Rozdział 44 - Rozmowa
W końcu dotarli do włącznika światła który przekręcił Gally, a w tunelu zapaliło się wiele rozłożonych jedna po drugiej lamp. -Trzymajcie się blisko, to spory kawałek.- Powiedział idący na przodzie chłopak. Zaraz za nim szła Oll cały czas się rozglądała. Raz patrzyła w przód, raz w tył. Następny był Newt, chłopak szedł raczej znudzony patrząc przed siebie. Na samym końcu szedł rozglądający się Thomas. Przez większość czasu panowała cisza.
-Zimno ci?- Odezwał się nagle Gally widząc że Oll się cały czas obejmuje. Zaskoczona uniosła brwi spoglądając na niego. -Nie, po prostu nieswojo się tutaj czuje.- Wymusiła się na mały uśmiech podchodząc bliżej. -Co się z wami działo po labiryncie?- Zapytał zaciekawiony. Dziewczyna ponownie na niego zerknęła. -Zaraz po labiryncie zgarnął nas dreszcz, o czym oczywiście nie wiedzieliśmy. W skrócie uciekliśmy, odnaleźliśmy prawe ramię. Teresa nas zdradziła, przez co pojmali Minho, i dlatego chcemy go uratować.- Opowiedziała.
-W jeszcze większym skrócie, nie nudziliśmy się.- Uśmiechnęła się słodko widząc zmieszaną minę Gally'ego. -A z jakiś przyjemniejszych spraw.- Zaśmiał się chłopak. Oll udała że chwilę się zastanawia. -Odnalazłam wujka.- Odpowiedziała. -Kto by się spodziewał.- Ponownie wzruszyła ramionami.
Następnie przedostali się przez tory na dworzec. Jakby nigdy nic przeszli przez tłum ludzi. Znaczna większość ludzi miała ubraną maskę, ale zdarzali się też tacy bez maski na twarzy. Chwilę później wydostali się z tłumu i ruszyli po schodach którymi wydostali się z dworca. Im oczom ukazały się oświetlone przeróżnymi kolorami wieżowce. Niczym dawne metropolie, wielkie miasta. Piękny widok. Gwieździste niebo także odbijało się o oszklenie. Niedaleko od nich przejechał pociąg, wyglądał jakby szybował w powietrzu.
Trójka z fascynacją przyglądała się temu miejscu. Gally jedynie patrzył na ich twarze. -To nie przypomina strefy.- Odezwał się Newt. -Za 15 minut godzina policyjna. Prosimy kierować się do domów. Pamiętajcie wasze bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze.- Rozbrzmiał się komunikat. -Lepiej się tutaj nie plątać. Wiem że to trudne, ale spróbujcie się tak nie dziwić.- Odezwał się Gally ruszając dalej. Oll przełknęła głośno ślinę zerkając na przyjaciół, następnie ruszyła za chłopakiem.
Czwórka biegała pośród budynków, próbując nie zostać przyłapana przez jeżdżące wozy, które patrolowały ulice. Było to czasem nieco trudne, ponieważ jeździli bez przerw, jedynym pozytywem były wyjące syreny, dzięki którym łatwiej było stwierdzić skąd nadjeżdża pojazd. -Więcej ich niż zwykle.- Stwierdził Gally. -Zakładam że macie coś z tym wspólnego.- Zerknął na trójkę. Jednak nikt nic nie powiedział. -Wynośmy się stąd.- Zakończył ruszając dalej.
Po biegu dotarli do muru. Gally nachylił się z rękoma aby Newt najpierw się wspiął. Było dość wysoko. Następnie na ręce Gally'ego nadepnęła Oll, która dodatkowo została wciągnięta przez Newta, ze względu na swój niski wzrost. -Dzięki.- Wyszeptała cicho. Rzecz jasna gdyby nie miała pomocy, sama byłaby wstanie się wspiąć, jednak gdy ma okazję, to dlaczego z niej nie skorzystać. Następny był Thomas który nie przyjął pomocy Gally'ego i sam wspiął się na górę. Na samym końcu wszedł lekko zirytowany tym Gally.
Czwórka zaczęła się wspinać coraz wyżej po murze. Ostatecznie znaleźli się na wysoko położonym alla balkoniku. Wszyscy stanęli przy szczebelkach patrząc w kierunku miasta. -Proszę bardzo.- Odezwał się chłopak. -Jeśli mają Minho, to tam go trzymają.- Spojrzeli na równie pięknie oświetlony budynek. Wyglądał nieco inaczej niż pozostałe.
Gally wyciągnął z ukrycia lornetkę. -Lawrence od dawna kombinował jak się tam dostać.- Powiedział patrząc przez lornetkę na budynek. -Pełno tam żołnierzy i wszędzie monitoring.- Wyjaśnił. -Skanery na każdym piętrze.- Dodał, odchodząc od lornetki. -To jakaś cholerna forteca.- Odezwał się Newt. -No, ale podobno znasz sposób.- Odezwał się także Thomas. Oll jedynie słuchała rozmowy chłopców patrząc na budynek.
Zapanowała krótka cisza. -No może.- Zaczął Gally. -Jak może? Co to znaczy może?- Oburzył się ciemnowłosy. -Zobacz.- Niebieskooki lekko się odsunął, robiąc miejsce dla Thomasa przy lornetce. Chłopak podszedł do niej, zerkając. Po chwili lekko się odsunął nadal zerkając w kierunku budynku. -Ten sposób który znam raczej wam się nie spodoba.- Stwierdził Gally.
Thomas który na chwilę na niego zerknął, ponownie wrócił wzrok na budynek...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top