XVII
— Skoro tego chcesz — szepnęła przerażona Kanclerz — to wiedz, że nie dowiesz się wszystkiego na raz. I tak już zapewne trochę wspomnień powróciło do ciebie, prawda? — Kobieta zdawała się wiedzieć o tym, chociaż Ona nie miała zielonego pojęcia skąd. — Ty je odzyskujesz samoistnie, a inni nie... Zresztą... — wzięła głęboki wdech. — Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Mam nadzieję, że przemyślisz moją propozycję oraz pójdziesz z nami.
— Pani poczeka — przerwała jej. — Zgadzam się. Pójdę z wami, ale tylko pod jednym warunkiem — wiedziała już jak wszystko rozegrać. Plan pojawił się w jej głowie nagle.
-—Tak? — Głos Kanclerz Paige był zaciekawiony.
— Wydostaniecie nas wszystkich. Bez wyjątku.
Cisza. Charakterystyczna cisza, która oznaczała, że kobieta (a) nie chce powiedzieć lub (b) myśli, co ma powiedzieć...
— Nie ma mowy — powiedziała twardo.
— W takim razie będę musiała zająć się obiema rzeczami sama — uśmiechnęła się sarkastycznie. — A teraz może mnie pani już odesłać do rzeczywistości?
— Dobrze, ale najpierw... przepraszam cię za to, co dzieje się w tej chwili. Jednak spokojnie, nie martw się, nie jesteś tam sama. Do następnego razu.
Miała już coś odpowiedzieć. Chciała się dowiedzieć o co chodziło z tym, że ją przeprasza. Jednak kobiety już nie było... nie było białego pokoju, białej mgły. Nie było niczego.
Kaszel i chęć zaczerpnięcia tlenu.
Woda wylatywała z jej ust, a jej płuca były rozpalone. Piekły niemiłosiernie i wołały Ratujcie! Woda! Woda! Chcemy tlenu! Powietrze jakby rozdrapywało cały ból tak, że stawał się on jeszcze większy. Dopiero kiedy udało jej się wykaszleć cały płyn, poczuła, że jest cała mokra, a ktoś trzyma ją w swoich objęciach.
Czy ja wpadłam do jeziora?, pomyślała. Nie chciała jak na razie otwierać oczu. Nie chciała wiedzieć, kto ją uratował. Chciała mieć spokój, który pani Kanclerz jej brutalnie odebrała... Kobieta prawie ją zabiła. Czy to właśnie za to mnie przepraszała? Pewnie tak...
— Już w porządku — odezwał się jakiś miły, męski głos. Słychać było w nim nutę troski. — Zostawię cię tu i pójdę po Plastra, ogay? I nie martw się, Świeżyno... wszystko będzie dobrze — poczuła jeszcze, że ktoś ją pogłaskał po głowie, po czym całe ciepło znikło.
Ten chłopak musiał już pójść i przy okazji zabrać ze sobą całe ciepło i bezpieczeństwo, pomyślała. Zostawił ją samą. Zziębniętą, roztrzęsioną dziewczynę, którą dopiero co uratował od śmierci. Nie wiedziała nawet kto to był, chociaż ten głos wydawał jej się znajomy...
Kim on był? Jak mnie tutaj znalazł? Dlaczego wpadłam do jeziora? Jak to możliwe, że tamta kobieta wiedziała o tym, że mam Wspomnienia? Czy to możliwe, że ja ją znałam zanim się tutaj pojawiłam? Kiedy ostatnio ją widziałam? Kim ona jest?... Och, to już przecież wiem. Kanclerz Ava Paige...
Rozmyślania przerwał jej szelest gałęzi i ciche rozmowy. Wiedziała, że wrócił jej bohater oraz, że przyprowadził medyka... Plastra...
— Ogay, Jeff — szepnął — ja ją podniosę, a ty owiń ją wtedy kocami. I tak już cała jest zziębnięta... Co jej do tego pustego łba uderzyło, aby wskakiwać do wody?! Czy ta idiotka próbowała popełnić samobójstwo? Nie zdziwiłbym się...
Poczuła pod swoimi kolanami oraz na plecach (na wysokości łopatek) dwie ręce, które po chwili delikatnie ją podniosły. Nadal nie chciała otwierać oczu. Czuła, że jeśli to zrobi, puści pawia na swojego wybawcę. Tsa, i cały romantyzm prysł...
Jakaś inna osoba delikatnie położyła na niej koc tak, aby przykrywał ją całą. Nie dość, że ramiona wybawcy były takie ciepłe i silne, to jeszcze koc, który miał sprawić, że będzie jej jeszcze cieplej. Czy jestem już w niebie?, pomyślała.
I wtedy odpłynęła, zasnęła, straciła przytomność... Po prostu zemdlała.
------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo rozdziału nie było ;v
Nie mam nic na swe usprawiedliwienie, niestety... Jednak jakby was to ciekawiło, to zatrzymałam się na 22 rozdziale i nie mogę przejść dalej ;-; Mam nadzieję, że do czasu udostępnienia ów rozdziału, coś do głowy przyjdzie mi sensownego, bo nie chcę robić miesięcznej przerwy...
Dziękuję wam za ponad dwieście głosów, oraz 1,700K wyświetleń <3 Jesteście najlepsi :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top