Rozdział 14 - Ucieczka

-Tylko was straszy.- Odezwał się Gally. –Nie muszę, już się boicie.- Zauważył Thomas. –Ja też.- Dodał. –Ale wolę tam ryzykować niż tu zostać.- Wzgardził. –Nie powinniśmy tu być. To nie jest dom.- Mówił dalej. -Zamknęli nas tu. To pułapka. Tam mamy wybór. Stąd można wyjść. Wiem to.- Zakończył.

Kilka osób zaczęło się zastanawiać. W końcu podeszło do nich. –Gally to koniec. Chodźcie z nami.- Powiedział Thomas. Wręcz go zabłagał. Gally znowu się nad czymś zastanawiał. –Powodzenia z dozorcami.- Powiedział ostatecznie.

Bez kolejnych bezsensownych gadanin, reszta ruszyła w głąb labiryntu. Co chwilę skręcali. –Tędy!- Powiedział Thomas. I tak biegli i biegli. –To już nie daleko!- Krzyknął nagle.

Dobiegli do korytarza. Wszyscy przystanęli przy ścianie, Thomas lekko wyjrzał aby upewnić się, czy jest tam bezpiecznie. Na ich nieszczęście nie było. Dozorca pilnować wyjścia. –To dozorca?- Zapytał Chuck. –Tak.- Odpowiedział od razu Thomas. –Weź to i trzymaj się nas.- Powiedział Minho dając Chuckowi rzecz którą wyciągnęli z dozorcy. –Będzie Ok. Pilnuj się mnie.- Odezwała się Teresa związując włosy w kucyka.

-Jak go miniemy klucz otworzy wyjście. Trzymajmy się razem to damy radę. Wyjdziemy albo zginiemy walcząc.- Powiedział Thomas. –Gotowi?- Zapytał. Każdy przyszykował broń. –Naprzód!- Krzyknął. Wszyscy wyszli zza ściany krzycząc. Dozorca od razu ruszył w ich kierunku. –Uwaga!- Wrzasnął Thomas. Chłopcy próbowali go zepchnąć włóczniami. Stwór nadal blokował wyjście.

-Jeszcze raz! Naprzód!- Krzyknął i wszyscy znowu próbowali go nadziać na włócznie. –Uwaga na ogon!- Wrzasnął ktoś, dozorca nim zamachnął. Oll zrobiła unik a następnie biorąc zamach uderzyła mieczem w ogon potwora.

Dozorca przeraźliwie zawył łapiąc ogonem jednego z chłopców i wyrzucając go w przepaść.

Ktoś wpadł aby uderzyć go w nogi. Teresa zamachnęła się wywalając Chuckowi klucz z ręki. –Klucz!- Wrzasnął młody biegnąc po niego. –Uważaj bo spadniesz!- Wrzasnęła Teresa. Chłopczyk rzucił się na kolana ślizgając po przedmiot. Prawię by spadł. Dziewczyna w ostatnim momencie złapała chłopca.

Wtedy wyszło więcej dozorców. Po prostu wspięli się po ścianę. –Thomas!- Krzyknęła przerażona Teresa. Chłopcy od razu ruszyli na nich z włóczniami, jeszcze inni machali nożami a niektórzy maczetami.

Chuck i Teresa podbiegli do ściany która zaczęła się otwierać. –Idźcie!- Krzyknął Thomas. Dwójka biegiem ruszyła dalej.

Kolejny z chłopaków rzucił się na stwory i poległ. –Thomas! Tu jest kod! Osiem cyfr!- Krzyknęła Teresa. –Osiem sektorów.- Wyszeptał pod nosem. –Minho podaj kolejność sektorów!- Krzyknął.

-Co?- Odkrzyknął chłopak. –Podaj kolejność sektorów!- Wrzasnął ponownie Thomas. -7; 1: 5; 2; 6; 4- Dyktował chłopak. –Uwaga!- Krzyknął Newt widząc Dozorcę spadającego z góry. Potwór upadł na Minho który próbował nie dać się zjeść. Wtedy Jeff ruszył na stwora wbijając mu włócznie w głowę. Minho wycofał się do tyłu. Za to stwór ugryzł Jeffa zabierając go ze sobą.

Wszyscy byli już prawię bezpieczni weszli do okrągłego przejścia jednak Teresa dalej nie miała wpisanego kodu. –Minho podaj kolejność!- Krzyknął Chuck widząc że stwory nadal miały nad nimi przewagę. -6; 4; 8; 3! Masz?!- Krzyknął. –Wytrzymajcie! Jeszcze chwilę!- Krzyknął ktoś. -Otwiera się!-

Wszystkie ścianki zaczęły się zamykać miażdżąc dozorców które nie miały już drogi ucieczki. Wtedy zamknęły się alla drzwi zostawiając grupę w ciemności. Następnie otworzyły się inne drzwi. Weszli na jakiś dziwny korytarz. Światła zaczęły się zapalać jedno po drugim, oświetlając tym samym ciemne przejście. Wszyscy ruszyli wolnym tempem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top