ROZDZIAŁ 3
- Czekamy na niego już dwie godziny!! - krzyknął głośno Naruto
Usiadłam na moście opierając się o barierkę, zamknęłam oczy i po chwili poczułam czyjąś głowę na moim ramieniu. Był to śpiący Naruto. Nawet nie wiem kiedy oczy zaczęły mi się kleić i szybko zasnęłam. Dopiero obudziła nas Sakura.
- WSTAWAJ! - szturchała mnie - Idzie już
Spojrzałam na słońce, by określić, która jest mniej więcej godzina. Było około dziesiątej.
- Nee!? Jest dziesiąta?! - krzyknęłam - Naruto wstawaj!
- Jeszcze pięć minut, tylko dokończę ramen, dattebayo - wymruczał nie wyraźnie pod nosem z zamkniętymi oczami
- Przestań, on już idzie
Jak oparzony wstał na równe nogi i patrzył wszędzie, żeby go dojrzeć.
- Spóźniłeś się! - wskazał na niego palcem
- Przepraszam za spóźnienie, zgubiłem się na drodze życia - popatrzył na mnie mrużąc oczy
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam z poważnym wyrazem twarzy
Szłam jak zawsze zupełnie z tyłu, nigdzie się nie spiesząc, więc stawiałam małe kroki na miękkiej trawie podziwiając tutejszą florę i faunę. Pragnęłam uciec z tego miejsca, ale chęć poznania bliżej szarowłosego nauczyciela pozostawiła mnie na miejscu. Bardzo ciekawiło mnie co on kryje pod tą maską.
Nie szliśmy długo może parę minut, lecz dla mnie to była wieczność. Zauważyłam niewielką polanę i trzy grube drewniane słupy wbite w ziemię. Kakashi stanął między słupami, a reszta grupa naprzeciwko niego. Wolałam trzymać się na uboczu.
Nie chciałam nikomu przeszkadzać, a tym bardziej nie chciałam, żeby ktoś przeszkadzał mi. Dyskretnie obserwowałam ruchy sensei'a, lecz gdy nasze spojrzenia się stykały odwracałam głowę w przeciwnym kierunku.
- A teraz uważnie słuchajcie! Każdy! - spojrzałam w jego stronę, a on ruchem ręki pokazał, że mam bliżej podejść - Szczególnie ty SanSan, chodź bliżej
Przewróciłam oczami i podeszłam zakładając ręce na piersi.
- Żeby zaliczyć i stać się geninem musicie przejść mój test
- A jeśli ktoś sobie nie poradzi? - weszłam mu w zdanie
Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem i od razu przeszedł mnie dreszcz.
- Zobaczymy jak wszystko się potoczy, więc chodzi o to, żeby odebrać mi te oto trzy dzwoneczki do południa - wyjął z kieszeni trzy srebrne dzwonki na cieniutkiej czerwonej nitce
- Tylko, że nas jest czwórka, a nie trójka
- Komu się nie uda obleje i nie dostanie obiadu
- Nee? Ale...
- Dobrze, możecie zaczynać
Wyjął jakąś książkę z tylnej torby i zaczął czytać. Wszyscy rozbiegli się chowając się w krzakach lub na drzewach. Wszyscy? Nie, tylko Naruto został i stanął naprzeciwko Kakashi'ego. Siedziałam na drzewie obserwując ruch każdego. Widziałam gdzie jest brat i Sakura, którzy rozglądali się po okolicy i tworzyli jakikolwiek plan. Maluszek ruszył do ataku, lecz szybko runął na ziemię.
Jesteśmy za młodzi i za mało doświadczeni, żeby pokonać jounina, to nie możliwe. Gdybyśmy zaatakowali wszyscy razem być może nie uda mu się obronić dzwoneczków. Jesteśmy zespołem, więc trzeba się też poświęcać dla niego, dlatego trzy dzwonki. Tak mi się wydaje.
Ponownie zaczęłam obserwować próbę Naruto w odebraniu dzwoneczków. On naprawdę się mocno stara, ale to i tak nic nie da. Zeszłam po cichu z drzewa i udałam się w ich stronę.
- Naruto! To nic nie da! Musimy zaatakować wszyscy jednocześnie, żeby go pokonać
KAKASHI POV
Pierwsza osoba w mojej karierze, która na to wpadła w dodatku tak szybko. Podeszła bliżej i zobaczyła czy z blondynem wszystko dobrze.
- Wiesz...nie wydaje mi się żebyś miała rację, jeśli mamy wszyscy, to dlaczego są trzy dzwonki? - zapytał obolały Naruto
- Żeby ktoś się poświęcił dla zespołu, proste
-To jest najgłupsza teoria jaką kiedykolwiek słyszałem - jej brat wyszedł zza krzaków za nami i zmierzał w naszą stronę
- To próbuj dalej się ukrywać i zaatakować w odpowiednim momencie
- A żebyś wiedziała, że to zrobię
Tak jak szybko się pojawił tak zniknął. SanSan wstała i zaczęła iść w moją stronę. Nie mogłem się ruszyć cały czas obserwując jej ruchy, gdy się zatrzymała przede mną również kucnęła i szybkim ruchem wyjęła mi książkę z rąk. Przeczytała tytuł i się uśmiechnęła.
- "Icha Icha Paradaisu"? Tak?!
Jej głos był taki spokojny i pełen delikatności zupełnie inny niż dzień temu. Jego miłe brzmienie rozlało mi się po całym ciele tworząc lekką gęsią skórkę na moich plecach i rękach. Chciałem coś odpowiedzieć, ale mnie uprzedziła.
- Moja książka o głębokiej fabule - usiadła po turecku i otworzyła książkę na początku.
Teraz już wiem o jakie chodziło jej książki, które czyta. Lubię ją jeszcze bardziej. Wodziła wzrokiem po tekście na pierwszej stronie i co chwile się uśmiechała prawdopodobnie przypominając sobie jej fabułę. Obserwowałem ją bacznie starając odczytać emocje z jej twarzy. Była taka spokojna w przeciwieństwie do mnie, którego zżera aktualnie stres. Zamknęła książkę i spojrzała na mnie swoimi ciemnozielonymi tęczówkami.
- Więc lubisz takie książki? Na którym jesteś rozdziale?
- Emm...na osiemnastym
- To najlepsze jeszcze przed tobą - cicho zaśmiała się oddając mi książkę - Wiesz...- spojrzała w niebo
- Tak?
- Wiem, że dobrze odgadłam twoją pułapkę dzwoneczkową, szczerze nawet niezły pomysł, więc w sumie jeśli nie masz nic przeciwko położę się tutaj i będę obserwować jak ci debile próbują cię pokonać
- Jesteś, aż tak pewna, że o to chodzi?
Zamknęła oczy i się tylko uśmiechnęła.
SANSAN POV
Leżałam sobie na mięciutkiej trawie kojącej moje zmysły. Od czasu do czasu słyszałam odgłosy walki o dzwoneczki. Zostało parę minut do końca naszego czasu by zdać test. Gdy budzik zadzwonił informując mnie, że skończył nam się czas, niechętnie otworzyłam oczy. Moje ciche budzenie do życia przerwał przerażający krzyk. Wstałam i zauważyłam jak Naruto biegnie w moją stronę. Gdy mnie dopadł mocno się przytulił i stanął za mną cały czas trzymając mnie w pasie.
- Co się stało?
- On jest nienormalny, dattebayo! - wskazał palcem na Kakashiego, który do niego machał
Wzięłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę reszty osób.
- Siadajcie - na te słowa usiadłam z Naruto opierając się o słup - Więc udało wam się
W Naruto wybuchła niesamowita energia i zaczął krzyczeć i skakać z radości. Ja patrzyłam tylko się w trawę i nie myślałam o niczym.
- Ale żadne z nas nie zdobyło dzwoneczka - odpowiedziałam po tym jak Naruto się uspokoił
- Udało wam się nie zdać, to chciałem powiedzieć - uśmiechnęłam się pod nosem i ramionami złapałam moje podkurczone nogi chowając między nimi moja głowę. Poczułam jak osoba, która przed chwilą była bardzo szczęśliwa opadła na ziemię i znieruchomiała
- Gdybyście posłuchali to co mówiła SanSan to zdalibyście na sto procent - poczułam jego wzrok na moim karku - Ale dzięki niej dam wam jeszcze jedną szansę i zaliczacie ten test - podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.
Naruto znowu zaczął skakać, a po chwili do niego dołączyła Sakura, mój brat tylko lekko uniósł kąciki ust. Dalej siedziałam w bezruchu mając to zupełnie wszystko gdzieś. Dziś jest ten dzień, w którym nienawidzę każdego i mam ochotę kogoś zabić. Pomimo tego staram się być dla wszystkich miła.
- Można już iść do domu? - zapytał Sasuke
- Tak, możecie iść
Naruto i Sakura ruszyli lekkim biegiem w stronę wioski, a mój brat jak to on zwykłym powolnym chodem ruszył do domu. Powoli zaczęłam wstawać, lecz poczułam ogromny i palący ból w mostku. Miałam tam pamiątkę po byłym chłopaku, który okazał się być zdrajcą i chciał mi odebrać moje moce, by być niepokonanym.
Wbił mi odpowiednie do tego ostrze i przeciął skórę wzdłuż mojego mostka. Nie mogłam nic zrobić coraz szybciej się wykrwawiałam, a on starał się dostać je jak najszybciej. W końcu się poddał i mnie zostawił samą w domu. Gdyby brat mnie nie znalazł byłoby po mnie. Złapałam się w miejscu blizny i zaczęłam ciężko oddychać. Ktoś podszedł i położył mi rękę na ramieniu.
- San wszystko ok? - rzekł Kakashi zmartwionym głosem
Odkaszlnęłam i patrząc na niego lekko się uśmiechnęłam.
- Tak, spokojnie wszystko dobrze
Cały czas trzymając się w miejscu wydobywania się bólu zaczęłam powoli iść w stronę wioski. Szurałam nogami po trawie czując się coraz gorzej. Nagle nastała ciemność i dalej nic nie pamiętam.
****
Otwierałam powoli powieki, ale nie dało się, ponieważ bardzo jasne białe światło raniło moje wrażliwe oczy. Gdy trochę się już przyzwyczaiłam zauważyłam, że wszystko jest białe. Obudziłam się w szpitalu, więc musiałam zemdleć. Obróciłam głowę na bok w stronę mniejszego natężenia światła i zauważyłam siedzącego na krześle Naruto. Blondyn spał w dość niewygodnej pozycji, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Odwróciłam wzrok tym razem w przeciwnym kierunku widząc stolik, na którym były świeże kwiatki, co też sprawiło pojawianie się jeszcze większego uśmiechu. Usiadłam na skraju łóżka naprzeciw gościa, ujęłam jego rękę, a drugą odgarnęłam włosy z twarzy. Przez ten gest otworzył on oczy i uśmiechnął się.
- Cześć Naruto
Wstał i usiadł obok mnie cały czas trzymając mnie za rękę, położył głowę na moim ramieniu i zaczął płakać.
- Co się stało? - moje dłonie delikatnie głaskały jego roztrzepane włosy
- Myślałem, że już się nie obudzisz
- A ile spałam?
- Dwa dni, niby mało, ale dla mnie to była wieczność
- Nee?! Dwa dni? - spojrzałam na niego i się uspokoiłam - Oj maluszku, za bardzo się przejmujesz
- Jak mam się nie przejmować - popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami pełnych łez - Jak mam tylko ciebie
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
- Kakashi-sensei podobno cię tu przyniósł i powiadomił od razu mnie i Sasuke
- Był tu Sasuke?
- Tak, wczoraj bardzo długo siedział, mówił, że chce pobyć z tobą sam na sam, więc nie wiem co robił
Jeszcze przez parę minut siedzieliśmy wtuleni w siebie, aż przeszkodził nam lekarz.
- Widzę, że obudziła się już panna Uchiha, może pani się ubrać i proszę przyjść po wypis
- Arigatou gozaimasu doktorze
Za parę minut byłam już na dole czekałam z Naruto na wypis. Wygodnie usiadłam na siedzeniu w poczekalni i zaczęłam rozmyślać.
Będę musiała mu podziękować, tylko problem w tym, że ja nie umiem. Nikt nigdy nie był dla mnie tak miły. Moje przemyślenia przerwał doktor, który wręczył mi mój wypis. Wyszliśmy ze szpitala.
- Chodź postawie ci ramen - wykrzyknął Naruto
Na te słowa oczy otworzyły mi się szeroko, a z twarzy zniknęła ponura mina, która została zastąpiona szczerym uśmiechem. Po tych dwóch dniach bardzo zgłodniałam, więc szybko poszliśmy do naszego ulubionego baru - Ichiraku. Po wspaniałym posiłku i spędzonym mile czasie odprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. Weszłam do środka i zastałam brata siedzącego na kanapie opartego łokciami o uda z głową w dłoniach. Nie wyglądał najlepiej, gdy zdjęłam buty spojrzał na mnie i błyskawicznie wstał po czym podszedł do mnie.
- Jesteś chory, Sasuke? Przecież nic się nie stało
- Jak nic! To kolejny raz, trucizna cały czas jest w twoim organizmie, a każdy napad jest coraz boleśniejszy i gorszy
- Nic mi nie jest, idź już spać
Rano udaliśmy się na trening choć Sasuke odradzał mi tego. Czekaliśmy już pół godziny na Kakashi'ego, który jak zwykle się spóźnia. Gdy się zjawił i mnie zauważył uśmiechnął się szeroko tak przynajmniej podejrzewam, bo maska wszystko zasłania.
- Widzę, że nasza księżniczka się już obudziła
Na te słowa lekko się skrzywiłam. ''Księżniczka?''
- Taaa, można tak powiedzieć
- Chodźcie dzieciaki mamy misję - dodał od razu ruszając w odpowiednim kierunku
Ponownie szłam zupełnie z tyłu tym razem z bratem, który cały czas się pytał czy czuję się dobrze.
- Dobrze, więc tak, trzeba znaleźć kota, który nazywa się Tygrysek, więc zacznijcie go szukać, a ty SanSan lepiej, żebyś nie biegała, więc zostajesz ze mną - rzekł Kakashi
- Nie traktuj mnie jak dziecko! Nic mi nie jest, czuję się dobrze - w tym momencie co powiedziałam to zakręciło mi się w głowie i gdyby nie Sasuke, upadłabym na ziemię
- Tak. Widać, że czujesz się bardzo dobrze - powiedział to obojętnie i udał się na pobliskie drzewo
- Dobra! Zostanę - nie miły pomruk wydobył się z moich ust z powodu niezadowolenia sytuacją
- Dobry wybór - odpowiedział mi Hatake, po czym otworzył tą swoją zboczoną książkę i zaczął czytać.
Teraz będzie odpowiedni moment na podziękowanie. Wspięłam się na gałąź, na której siedział i usadowiłam się naprzeciwko niego mocno trzymając się drzewa. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi tylko był pogrążony w lekturze. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam.
- Wiesz chciałam ci... - nie dokończyłam, bo przerwał mi jak ja to robię i powiedział nie odrywając wzroku od tekstu
- Dzisiaj o dziewiętnastej w tym barze co ostatnio
Lekko otworzyłam oczy i usta z zaskoczenia, skąd on...
- Zaraz co? Znaczy... no dobrze
Zeszłam z drzewa i usiadłam na kolejnym blisko gałęzi sensei'a. Często obserwowałam go, lecz działo się to co zawsze. Zerkał na mnie, a ja od razu odwracałam głowę. Dosyć szybko skończyła się pogoń, więc wróciliśmy do Hokage po zapłatę.
Miałam godzinę do wyjścia, więc zaczęłam się szykować. Założyłam czarną bluzkę, do tego krótkie czarne spodenki. Wzięłam klucze z półki i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Wchodząc do baru było za dziesięć siódma, więc spokojnie usiadłam przy stoliku pod ścianą z dala od wszystkich. Oparłam łokcie o stół i zaczęłam myśleć jak to załatwić, przecież to nie może być trudne. O dziwo równo o siódmej przyszedł i usiadł obok mnie witając się przyjacielsko. Obróciłam się w jego stronę i popatrzyłam mu w oczy i zaczęłam mówić.
- Chciałam ci podziękować za ofiarowaną mi pomoc - po chwili ciszy nieudolny uśmiech pojawił się na moich ustach, a ja już wiedziałam, że zrobiłam z siebie idiotkę
To chyba były najbardziej sztywne przeprosiny na świecie. Ale starałam się.
- To nic wielkiego - uśmiechnął się i zaczął drapać się ze zdenerwowania po karku
- Taa nic wielkiego, inni nawet nie zwróciliby uwagi - odwróciłam wzrok na stolik
- Ja nie jestem inni
Zbliżył się i się do mnie przytulił. Siedziałam jak słup soli nie mając pojęcia co robić. Przecież znam go od czterech dni. Mam ochotę jak najszybciej stąd uciec, lecz w końcu coś mu się należy za ratunek i postanowiłam trochę się rozluźnić.
- Na pewno chcesz znać powód mojego złego samopoczucia... - zapytałam z nadzieją, że odmówi
Cały czas trzymając głowę na moim ramieniu szybko odpowiedział.
- Jak nie chcesz to niemów
- Owszem nie chce, ale ktoś musi zacząć rozmowę - mruknęłam pod nosem
Szybko i bez szczegółów opowiedziałam znienawidzoną przeze mnie historię.
- Teraz już wiem dlaczego nie ufasz ludziom
- Czuje się lżej, że komuś o tym opowiedziałam - moje oczy spojrzały na stolik, aby nie wyczytał z nich kłamstwa, które przed chwilę powiedziałam
****
Przez tydzień codziennie spędzaliśmy podobnie czas raz chodząc na spacery, a raz siedząc w barach. Staliśmy się bardzo bliskimi sobie ludźmi pomimo znania się od dwóch tygodni.
Wiedziałam, że można na nim polegać i może kiedyś nawet mu zaufam. Były to dla mnie nowe doświadczenia, może i kiedyś przeżywałam coś podobnego, ale to już nie to samo. Zawsze myślałam, że tylko przy Itachim będę się czuć bezpiecznie, a nawet codziennie mnie zapewniał o tym. Do czasu.
Nie chce tego przeżywać ponownie to za bardzo boli. Gdy poznałam Kakashi'ego odczuwam coś podobnego co przy dawnym bracie. Dlatego tak bardzo się obawiam przyszłości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top