ROZDZIAŁ 2

W drzwiach stał wysoki mężczyzna o szarobiałych włosach z maską zasłaniającą pół twarzy oraz ochraniaczem przykrywającym lewe oko. Ciepła i dość dziwna fala dreszczy przeszła przez moje ciało. Wygląda dość atrakcyjnie, a dodatkowo jest prawdopodobnie nie dużo straszy ode mnie. Nigdy nie poczułam czegoś podobnego w czyjeś obecności. 

Było to dla mnie nowe doświadczenie i nawet mi się spodobało. W jakiś dziwny sposób zainteresował mnie i chciałam poznać go bliżej. Gdy mnie ujrzał przeleciał wzrokiem z góry na dół po moim ciele. Zmrużył oczy jakby się uśmiechając, przez co miałam wrażenie, że wystarczyło jedno spojrzenie na mnie, żeby stosunek do grupy polepszył się.

- Idziemy

Szliśmy przez miasto, aż zaprowadził nas na jakieś schody, gdzie usiadł sobie niedaleko na barierce.

- Opowiedzcie mi coś o sobie - spojrzał na każdego z osobna po czym uśmiechnął się

- A co dokładnie? - zapytał Naruto robiąc niezrozumiałą minę

- Co lubicie, czego nie, jakieś hobby - rzekł, jednak pomimo tego zapadła trochę niezręczna cisza, dopóki się nie odezwał - Jestem Hatake Kakashi

Po chwili zaczął mówić Naruto. Można się domyśleć co mu powiedział. Mój brat, no cóż jak to on nie powiedział za dużo, za to Sakura mówiła tylko o nim. W końcu przyszła kolej na mnie. Nie chciałam nic gadać, ale musiałam.

- No to tak. Jestem SanSan Uchiha. Moje imię wzięło się od daty moich urodzin, a mianowicie trzeci marzec. Dwie liczby trzy. Lubię naturę i czytać książki o głębokiej fabule - w rzeczywistości przeczytałam tylko ''Icha Icha Paradaisu'' czy jakoś tak - Emmm nie lubię ludzi oraz nie mam hobby - kończąc moją wypowiedź uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem

- Dobrze... dziękuję - Hatake odpowiedział - Jutro mamy trening o piątej bądźcie na moście i lepiej nic nie jedzcie

Ja i mój brat zachowaliśmy się normalnie w przeciwieństwie do reszty, która protestowała, dlaczego tak wcześnie. Wstałam i postanowiłam pójść do domu, lecz do moich uszu doszło czyjeś wołanie mojego imienia. Powoli odwróciłam się na pięcie i zauważyłam kto mnie wolał.

- SanSan, proszę cię usiądź tu na chwilę - powiedział spokojnie Kakashi

-Po co? - odpowiedziałam ze znudzeniem wiedząc, że może nie była to odpowiednia odpowiedź dla sensei'a.

KAKASHI POV

Była inna niż reszta co spodobało mi się. Znałem jej sytuację i chciałem o tym porozmawiać, w ogóle chciałem o czymś z nią pomówić, żeby została jeszcze troszkę. Uśmiechnąłem się do niej i odpowiedziałem:

- Więc jesteś straszą siostrą Sasuke? Ile masz lat?

Przewróciła oczami i założyła ręce na piersi biorąc głęboki oddech.

- Niedawno skończyłam dwadzieścia, a Sasuke to mój przyrodni brat - odwróciła głowę w stronę słońca

- Czy to prawda, że masz... - nie zdążyłem dokończyć, bo spiorunowała mnie wzrokiem wchodząc mi w zdanie

- Słuchaj! Prawdopodobnie różnimy się paroma latami, więc mogę sobie na trochę pozwolić - dotknęła mnie palcem w pierś i dalej kontynuowała - Tak, to prawda, że to ja jestem tą którą nienawidzi pół świata i tak to prawda, że mam te moce i jeśli masz zamiar mnie jakoś zmieniać to nie radzę!

- Dobrze, dobrze nie chodziło mi o to - moje słowa lekko zaskoczyły dziewczynę dodatkowo nie wiedziałem, że będzie, aż tak trudno

- A o co? -ponownie założyła ręce na piersi

Spojrzałem głęboko w jej piękne zielone oczy i z uśmiechem na twarzy odpowiedziałem:

-Chciałem cię lepiej poznać- z zakłopotania moja dłoń zaczęła drapać mój kark

Zrobiła zaskoczoną minę i wstała, a odchodząc rzekła:

- To powodzenia!

SANSAN POV

Specjalnie mnie podpuścił, żebym się tak wydarła. Bardzo nie lubię, gdy ktoś wspomina o tym co mam w sobie. W sumie jeśli to ma być mój nauczyciel przez najbliższe lata może powinnam się z nim zaprzyjaźnić, a przynajmniej spróbować. Będąc już na schodach odwróciłam się, żeby zobaczyć czy jeszcze jest. Siedział tam gdzie wcześniej patrząc się na swoje nogi. W pewnym momencie uniósł głowę i na mnie popatrzył.

- Dobra przepraszam - odburknęłam pod nosem podchodząc

- Nic nie szkodzi

- Może skoro chcesz mnie poznać lepiej pójdziemy gdzieś? - rzekłam z niechęcią w głosie mając nadzieję, że się nie zgodzi 

- Dobry pomysł!

Po drodze gadaliśmy dosłownie o wszystkim i o niczym. Usiedliśmy w jakimś barze zupełnie w kącie, a wszyscy i tak patrzyli w moją stronę gadając do siebie jakieś rzeczy o mnie.

- Nie przejmuj się nimi - popatrzył na mnie ze smutnym spojrzeniem

- Nie przejmuje - odpowiedziałam z oburzeniem

Zamówiliśmy jedzenie i czekając na nie zaczęłam rozmowę.

- Ile lat masz?

- Dwadzieścia sześć

- Jako nasi nauczyciele musicie o nas wiedzieć wszystko? - kontynuowałam próbując cokolwiek z niego wyciągnąć 

- Hai...wiem do czego zmierzasz, jak nie chcesz to nie musisz o tym opowiadać

- Wolę już to powiedzieć, a nie siedzieć w ciszy

Zaczęłam opowiadać dość długą historię, a on cały czas słuchał z wielkim przejęciem i zdziwieniem. Gdy skończyłam niepewnie złapał mnie za dłoń i powiedział.

- Przykro mi, że tak powiodło się twoje życie, mam nadzieję, że to się zmieni - zaczął głaskać powierzchnię mojej dłoni kciukiem prawdopodobnie nawet nie wiedząc, że to robi

- Emm.. - jego gest mnie drażnił przez co delikatnie wzięłam rękę - Mi też jest przykro - dodałam ze sztucznym uśmiechem 

Miałam nadzieję, że takie czynności jak ta przed chwilą już się dzisiaj nie powtórzą. Nigdy nie przepadałam za takim czymś.

Było już dość późno, więc zaczęłam się zbierać do domu.

- Miło było, ale muszę iść do domu - wstałam od stołu chcąc jak najszybciej stąd uciec

- Mogę cię odprowadzić? - w jego głosie można było usłyszeć nutkę nadziei przez co trochę się zmieszałam

- Jak tak bardzo ci zależy...

Ruszyliśmy już ciemnymi ulicami w stronę mojego domu. Mieszkałam niedaleko, więc nie było mu dane chodzić ze mną jeszcze długo. Weszliśmy do klatki schodowej i ruszyłam schodami na górę, a on za mną przez całą drogę czując jego wzrok na sobie badający każdą część mojego ciała. Jest naprawdę miłym człowiekiem, ale za bardzo okazuje swoje emocje co trochę mnie denerwuje. Lecz pomimo tego jestem pewna, że będzie wspaniałym nauczycielem jak i przyjacielem. Gdy stanęłam przed drzwiami odwróciłam się do niego patrząc jak opiera się o balustradę z rękami w kieszeniach. Wyjęłam klucze z kieszeni spodni i powiedziałam

- To pa, do jutra, dzięki za odprowadzenie

Szybko się odwróciłam w stronę drzwi, wsadziłam klucz do zamka i zamarłam. Kakashi przytulił mnie mocno od tyłu kładąc głowę na moim ramieniu mówiąc:

- Do zobaczenia, SanSan 

Tylko nie to. Nie chce się przytulać, jednak poczułam się jakoś dziwnie. Nawet po paru minutach, gdy odszedł stałam w miejscu z kluczem w zamku. Było to dość... miłe?. Po cichu weszłam do domu i udałam się jak najszybciej do pokoju. To był naprawdę dziwny i męczący dzień. Położyłam się na łóżku cały czas myśląc o szarowłosym mężczyźnie, który prawdopodobnie w zupełności zmieni moje życie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top