiłeś, że masz mi coś do powiedzenia. Słucham więc – odezwał się Fukuzawa, poświęcając obecnemu przed nim Dazaiowi całą swoją uwagę.
Zajmując miejsce na krześle po drugiej stronie biurka, Dazai zaczął mówić.
– Tak jak przewidywaliśmy, [F/n] nie jest bezpośrednim celem Mafii. Udało mi się podsłuchać rozmowę jednego z członka yakuzy Kamome z Yokohamy, wygląda na to że to oni planowali wykorzystać Zdolność [F/n] dla uratowania życia swojego przywódcy, natomiast Mafia po prostu chciała im przeszkodzić.
Fukuzawa westchnął, drapiąc się po karku.
– To może być bardziej skomplikowane, niż się wydawało – stwierdził, kręcąc głową. – Jak w ogóle na niego trafiłeś?
Na twarzy Dazaia pojawił się szeroki, beztroski uśmiech.
– Szantażował [F/n] i próbował zwinąć nam ją sprzed nosa. Usłyszałem dokładnie to, co sam jej powiedział.
Dyrektor tylko uniósł brew, wyraźnie oczekując dalszych wyjaśnień.
– Przekonaliśmy go, żeby tego nie robił, a potem...
– Przekonaliście?
– Daliśmy mu do zrozumienia, że nie będzie w stanie zabrać [F/n] jeśli nie może nawet wstać z podłogi – Dazai sprecyzował, a Fukuzawa stwierdził w duchu, że tak w sumie to nie chce znać szczegółów. – Wiemy też, że yakuza Kamome porwała Minho, przyjaciela [F/n]. To właśnie jego używała do szantażu. Skontaktowałem się też z osobą, która wydawała rozkazy tamtej.
– I?
– Powiedziałem, że Agencja nie odda [F/n]. Być może wypowiedziałem też im wojnę.
Fukuzawa zgromił go spojrzeniem.
– Dazai...
Mężczyzna uśmiechnął się w odpowiedzi, ale nic nie odpowiedział.
Przez parę chwil panowała cisza, przerywana tylko okazjonalnym szumem aut za oknem biura i klimatyzatora zawieszonego nad nim.
– Co myślisz o [F/n]? – spytał w końcu Fukuzawa. – Spędziliście z nią parę dni. Co sądzisz?
Dazai wyglądał, jakby zastanawiał się przez krótką chwilę.
– Wydaje mi się, że da sobie radę – oznajmił w końcu. – Chociaż uważam, że powinniśmy mieć ją na oku, na wypadek gdyby sprawy wyrwały się spod kontroli.
– A jej Zdolność?
– Ma nad nią kontrolę i wie jak używać jej na swoją korzyść. Jej moc to broń obosieczna, ale stanowi genialną linię obrony, szczególnie, gdy przeciwnik jej się nie spodziewa.
Fukuzawa pokiwał powoli głową.
– Czemu pytasz? Czyżbyś zastanawiał się nad przyjęciem jej do Agencji?
– Chyba za wcześnie na taką decyzję – odparł mężczyzna, wbijając wzrok w blat przed sobą. – Jest jednak Wyposażoną, a to znaczy, że nawet, jeśli ta sprawa się zakończy, nie powinniśmy zapominać o jej istnieniu. Ponadto, z tego co powiedziałeś mi wcześniej wynika, że jej Zdolność nie została nigdzie zarejestrowana. Powinniśmy to jak najszybciej naprawić.
Dazai podrapał się leniwie po brodzie, jak gdyby nieszczególnie nadążając już za biegiem sytuacji.
– Mam dla ciebie na razie tylko dwa zadania – Fukuzawa oznajmił po chwili. – Spróbuj dowiedzieć się, jakie plany ma na chwilę obecną Mafia. Być może woleliby raczej skierować się przeciwko wspólnemu wrogowi, niż działać przeciwko nam.
– Sugerujesz współpracę? – Dazai wyglądał na nieco rozbawionego.
– Raczej zawieszenie broni, tak, byśmy mogli skupić się na tylko jednym celu.
Dazai pokiwał głową.
– A drugie zadanie?
Dyrektor Agencji, po raz kolejny, zgromił go spojrzeniem.
– Wyśpij się w końcu.
✄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top