Rozdział 1 - Oll
-Halo?!- Krzyknęła przerażona dziewczyna pędząc dziwną windą w górę. Zamrugała kilka razy próbując sobie cokolwiek przypomnieć, jednak w jej głowie panowała ogromna pustka. Przetarła oczy z których zaczęły pomału wypływać łzy. Rozejrzała się i jedyne co ujrzała to sporego rozmiaru skrzynie. Następnie spojrzała w górę, bardzo szybko pędziła w kierunku dziwnej klapy oraz strumienia światła.
-Słyszy mnie ktoś! Pomocy!- Wrzasnęła ocierając ponownie niewielki strumień łez. Znowu zerknęła w górę, była już prawię przy klapie. Światło było już także dość dobrze widoczne. Wtedy z jej oczu wyleciały kolejny raz łzy. Tona łez. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Nagle została obdarowana ogromnym strumieniem światła. Została oślepiona, natychmiast zasłoniła oczy rękoma.
Powoli zaczęła zabierać ręce, ostrożnie się rozglądając. –Cześć. Jestem Alby.- Ujrzała uśmiechniętego chłopaka. Wokół niego stało jeszcze kilkoro osób. Na palcach mogła zliczyć ilu. –To dziewczyna.- Usłyszała. Zerknęła w tamtym kierunku. –Gdzie ja jestem?- Zapytała od razu ocierając łzy.
-W bezpiecznej strefie.- Odpowiedziano jej. -Wyjdź już z tego pudła.- Uśmiechnął się chłopak wystawiając do niej rękę. Ostrożnie ją przyjęła. Następnie została oprowadzona po tym co tu było. A nie było tutaj wiele rzeczy. –Mamy trzy zasady.- Powiedział Alby. Dziewczyna zaciekawiona na niego zerknęła. –Pierwsza rób swoje. Wszyscy sobie pomagamy, nie mamy innego wyjścia. Druga, musimy sobie ufać. Trzecia nigdy i to przenigdy nie wchodź do labiryntu. Mogą to tylko biegacze.- Wytłumaczył chłopak.
-Labirynt?- Zapytała z niedowierzaniem dziewczyna rozglądając się. Z tej perspektywy widziała jedynie przeogromne mury. Chłopak kiwnął pozytywnie głową. –Za nie długo przypomnisz sobie swoje imię, a teraz chodź poznasz innych.- Powiedział kiwając ręką. Dziewczyna bez zastanowienia ruszyła za nim. –Cześć jestem Newt.- Powiedział wysoki chłopak podając jej rękę.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko od razu ją przyjmując. –A ja jeszcze nie wiem.- Zaśmiała się cichutko. –Witaj w domu.- Powiedział kto inny...
-----
3 lata później
Dziś był ten dzień. Kolejna osoba miała zawitać do strefy, a wraz z nią zapasy. Wszyscy czekali zaciekawieni kogo pudło dziś im przywiezie. Oll, bo tak miała na imię jedyna dziewczyna która się znajdowała w strefie, miała to gdzieś. Siedziała w lesie, gdzie było cicho i przytulnie. Rzadko z niego wychodziła, raczej radziła sobie ze wszystkim sama. Czasem przynosiła chłopcom drewno, a czasem oni przynosili jej zapasy. Tak jak ona innych, inni także nie odwiedzali jej zbyt często. Za bardzo za sobą nie przepadali. Mimo wszystko jej to odpowiadało. Lubiła samotność prawie tak samo jak dźwięki lasu.
W końcu nadeszła też chwila w której wszyscy mieli poznać nowego przyjaciela. Grupa chłopców zebrała się wokół pudła. Jak się spodziewano, był to następny chłopak. Chłopak był przerażony. Jak każdy. Każdy przechodził przez to samo.
Chłopcy najpierw zaczęli się śmiać z przerażonego chłopca. Następnie otworzyli wejście. Przy samym progu stanął Gally zerkając na przerażonego. Był to chłopak raczej szanowany. –Dawajcie go.- Powiedział wskakując do środka. –Cześć Świeżyno. Pobudka.- Powiedział wywalając go na zewnątrz. Był cały spocony z nerwów, gdy rzucono nim o ziemię wszystkie drobinki ziemi od razu się do niego przykleiły. –To fleja!- Krzyknął ktoś. Nawet Oll zaniepokoiły te wrzaski i śmiechy. Stanęła na drzewie zerkając co się dzieje na środku strefy. Jednak ciężko było cokolwiek zobaczyć.
–Przyda się w kuchni.- Powiedział kto inny. Następnie przerażony chłopak podniósł się na nogi zaczynając biec. –Mamy biegacza!- Wrzasnął kolejny z chłopaków. Przerażony nie oglądał się za siebie, do momentu kiedy przewrócił się o własne nogi. Wylądował na twarzy a gdy się podniósł bez wątpienia zauważył w jak fatalnej sytuacji bez wyjścia się znalazł. Rozejrzał się z niedowierzaniem dookoła. Jego oczom ukazał się ogromny mur. Niedługo później został zamknięty w klatce z drewna.
-Co się tu działo?- Zapytała dziewczyna opuszczając las. –Nowy to biegacz.- Zaśmiał się jeden z chłopców. –Gdzie teraz jest?- Zapytała z lekkim niepokojem. Chłopak bez wahania wskazał na klatki. Oll zmrużyła z niedowierzania oczy. Bez zbędnych słów ruszyła w tamtym kierunku...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top