ROZDZIAŁ 16
***UWAGA W TYM ROZDZIALE POJAWIA SIĘ SCENA TYLKO DLA OSÓB PEŁNOLETNICH, JEŚLI CHCESZ TO CZYTAĆ SCHOWAJ SIĘ POD KOŁDRĄ LUB IDŹ DO ŁAZIENKI. (UWAŻAJ NA RODZICÓW ZBOCZEŃCU)***
Siedziałam na kanapie oparta o ramię Kakashi'ego okryta jedynie ciepłym, miękkim kocem. Będąc w totalnej rozsypce siedziałam w takiej pozycji od ponad paru godzin cały czas myśląc o dokonanej walce pomiędzy Sasuke, a Naruto. Blondyn teraz znajduje się w szpitalu, a Uchiha odszedł do Orochimaru. Mój chłopak starał się mnie pocieszyć na wszelkie znane mu sposoby od kiedy rozmowa miała miejsce, jednak nie działo się nic po jego myśli. Nie mogłam uwierzyć jak Sasuke może być tak głupi i naiwny.
- Zobaczymy jakiś film? - Kakashi odezwał się gładząc mnie po ręce
- Nie mam ochoty
- Nie martw się on wróci. Myślę, że on wie co robi
- Dobra, zobaczmy już jakiś film, nie mam zamiaru ci tutaj marudzić i niszczyć humor
- To pójdę wypożyczyć jakieś filmy, a ty zamów coś do jedzenia, dobrze?
- Dobrze
***Time skip***
Było już późno, a ja leżałam wzdłuż kanapy opierając się łokciem o podgłówek, za mną tak samo jak ja leżał Kakashi co chwile wyjadając mi popcorn z miski. Wszystko to co zamówiłam zjedliśmy, nawet nie docierając do połowy pierwszego filmu. Gdy zauważyłam napisy końcowe na ekranie ruszyłam do stolika obok telewizora, na którym leżało pudełko ostatniego z filmów, które wypożyczył. Jednak to co ujrzałam przeszło moje wszelkie oczekiwania.
- Chyba sobie żartujesz - podniosłam pudełko pokazując mu okładkę dokładnie taką samą jaką ma jedna z jego książek
- No co?
- Przecież już to widzieliśmy!
- Już na pewno zapomniałaś, więc wypożyczyłem jeszcze raz
Wróciłam na miejsce biorąc po drodze kolejną miskę popcornu. Po dziesięciu minutach filmu zaczęłam się nudzić, więc kładąc się na plecach spojrzałam na Kakashi'ego będącego nad moją głową. W tej właśnie chwili naszła mnie ochota na coś o wiele lepszego niż ten film.
- Nudne to jest...poróbmy coś lepszego
- Co byś chciała?
A ja uśmiechnęłam się tylko znacząco.
Zbliżył się powoli ciałem do mojego zamykając oczy, by po chwili lekko musnąć moje usta, a gdy razem się pokryły wydałam z siebie radosne westchnienie. Wplotłam palce w jego srebrne włosy pragnąc pogłębić pocałunek jeszcze bardziej. Byłam prawie pewna, że od czytania tych zboczonych rzeczy będzie bardziej namiętny i dominujący, jednak jedynie co wyczytałam z jego pocałunków to delikatność oraz obawa przed tym, że mnie wystraszy.
W końcu, gdy zrozumiał, że bardzo go pragnę polizał językiem moją dolną wargę dając mi znak, abym rozchyliłam usta. Przejechał nim jeszcze po moich zębach jak i wnętrzach policzków, by w końcu spotkać się z moim.
Zawisł nade mną kładąc ręce pomiędzy moją głowę, a ja zaplotłam nogi wokół jego bioder na co on od razu usiadł podnosząc się razem ze mną. Wstając zaczął iść na oślep do sypialni trzymając mnie za uda przy czym lekko je ugniatał.
W pokoju panował półmrok i na szczęście mógł spokojnie usadowić na się na łóżku cały czas obdarowując mnie namiętnymi pocałunkami. Od czasu do czasu przygryzał moją dolną wargę przez co mruczałam z ogromnego zadowolenia.
Przez pewien moment miałam wrażenie, że widzę go i dotykam ostatni raz dlatego zaczęłam muskać palcami jego skórę pod koszulką chcąc zapamiętać jak najmniejszy szczegół jego umięśnionego ciała. Podczas, gdy poznawałam jego ciało na nowo on zaczął przechylać się do tyłu, aż w końcu razem leżeliśmy na pachnącej pościeli.
Jego ręce błądziły po moim ciele trafiając w końcu pod koszulkę, do której zaczął się dobierać unosząc w górę kawałek po kawałku. Usta szarowłosego przeniosły się na bardziej wrażliwe miejsca takie jak moja szyja i dekolt. Gdy moja koszulka wylądowała na podłodze, jego również szybko tam dołączyła, a my mogliśmy nacieszyć się widokiem naszych wspólnych półnagich ciał.
Opuszkami przejechałam po jego umięśnionej klatce piersiowej czując pod nimi każde wybrzuszenie. Uczucie wrażenia że to ostatni raz, gdy go widzę sprawiło, że chciałam dotknąć każdy fragment jego ciała, by pamiętać jakie szczęście mnie spotkało w życiu. Uwielbiałam jego gładką, aksamitną skórę, która zawsze pachniała męskimi perfumami.
Zaczął całować coraz niżej po szyi przygryzając skórę, przy okazji robiąc malinki odpiął mi stanik, który rzucił w kąt. Jego ciało emanowało niezwykłym czuciem przyjemności, którą tak szybko chciałam dostać, jednak wiedziałam, że im szybciej tym krócej będę go mieć przy sobie.
Jego ręce wylądowały na moim biuście, delikatnie go ugniatając, a gdy ciepły język dotknął mojego sutka fala przyjemności sprawiła, że moje ciało odchyliło się do tyłu tworząc łuk. Zauważył, że mi się to podobało więc zaczął go lekko przygryzać i ssać, a drugiego lekko masował powierzchnią kciuka. Językiem zjechał niżej na mój brzuch, liżąc moje rozpalone ciało.
Takimi prostymi ruchami potrafił mnie doprowadzić do szaleństwa, przez co zaczęłam lekko ruszać moimi biodrami delikatnie ocierając się o jego krocze powodując przyspieszenie jego oddechu. Przez przyjemność jaką mi sprawiał oczy zaszły mi mgłą, a ręce drżały pod wpływem jego dotyku. Po chwili znowu wrócił do moich ust, leżał na mnie całując mój dekolt i badając moje ciało swoimi dłońmi. Jedna jego ręka jeździła po moim udzie zbliżając się do głównego miejsca na moim ciele.
Zsunęłam się niżej po pościeli i zaczęłam całować jego klatkę piersiową schodząc coraz niżej zerkając do góry na jego oczy. Gdy odwiązywałam jego spodnie on chwycił mnie za biodra i usadowił do pozycji w jakiej byłam wcześniej.
- Nie tak szybko... - musnął, a potem przygryzł płatek mojego ucha
Sam zszedł niżej wzdłuż mojego ciała składając na jego powierzchni mokre pocałunki. Oddech mój przyspieszył jeszcze bardziej, gdy reszta moich ubrań poza bielizną znalazła się w tym samym miejscu co nasze bluzki.
Przeniósł się teraz na okolice podbrzusza badając je językiem i ustami drażniąc mnie coraz bardziej. Zębami zdjął moje majtki, i zaczynając delikatnie całować okolice jeżdżąc po niej palcami, aż do momentu włożenia jednego palca pomiędzy zewnętrzne płatki przejeżdżając nimi z góry na dół sprawiając mi ogromną przyjemność. Po chwili wsadził go do środka i zaczął nim poruszać, dołożył kolejny sprawiając, że na chwilę zapomniałam o bożym świecie skupiając się tylko na doznawanej rozkoszy. Poruszał nimi szybko i zręcznie jednocześnie kciukiem drażniąc moją nabrzmiałą łechtaczkę. Czułam, że byłam coraz bliżej finału, a gdy palcami rozchylił 'ją' i przejechał ciepłym językiem po powierzchni myślałam, że oszaleję, a wcześniejsze ciche jęki zamieniły się w coraz głośniejsze.
Starał się jak najgłębiej wsadzić swój język do środka, bym mogła go poczuć w zupełności. Bawił się tak ze mną do momentu osiągnięcia przeze mnie szczytu. Po wyjęciu palców spojrzał głęboko w moje oczy dokładnie je oblizując.
Jego głowa znalazła się na wysokości mojej popatrzył na mnie jak powoli odzyskuje świadomość nie wiedząc co się właśnie stało. Usta srebrnowłosego zbliżyły się do mnie od razu łącząc się z moimi namiętnie całując. Ponownie usiadł na moich biodrach i zaczął dokańczać to co wcześniej zaczęłam.
Zdejmując spodnie cały czas patrzył wprost w moje zielone oczy nie odrywając wzorku nawet na sekundę co sprawiało, że moja pewność siebie zaczęła stopniowo wyparowywać. Opuścił je od razu z bokserkami ukazując mi swojego nabrzmiałego i dużego członka. Widząc 'go' lekko przygryzłam wargę oraz rozłożyłam nogi pokazując mu, że pragnę, aby trochę się pośpieszył.
Dobrze odczytał moje znaki, ponieważ położył się między nimi wkładając ręce pod moje plecy. Gdy jego męskość muskała moje mocno unerwione okolice zaczęłam całować jego usta, by później przejść na szyję i dekolt. Dotykając jego skórę ustami moja dłoń wylądowała na jego członku, by zacząć jeździć palcami w górę i w dół.
Włożył palce pomiędzy moje i delikatnie naparł męskością na wejście do mojego wnętrza, by po chwili powoli zacząć we mnie wchodzić, a ja lekko jęknęłam mu do ucha na co odpowiedział mruknięciem. Gdy zanurzył się cały objęłam nogami jego talię, a głowa mojego kochanka spoczęła na moim ramieniu.
Poruszał się, a moje jęki informowały go, że jestem prawie w niebie. Ruchy były coraz bardziej pewne, szybsze i stanowcze. Robił to tak dobrze, że nie czułam bólu tylko pożądanie, a jego ciepły oddech cały czas muskał moją szyję co spowodowało pojawienie się gęsiej skórki na moim rozgrzanym i pragnącym go ciele. Wbiłam swoje paznokcie w jego plecy wprowadzając go w jeszcze większy zachwyt.
Czułam każde pchnięcie i z każdym razem było mi coraz lepiej co zakończyło się wspólnym orgazmem. Jego lepkie nasienie tak obficie rozlało się we mnie, że powoli zaczęło wypływać na zewnątrz, gdy wyciągał swojego członka.
Jeszcze przez chwilę leżał na mnie szybko oddychając, aż położył się obok mnie. Gdy nasze oddechy się uspokoiły nic nie mówiąc usnęłam w jego ramionach.
Otworzyłam rano oczy i od razu spotkałam się z jego. Razem się do siebie uśmiechnęliśmy by później dać sobie buziaka. Wstałam ubierając bieliznę i jego koszulkę. On cały czas badał wzrokiem każdy mój ruch bacznie obserwując każdy centymetr mojego ciała. Udałam się do kuchni spotykając tam Pakkuna siedzącego na stole.
- Nie siedzi się na stole - powiedziałam zaspanym głosem nastawiając czajnik z wodą
- Wyłącza się telewizor jak się idzie spać - odburknął pies, a ja tylko się uśmiechnęłam na słowa "idzie spać"
Wyszedł z kuchni obrażony mijając się w drzwiach z Kakashim, który odprowadził go wzrokiem do pokoju, w którym znikł w kłębie dymu
- A temu co się stało?
- Obraził się, bo nie wyłączyliśmy wczoraj telewizora - przewróciłam oczami wzdychając
- Nie było czasu na takie błahostki - uśmiechnął się siadając do stołu
***Time skip***
- Idę kupić coś do jedzenia, chcesz coś Kakashi?
- Nie chce
- To pa
Ubrałam buty i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Było mocne popołudnie i słońce zmierzało już ku zachodowi tworząc wokół siebie czerwonopomarańczową łunę. Po godzinie spędzonej w sklepach postanowiłam wrócić do domu. Było już ciemno przez co na ulicy chodziło bardzo mało osób. Idąc sobie spokojnie nagle ktoś zaatakował mnie z tyłu odrzucając na parę metrów. Udało mi się bezpiecznie wylądować jednak wszystkie zakupy się rozsypały. Szybko się odwróciłam i zauważyłam osobę mojego wzrostu z maską na twarzy. Nie miałam pojęcia kto to jest, a przez ciemność tu panującą nie mogłam zauważyć nawet koloru włosów.
- On jest mój i nikomu go nie oddam - krzyknął napastnik
Wyjęłam katany i stanęłam w pozycji do walki. Kobieta ruszyła w moją stronę z kunai'em w dłoni krzycząc głośno. Uniknęłam z łatwością jej ataku przy okazji lekko drasnęłam ją swoimi ostrzami. Cicho jęknęła z bólu jednak się nie poddała i dalej wykonywała zręczne ciosy, które nie trafiły mnie ani razu. Podskoczyłam do góry ochraniając się od jej ciosu.
Ukryłam się w cieniu bacznie ją obserwując, widać było, że nie ma pojęcia gdzie jestem, więc stanęła pod drewnianym płotem cały czas się rozglądając raz w lewo, a raz w prawo. Dzięki mojej szybkości szybko pojawiłam się przed nią i zanim zdążyła zauważyć miała wbitą jedną katanę w brzuch na wylot. Drugi koniec przebił nawet płot pod, którym się znajdowała. Wyjęłam ostrze chowając je z powrotem na plecy, dziewczyna osunęła się na kolana trzymając się za ranę na brzuchu. Zerwałam maskę z jej twarzy i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam
- S-sakura....?
Położyłam ciało swojej towarzyszki na kolanach podtrzymując rękami, żeby nie spadła. Nie chciałam, żeby umarła pomimo, że tak bardzo jej nie lubię. Starałam się zatamować krwawienie, ale rana była za głęboka.
- Sakura, dlaczego to zrobiłaś?
Popatrzyła na mnie ze smutkiem w oczach.
- Zawsze byłam tą gorszą i zazdroszczę Ci....
- Ale to nie był powód, żeby chcieć mnie zabić
- Tak jakoś wyszło...
Już chciałam użyć na niej moich medycznych technik, ale nagle zza rogu wyszło paru ANBU.
- Co tu się dzieje?!
Muszę uciekać. Nie będą chcieli słuchać wyjaśnień, bo jako odmieńca mnie nienawidzą. To jedyne wyjście.
Szybko wstałam i zaczęłam uciekać ciemnymi ulicami Konohy słysząc za sobą krzyki i wołania. Goniło mnie ANBU co było prawdopodobnie najgorszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać. Musiałam im uciec za wszelką cenę. Skakałam z dachu na dach czując ich zimny oddech na karku. Dotarłam do bramy zastanawiam się przez chwilę czy uciec z wioski i potem wrócić. Wybiegłam uciekając do pobliskiego ciemnego lasu jednak w środku niego dopadli mnie na jakieś polanie. Zresztą można było się tego spodziewać przecież dziewczyna nie ucieknie przed idealnie wyszkolonymi ninja. Otoczyli mnie.
- Dlaczego ją zabiłaś, SanSan?
- Nie zrobiłam tego specjalnie, ona mnie zaatakowała!!
- Przykro mi, ale musimy cię pojmać!
- Nie! To nie moja wina, wszyscy mnie nienawidzicie i nie ma dla mnie sprawiedliwości nigdy!!
- Stawiasz opór! Musimy walczyć
Sięgnęłam po katany dając im znak, że nie poddam się bez walki. Byłam bardzo zdenerwowana co spowodowało zmianę koloru moich oczu. Ruszyli na mnie wszyscy, wiatr zaczął mocniej wiać wokół mnie mierzwiąc moje ciemne włosy.
Wiedziałam, że moce zaczynają się budzić w dodatku tak najgorsza. Poczułam jak moc we mnie powoli się zwiększa, a ostrza moich katan zostały pokryte pomarańczowym światłem stworzonym przez moją chakre. Jeden z ANBU zaatakował mnie kunai'em, ale zablokowałam go mieczem, który był teraz tak twardy, że przeciął kunai'a oraz głowę przeciwnika. Przeraziłam się.
Kolejny przeciwnik chciał mnie zaatakować z tyłu, ale moje ogniste pnącza związały go za moimi plecami zgniatając go. Żyły one swoim własnym życiem co wcześniej mi się nie zdarzało. Parę pomarańczowoczerwonych macek wiło się nade mną, a ja tylko skuliłam się nie chcą oglądać dalej walki. Co chwile słyszałam tylko krzyki stworzone przez ból oraz odgłosy łamanych kości. Zakryłam dłońmi twarz gorzko płacząc. Po paru minutach nastała zupełna cisza i wtedy dopiero spojrzałam na pole walki.
Wokół było mnóstwo popiołu i pozostałościach po członkach ANBU. Pnącza ustawiły się na poziomie mojej twarzy jakby patrząc się na mnie zdawało się, że ruszały "główkami" potakująco. Zauważyłam szelest w krzakach i od razu tam popatrzyłam tak samo jak moi pomocnicy. Jeden z ANBU pozostał przy życiu i teraz uciekał w stronę wioski, moje macki ruszyły w jego stronę
- DOSYĆ!!! - wstałam i krzyknęłam
One stanęły w miejscu i popatrzyły na mnie
- Nie wiem czym jesteście, ale koniec z zabijaniem....
Ruszyły w moją stronę wchodząc w moje ciało z całym impetem tak, że upadłam na ziemię nie ruszając się przez chwilę.
***Time skip***
Wbiegłam do domu Kakashi'ego szybko udając się do sypialni. Zaczęłam się pakować akurat wtedy gdy on wszedł.
- Dlaczego się pakujesz?
- Muszę uciekać z wioski!
- A-ale dlaczego...- podszedł do mnie chwytając mnie za ramiona obracając do siebie
- Muszę...- odwróciłam wzrok patrząc na ziemię
- Chce ci pomóc, powiedz co się stało?
- ZABIŁAM LUDZI!! - wyrwałam się z uścisku ponownie wracając do pakowania rzeczy -Jestem teraz poszukiwanym ninja rangi może i nawet S
- Nie przesadzaj...
- Kakashi... Zabiłam Sakure oraz dziewięciu członków ANBU, nie przesadzam
- Dlaczego to zrobiłaś? Obiecałaś, że nie zemścisz się za tamto!
- Nie mam czasu tego tłumaczyć
Latałam po domu coraz szybciej zabierając najpotrzebniejsze rzeczy.
- A-ale co teraz będzie z nami?
Stanęłam na chwilę przy łóżku przestając się pakować. Żal i ból ściskał moje serce, nie chciałam tego mówić, ale byłam zmuszona.
- Kakashi....to koniec z nami - łzy zaczęły napływać mi do oczu jednak szybko je otarłam
- Tak po prostu mnie zostawisz po tym wszystkim?! - podniósł głos odwracając mnie w jego kierunku - kocham cie, czy to ma dla ciebie jakiś sens? Czy to naprawdę nic dla ciebie nie znaczyło?
Odwróciłam wzrok nie móc patrzeć jak cierpi przeze mnie.
- ...
- Powiedz coś? - uniósł mój podbródek do góry bym patrzyła w jego oczy
Pokiwałam głową ze łzami w oczach
- ...
- Powiedz, że mnie kochasz i nigdy nie opuścisz...powiedz to SanSan....
- NIE KOCHAM CIE, zostaw mnie w spokoju!! - otarłam łzy i wyszłam przez okno zakładając wcześniej przygotowany plecak
Biegłam, łzy zamazywały mi oczy, kocham go najbardziej na świecie, ale nie chce, żeby przeze mnie również był ścigany. Cierpię teraz jak nigdy dotąd, zawsze jak coś się udawało w moim marnym życiu od razu musiało się doszczętnie zniszczyć. Tak bardzo chciałabym mu wszystko wyjaśnić i powiedzieć jak bardzo kocham, że jest dla mnie wszystkim, ale nie mogę. Chcę go chronić przez złem i niesprawiedliwością tego okrutnego świata. Nie wiem jak sobie poradzi z moim odejściem, ale lepsze to niż pójście ze mną. Jednak nie wiedziałam, że wszystko jeszcze przede mną i nastaną o wiele gorsze czasy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top