Rozdział 48 - Minho

Piątka wrogów, wolnym krokiem, coraz bardziej zbliżała się w kierunku chłopców. Thomas zaczął wolno chwytać za broń, znajdująca się przy jego spodniach. -E! E! E! Nawet o tym nie myśl!- Krzyknął znowu napastnik. Przez myśl Oll przez chwile przeszła taka dziwna myśl. Co by się stało gdyby Thomas wyciągnął pistolet, a wtedy zastrzelił wszystkich, rzecz jasna nie wiedząc o tym że w ich kierunku idzie jedynie trójka wrogów. -Na kolana! I ręce w górze!- Zatrzymali się. Wtedy Gally oraz Oll obezwładnili trójkę żołnierzy.

Dziewczyna natychmiast pobiegła w kierunku przyjaciół ściągając po drodze maskę. -Minho!- Krzyknęła przytulając mocno przyjaciela. Gally także nie pozostał obojętny. -Jak dobrze cię zobaczyć.- Uśmiechnął się chłopak także mocno ją przytulając. Następnie dziewczyna odsunęła się stając koło Gally'ego. -Gally?- Zdziwił się chłopak. -Minho.- Powiedział jedynie spoglądając w górę. -Oszaleliście.- Dodał, ruszając.

-Ale mieliście miny.- Oll zaśmiała się pod nosem. Następnie ruszyła za Gally'm doganiając go. -Nie pytaj nawet.- Powiedział jedynie Thomas, dotykając ramienia chłopaka. Minho zapewne sam zastanawiał się co go bardziej dziwi. To że to Gally jednak jest żywy. Czy to że Oll się z nim dogaduje, za czasu labiryntu skakali sobie do gardeł. Zanim ruszył z otwartą buzią obserwował rozmawiającą dwójkę.

Cała piątka udała się w dość przestronne miejsce. Wszędzie dało się słyszeć helikoptery oraz syreny. Grupka podzieliła się. Przy jednym murku przysiadł Thomas oraz Gally, a przy drugim, na przeciwko nich reszta.

Newt znowu zaczął głośno kaszleć. -Newt, jak się czujesz?- Nad chłopakiem nachylił się Minho. -Okropnie.- Wyjąkał. -Ale dobrze cię widzieć stary.- Dodał uśmiechając się. Oll przełknęła głośno ślinę. Następnie zdjęła z siebie niewygodną kurtkę. Minho prześlizgnął się do Thomasa. -Damy radę Newt.- Dziewczyna także próbowała pocieszyć przyjaciela. Do dwójki podszedł Thomas, po krótkiej wymianie słów z Minho. -No dobra. Wstajemy.- Próbował go podnieść. -W porządku?- Zapytał ledwo stojącego chłopaka. -Ta..- Oznajmił tylko, niemal się przewracając.

Dziewczyna ze łzami w oczach spojrzała na Gally'ego oraz Minho. Nie mogła patrzeć na to jak chłopak cierpi. Chłopaki wymienili między sobą kilka słów, po czym niebieskooki się podniósł i ruszył w kierunku pozostałej dwójki. Oll także ruszyła za nimi, a na samym końcu szedł Minho.

Dwójka wyprzedziła wszystkich, Minho wraz z Thomasem wzięli Newta, na przodzie biegł Gally wraz z Oll. Nagle coś bardzo głośnego wybuchło. -Mamy tylko zniszczyć dreszcz a nie całe miasto.- Powiedział Gally, widząc jak wali się mur cały w ogniu. -Tego nie było w planach.- Odezwała się Oll z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. -Gally, idziemy.- Wpatrywanie w ogień przerwał Thomas, natychmiast ruszając.

-Tunele są na wprost. Kur..- Odezwał się Gally kierujący się w tamtym kierunku, jednak wtedy zobaczyli barykadę z żołnierzy. -Głowa nisko!- Warknął. Połowa ulicy była pełna wrogów, przygotowani byli do walki. Piątka zatrzymała się przy wysokiej donicy. Wystawały z niej bowiem ładnie wyhodowane liście.  Dziewczyna zasłoniła sobie usta rękami by nie zacząć krzyczeć, jej oczy były ogromnych rozmiarów, a serce zaczęło walić jak szalone. Znajdujący się koło niej Gally, zerkał na ulicę.

-Szlag by to.- Oparł się zerkając na nią. Dodatkowo cała trzęsła się z nerwów. Na ulicy cały czas dało się usłyszeć krzyki. Wszyscy głęboko oddychali przez stres. -Na co oni czekają?- Zdziwił się Minho. Na odpowiedź nie musieli długo czekać gdyż ponownie za nimi coś wybuchło. Następnie tłum krzyczących ludzi zaczął biec wzdłuż ulicy. -Schowajcie się!- Spanikował Thomas. Usłyszeli falę strzał. -Leżcie! Leżcie!- Krzyknął któryś z chłopców a nad głową Thomasa rozwalił się lekko murek od strzału...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top