Rozdział 23 - Spacer

Patelniak wysypał piasek z butów. Winston dalej ciężko oddychał, a raczej walczył o każdy wdech.

Thomas stał na górce patrząc w kierunku gór. Naglę w jego kierunku ruszyła Teresa. Zaczęli rozmawiać. Przerwał im jednak Newt. -I jak?- Krzyknął. Thomas chwilę się zastanawiał. -Jeszcze kawałek.- Odpowiedział w końcu.

Newt odwrócił się w stronę pozostałych. -Nie przekonał mnie.- Powiedział. Oll złapała się za głowę. -Nie do wiary..- Wypowiedziała pod nosem. -Co nie..- Zaśmiał się także pod nosem Newt. Dziewczyna uśmiechnęła się.

Zapadła chwilowa cisza. Nagle Patelniak który siedział nieopodal Winstona zauważył że chłopak trzyma broń. W ostatnim momencie zareagował przed tragedią. Jednak i tak wydostał się strzał który na szczęście nikogo nie trafił. -Hej!- Wrzasnął Patelniak.

-Chodźcie tu!- Krzyknął. -Przestań! Oddaj to!- Krzyczał dalej Patelniak wyrywając Winstonowi broń. -Co się dzieję?- Zapytał od razu Thomas którzy przybiegł do reszty. -Nie wiem. Złapał broń i próbował..- Mówił Patelniak.

Winston podniósł się lekko plując czarną cieczą. -Co ci jest?- Zapytał Thomas kucając przy nim. Chłopak zaczął kaszleć ponownie kładąc się na plecach. -To rośnie.- Powiedział Winston odsłaniając koszulkę. Oll odwróciła wzrok nie mogąc patrzeć na obrzydlistwo.

-We mnie.- Dodał chłopak. Następnie zasłonił znowu brzuch koszulką. Zapadła cisza, w której wszyscy zastanawiali się co teraz? -Już po mnie.- Stwierdził Winston. -Proszę. Nie dajcie mi się zmienić w potwora. Proszę.- Powiedział unosząc rękę.

Newt zerknął na broń którą trzymał Patelniak następnie zabrał mu ją. -Newt..- Zaczął niezadowolony Patelniak jednak Thomas mu przerwał. Newt zbliżył się i jedynie kucnął przy Winstonie kładąc jemu broń na torsie a na broni jego rękę.

-Dzięki.- Powiedział słabo Winston. -Zjeżdżajcie stąd.- Dodał jedynie. -Żegnaj Winston.- Wyszeptał Newt podnosząc się. Jeszcze raz zerknął na przyjaciela, chwycił plecak a następnie ruszył. Następna była Oll, wzięła głęboki wdech chwytając za plecak i także ruszyła. To samo zrobił Aris. Następnie Minho jeszcze raz kucając koło kolegi by chwycić butelkę z wodą. Wtedy Teresa ruszając szybkim tempem. Przedostatni był Patelniak, chłopak miał wielkiego smutnego grymasa na twarzy.

Teraz już tylko Thomas stał przy chłopaku wpatrując się w niego z niedowierzaniem ale i także smutkiem, ogromnym smutkiem. -W porządku.- Powiedział jeszcze Winston. -Przykro mi..- Wypowiedział Thomas a w jego oczach zebrały się łzy.

Chłopak schylił się po plecak ubierając go. -Thomas. Opiekuj się nimi.- Powiedział jeszcze Winston. Thomas bez dalszego słowa ruszył. Wszyscy szli w odstępie. Panowała cisza. Jedyny dźwięk jaki dało się usłyszeć to wystrzał z broni. Wszyscy stanęli naglę w miejscu.

Czekała ich jeszcze daleka droga.


Chwilkę przed zmrokiem zatrzymali się rozpalając ognisko. Wszyscy siedzieli przygnębieni prawię się do siebie nie odzywając. -Podobno jesteśmy odporni.- Powiedział Minho wpatrując się w ogień. -Widocznie nie wszyscy.- Odezwała się Teresa która także patrzyła na ogień.

Oll już prawie zasypiała. Oczy same jej się zamykały, co chwilę dało się usłyszeć ziewanie, zresztą jak przez cały dzień. Była wycieńczona. -Skoro Winston zachorował to pewnie reszta też może.- Odezwał się Newt. -Nie sądziłem że kiedyś to powiem, ale tęsknie za strefą.- Powiedział Patelniak a po jego policzku spłynęła łza...


Następnego ranka od razu ruszyli w dalszą drogę. Słońce znowu grzało niemiłosiernie. A do gór pozostawał nadal kawał. Z resztą nawet jakby dotarli do gór, to co dalej? Na pewno czekałaby ich dalsza wędrówka, co najgorsza to po górach. Oll przestawała tracić wiarę w to że Thomas wie co robi.

Na domiar złego skończyła się woda. Minho krzywiąc się wyrzucił gdzieś butelkę w dal.


Gdy zbliżał się zmrok postanowili się przespać na otwartej przestrzeni. Nigdzie w pobliżu nie było niczego pod czym by się dało schronić. Byli wycieńczeni.

Nagle obudził się Thomas. Otworzył oczy i z niedowierzaniem spojrzał przed siebie. Zauważył jakieś światła w oddali. -Hej..- Zaczął cicho. Podniósł się uderzając Newta w nogę a ten od razu się obudził. -Newt szybko. Patelniak, Aris, Oll.- Kontynuował Thomas. Oll przetarła oczy. -Tam coś jest.- Powiedział a wszyscy zdołali się już mniej więcej przebudzić.

-Co?- Zdziwił się Newt podnosząc się na równe nogi. -Widzicie?- Zapytał wskazując w tamtym kierunku. -Światła.- Uśmiechnął się. -Udało się.- Dodał. Wtedy usłyszeli głośny huk za sobą. Piorun walnął o pustkowie. Na niebie znajdowały się czarne chmury, a w nich rozładowywały się iskierki. Po chwili kolejny piorun walnął o pustkowie. Oll przełknęła głośno ślinę.

-Musimy tam iść. Szybko.- Powiedział Thomas, a na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Wszyscy bardzo szybko podnieśli swoje plecaki i ruszyli w pośpiechu... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top