Rozdział 25 - Wisielce

Faceci którzy przedtem szli koło nich zbliżyli się do grupki coraz bliżej, zabierając im coraz więcej przestrzeni. -Miewacie wrażenie że świat jest przeciwko wam?- Zapytał ten cały Jorge. Oll prychnęła pod nosem a Minho i Thomas spojrzeli po sobie.

-Mam tylko trzy pytania. Skąd przyszliście? Dokąd idziecie? Co na tym zyskam?- Zapytał facet jednocześnie chwytając za szklankę której się najpierw przyjrzał, oraz chwycił dzbanek w którym się znajdowała przeźroczysta ciecz.

Po wypowiedzeniu pytań zaczął sobie ją wlewać do szklanki patrząc na nastolatków którzy milczeli. -Nie wszyscy na raz.- Zirytował się. -Szliśmy w góry.- Odezwał się wreszcie Thomas. -Szukamy prawego ramienia.- Dodał. Jako odpowiedź uzyskali ciche śmiechy.

-Czyli duchów.- Uśmiechnął się facet upijając zawartość szklanki. -Pytanie drugie. Skąd przyszliście?- Powtórzył. Thomas i Minho znowu spojrzeli po sobie. -To nasza sprawa.- Odpowiedział Minho.

Facet jedynie się lekko uśmiechnął robiąc mały ruch ręką. Minho i Thomasa złapało dwóch facetów rzucając ich na kolana. Dziewczyna chwyciła jakiś przedmiot leżący na stole i podeszła do Thomasa. -Precz z łapami!- Oburzył się chłopak. Dziewczyna przyłożyła urządzenie do karku skanując powierzchnie. -Milcz dzieciaku.- Powiedziała jedynie.

Wtedy zostali puszczeni. -Miałeś racje.- Powiedziała dziewczyna. Facet założył okulary przyjmując urządzenie od dziewczyny. -O czym ona mówi?- Zapytał Thomas. Facet uśmiechnął się szeroko zdejmując okulary.

-Przykro mi. Oznakowali was. Jesteście z dreszczu.- Powiedział facet. -A to znaczy, że jesteście bardzo cenni.- Dodał. Faceci zaczęli się do nich zbliżać...


-I na co ci to było?- Zapytała zirytowana Oll wisząc do góry nogami. Tak właściwie jak reszta. Powiesili ich. -Doskonały plan, posłuchajmy co powie.- Zirytował się także Minho. -Świetnie nam poszło.- Dodał.

-Przymknijcie się.- Odpowiedział jedynie Thomas. -Próbuje dosięgnąć liny.- Odezwał się siłując się by jej dosięgnąć. Nie wyszło jemu.

-Jak wam się tu podoba?- Zapytał podchodzący do nich Jorge. -Czego chcecie?- Zapytał stanowczo Thomas. -Dobre pytanie.- Zaśmiał się facet patrząc na chłopaka. -Moi ludzie chcą was odsprzedać dreszczowi. Brak im ambicji. Ale ja jestem inny. Coś mi mówi że wy też.- Mówił facet.

-Krew napłynęła mi do mózgu.- Odezwał się Minho. -Albo ten gość bredzi.- Dodał. -Mówcie co wiecie o prawym ramieniu.- Rozkazał. -Podobno to duchy.- Powiedział Newt prześmiewczo. -Przypadkiem w nie wierzę. Zwłaszcza gdy słyszę jak gawędzą w eterze.- Powiedział Jorge podchodząc do dźwigni.

-Powiedzcie co wiecie. To może się dogadamy.- Odezwał się poważnie. -Nie wiemy wiele.- Powiedział Thomas. Facet patrzył na nich poważnie, pociągając lekko za dźwignie, a wiszący opadli kawałek w dół.

Z ich ust wydostały się krzyki. -Dobra już dobra!- Powiedział Thomas. -Ukrywają się w górach. Zaatakowali dreszcz i odbili dużą grupę. To wszystko.- Opowiedział Thomas. Jorge już otworzył usta chcąc coś powiedzieć jednak usłyszał swoje imię.

Inny facet podszedł najpierw spoglądając na dzieciaków. -Co robisz?- Spytał. -Nawiązujemy znajomość.- Odpowiedział Jorge. -Skończyliśmy.- Uśmiechnął się patrząc na Thomasa. -Ej zaczekaj. Więc nam nie pomożesz?- Zapytał Thomas. Drugi z facetów podejrzliwie się spojrzał. -Nie martw się. Wrócicie gdzie wasze miejsce.- Uśmiechnął się Jorge. -Cholera..- Powiedziała pod nosem Oll.

Następnie ruszył. -Trzymajcie się.- Powiedział na odchodne. Gdy drugi facet odszedł, Oll próbowała się rozbujać tak aby dotknąć liny. Zamachnęła się i dosłownie centymetr został jej do nóg. Opadła znowu na dół z znudzoną miną. -Trzeba wymyślić coś innego.- Powiedziała niskim tonem. -Spróbuj jeszcze raz.- Powiedział Thomas. Oll wzięła głęboki wdech z niedowierzaniem. Znowu próbowała się rozbujać co chwilę zajęło, a następnie z głośnym stęknięciem znowu próbowała złapać nóg.

Jedną ręką dotknęła nogawki i już miała nadzieję, lecz gdy zamachnęła drugą ręką to pierwsza się wyślizgnęła i hektycznie opadła w dół. Pisnęła cicho bo się tego nie spodziewała. -To jaki masz teraz plan geniuszu?- Zapytała pełna irytacji.

-Teresa. Widzisz to?- Zapytał Minho patrząc na miejsce gdzie znajdowała się dźwignia a także szczebelki za które dziewczyna mogłaby się złapać. Teresa jemu przytaknęła. Plan był teraz taki że Minho popycha tam Teresę. Najpierw musieli się rozbujać by ją w ogóle złapał Minho. Oll nie do końca wierzyła w powodzenie tej akcji więc z znudzoną miną jedynie przyglądała się reszcie nie biorąc zbyt wielkiego udziału. 

Po chwili Minho złapał dziewczynę i popchnął ją do przodu -Raz dwa i jazda trzy-. Wszyscy spojrzeli zaciekawieni, było blisko, naprawdę blisko, niestety nie udało się. Minho wydał z siebie dźwięk niezadowolenia... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top