ROZDZIAŁ 8

Całymi dniami leżałam i nic nie robiłam. Spędziłam tak tydzień. Z jednej strony cieszyłam się, bo mogłam zacząć rozmyślać na temat przeróżnych tematów. Pomimo moich częstych protestów Kakashi opiekował się mną. Dzięki niemu dowiedziałam się, że podejrzewa, że Zabuza żyje i ma zamiar zaatakować ponownie.

-Dzisiaj idziemy na most z Tazuną podobno ma być koniec budowy - oznajmił mi Kakashi podając mi do picia wodę - Naruto za dużo trenował wczoraj i dzisiaj musi odpoczywać, więc zostaje z tobą

-Ale ja chcę iść, czuję się już dobrze - chciałam wstać, ale zabolała mnie kostka i opadłam na łóżko

-Właśnie widzę, jeszcze trochę odpoczniesz i będzie ok

- Idę spać - odwróciłam się do niego plecami

- Do zobaczenia - nachylił się i pocałował mnie w policzek - dobranoc

Dopiero gdy wyszedł dotknęłam miejsca gdzie pozostał jeszcze mokry ślad.

To zaczyna być niebezpieczne, ale pomimo tego zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Dopiero obudził mnie krzyk Inariego.

Wstałam z łóżka nie czując żadnego bólu. Chwyciłam moje ulubione dwie katany, które dostałam od Itachi'ego na urodziny. Kochałam tą broń, brałam ją wszędzie ze sobą, walczę nimi bardzo dobrze. Stały się one już częścią mojego ciała. Zawiązałam ochraniacz na czoło oraz założyłam buty. Po cichu jak na ninja przystało otworzyłam drzwi i korytarzem udałam się w stronę schodów słysząc coraz głośniejsze krzyki i próby powstrzymania przeciwnika.

Zeszłam ze schodów, słysząc krzyki już na zewnątrz. Katany miałam cały czas w rękach przygotowane do każdego ataku. Zaglądałam do każdego pomieszczenia po drodze, ale nikogo tam nie było dopóki nie doszłam do kuchni, zauważając rozwalone meble oraz drzwi wejściowe. Spojrzałam na most prowadzący w stronę lądu i ujrzałam dwóch mężczyzn prowadzących kobietę oraz biegnące dziecko w ich stronę. To był Inari oraz Tsunami. Stanęłam tak, że nie mogli mnie zauważyć. Inari zaczął z nimi rozmawiać, ale szybko oberwał upadając na deski. Wzięli jego matkę i ruszyli dalej, nie mogłam na to pozwolić. Szybko ruszyłam po cichu w ich stronę, wyprzedziłam Inariego, wskoczyłam na nieprzytomne ciało Tsunami zatrzymując się na nim jednocześnie wbijając katany w bok głowy przeciwników na wylot. Zeskoczyłam przed nimi, a oni upadli na ziemię. Przytrzymałam ciało kobiety, które puścili w chwili śmierci. Pokonani bez życia osunęli się z mostu do wody spływając na samo dno. Na pomoście jak i w wodzie było mnóstwo krwi, w której byłam upaprana tak samo jak ofiara napadu, którą położyłam na ziemi.

-Inari! Zajmij się nią - chłopak szybko podbiegł i zajął się matką

Schowałam do pojemników na plecach jeszcze ociekające szkarłatną cieczą katany. Zaczęłam biec w stronę lądu z zamiarem udania się na budowę, gdyż miałam złe przeczucia. Będąc przed wejściem do lasu stanął przede mną Naruto.

-Spóźniłeś się, teraz chodź musimy zdążyć na most!

Nic nie odpowiedział tylko szybko ruszyliśmy w jego stronę. Starałam się dotrzeć tam jak najszybciej na szczęście kostka była już zdrowa więc byliśmy tam lada chwila.

Wchodząc na most zauważyłam moją grupę rozmawiającą z Zabuzą i jakimś chłopakiem w masce. Podbiegliśmy do nich, ale gdy zobaczył mnie Kakashi nie wyglądał na zadowolonego

-Zdążyliśmy - oparłam ręce na udach lekko się pochylając, żeby odpocząć. Nie ruszałam się tydzień więc był to dla mnie duży wysiłek.

-Zdążyłaś na śmierć SanSan - krzyknął zadowolony Zabuza

Spojrzałam na niego spod byka uśmiechając się.

Wyprostowałam się i sięgnęłam za katany wyjmując je jednym szybkim ruchem.

-SANSAN będziesz z Sakurą bronić Tazuny!

- Nee?! Chyba żartujesz! Nie po to tu przyszłam, żeby się przyglądać i nic nie robić!! - byłam wściekła na niego, że nie pozwala mi walczyć i traktuje mnie jak dziecko

-Masz robić to co ci karze, słyszysz?!

Przewróciłam oczami stanęłam obok Sakurwy rzucając jej zawistne spojrzenie.

Sasuke pierwszy zaatakował tego chłopaka, który nazywał się Haku przynajmniej tak usłyszałam, gdy Zabuza z nim rozmawiał. Cały czas obserwowałam brata, który nawet dobrze sobie z nim radził. W pewnej chwili unieruchomił go lecz zamaskowany chłopak zaczął tworzyć technikę tylko jedną ręką. Wokół powstało coś na wzór klatki z luster.

Doskonale znałam tę technikę to Demoniczne kryształowe lustra lodu. Chłopak jest użytkownikiem kekkei genkai. Nie wróży to nic dobrego.

Zaczęłam szukać Kakashi'ego. Stał on naprzeciw Zabuzy lecz po chwili pojawiła się bardzo gęsta mgła, która uniemożliwiała jakikolwiek widok większy niż metr. Sensei odsłonił ochraniacz ukazując swojego sharingana, który we mgle jest troszkę bezużyteczny. Zauważyłam jak Naruto wbił do środka pułapki z luster próbując pomóc Sasuke. Tak bardzo chciałam im pomóc, ale nie mogłam miałam misję do wykonania. Walka cały czas trwała, a przez panującą mgłę nie mogłam nic zauważyć jedynie wsłuchiwałam się w odgłosy toczącej się walki. W pewnej chwili usłyszałam głośny krzyk Naruto, ale nie zwróciłam zbytnio uwagi, gdyż on krzyczał cały czas. Szukając Zabuzy i Kakashi'ego w końcu dostrzegłam ich stojących naprzeciwko siebie. Na Zabuzie było mnóstwo psów, o których kiedyś opowiadał mi kopiujący. W dłoni sensei'a pojawiła się jego chakra tworząc w ręce małe niebieskie błyskawice.

Zaczął biec w jego stronę lecz, gdy zaatakował, Haku ochronił Zabuze własnym ciałem przyjmując całą moc na siebie. Złapał Kakashi'ego za rękę tak, że nie mógł się ruszyć, więc czy mu się to podobało czy nie postanowiłam pomóc mu. Ruszyłam w ich stronę wyjmując katany uznałam, że w ostateczności użyje mocy. Zabuza złapał za swój ogromny miecz chcąc zabić nim unieruchomionego przeciwnika, jednak ja byłam szybsza jak zawsze. Wbiegłam po plecach Kakashi'ego wyskakując z zaskoczenia na moją ofiarę, zrobiłam zamach i wbiłam dwie katany w okolicy obojczyków pod lekkim kątem, aż do samego uchwytu. Krew prysła mi obficie na twarz i włosy barwiąc na kolor brudnoczerwony. Odbiłam się od ramion Haku i robiąc przewrót do przodu nad głową Zabuzy wyjęłam katany pionowo przy końcu trochę rozrywając mu skórę i mięśnie. Wylądowałam tyłem do nich chowając miecze i słysząc tylko upadające ciało mordercy na zimny bruk. Odwróciłam się i zobaczyłam leżącego również Haku oraz wpatrującego się we mnie Kakashi'ego, który powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Jego oczy zamykały się i gdybym go nie złapała upadłby luźno na ziemię.

-Za dużo sharingana, co nie? - powiedziałam to do siebie jak i do niego. Nie odpowiedział, ponieważ stracił przytomność.

Pomogłam mu odejść od miejsca bitwy podchodząc do Sakury i Tazuny. Gdy oparłam go o mur obudził się

-Co z Zabuzą? - próbował wstać lecz go przytrzymałam

-Spokojnie, chyba nie żyje

-Chyba?! - obrócił głowę patrząc na mnie cały czas ciężko oddychając

-Nie wiem raczej tak

Jednak odpoczynek nie był nam dany na długo, gdyż podbiegł do nas Naruto.

-Gdzie Sasuke?

-SanSan....- nie dokończył, ponieważ przeszkodziło mu wołanie jakiegoś mężczyzny.

Wstałam i zobaczyłam ogromną grupę uzbrojonych po zęby ludzi, a na przedzie ich stał niski, gruby mężczyzna.

-Kim jesteś? - krzyknęłam w jego stronę podchodząc bliżej

-Jestem Gatou i radzę się wam poddać

Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Należała ona do Kakashi'ego, który delikatnie się podpierał na nim. Kątem oka zauważyłam, że Zabuza, którego powaliłam zaczął wstawać. Wraz z Naruto i sensei'em podeszłam powoli do niego. Ledwo stał patrząc się na leżące ciało dawnego towarzysza. Naruto zaczął mówiąc coś na temat poświęcenia, przyjaźni oraz uczuć Haku względem Zabuzy. Wściekły zabójca zaczął biec w kierunku milionera z każdym krokiem będąc coraz bardziej zranionym przez atakujących pomocników. Wypchnął go przez barierkę mostu powodując natychmiastową śmierć bogacza. Wszyscy jego poplecznicy stali jak wryci patrząc na ledwo stojącego Zabuzę z wbitymi strzałami, mieczami oraz innymi ostrzami w każdą część ciała. Krew spływała po nim ciurkiem tworząc pod nim coraz większą kałuże szkarłatnej cieczy. Upadł na ziemię prosząc Kakashi'ego, żeby pomógł mu jeszcze raz ujrzeć swojego podopiecznego.

-SANSAN SZYBKO!!! - usłyszałam wołającą Sakure, która klęczała przed jakimś ciałem

______________________________________

Uwaga, uwaga nie umiem pisać scen walki więc jeśli zniszczyłam to przepraszam 😊

Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu spodobał się rozdział 😉

Jak zawsze zapraszam do komentowania i gwiazdkowania 🌟 🌟

Pozdrawiam wszystkich 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top