ROZDZIAŁ 19
- Witaj SanSan jestem Pain i chciałbym wiedzieć dlaczego kręciłaś się wokół naszej kryjówki - jego oczy wpatrywały się we mnie z pogardą i wyższością, tak, żebym zrozumiała kto tu rządzi
- Ch-chciałabym do was dołączyć - lekko się zająknęłam na początku lecz uspokoiłam nerwy wypowiadając bezproblemowo zdanie do końca
- Słyszałem o twoim wybryku w Konosze, a dodatkowo byłaś obserwowana przed jednego z naszych podczas tego zdarzenia i muszę przyznać jestem pod wrażeniem takiej ilości mocy w twoim organizmie - delikatnie się uśmiechnął co zbiło mnie z tropu na temat przemyśleń o jego złym charakterze - słyszałem również od twojego przybranego brata, że od małego miałaś smykałkę do walk i do wszelkiego rodzaju broni - na słowo "brat" odwróciłam głowę w jego stronę podnosząc ją w górę by ujrzeć jego czerwone oczy spoglądające na mnie
- To prawda, od zawsze interesowały mnie różne rodzaje walk i związane z tym rzeczy - spojrzałam na lidera pewnym wzrokiem
- Ale czy możemy ci zaufać? - zapytał się mnie unosząc jedną brew do góry patrząc na jakąś kartkę przed sobą
- Biorę za nią pełną odpowiedzialność - odezwał się mój brat, który przez cały czas milczał, kładąc ręce na moich ramionach i spoglądając na lidera
Pain tylko lekko uniósł kąciki ust odkładając dokumenty na bok, podparł się na łokciach złączając dłonie, spoglądnął na bok robiąc ruch głową. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam fioletowowłosą dziewczynę, która na znak lidera podeszła do szafy wyjmując idealnie złożony znany mi płaszcz, a na nim położyła pierścień organizacji. Podeszła do mnie kładąc mi na dłoniach rzeczy.
- Witamy w Akatsuki - powiedział lider - a teraz idź się przebrać i przyjdź do głównej sali, którą miniesz po drodze - spojrzała na brata - a ty jeszcze zostań, Itachi
Wyszłam z pomieszczenia z uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę skąd wcześniej przyszłam. Na korytarzu było troszkę jaśniej niż w pokoju, ale było o wiele zimnej i wilgotniej tak, że krople spadały mi na głowę tworząc nieprzyjemne dreszcze. Po drodze ujrzałam po mojej lewej ogromne wejście prawdopodobnie do sali, o której mówił lider, że mam tam przyjść po przygotowaniu.
Zajrzałam po cichu do sali trzymając się ręką zimnej kamiennej ściany ociekającej wodą. W środku nie było nikogo, w głównej części pomieszczenia widniał sporej wielkości stół dla wszystkich członków grupy, był on bez dekoracji czy obrusu stał po prostu sam pusty z otaczającymi go, również drewnianymi krzesłami. Wychyliłam się bardziej, aby ujrzeć resztę, którą okazała się być mała kuchnia zupełnie z boku otoczona marmurowym blatem, również pustym. Wszystko było idealnie poukładane bez grama kurzu czy chaosu zupełnie w przeciwieństwie do charakterów zajmujących tą zimną pozbawioną czegokolwiek placówkę. Po drugiej stronie sali znajdowała się czarna kanapa zupełnie odstającą od reszty mebli, ponieważ wyglądała na bardzo miękką oraz przytulną prawdopodobnie jedyna miła rzecz jaka mnie spotka mieszkając tutaj. Chciałam wracać już do pokoju, ale gdy odwróciłam się dojrzałam błękitne oczy z przyjaznym wyrazem wpatrujące się we mnie. Obejrzałam postać stojącą przede mną, chłopak miał blond włosy z grzywką opadającą na lewe oko, mój wzrok zszedł na jego usta ułożone w szczery uśmiech.
- Cześć, to ty jesteś ta nowa, un ? - zapytał pokazując śnieżnobiałe zęby
- Tak, jestem SanSan miło mi - podałam mu rękę którą momentalnie uścisnął
- Jestem Deidara
Poczułam coś mokrego na mojej dłoni, a potem jakąś rzecz. Otwarłam dłoń, w której znajdował się mały ptaszek ulepiony z białej gliny. Zobaczyłam, że po wewnętrznej stronie jego dłoni znajdują się prawdziwe usta, trochę się przeraziłam i odeszłam krok do tyłu powodując salwę śmiechu blondyna. Odsuwając się od niego wpadłam na kogoś, szybko się odwróciłam spotykając się z torsem wyłaniającym zza płaszcza. Powoli i nie pewnie uniosłam głowę ku górze mierząc wzrokiem każdy centymetr ciała chłopaka. Na jego twarzy gościł lekki uśmiech podobnie jak wcześniej u blondyna. Miał zaczesane siwe włosy do tyłu, jego przekreślony ochraniacz znajdował się na szyi, a w ręce trzymał dużą kose z trzema ostrzami.
- Jestem Hidan, księżniczko - powiedział z dziwnym uśmieszkiem
- Nie jestem żadną księżniczką - uderzyłam go palcem wskazującym w gołą pierś
- Nie będziesz mi kurwa mówić jak mam się do ciebie zwracać suko - jego lodowaty oddech uderzał o moje drobne usta przez co lekko przygryzłam wargę
Jeszcze się dobrze nie zadomowiłam, a już mam wrogów? Muszę to jakoś odkręcić.
Nagle jakaś ręka złapała go za ramię i wyrzuciła do tyłu tak, że upadł na ziemię uderzając dość mocno w pobliską ścianę. Moim wybawcą okazał się być Itachi stojący teraz nad Hidanem
- Jeszcze raz taki numer z moją siostrą to rozszarpie cię na strzępy i wyrzucę zwierzętom do pożarcia
Hidan uniósł ręce w obronnym geście mówiąc
- Nie wiedziałem kurwa, że to twoja siostra ja tylko chciałem się zaprzyjaźnić - zaśmiał się przez zaciśnięte zęby drapiąc się po karku
Itachi obrócił się w moją stronę wskazując palcem kierunek pokoju do, którego miałam się wcześniej udać
- A ty, miałaś iść się przebrać, a nie sprowadzać na siebie kłopoty!
- Szłam, ale po drodze spotkałam bardzo miłych ludzi więc chciałam się zapoznać - uśmiechnęłam się do brata
Deidara oraz Hidan nie wiedzieli co mają myśleć i robić, nawet mnie nie znali, a ja już ich bronie.
- A poza tym pomogli mi pokazując gdzie jest tamten pokój, bo się pogubiłam - dodałam po chwili opierając się o ścianę
- Jeśli mówisz, że chcieli ci pomóc to dlaczego on był tak blisko ciebie? - założył ręce na piersi patrząc się na mnie próbując wzrokiem wyjąć ze mnie kłamstwo
- Ymmm... Hidan się potknął....i upadł na mnie tak nie fortunnie - popatrzyłam na blondyna prosząc w myślach, żeby zgodził się z moim kłamstwem
Na szczęście Deidara kiwnął głową na znak potwierdzenia moich zeznań uśmiechając się do mnie gdy brat popatrzył na Hidana, który również potwierdził.
- Zejdźcie mi z oczu i to natychmiast - krzyknął Itachi
Szybko pobiegłam korytarzem wbiegając do pokoju zamknęłam go na klucz znajdujący się w zamku po wewnętrznej stronie. Rozłożyłam płaszcz oglądając go w świetle świeczek, był idealnie czarny, a czerwone chmury wyglądały jakby były dopiero co naszyte. Jego zapach był bardzo świeży co mogło oznaczać, że jestem jego pierwszą właścicielką. Stanęłam przed dużym lustrem na ścianie, założyłam go powoli, zapinając guziki ostrożnie i po kolei, przejechałam dłońmi po delikatnym materiale, aby chwilę później założyć pierścień na wskazujący palec jak reszta grupy. Dopiero gdy skończyłam odpowiednie czynności spojrzałam w lustro, aby ocenić efekt końcowy, którego wynik naprawdę mnie zadowolił. Spięłam włosy w wysoki koński kucyk cały czas przypatrując się w lustrze. Pomimo trochę za dużego płaszcza wyglądałam w nim naprawdę dobrze i bardzo mrocznie. Ostatni raz się przeglądnęłam i udałam się do wielkiej sali na szczęście nikogo nie spotykając po drodze. Zaglądnęłam tak jak wcześniej do sali zauważając już wszystkich członków wraz z liderem. Siedzieli przy tym ogromnym stole głośno rozmawiając na różne tematy i śmiejąc się, postanowiłam trochę podsłuchać o czym mówią więc stanęłam jak najbliżej kamiennej framugi i przyłożyłam ucho. Gadali o jakiś bzdetach typu co będą jeść na kolacje lub ilu ludzi dzisiaj zabili, jednak gdy temat zszedł na dziewczyny to dopiero się zaczęło. Nie mogłam już słuchać jak gadali o tym ile kobiet zaliczyli i co z nimi robili.
Meh...typowi bezuczuciowi mężczyźni.
Wyprostowałam się poprawiając włosy i gładząc z góry na dół czarny płaszcz i pewnym krokiem weszłam do pomieszczenia z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Rozmowy umilkły, a wszystkie oczy zostały skierowane w moją stronę. Stanęłam w miejscu przed stołem patrząc na każdego uniosłam rękę mówiąc.
- Hejka...? - wyszczerzyłam niepewnie zęby
- Cześć SanSan-chan usiądź obok mnie! - spojrzałam w stronę wołania i ujrzałam machającego do mnie wcześniej poznanego blondyna
Podeszłam do niego niepewnie i usiadłam na krześle obok niego spuszczając głowę w dół zaczęłam bawić się palcami. Blondyn objął mnie ramieniem przytulając do siebie mówiąc
- Patrz ilu będziesz mieć przyjaciół - pokazał mi jedynym ruchem drugiej ręki wszystkich siedzących przy stole
Nikt nawet się nie uśmiechnął. Tylko jeden w pomarańczowej masce machał energicznie do mnie coś krzycząc.
Dobra, dobra później wszystkich poznasz - odezwał się Pain - teraz wyznaczę ci towarzysza oraz pokój
Skinęłam głową na znak zgody cały czas czując wzrok wszystkich na sobie.
- Będziesz mieszkać jak i wykonywać misję z Itachim i nie dlatego, że to twój przyszywany brat tylko dlatego, że akurat ma wolny pokój, a partnerzy mieszkają zawsze razem
- Dobrze - uśmiechnęłam się nieśmiało
- A! I jeszcze jedno, będziesz trenować z Sasorim i jego marionetkami - wskazał chłopaka palcem, a ja się do niego uśmiechnęłam - Dobrze, to koniec na dziś możecie spadać
Wszyscy razem ze mną ruszyli w swoje strony. Wyszłam z sali jednak usłyszałam swoje imię za sobą więc się odwróciłam widząc podchodzącego do mnie Hidana i Deidarę.
- Wiesz...SanSan chcieliśmy cie przeprosić za tamto - zaczął blondyn
- Wydajesz się być na prawdę fajna- dodał Hidan z uśmiechem przerywając drugiemu
- Spoko nie ma sprawy
- Dzięki - powiedzieli razem
Udałam się do pokoju. Pomimo tylko jednego spotkania wyczerpana położyłam się na łóżko zdejmując przedtem płaszcz i rzucając go na pobliskie krzesło stojące przed biurkiem. Patrzyłam na sufit czekając, aż Itachi się zjawi i opowie mi co nie co. Byłam szczęśliwa jak nigdy znowu będąc przy boku osoby, którą kocham najbardziej na świecie. Jednak przypominając sobie właśnie to słowo - osoba, która kocham najbardziej na świecie - przed oczami staje mi Kakashi, ze łzami w oczach oraz gdy walczył ze mną. Jego słowa cały czas brzmiały mi w głowie - kocham cie, czy to miało dla ciebie jakiś sens? Czy to naprawdę nic dla ciebie nie znaczyło? - jeśli chciałam być przy rodzinie muszę i nim zapomnieć tylko, że nie potrafię. To dzięki niemu odzyskałam radość życia, i to jemu poświęciłam całe swoje ciało.
Czy kiedykolwiek naprawdę go kochałam?
Czy było to tylko złudzenie. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale skoro cały czas przypominam sobie tamte czasy, łzy same cisnęły mi się do oczu to musi to coś oznaczać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top